Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kallipoe

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kallipoe

  1. w sumie racja, ludzie są jak ludzie: polecam książkę bo naprawdę świetna, śmieszna, fantastyka rosyjska rządzi, a jak nie to Prechett a humor Wam się poprawi. Ja też nie cierpię remontu, a najbardziej sprzątania po... ale za to nastrój, kiedy już wszystko zrobione - wspaniały, błogi spokój. Dostałam społecznie prace w lokalnym radio, ale nie chwaliłam się od razu, dopiero dziś, bo mam dylemat i czekam na Wasze posty: oczekują ode mnie porad i tzw. kącika dla Pań, audycje jak na razie maja formę nagrań. Czy dawać im po prostu porady ściągnięte z neta, w zasadzie bez komentarza autorskiego, czy tez skupić się na komentarzu i prezentowaniu własnego zdania,a wiadomości ograniczyć do minimum. Co sadzicie?
  2. u mojego nie całkiem byłego ten syndrom występuje w całej pełni... możesz podpowiedzieć jakaś literaturę psychologiczną lub pedagogiczną też lubię takie książki i nie tylko takie.
  3. miałam nadzieje,ze jakaś książka to będzie, ale widać tylko wielka księga życia podpowiada takie rozwiązania, myślę,ze pewność jest dla człowieka zdrowsza, chciałbym być bardziej stanowcza
  4. logika Twojego wywodu bardzo mi odpowiada, powiedz co łykasz? co Cie inspiruje?
  5. też mam często takie myśli, ale kiedy nie całkiem były zachowuje się przez dłuższy czas całkiem normalnie, a dzieci błagają by do niego znów jechać, a potem on znowu wszystko skopuje, myślę ze kwestia dni jak straci parce, która zdobywał prawie przez rok... i znowu stoczy sie na samo dno... wiecie, wtedy są takie myśli, ze może by jeszcze raz spróbować, a potem okazuje się ze nie ma powrotu.... w sumie nie myślę ,ze rodzina musi być pełna, ale gdyby mieć normalnego męża, to chyba jest jednak łatwiej. Nie mam porównania, bo nigdy takiego nie miałam:) Z drugiej strony, jak wiedziałam, ze jestem skazana na własne siły, to dałam rade, gorzej jak ktoś fałszywie obieca, a potem się zawiedzie.... życie w pojedynkę jest o tyle lepsze, ze wiem na ile mogę na sobie polegać i nigdy siebie nie zawodzę....
  6. evella co za optymizm, aż chce się żyć, a właśnie od wczoraj miałam doła, bo po raz kolejny uświadomiłam sobie ,ze nie będę mieć tej mojej wymarzonej rodziny, nie całkiem były mąż znów zapił... a po ostatnich wydarzeniach miałam nadzieje, ze będziemy chociaż rodzina na odwiedziny, na jakiś kontakt, którego dzieci mimo wszystko łakną. pragną by w ich życiu był jakiś mężczyzna i zapewniam ze zastępstwo wujków, dziadka itp. niewiele pomaga. Ja nie mam siły na "nowego" nawet ochoty, bo obecny wystarczająco meczy. Jednak okazuje się ,ze współuzależnienie jest silniejsze niż przypuszczałam. Trzeba wrócić do lektur AA. Ja też jestem zodiakalnym bliźniakiem. Osoba niezdecydowaną, nie robiąca nigdy jednej rzeczy na 100%, ale kilka na raz. Nie całkiem żona, nie całkiem pracownik, nie całkiem mieszkaniec itd. stad moje problemy z samookreśleniem. Macie tak, czasami?
  7. na czym polega nowoczesność twojego domu? Nie rozumiem dylematów, chodniczki w przedpokoju pasują w mieszkaniu babci, poza tym,są niepraktyczne, bo oprócz podłogi trzeba jeszcze dbać o chodniczek... podobnie okrywanie skórzanych kanap, wystarcz ze dbasz o skórę, taki szlachetny i co tu dużo mówić porządny materiał nie potrzebuje serwetek ani narzut. Wiec bez względu na styl oba pomysły są do niczego.
