Gerda bez Kaja
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Gerda bez Kaja
-
dzieki. Na ogol jestem postrzegana jako konkretna, zdecydowana osoba i chyba taka jestem ..a tu taki rozchwiany emocjonalnie gosc mnie zlamal. Ze tez nie moglam trafic na takiego jak takiotoon-co wie co chce w zyciu mimo mlodego wieku. Nic to. Dzieki za slowa otuchy. Zajrze tu jeszcze. Pa
-
dobra Kochani, spadam, bo nie chce Was przytlaczac swoim dołem. Pozwolicie ze jak bedzie mi bardzo zle, czy jak nie bede mogla juz sobie poradzic to popisze z Wami, poszukam wsparcia. Trzymajcie sie cieplo wszyscy. Obysmy sie uporali jaknajszybciej ze swoimi sercowymi problemami.
-
no tak jest jak mowisz juu. Ale Wy dziewczynki to mlodziutkie mimo wszytsko. Ja juz o dzieciach nie mysle, bo juz mam, ale i tak wiek niezbyt korzystnie wplywa na mozliwosc poznania kogos fajnego. Ten "moj" byl siusiumajtek (choc nie gówniarz)w porownaniu ze mna i dlatego na poczatku wcale nie chcialam sie z nim w jakikolwiek sposob wiązac. No ale taki byl uparty ze w koncu przekonal. Ja mam taką urode-troche dziewczecą ze tez nie wygladam specjalnie na swoje lata i bylo ok. Tylko ze teraz jak patrze na swoich rowiesników lub troche starszych to mi sie takie grzyby stare ze szok. Tak mi sie po tym "moim młodym" porobilo:-(
-
stara a glupia-to o sobie samej. Uwierzylam to teraz mam za swoje. Fuck
-
dokladnie Golgolka-wokol pelno takich co chca bez zobowiazan. Widocznie ten"moj" tez taki byl. Bo dopoki nie zaczelam mowic o konkretnych sprawach to jakos sie kręcilo. A pozniej tylko byly kłótnie, nieporozumienia-o brak czasu dla mnie. Fakt ze niezle dalam mu sie w kosc, ale nic sie nie dzieje bez przyczyny.. Bylam po prostu sfrustrowana ze stoimy w miejscu, podczas gdy ja czce isc dalej. Mam zal, ze gdy jakis rok temu pytalam czy zmierzamy na pewno w tym samym kierunku to zapewnial mnie ze tak, i zebym nawet nie brala pod uwage rozstania. A teraz co? Nie wie czy chce. A zreszta teraz to moze juz wie, ze nie:-((( Boli!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaaaał
-
wiecie, tak czulam sie ostatnio jak na jakims sztywnym holu. Rozumiecie?-na uwięzi ale tez w bezpiecznej dla niego odleglosci. Nie dal sie zblizyc do siebie i nie chcial tak definitywnie powiedziec ze nie chce wogole, ze nie zachce nigdy. Ja wiem ze piszac do niego-ze chce zapomniec-powiedzialam mu zegnaj, choc w glębi wcale tego nie pragne. No ale ile mozna ciagle na cos czekac? Boli ze nic z tym nie zrobil. Tak mu jest to obojętne?:-(
-
no niestety, pojawilam sie.Mialam nadzieje ze jak tu znowu do Was napisze to bede miala lepsze wiesci. A tu zonk. Dupa. Zapętlilam sie w tym facecie dokumentnie i mam wrazenie ze juz nie spotkam takiego ktory bedzie mnie tak"ruszal" jak ten wlasnie. Wkolo sami zajęci-chetni na skok w bok. W w dupie mam takie uklady. Chce faceta wyłącznie dla siebie. W calosci!
-
powinnam czuc do niego pogarde, za to ze tak konczy 5 wspolnych lat. A czuje tylko piepszoną tęsknote. Kurwa! Wiem ze nie wart jest w tej chwili ani mnie ani tego zeby myslec o nim dobrze, ale to durne serce nie chce sluchac. Napisalam mu wczoraj juz bez wyrzutow, ze zaluje tego co bylo zle z mojej strony, ze kochalam mocno, ze wierzylam i ufalam ale sprobuje jaknajszybciej zapomniec. W odpowiedzi oczywoscie CISZA. NIC.ZERO. Nie chce by myslal ze zawsze ma czas na dalsze przemyslenia-czy chce czy nie chce. On podobnie jak Piotkowa byla i Leny facet-ciagle nie wiedzial czego chce. A zreszta teraz to zupelnie nie wiem o co chodzi. Do dupy z tym wszystkim! Smutno mi. Pomocy!!!
-
witajcie Kochani, dawno tu nie pisalam.Ale czytam czesto. Widze ze nowe duszyczki wciąż dołączają. U mnie do bani zupelnie. Zastanawiam sie jak to zrobic zeby zapomniec. Zeby nie myslec zaraz po przebudzeniu i przed zasnięciem. Kiedy to minie:-( Długo sie łudzilam, ze cos sie zmieni na lepsze. Nic sie nie zmienia. Teraz to nawet nie mam z nim zadnego kontaktu. Probowalam ja sie skontaktowac. Bo najgorsze jest takie zawieszenie w prozni. Nawet nie odpisal na smsy. Jak to ciezko zrozumiec ze czlowiek ktory kochal-tak mi sie przynajmniej wydaje, teraz siedzi cicho i udaje ze go nie ma. Boli mnie cholernie! Ciezko to przetrawic.
