

kallipoe
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kallipoe
-
dodałam to ostanie zdanie żeby was przekonać , iż Ci ludzie sa normalni, tylko nie zawsze zachowują się normalnie. Ale też kończę temat, żeby Evella nie pisała o smutnym klimacie, na tym skądinąd pogodnym forum
-
a co dziwne zawsze przyjaźniłam się i łatwo nawiązywałam język z osobami, których ojcowie pracują w SW lub są wojskowymi. Rozumiałyśmy się prawie bez słów, bo dotykało ich podobne skrzywienie zawodowe. Pamiętam jak np tata mojej przyjaciółki wyrzucił jej zima kapcie przez okno, bo źle były ułożone i ona boso po śniegu, musiała po nie zejść. Mój robił i robi podobne rzeczy. Ale np jej tata bardzo dobrze gotował, a mój jest bardzo pracowity, taka złota raczka.
-
witajcie, jak zrobić taka machająca łapkę? ja właśnie ten terroryzm zauważyłam, ogromna ilość zasad, którym jest podporządkowane życie, ja nie mowie ze takie osoby nie maj cech pozytywnych, bo np często są bardzo odpowiedzialne, ale chodzi mi o to ze zwykle starają się wszystko umieścić w ciasnym gorsecie ram. nie wiem czy Ci ludzie maja po prostu takie predyspozycje, czy też robi im to praca w zamknięciu.
-
widzę, że poruszyliście temat pracowników mundurowych, niestety to nieprawda ze wszyscy są przykładnymi tatusiami, znam prawdziwych dupków. Znam tez paru chamów, wbrew temu , co twierdzi Ogórek ta prac zmienia psychikę człowieka mną gorsze, znam ludzi, którzy po kilku latach pracy bardzo się zmienili, a ich rodziny rozpadły. Mój ojciec tez połowę życia spędził w wiezieniu i nie jest całkiem normalny. Policjantów też kilku poznałam - w większości to wstrętne osoby,jacy sa prywatnie, to mnie nie interesuje. Dlatego ja mając propozycje pracy w tym miejscu(tak wiem jak dobrze się zarabia) nie poszłam na spotkanie. Dla mnie to byłby koszmar. Widzę siebie bardziej w DPSie, Domu Dziecka, w zawodzie pielęgniarki, nauczycielki, itp. Ale każdy robi, to co lubi a czasem stara się polubić to co robi. a jednak można...
-
niestety muszę już zmykać, do jutra!
-
dziękuje, a myślałam ze to broń Lorda Vaidera
-
to było bardzo poprawny, co z mojej strony moz3esz odebrać jako komplement, gdyż jestem bardzo wybrednym czytelnikiem, z każda kolejną przeczytana książką wybredniejszym. Tzn., ten fragment, nie licząc tych dwóch niejasności, mógłby się spokojnie znaleźć w książce. Też bym chciała tak mieć, chwile weny, podczas których stworzyłabym coś takiego.
-
ja tez kocham muzykę, wybawieniem stało się dla mnie pisanie do radia i umieszczanie tam wybranych kawałków
-
poza tym jak już wspomniałam wiem co i jak chce ,ale nie umiem tego napisać.
-
zauważyłeś piszemy razem, bo piszemy jednocześnie, kawałek bardzo poprawny, choć wiem, ze nie prosiłeś o ocenę. nie do końca przejrzyste dla mnie dwa fragmenty: wahnięcie gałęzi krzewu na mokradłach w oparach mgły. jak Wielki Zderzacz Hadronów pod Genewą Twoja propozycja miła, ale nie chciałbym pisać kolejnej powieści o bohaterze snuja, to taki typowy polski bohater, pije pali i rozmyśla, włócząc się bez celu.
-
czyli każdy powód jest dobry, by patrzeć na świat optymistycznie
-
to może być dobry pomysł, ja mam pomysł na książkę od kilku już lat, wiem jak to ma być zrobione, ale nie mam takiej techniki no i jednak w sensie globalnym nie potrafię tak stale myśleć syntetycznie.
-
przepraszam za nieporozumienie, tak bywa, jak sie pisze skrótem to było do ogórka do ciebie jedno: masz bardzo syntetyczne spojrzenie na świat, jest to cecha wybitnych pisarzy
-
no i zaprosił i zwiał... nie chce mówić, ze typowe. ale daje do myślenia...
-
a najlepiej dwa uśmiechy :)
-
ja tata - słuszne spostrzeżenia, mam podobne a ten błąd - wymowny. Ja mam te trudność, że przyszło mi wychować syna i córkę. Z synem naprawdę nie jest łatwo, ale się staram wdrażać go w rożne obowiązki, niestety moja mama, tata i brat z całej siły próbują mu wpoić zajęcia męskie i niemęskie. Strasznie, to wkurza, ale chwilowo jestem na nich zdana, tłumaczenia nic nie dają, bo pewni powiecie, porozmawiajcie , ustalcie. O nie, to są ludzie o konkretnych przekonaniach i gotowi za nie zginać pod krzyżem najlepiej. A z drugiej strony, nie mogłabym sobie pozwolić na prace i zostawienie dziecka w domu, gdyby nie oni. Gdzie ta kawa, bo nie pamiętam, gdzie mieszkasz?