  8. prawdziwe szczęściary, ja o realu mogę pomarzyć co najwyżej. Ale jak będzie się ktoś wybierał w okolice Torunia, Malborka lub Trójmiasta, to taką odległość jestem w stanie pokonać. W związku z ogólną chęcią do spotkań samotnie wychowujących rodziców mam pytanie: czym przyjaźń z "samotnymi rodzicami" rożni się od przyjaźni z innymi rodzicami? Chce Waszych opinii.
  9. Spostrzeżenie, po tygodniu u taty i babci: babcia: zgadza się jeszcze raz wziąć dzieci za rok ,ale pod warunkiem,ze sama i bez "pomocy" syna "nie całkiem były maż": zgadza się wziąć dzieci ale pod warunkiem,ze nie będzie jego matki, opłaci opiekunkę, na czas swojej obecności poza domem... wniosek: mając do pomocy mojego męża, każda kobieta zdecydowałaby się wychowywać dzieci samotnie... jeśli macie inne wnioski, to chętnie posłucham...
  10. niestety w okolicach Zakopanego nie będę,ale bardzo bm chciała i zazdroszczę tych gór wam wszystkim. Ja wyłącznie nad jeziorami, ktoś powie może: to i fajnie, ale ja nie cierpię wody!!! nawet w wannie.. Za to chodzić uwielbiam, choć znam ludzi, którzy nie widza w tym żadnego sensu, jak ja nie widzę go w leżeniu na plaży. u mnie urlop na raty, w tym tygodniu znów 2 dni...i 2 w przyszłym wróciłam już z dziećmi do domu, trochę żal im było odjeżdżać, teściowa zawodziła najgłośniej, ale dzieciaki po powrocie do domu, były równie zachwycone, jak tam. Po prostu są wspaniałe bardzo szybko się dostosowują i potrafią czerpać radość ze wszystkiego, tzn. każda sytuacja jest dla nich możliwością atrakcji.
  11. dziś jadę po moje słoneczka: Synek powiedział, z bym nie przyjechała, bo on chce jeszcze zostać... wytłumaczyłam,z ę od razu go nie zabiorę... Córeczka wniebowzięta, obiecała,ze będziemy się przytulać:)
  12. tak buntować, w sensie udowadniać ze jestem głupsza cz coś też mu się zdarzało, ale głównie chodzi o inne traktowanie dziecka, to że wszystko im wolno , zarzucani są prezentami w dodatku bez sensu, tymczasem to mnie zawsze przypadają te niewdzięczne wydatki np. na wyprawkę , ubrania, leki.
  13. on zna te zasady uważa że wszystkie są głupie i prawie każdą rzecz robi odwrotnie, dodam ze jego mama zna je z grubsza i całkowicie ignoruje, zna moje zdanie w wielu sprawach , bo mieszkałyśmy razem i ona zawsze robiła mi na złość,( tzn nie wiem na ile to było śiwadomie, raczej po prostu taka jest) tzn stosowała swoje metody, które mnie doprowadzały do szału. np kupowała dzieciom co popadnie byle wydać kasę, i wracając synek targa reklamówkę badziewnych rzeczy z plastyku córka kolejna chińska podróbkę Barbie. W domu do żarcia nic, nawet światło nie mieszkało w lodówce, bo stara i zepsuta, wiec mówię barbie zjemy na obiad, na drugie danie zestaw żółwi ninja a 4 piłki na kolacje będą. Jeśli mogą istnieć dwie zupełnie różniące się rodziny są to moja rodzina: czyli rodzice i rodzeństwo i mój maż i jego rodzina. Ja próbuje być po środku, choć nie ukrywam,ze blizej mi do myślenia moich rodziców. Nie chodzi o zazdrość ciesze się ze dobrze się tam czuja, ja tu bynajmniej nie czuje się źle, chodzę po sklepach, spotykam się ze znajomi, mam czas poczytać, obejrzeć film, pograć w tysiąca, iść do fryzjera itp. znalazłam fajne zajęcie współprace z lokalnym radiem... Buntu się raczej spodziewam, bo to się zdarzało po weekendzie u nich, a często nawet po jednodniowej wizycie ich ojca u nas. Ale wiem, ze wystarczy mi sił, bo niczym się w tym tygodniu nie zmęczyłam :)
  14. mosew to ustalenie z co drugim dniem wydaje mi się koszmarne, czy to znaczy, że Twoje dziecko ma dwa domy? To musi być bardzo trudne... dla dziecka również. Moje dzieci o dziwo też wniebowzięte jak wrócą zacznie się bunt pt. tam można było wszystko.