-
Bedzie co ma byc..ale ja nie lubie sie tak zdawac na los. Kurde zawsze uwazalam ze to my sami tworzymy to co nas moze czekac. A tu zonk. Oj zle mi dzis {beczy}
-
oj Kochani, co to sie porobilo z tym wszystkim:-( albo ci "nasi" niezdecydowani, sami nie wiedza czego chcą, czy kochaja czy nie, albo wykrecaja taki numer jak u juu. Brak slow, az czlowiekowi odechciewa sie starac
-
hehehe Pietro tak ten tekst o gwiazdach tez mi sie nie podoba:-) Na szczescie tego akurat nie uslyszalam od mojego, tylko czytalam na necie. I masz racje z tym luzem. Za bardzo chcemy A to nie jest dobre. Pozdrawiam Wszystkich
-
przytulam Cie zakochana. Nie smutaj. A on wcale nie przestal czuc. On jest facetem. Nie odczuwa tak jak my kobiety. Nie odzywa sie bo moze nie wie co z tym wszystkim zrobic, co powiedziec. Moze jeszcze jest zly na Ciebie. My kobietki od razu bysmy chcialy tą sprawe obgadac, wyjasnic, przedyskutowac, rozwiazac i byloby po sprawie. Ale ONI -FACECI, dzialaja inaczej. On sobie musi pomyslec sam, pobyc sam. Daj mu ten czas. Nie zadreczaj sie. Wcale nie przestal myslec. Tylko Ty o tym nie wiesz. I nawet nie to ze robia to specjalnie, na zlosc. ONI SA INNI.
-
hehe Pietro, dokaldnie taki tekst uslyszalam kiedys od swojego:-) Fakt mile to nawet bylo, ale potem przeczytalam gdzies w internecie zestaw najczesciej uzywanych zwrotow na podryw:-):-):-) i wiesz tam to bylo i jeszcze np. taki"Twoj ojciec jest chyba zlodziejem. -Czemu? -Bo skradl gwiazdy z nieba i schowal je w Twoich oczach" :-)
-
ja wiem ze to nie jest proste, sama w koncu sie z tym borykam. Bo gdyby nie bylo po drodze tych nieporozumien to pewnie kazda z nas latwiej by czekala. A tak to sie mysli- a moze juz nie kocha, moze chce odejsc na zawsze. Wiem, wiem, wszystko to wiem. Ale kurcze faktycznie trzeba zajac sie sobą i poczekac. Niech nie widza w nas tych nerwow, naciskania. Ja tak robilam wczesniej i zle na tym wyszlam.
-
czasem to niech cholera wezmie tych facetow. Bez nich zle, ale i z nimi czasem tez zle. Zakochana czytalam sobie nie tak dawno "Kobiety są z Wenus.." i tam jak byk stoi, ze faceci czesto dzilaja na zasadzie sprezynek. Czyli są np. bardzo blisko z kobietą, wszystko uklada sie dobrze i nagle czuja nieprzeparta potrzebe oddalenia sie-tak jakby naciagnąc sprezyne. Trzeba im na to pozwolic. Jesli pozwolisz sie mu tak oddalic, to on wroci -tak wlasnie jak ta puszczona sprezyna. Ponoc tak to u nich wyglada z emocjami. Kobieta jest jak fala. Unosi sie i opada. To pewnie dlatego czasem wpadamy w euforie a drugiego dnia mamy dol jak cholera.
-
no ja to sie juz zastanawiam czy nadejdą dla mnie te tluste lata. Nieskromnie mowiac jestem dosc atrakcyjna kobieta, nie moge narzekac ze nie podobam sie mężczyznom. Ale czesto są to panowie w zwiazku, szukajacy romansu.A ja chce faceta tylko dla siebie. Nie lubie sie dzielic.
