niedawno zaproponowalam mu zebysmy jednak sprobowali jeszcze raz. Tak, tak, wiem, zalosne-to on powinien to zrobic. Spotkalismy sie na godzinke. Dlugo rozmawialismy, a wlasciwie to ja wiecej mowilam. On sluchal. Malo mowil. Nie powiedzial ze chce sprobowac. Nie powiedzial ze nie chce. A ja nie chcialam znow naciskac tak kiedys to robilam. Bylo jakies trzymanie za ręce, delikatny pocalunek, ale...No wlasnie jest ale. Czuje jednak niezadowolenie z tego spotkania. Chyba schrzanilam to wszystko. Trzeba bylo nic nie robic. Bo mam wrazenie ze facet dalej nic nie wie, nie wie czego chce. Chyba chcial tylko zobaczyc sam dla siebie czy cos poczuje czy nie. Ale ja tego blysku w oku co kiedys nie widzialam. Zle sie teraz z tym czuje. Bo teraz to on z kolei jest tak pewny mnie, ze zawsze bede czekac tylko na niego ze nie widze jakos checi zmiany sytuacji w najblizszym czasie.