marzycielkaaa83
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Pozdrawiam Wszystkich starych i nowych bywalców:)może mnie jeszcze pamiętacie...Muszę ponadrabiać z czytaniem wpisów.Dawno mnie tu nie było. Spróbuję sie zmobilizować i do Was zawitać z postanowieniem BP dla Was Wszystkich!
-
Witajcie Kochani:( :( mi jest, ale mniej dlatego, że na razie nic z mojego niepalenia. W obliczu tego, co sie stało... Pamietam, jak wstałam w sobotę...zadowolona - nawet silna sie tego dnia czułam. Zresztą widac po moim wpisie. Dosłownie minutę, 2 po...zadzwonił do mnie chłopak, że mam włączyć tv, bo ... Tragedia. Najprawdziwsza, najstraszniejsza... Boli mnie jednak niesamowicie, że pomimo tych setek ludzi, których pokazują w telewizji, tych, których nie widzimy, bo zaszyli sie w domach, wśród najblizszych, którzy to przeżywają prawdziwie, są i tacy, których postawa...Dziś w pracy...doprowadzono mnie parokrotnie do furii...postawy typu: "a mnie to nie obchodzi, bo ja nie jestem propolityczny..." Nie wiem Kochani, ale z tym światem coś się stało. To jest jedna z najboleśniejszych kart historii, jeszcze nie ujęta w żadnym podręczniku, a nie wszyscy rozumieją... ja nie wymagam może publicznych łez, ale...zachowanie jakiejś powagi. Na piatek mieliśmy zaplanowaną imprezę firmową...i...po prostu ręce mi opadły, myslałam, że doskoczę do gardła paru osobom, które mnie zapytały...dlaczego. NIe...po prostu płakać się chce. Są tacy, którzy w takiej chwili myślą o tym, żeby pójść i się nachlać, jak gdyby nigdy nic...Nie zajmuję jakiegoś decyzyjnego stanowiska. Zabolały mnie słowa: "Czy uważa to Pani za konieczne?" Imprezę oczywiście odwołałam nie bacząc na innych. Po prostu krzyczeć mi się chciało, bo mnie to zabolało, najautentyczniej, najmocniej. Dlaczego mamy tylu samolubów dzisiaj? Dlaczego tak trudno o empatię, o wczucie się, co przeżywają te rodziny ofiar??? Tragiczna śmierć ponieśli ojcowie, matki, męzowie, dzieci, bracia, siostry...nasi RODACY, LUDZIE...A ktoś potrafi powiedzieć: mnie polityka nie interesuje. Jest mi naprawdę wstyd...za tych ludzi. Pociesza mnie to, że nie wszyscy są tacy.
-
Kochani...:)jestem. Pierwsza kawa juz za mną. Bez smierdziela! I...chocby nie wiem co...zamelduję się tu u Was wieczorem i napiszę, że nie dałam sie papierochom. Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam i życzę miłego, pachnącego i udanego dzionka. żabko--->mam nadzieję, że smutki przez noc wyparowały i dziś juz lepiej? dla Wszystkich...boje się wymieniać, bo nie chciałabym nikogo pominąć:) Kochani...trzymajcie kciuki za mnie. Będę z Wami myślami, a wieczorkiem tu wlecę.
-
żabko kochana...główka do góry...taka silna jesteś - dzis masz po prostu słabszy dzień. Pomysl, że jutro będzie lepiej. Juz niebawem noc...wyśpisz sie, a jutro słoneczko Ci zaświeci. Trzymam kciuki, żeby wszelkie smutki odeszły. I przesyłam najszczerszy :) będzie dobrze.
-
Tym razem nastawiam sie inaczej psychicznie...nie boje sie już jutrzejszego poranka, że wstanę...i nim wypije kawę do końca, pobiegnę po fajki. Tak sobie myślę...nikt nie mówił, że zrywanie z tym g.....jest łatwe. I nikt tego za mnie nie zrobi. Zrobię więc to sama. Nie chciałabym Was tu opuszczać. Fajni jesteście. Pamietam, jak zaczynałam czytać ten topik w 2006r. I zmagania tych, którzy tu zaczynali... i tych ciągle dołączających. Czytałam i zazdrościłam. Nie ukrywam...fajnie byłoby zobaczyc kiedys swoje wpisy...po roku, po 2 latach, po 3...od momentu rzucenia. Pamietam...zanim zaczęłam palić-byłam jakaś silniejsza. Potrafiłam jako nastolatka zrzucić jakieś 25 kg i zwalczyć kompleksy. Potrafiłam sobie cos udowodnić. Potem zaczęłam jarać...zawodowo od początku prawie po pake dziennie. Doszłam nawet do dwóch paczek. I to mocnych fajek! I straciłam wiarę w siebie, w swoja wolę. Jakby mi te fajki to odebrały. Od 5 lat - odkąd regularnie próbuje rzucic to świństwo - pale najsłabsze, w normalnym codziennym trybie jakąś paczkę dziennie. Ale dzis mamy 2010, a ja nadal palę. Mam jednak nadzieję, że ten dzień - 09.04.2010 - jest moim ostatnim brudnym i śmierdzącym dniem. Marzę o tym, żeby zacząć nowe życie ... i oby tym dniem był dzień jutrzejszy.