-
z tym olewaniem faceta to niestety prawda jest, ze jak olewasz to biega za to Tobą. Ale to chyba dziala na poczatku..sama nie wiem. Ja tez po jakis kilku miesiacach znajomosci(wiecej niz pol roku) mialam dosc jego humorow, fochow, obrazania. Zamiast powiedziec co go zabolalo, o co mial pretensje to wolal milczec , nie odbierac tel, nie odpisywac. I wtedy wlasnie sie tak wkurzylam na maxa, ze powiedzialam dosc, nie to nie. Ponad miesiac trwalo zanim cokolwiek zrobil. I jeszcze ze dwa miesiace zanim pomyslalam ok, sprobujmy. Prosil, mowil ze kocha i kochal zawsze, tylko ze ma taki glupi charakter, ze wie ze to jego wina. Nigdy zreszta nie zwalal winy na mnie gdy wiedzial ze lezy po jego stronie-to mu trzeba przyznac. Tylko wtedy to moje nieodzywanie do niego nie bylo udawane. Po prostu mialam go na tyle dosc ze nie chcialam juz niczego wiecej. Po prostu nie lubie udawac. Teraz jesli chce zamilczec to musialabym udawac. Zwyczajnie nie dla mnie takie gierki. Ale kto wie? moze tak trzeba
-
jak sie rozstawalismy to przepraszal, ze nie chce krzywdzic, ze nie wie dlaczego nie czuje juz tego co wczesniej, ze nie wie czego chce od zycia, ze w sumie to chyba nie chce byc w zwiazku, bo sam ma problemy ze soba, ze nie umie mnie uszczesliwic i takie tym podobne. Noz kurde, ale pare miesiecy wczesniej prosil bym w swoich planach na przyszlosc uwzgledniala rowniez jego, bo chce byc ze mna w zyciu, i nie bedzie tego zalowal. Z tego co mi wiadomo nie wchodzi w gre inna kobieta. Normalnie faceta przerosly oczekiwania. Eh! chyba szkoda na to moich wyslikow i czasu. Naiwna bylam
-
juu wcale nie jestes tchorz. Czesto czytalam ten topik i Twoje wypowiedzi w nim. To ze czlowiek boi sie odrzucenia to wcale nie wynika z tchorzostwa. Tak mi sie przynajmniej wydaje. W sumie to sobie myslalam ze wybralas najwlasciwsza droge do siagnieciaa celu. Podziwiam. Pomyslalam swojego czasu ze ja tez sprobuje sie tak nie odzywac, zeby zatesknil. Ale pozniej jak powiedzial ze nie myslal wcale przez ten czas ani o mnie ani o niczym szczegolnym to sie zalamalam. Ze to wszystko chyba na nic. Moze gdybym wogole sie nie odzywala, od poczatku, tak jak Ty, teraz bym cos osiagnela. Sama nie wiedzialam co lepiej-przypominac mu czasem o swoim istnieniu czy zniknąc. No ale teraz to wygląda ze ani ten sposob ani inny nie jest dobry, bo facet normalnie nie widzi potrzeby bycia ze mna, ani wcale nie brakuje mu kontaktu. Kiedys tego potrzebowal, ale sie odwidzialo
-
powiem Wam ze jak go poznalam to doslownie mnie porazilo. Wiecie tak jak o tym piszą w ksiązkach hehe. Nogi z waty, drzące dlonie, uginajace kolana. Widzialam ze z nim dzieje sie to samo. Facet z wygladu jak mlody bog...eh! Trzeba bylo jednak "zejsc ze sceny" kiedy wszystko bylo super.Trzeba bylo powiedziec sobie basta, wystarczy. Przynajmniej zostalyby fajne wspomnienia
-
ja to nawet juz nie mysle ze wszystko jest do bani, tylko zwyczajnie mi smutno. I pewnie bardzo dlugo sobie poczekam na jikolwiek ruch z jego strony. Teraz to troche zaluje ze pozwolilam sobie na to moje zaangazowanie. Nigdy nie traktowalam nikogo "przedmiotowo" ale moze trzeba bylo tylko spędzic ze soba troche czasu, wzmocnic swoje poczucie wartosci jako kobieta, w koncu nikt nikogo by nie wykorzystal, oboje dorosli ludzie. A tak to uwierzylam w wielkie slowa o milosci, mimo roznic jakie nas dzielą, zamiast "pobawic sie razem" w odpowiednim czasie powiedziec bye. A tak to teraz zostalo mi jedno wielkie G
-
witam Wszystkich. Tak sobie mysle ze moze jak ta zima sie skonczy to latwiej bedzie o optymizm. Bo na razie to ja tez tak jak niektorzy chcialabym usnąc na jakis czas i obudzic sie jak juz bedzie cieplo. Moze wtedy wiedzialabym na czym stoje
-
Na razie koncze. Dziekuje wszystkim. Zajrze tu jutro
-
oj Macku chyba jednak nie musialaby stawac na glowie. Bardzo mocno to jeszcze przezywasz i ciagle ją kochasz. To pewne. Ale wiesz co ja mysle ze ona nie wiedziala co czuje, miala watpliwosci, wiedziala jakim jestes czlowiekiem. I w tym momencie czy nawet troche wczesniej zjawia sie ktos inny. To chyba jest tak jak z infekcjami. Gdy organizm jest oslabiony to bardzo latwo zlapac jakies dodatkowe swinstwo. Gdyby gosc sie wtedy kolo niej nie kręcil to moze i wszystko by sie poukladalo a tak to sie za przeproszeniem zjebalo. Czyms tam zaimponowal, czyms pociagal, cos innego mial do zaoferowania niz to co znala juz na wylot. Skusila sie. Nie wypalilo. I co tu teraz poczac z takim czyms. Ciebie zawiodla. Moze i siebie samą tez. Nie wie co z tym zrobic. Bo z Twojej strony byl zal, ostre slowa, ktore nalezaly sie i owszem. Moze sama by chciala zeby to sie nie wydarzylo-Wasze rozstanie i ten gosc w miedzyczasie. No ale sie wydarzylo. Nie sądze zeby to po niej splynelo. Takie moje zdanie.