W 2007 roku tak tu napisałam.
Migdały miałam usuwane 5 lat temu. Operacja - bo to wcale nie jest zabieg - była bez narkozy, gdyż mam chore serce a dodatkowo jestem strasznym alergikiem i anestezjolog nie chciał ryzykować. Migdały były TRAGICZNE - same zrosty. BAŁAM SIĘ OKRUTNIE, ale zaraz po podaniu "głupiego jasia" cały strach zginął! Czułam się i zachowywałam jak po dobrych kilku koniaczkach!! Byłam tak rozbawiona, że nawet już na sali operacyjnej, dopóki mogłam, to opowiadałam kawały.......!
Rąk nikt mi nie wiązał, tylko poprzykrywali mnie kilkoma warstwami specjalnych prześcieradeł operacyjnych/jedno z nich było takie ciężkie gumowe/. Wszystko trwało około godziny. Laryngolog mówił mi później że namęczył się strasznie/szczególnie nad jednym/a ja tego tak nie odbierałam. Ta godzina minęła jakoś dziwnie szybko no i NAPRAWDĘ NIE CZUŁAM ŻADNEGO BÓLU !!!
Nawet podawanie zastrzyków znieczulających gardło nie sprawiało mi bólu. O oglądaniu tych "długich igieł", czy innych narzędzi chirurgicznych, nie było nawet mowy, bo cała sala operacyjna miała 100% zaciemnienie. Jedynie obaj laryngolodzy mieli na głowach te swoje światełka i dzięki nim widzieli pole operacyjne. Ja widziałam tylko ciemność sali i 2 smugi oślepiającego mnie światła skierowane w gardło."Głupi jasio" sprawił że ani razu nie miałam odruchu wymiotnego, co normalnie przytrafiaa mi się często - nawet w trakcie mycia zębów.
Zaraz po wycięciu lekarz powiedzial że przez 2 godziny nie mogę nic mówić - żeby nie wywołać krwotoku. Gdy tylko zdjęli ze mnie prześcieradła, ten sam doktor zapytał - NO I JAK BYŁO?
Ponieważ chwilę wcześniej sam wydał mi zakaz mówienia, więc śmiejąc się "bezgłośnie" zrobiłam coś w podobie gestu Marcinkiewicza ...YES, YES, YES...!!!!
Gdy przewieźli mnie na salę chorych natychmiast zasnęłam. Tylko jak przez mgłę pamiętam że doktor co chwila przychodził i mierzył mi ciśnienie, oraz osłuchiwał serce. Byłam na niego wściekła że mi przeszkadza w tym smacznym śnie!!
Tak przespałam cały dzień i noc.
Przez nastepne dni gardło faktycznie bolało, ale z powodu alergii na wiele leków p/bólowych, nie chciałam nic na uśmierzenie.
"Łasakawie" zgodziłam się na przyjmowanie APAP-u.
WYTRZYMAŁAM TO - WIĘC I TY SIĘ NIE BÓJ !!!
Lodów rzeczywiście nie jadłam.
Natomiast przez pierwsze dni na śniadanie, obiad i kolację pałaszowałam tylko same torciki W-Z!!! Ach, ta ich zimna bita śmietana działała jak balsam...!
W szpitalu leżałam 20 dni, bo chcieli obserwować jak u takiego ciężkiego alergika goją się nisze po migdałach. Ale wszystko było ok.
BOJĄCYM SIĘ USUWANIA STO RAZY POWIEM - NIE TRZYMAJCIE TEGO ŚWIŃSTWA W SOBIE CAŁYMI LATAMI!!
NAPRAWDĘ NIE WARTO!!!
OPERACJA, NAWET BEZ NARKOZY, NIE JEST STRASZNA!!!
BÓL PO NIEJ MOŻNA WYTRZYMAC NAWET NA ZWYKŁYM APAP-ie!!!
CHORE MIGDAŁY NIE STANOWIĄ DLA ORGANIZMU ŻADNEJ BARIERY!!!
WRĘCZ PRZECIWNIE, ZATRUWAJĄ SERCE, OCZY, STAWY...!!!
JEŚLI LEKARZE SĄ ZDANIA ŻEBY JE USUNĄĆ - TO TAK ZRÓBCIE!!