-
Dobry wieczór MOJE WZORY DO NAŚLADOWANIA:) Melduje sie słabeusz nr 1 na tym topiku. Zostało mi 5 śmierdzieli. Jutro podejmuje kolejną walkę...jeśli się poddam,...to znikam na dobre stąd. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Miłego wieczorku Wszystkim Wam tu życzę:)
-
Ogorek Kiszony---> widzisz...chyba podobne jesteśmy...dwie takie się znalazły, którym tylko do d...nakopać trzeba:) wolałabym pisać mailowo, bo gg od paru lat juz nie mam. Jak chcesz to pisz na: marzycielka.83@o2.pl
-
Basiek--->u mnie klapa...nie dałam rady. Płakać mi się chce nad swoją głupotą:(:(:(i juz nie wiem, co mam robic, próbowac dalej, czy się poddac całkowicie. Złośliwiec--->gratulacje najszczersze dla Ciebie. Dziś jest Twój dzień, taka mega roczniczka. Jesteś guru na tym forum! Wypij za mnie..., żeby mi się we łbie dobrze komórki poprzestawiały. Jak na razie, to jestem najdurniejszą osobą na tym forum...ciągle daje plamę:(:(:(
-
I zrobily sie juz 4 godzinki bez śmierdziela:) Obym tylko rano, po wstaniu pamietała, jak to fajnie cieszyć się jak dziecko, że się nie pali od tylu, a tylu godzin, że się mozna przeciwstawić... Tymczasem spokojnego wieczorku a potem miłych, pachnących snów dla Wszystkich:)
-
No moi drodzy...od 18 nie palę, więc juz troche jestem na pachnąco. dla Was Wszystkich. Cieszę się, że i Złosliwiec się pojawił:) Złośliwiec--->w sumie tych paru godzin dzisiejszego dnia nie bedę ujmować do statusu niepalenia. Może jutro uda mi sie przezwyciężyc śmierdziela-kusiciela i od 8 kwietnia 2010 - w 5 lat po tym, jak Ty rzuciłeś - będę szczęśliwą niepalącą. Może coś jest w tej dacie szczęśliwego.... Trzymajcie za mnie kciuki, bo ja naprawdę ciężki przypadek jestem. Pozdrawiam Was Wszyściutenkich tutaj
-
żabka...---> może ja zacznę...jeszcze palę, ale jeśli sobie samej dotrzymam słowa, to ten wieczór będę miała zaliczony na pachnąco. W tym roku stuknie mi 27 roczek życia, a palę...aż wstyd...od połowy 1999...czyli no jakieś 11 lat. Próbowałam rzucać wiele, wiele razy...Pierwszy raz to rzucałam w liceum. Ostatnio najwiekszym moim sukcesem było niepalenie przez 5 dni. Pamietam, że miałam ostatniego kusiciela. I znalazłam sobie wymówkę, że lepiej go spalić, to nie będzie kusił. I skończyło się tak, że nastepnego dnia rano trafił mnie jakiś szlag. Przetrząsnęłam pół mieszkania w poszukiwaniu jakiegoś papierosa...nie znalazłam - no i poszłam kupić. To było w styczniu. I od stycznia tak rzucam. Coraz trudniej było...udało się parę razy wytrzymać 2 dni...3 się poddawałam. Nie wiem, ale...jak nadchodzi taki moment...to zaczynam sie bać reszty życia bez fajki. Książkę A.Carra znam prawie, ze na pamięć. I wiem, że...chyba najbardziej na świecie potrzebuje wiary w sama siebie i w to, że mi sie uda. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dziś zameldować tu u Was pachnąco:)
-
Kochani...dzięki za miłe slowa dołączę do Was, ale...jakoś od połowy dnia. Regres,Kachna,Basiek,SP,Żabka ---->jesteście dla mnie mega przykładami. Tylko nie krzyczcie na mnie, ze nie startuję od samego rana...bo ja juz sama na siebie nakrzyczałam...
-
Witam Was w moim ostatnim dniu palenia. Jutro melduję się BP. Wesprzecie w ciężkich chwilach?
-
Ja chciałam się zameldować, że Was podczytuję sobie...Kiełkuje we mnie mysl, by wziąć sie w garść i próbować na nowo próbować zerwać z nałogiem. Ale mam doła po ostatnich nieudanych próbach. Nie wiem...czytam Was i Wam zazdroszczę. Wszystkich tu Was pozdrawiam i życzę miłego popołudnia
-
Pozdrawiam Wszystkich pachnących. Ja na razie podczytuję Was, chcociaż dość pobieżnie, bo...ostatnio wszystko u mnie na wariackich papierach.Palę niestety, ale juz niedługo do Was wrócę...mam nadzieję. Mamuska--->rozbawiłaś mnie tym tekstem:)Tobie z całego serca gratuluję takiego wyniku. PS.Z każdym dniem coraz bardziej nienawidzę fajek. Porażki jednak też cos wnoszą.