  15. masz racje. Mój "Nie całkiem były" twierdzi, ze nie powinnam stawiać siebie w roli osoby godnej podziwu, bo przecież mam to co najlepsze na co dzień - nasze dzieci, szkoda, ze gdy on je ma na co dzień od kilku dni nie czuje się takim szczęściarzem... Myślę ze hasło, iż jako rodzice jesteśmy godni podziwu i szacunku możemy sobie śmiało wytatuować, by na nie spojrzeć gdy były partner albo "życzliwy" człowiek spróbuje nas upokorzyć...
  16. do sabatinka: mam nadzieje,ze moje post Cie nie uraził...jeśli tak, to przepraszam. tez czasem popadam w cierpiętnictwo... czasem jestem zła na byłego lub czuje się oszukana... uczucia wiadomo: przychodzą i odchodzą, akurat jak czytałam Twój post , to myślałam o sobie, dlatego ze studiowałam i zajmowałam się dwójka dzieci i mężem, który był jak trzecie dziecko... dałam radę, choć podjęłam decyzje o rozstaniu... on mnie za to winił, nadal chce budować "wielką szczęśliwą rodzinę". Dla mnie "dorosłość" była normą, pewnie dlatego, ze tak byłam wychowana, dla niego to nudny świat.
  17. no właśnie mój "nie całkiem były" tez nieszczęśliwy,że zmęczony po pracy wrócił a tu mu każą się dziećmi zajmować, wziął je na kilka dni pierwszy raz od roku. Jeszcze nigdy nie zajmował się tak długo dziećmi sam, tzn. beze mnie, bo oczywiście biedakowi musi pomagać mama, ciocia, kuzyn i znajomi... jak posłuchałam jego nieszczęść , to przypomniało mi się np. jak sam w ciąży zajmowałam się dzieckiem, mieszkałam w dziurze, gdzie nie znałam nikogo, jeździłam na studia dzienne, dziecko zostawiając z opiekunką w poczuciu winy, odfajkowałam wszystkie obowiązki domowe, znajdowałam czas na wszystko i do głowy mi nie przyszyło marudzić w ten sposób, mimo iż też byłam zmęczona...
  18. co do alimentów to dostaje przez MOPS. Teraz nie całkiem były dostał prace i pierwsza wypłatę, ale coś o tym ,ze da dzieciom nie słychać... musi przecież zrobić prawo jazd i kupić samochód, mieć na dojazd, jedzenie i papierosy... ja mam umowę do 9.09. jest jednak nadzieja, wokół, której drepcę, ze mi umowę przedłużą... pozdrawiam wszystkich!!!!
  19. do sabatinka dość tej martyrologi! nie siedź plackiem, tylko wyjdź! na zewnątrz można sporo ludzi poznać, na pewno masz jakieś koleżanki ze studiów, pogadaj z nimi od czasu do czasu. Jeśli można wiedzieć co studiujesz i na którym roku. Rozumiem, ze być może w pewnym sensie czujesz się oszukana, że masz obowiązki a on labę. Utrata swobody uwiera, ale szczęście jakie dają dzieci są nie do przecenienia. Jeśli to możliwe zostaw malucha u mamy, w świetlic u koleżanki i w tym czasie zrób, coś co uwielbiasz, jeśli nie weź dziecko z sobą. Co do alimentów, jeśli nie płaci ich w terminie zgłoś się do komornika, poinformuj byłego o tym. Niech komornik się z nim użera a nie ty. Jeśli finansowo bardzo kiepsko idź do MOPSU. Powodzenia!!!!