-
to znaczy ze pijesz biała kawę, czy ona jest biała, bo nie rozumiem? Ja znam tylko białą herbatę, ale wole mimo wszystko zieloną.Przyjmuje zaproszenie, gdzie się spotykamy? Czy mogę wziąć swoje pranie?
-
dziękuje, odkąd wkręciłam się do tego radia o którym Wam mówiłam to już w ogóle mam mało czasu... Ale wy nie podałyście propozycji tematów, nadal czekam. Jak na razie napisałam o masażach dla dzieci i bajkach terapeutycznych.
-
Evella ty zawsze zarażasz optymizmem, poczuciem humoru. Ja w sumie rzadko mówię ,ze jestem szczęśliwa, pewnie dlatego, ze najbliżsi ( w sensie pokrewieństwa) wówczas wybuchają śmiechem i starają się z całych sił przypomnieć mi wszystkie możliwe błędy i wypaczenia... Ale dziś to naprawdę mam powód do radości, bo dostałam nową umowę o prace i podwyżkę. Niestety to wciąż za mało by wynająć nawet jeden pokój :( jednak bez trudu mogę przebrnąć przez wszelkie opłaty w szkole i przedszkolu:)
-
wychowawczyni w szkole wydawała się miła, gadatliwa i sympatyczna, choć jak na mój gust przekazywała za mało informacji, wiec ja zadawałam pytania. U córki podobnie, mało co można się dowiedzieć, trochę mnie to wkurza, ale tam komunikacja zawsze szwankowała. Dzieciaki poszły chętnie, nawet specjalnie nie chciały się ze mną żegnać. Wygląda na to ,ze jestem zestresowana bardziej od nich. CZy wy też tak przeżywacie?
-
a jak tam po pierwszym września? jakie przeżycia? ja chyba bardziej zestresowana niż dzieciaki. One zadowolone. Mnóstwo emocji i paskudna pogoda zmogły nas i zasnęliśmy w dzień już o 17. Potem siedzieliśmy długo i rozmawialiśmy, czytając bajki. Dziś pobudka dla mnie o 5.30, dla nich o 6 i wymarsz o 6.30 z "uroczego zadupia" do miasta, tak by zdążyć ich zaprowadzić i do pracy na 7.30. I tak codziennie...
-
hej evelka, rozumiem Cie, mnie też to próbował wmówić,ze względu na wiek (27 lat) że na pewno jeszcze spotkam, ale mnie naprawdę nie zależy, zależy mi na zrobieniu prawa jazdy i lepiej płatnej pracy, ale na związku na pewno nie, dwoje dzieci wyczerpuje skutecznie i wystarczająco mocno spędza sen z powiek. Co do zakupów, to ja uwielbiam, nawet te nieatrakcyjne. Bo w zasadzie tylko na takie sobie pozwalam. Raz na jakiś czas, robimy sobotę dla siebie rano idziemy na zakupy, do fryzjera, na plac zabaw, do cukierni lub lody, wracamy popołudniem na obiad. Uwielbiam te chwile, dzieciaki zrelaksowane, ja tez. Az miło wydawać kasę, choć ja głównie w lumpkach kupuje. Mój synek jest świetnym doradca zakupowym trenuje go od małego,żeby później żona nie była z nim na zakupach, jak na torturach. Naprawdę lubię z nim kupować, a jak komplementuje. Córeczka, nie ma jeszcze tyle cierpliwości. Nie odzywałam się bo stukałam te audycje i byłam na wychodnej sobocie :) Moje wypociny mozecie usłyszeć w czwartek o 18 podaje link: http://www.radiopowisle.pl/ będę wdzięczna, za wasze opinie
-
hej dziewczyny, ja wciąż się nie odchudzam( nadal chora), ale zaglądam co u Was, moja mama też na Dunkanie od kilku dni. Męczy się , ale daje rade. Ciasta nie tknęła, obiady gotuje dzień wcześniej, żeby jej nie kusiło. Bo wtedy my jemy jak jej jeszcze nie ma. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam! ja: wzrost:152cm wiek:27 lat waga:50 kg
-
dzięki dziewczyny, mnie chodziło o to co wy byście wolały słuchać, bo ja mam wrażenie, ze oni oczekują ode mnie jakiś porad,o gotowaniu, modzie i urodzie, a ja nie bardzo się w tym czuje, testować kremów nagle nie zamierzam, zbyt wielu wiadomości nie posiadam, wiec pomyślałam o internecie. Ale zrozumiałam, ze Wy wolałybyście tak od siebie. W sumie ja też, choć to trudniej a mam jeden dzień,żeby napisać godzinna audycję. Wiec zamykam buzie siadam, trzymajcie kciuki....