Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

du-nia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Mialam juz nie pisac bo niepotrzebne to zamieszanie ale napisze jeszcze tylko slowo w sprawie testamentu. Moze sie ktorejs przyda. Moi tesciowie tak jak w zyciu robili wszystko razem tak tez napisali wspolnie testament. Jest utrzymany w liczbie mnogiej " my " i przez obu podpisany. I wlasnie dlatego nie ma zadnej wartosci prawnej. W kraju w jakim mieszkam bardzo czesto sporzadzaja malzonkowie testament wlasnie w takiej formie - pisza testament wspolnie - w Pl jest ona nie akceptowana. Pozdrawiam !
  2. No wlasnie, to moj/nasz dylemat na ile i jesli to jak pomoc. Zarzucono mi tu w jednym ( dziekuje Wam za to, ze tylko w jednym ) poscie sporo niescislosci. Nie bede na nie odpowiadac gdyz musialabym opowiedziec pol zyciorysu i to nie swojego a szwagra. Nie mam powodow by wymyslac banialuki , bo i po co ? Jesli mi ktos nie wierzy i zarzuca cyganstwa, to nie bede przekonywala. Poki tesciowie zyli szwagier byl na ich utrzymaniu. Nigdy nie musial zaplacic czynszu , kupic chleba czy rolki papieru toaletowego.... Jak wyjechal za granice to role tesciow przejely w duzej mierze kobiety. Czasami potrafil sam wymyslic jakis interes. W Pl byly rozne czasy, tez takie, ze w jednym miescie mozna bylo cos kupic i w innym sprzedac to samo kilkakrotnie drozej. To chyba byly jego najlepsze lata. Tesciowie umierajac zostawili mojemu mezowi dom i i mieszkanie. Szwagier w testamencie zostal pominiety co tlumaczone bylo tym, ze cale zycie go finansowali i nigdy nie potrafil sie z powodu na chorobe obejsc z pieniedzmi. Ja wiem, ze ten testament jest nie wazny. Ale w tym samym testamencie tesciowie prosza nas o zadbanie i troske o szwagra, o to, by nie skonczyl na ulicy. Myslicie, ze to latwo zostawic ? To byli dobrzy, prosci ludzie. Pewnie popelnili nie jeden blad w zyciu ale nie moja sprawa ich oceniac. Moj maz byl bardzo mocno zwiazany z matka a i ja moge smialo powiedziec, ze mialam najlepsza tesciowa swiata. Moze to taka rownowaga, ze skoro mi z matka nie wyszlo to trafila to zycie wynagrodzilo tesciowa ... Naszym problemem jest odleglosc. Choc moze nie jest to problem a nasze wybawienie. My nie potrzebujemy ani tego domu ani mieszkania, ale nie jestesmy w stanie przyjac szwagra do siebie. Mieszkamy w calkiem innym kraju jak szwagier aktualnie przebywa. Dlatego podjelismy decyzje, ze dom sprzedamy, w mieszkaniu bedzie mogl zamieszkac a pieniedze za dom, przeznaczymy na jego zycie. Jestem swiadoma, ze to nie pomoc. W ten sposob go nie uzdrowimy , zreszta nie licze na to, ze kiedykolwiek przestanie pic.... Brakuje mi/nam odwagi by powiedziec, ze nas nie obchodzi. Dziekuje Wam za wszystkie uwagi i spostrzezenia. Dobrze uslyszec czasami odmienne zdanie, spojrzenie kogos z boku, kogos kim nie kieruja zadne emocje czy wiezi rodzinne.