  20. a ja o alimenty wystąpiłam, to w cale nie była walka i nie odbiła się w żaden sposób na dzieciach, tylko jedna sprawa i po krzyku, z reszta on i tak nie płaci... natomiast dokument potwierdzający separacje lu rozwód niestety często jest potrzebny, nikt w urzędach nie wierzy ,ze jestem samotna matka na słowo, przez to trzeba go prosić o rożne zgody, dokumenty i nie udało mi się paru rzeczy załatwić np. w Pupie. kino już było, to był specjalny wyjazd, bo tam , gdzie mieszkam nie ma ani kina , ani basenu, ani zoo, ani sali zabaw czy czegoś innego, rozrywki wymyślam sama np. bawimy się w Indian lub piratów, jestem dla nich wtedy cała i to jest moim zdaniem najważniejsze. Wczoraj wróciłam z wypchanymi siatami, dziś będę kontynuować ten maraton, myślę,zę reklamówka ładnych nowych rzeczy do szkoły, to niezły prezent na wstęp a mnie te zakupy bardzo uszczęśliwiają.
  21. pomysł dobry, dziś idę na zakupy do szkoły i przedszkola. A co do żałoby, to chodzi ze nie ryczę, nie snuje się ze smutkiem na zewnątrz, tylko tęsknie w środku, nie okazuje dzieciom jak bardzo się martwię, zajmuje się swoimi sprawami zamiast siedzieć w domu i rozpaczać, ale ten nadmiar zajęć jest po to by o nich nie myśleć...
  22. a ja wciąż sama, po dzieci pojadę dopiero w piątek, cierpię męki, ciągle bym dzwoniła, ale nie chce zachowywać się jak wariatka i dzwonie raz dziennie. Nie umiem bez nich pójść spać , czuję się dziwnie, odzyskane życie, trąci nieco poczuciem winy, zwłaszcza ze rodzina spodziewała się z mojej strony całkowitej żałoby, a ja zaangażowałam się w mnóstwo spraw, by się czymś zająć i nie oszaleć...
  23. ja tez 27, dzieciaki 6,5 i 4. Jeśli chodzi o hobby, to głównie czytanie psychologia, pedagogika, literatura piekna, zawsze teatr - od kilku lat zawieszony na kołku a kiedyś współtworzyłam własny... jeśli chodzi o sport, to tylko chodzenie, ale brakuje mi gór.... wiec przemierzam kilometry nad jeziorem. Odwiedze rodzine, znajomych, poukładam w dokumentach, poszukam pracy, bo umowa tylko do wrzesnia i czas mi zleci...
  24. ja jutro zawożę dzieciaki do ojca i babci, boję się na samą myśl, córeczka (4 latka) pierwszy raz zostanie gdzieś beze mnie. Nie mam do dorosłych 100% zaufania, okropnie się stresuje, nie mam pojęcia, co będę robić przez tydzień, obawiam się, ze ze stresu mogę dzwonić codziennie, a nawet po kilka razy, a jak nie odbiorą, to będę się stresować jeszcze bardziej. Jak dzieciaki codziennie po mnie skaczą i wymagają nieustannej opieki i uwagi, to myśl o tygodniu wypoczynku wydaje się wybawieniem. Jak jest szansa na taki wypoczynek, to czuje lekkie przerażenie. Postaram się nie zwariować i zaglądać.I odpocząć.
  25. świetny plan! realizm życiowy jest moim zdaniem bardzo pożądany. Rodzic drugi w pewnym sensie będzie zawsze bez względu na odległość, nawet odległość uczuć czy śmierci. Bo dziecko tęskni, nie zawsze wiedząc za kim za czym. Tym którzy zostali na placu boju, pozostaje wypełniać te misje najlepiej... Jak pisałam wcześniej chudzenie z dzieckiem do psychologa, gdy dziecko ma problem albo gdy my mamy problem z dzieckiem według mojej wiedzy i doświadczenia nie robi dziecku krzywdy. Często pomaga, bo jest spojrzeniem na sytuacje z zewnątrz bez emocji. Dzięki psychologowi poznałam mocne strony mojego dziecka, jego talenty, i potrzeby z których nie zdawałam sobie sprawy.
×