  3. Witam Was dzisiaj na czarno :-) Aagaaa , oneill , yeez, niebo blekitne - dziekuje za podpowiedz ! Naprawde ciesze sie, ze sie odezwalyscie. Wszystkim innym, ktore mnie usilowaly zrozumiec tez dziekuje. Mozliwe, ze wlasnie AA to najwlasciwsza droga i bede starala sie do nich dotrzec i uzyskac informacji jakie mamy mozliwosci. Zdaje sobie sprawe, ze moze ciezko zrozumiec moje pobudki dzialania, bo sama sytuacja rodzinna jest dosc zagmatwana. Moj szwagier byl przed kilkunasty laty na odwyku i znalazl sie tam, kiedy podczas pewnego pobytu w Pl wpakowalam go w samochod i go po prostu zawiozlam do szpitala. Zaczal pic jak mial nascie lat, byl niezwykle inteligentnym czlowiekiem, olimpijczykiem i mogl sobie wybrac uczelnie jaka mu pasowala. Wybral dwa kierunki i zadnego nie skonczyl. Jego pijanstwo bylo najwieksza tajemnica w rodzinie, skrzetnie przykryte plaszczem milczenia. Wyobrazacie sobie to ? Dla tesciow byla to tak wielka porazka, ze przed nikim sie nigdy nie przyznali jaka przechodza w domu tragedie. Zyli do konca zludzeniami - ze przeciez zdolny i dobry i mu ktoregos dnia przejdzie. Nie chce wiedziec ile pieniedzy tesciowa dala w ofierze na msze sw. w nadzieji, ze to cos pomoze. Tesciowa chyba do konca nigdy mi nie wybaczyla akcji z odwykiem, ale po tym jak przepil kolejne oszczednosci, jak wszedl w glebsze bagno po prostu walnelam piescia w stol i powiedzialam, ze albo opuszcza dom rodzicow i radzi sobie sam, albo idzie sie natychmiast leczyc. Jak sie szykowal do wyjscia to tesciowa plakala. Na odwyku wytrwal 3 m-ce i pozniej przez prawie 6 lat nie pil. To pewnie paradoks a moze wlasnie nie, ale tylko ja potrafie z nim rozmawiac surowym tonem i z nikim nie ma tak dobrych ukladow jak ze mna. Niestety od kilku lat stacza sie coraz glebiej i po kilkuletnim pobycie za granica planuje powrot do PL, co wiaze sie z naszymi problemami i troskami. Mam wrazenie , ze w calej rodzinie jestem jedyna, ktora potrafi sytuacje ocenic realnie i nazwac rzeczy po imieniu. I maz i szwagierka powielaja postawe swoich rodzicow i uciekaja od problemu. Szwagier ma u nas sporo dlugow i moj maz nigdy nie potrafil sie upomniec o swoje. Taka sama postawe przyjmowala tesciowa, w obawie, ze jak sie zdenerwuje to pewnie znowu bedzie mial powod do picia. Dla mnie rozwiazaniem by bylo gdybysmy mogli na konto splodzielnii wplacac oplate za mieszkanie i media i gdyby byl ktos z urzedu, kto 2-3 razy w tyg. wyplaca szwagrowi pieniadze na zycie. W kraju w ktorym mieszkam tak sie praktykuje i byloby to dla nas jakies rozwiazanie. A propo zarzutu od "czasami czytam ": moj szwagier nigdy nie pracowal i nie ma prawa do renty, przypuszczam, ze nie ma prawa do zadnych swiadczen dlatego nazwalam go naszym kolejnym odchowanym dzieckiem. A ze nazywam go alkoholikiem to nie obraza a fakt. To tak w wielkim skrocie. To nie miejsce, zeby sie dalej rozpisywac, bo nie potrzebnie wywiarze sie dyskusja nie na temat, choc ja jestem zdania, ze przez te wszystkie lata szwagier skutecznie wykanczal najblizsza rodzine psychicznie. yeez - dalas mi do myslenia swoim wpisem. Nie wiem czy powielam schematy mojej matki ? Pomysle nad tym glebiej. Staralam sie w swoim malzenstwie robic wszystko inaczej jak ona i udalo mi sie uniknac jej problemow. To nawet nie jest tak, ze odcielam sie od niej . Po prostu nie mamy zadnych wspolnych tematow a we mnie gdzies tam gleboko jest wielki bol malej dziewczynki. O dziwo odezwal sie dopiero teraz jak sama jestem matka i widze to od tej drugiej strony, nie dziecka a matki. Niebo - mam dokladnie tak samo z moja mama. Przygotowuje sie kilka dni do tego zeby zadzwonic. Lapie w koncu gleboki oddech i wystarcza pierwsze dwie minuty a ja dygoce. Mysle , ze cokolwiek by powiedziala to zawsze mnie gdzies cos zaboli bo tak duzo we mnie ukrytych , nigdy nie wypowiedzianych glosno pretensji. Naprawde czytam Was od kilku lat. Nie codziennie, czasami z przerwami czasami bardziej dokladnie, zalezy od tego w jakiej jestem formie psychicznej. Juz nie raz bylo tak, ze robilo sie tu nieprzyjemnie w tresci i zbyt pomaranczowo w oprawie. Mam nadzieje, ze przetrwacie wszystkie zle zawieje a kazda znajdzie tutaj to czego jej najbardziej potrzeba. Swoj nick zrobilam dzisiaj na czarno z szacunku dla Waszego topiku. pozdrawiam Was serdecznie !
×