Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Majutek24

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. To pisałam ja, tylko zapomniałam jaki miałam nick :)
  2. Autorka zagląda tu co jakiś czas, jednak przybyło tyle tematów, nowych historii, że prawdę mówiąc nie ogarniam tego, musiałabym usiąść i poświęcić dzień na przeczytane tego ze skupieniem :) Napiszę w skrócie co u mnie: Praca praca znajomi i... nadal On w mojej głowie :/ Niestety, minęło pół roku a ja nadal coś czuję. Jak już pisałam dowiedziałam się, że mnie prawdopodobnie zdradził. Ostatni kontakt z nim miałam na przełomie maja i czerwca. Dzień po tym jak się dowiedziałam o zdradzie wysłał mi życzenia imieninowe, ja mu podziękowałam, ale napisałam też, że wiem że nie był uczciwy w stosunku do mnie, więc żeby na przyszłość darował sobie i nie pisał nic więcej do mnie. Zaglądam czasem na jego profil na fb, czy nk i widzę, że bardzo się zmienił. A może to ja go wcześniej nie znałam? Był na ostatnim roku studiów, nie podszedł do obrony, rzucił świetną pracę, w której był dopiero 3 miesiące, robił to co lubi i zarabiał dobrą forsę. Wyjechał na majorkę,gdzie pracował jako kelner. Kiedyś pracowaliśmy tam oboje przez wakacje, ale On nie znosił upałów. Z resztą po tamtej przygodzie mówił, że nigdy więcej takiej pracy .. no ale jak widać zmienił zdanie. Wstawia full zdjęć z imprez, gdzie trzyma na rękach jakieś "laski" (dziewczyny większe od niego). Wczoraj wracał do Polski, widziałam opis, że miał wypadek rozwalił motor i siebie. Ale sam to pisał, więc nic poważnego mu się raczej nie stało. A ja.. wychodzę ze znajomymi, czasem spotykam się z jakimiś chłopakami, ale do żadnego z nich serce mi mocnej nie zabiło. On wraca do Polski, po rozstaniu powiedział, że nie odpuści i za pół roku, czy rok (kiedy będę gotowa) będzie chciał się spotkać i porozmawiać, mówił, że nie odpuści tego. Zobaczymy, prawdę mówiąc nie mam wcale ochoty się z nim spotykać. Nie mam pojęcia jak zareaguję. Byś może upewnię się, że jest mi dobrze bez niego, że nie chcę go z powrotem, a może tylko rozgrzebie się rana, która powoli się goi? Dodam jeszcze coś - "Jeśli chcemy o kimś zapomnieć oznacza to, że nie możemy przestać o nim myśleć." - święte słowa :) Pozdrawiam Was, 3majcie się. Postaram się nadrobić, przeczytać wszystkie historie.
  3. od osoby która to widziała Moja przyjaciółka. Nie całe 2 tyg. przed rozstaniem widziała go z jakąś laską na imprezie (pamiętam ten dzień, nie poszłam z nim bo miałam rodzinną imprezę - imieniny mamy). Mówiła że podrywał tamtą laskę, stawiał jej drinki, później pili wódkę przy stoliku i nagle zniknęli, ponoć pojechali do niej. Miała dylemat czy mi powiedzieć, czy nie bo z moim byłym też dobrze żyje. Powiedziała, że postanowiła powiedzieć, ale on akurat zerwał więc zmieniła zdanie i miała mi nic nie mówić. Teraz po 3 miesiącach nie wytrzymała dłużej i powiedziała, za co jestem jej bardzo wdzięczna.
  4. Wytrzymam. zadem problem. Ale jestem wściekła
  5. Chciałam tylko napisać, że moja historia się zakończyła i została wyjaśniona. Dziś się dowiedziałam, ze były mnie zdradził. Prawie 2 tyg przed zerwaniem. mam tylko nadzieję że to był ten jeden jedyny raz, że mnie chuj niczym nie zaraził itp. 4,5 roku wierna jak pies żadnych pocałunków z innymi żadnego przytulania żadnych flirtów nic, kompletnie nic a ten dupek wbił mi nóż w plecy dałabym sobie rękę uciąć, że nie zdradził każdy, ale nie On wszystko, ale nie zdrada Nie wiem jak komukolwiek kiedykolwiek zaufam
  6. Cześć Dziewczyny! Widzę, że duużo wpisów przybyło. Nadrobię wszystko w niedzielę, a tymczasem napiszę krótko co u mnie. Z exem nie miałam żadnego kontaktu, kompletnie zero. Ogólnie trzymałam się bardzo dobrze, dużo wychodziłam z domu, ale raz na jakiś czas trafiały się gorsze dni, konkretnie wieczory kiedy za nim płakałam. Jakieś 3 tygodnie temu odnowił mi się kontakt z kolegą ze studiów. Spotykaliśmy się w gronie znajomych po kilka razy w tygodniu ostatni weekend spędziliśmy na mazurach, w większym gronie. Dopiero po powrocie zorientowałam się, że przy tym koledze kompletnie zapomniałam o ex. On też jest po rozstaniu z dziewczyną (mniej więcej w tym samym czasie co ja ze swoim ex). Mam duże obawy czy w to wchodzić, a wiem że on by bardzo chciał, ale boi się że ja nie jestem jeszcze gotowa i jak coś zadziała w moim kierunku to rozwali to co jest teraz. Dziś odezwał się ex... mimo że mówiłam mu, ze nie chcę mieć z nim kontaktu. Spławiłam go po 2 zdaniach. Myślę, że to nie jest zbieg okoliczności, że odezwał się akurat kiedy między mną a tym kolegą zaczyna się coś dziać. Jestem na 99% pewna że ktoś go o tym poinformował, nawet wiem kto. Cieszę się że się odezwał, bo cały czas w głowie kiełkowała mi myśl co to będzie jak się odezwie, albo jak go gdzieś przypadkiem spotkam. Teraz już wiem... nic nie będzie. Mam do niego sentyment, ale mam też żal i od niedawna urażoną dumę (wcześniej tak do tego nie podchodziłam). To on mnie nie chciał, zostawił mnie bo chciał się wyszaleć. Był ze mną jak wszystko było ok, wiedział, że może zawsze na mnie liczyć, wyjeżdżał z kraju a ja czekałam, chciał imprezować z kolegami to imprezował, miał tyle wolności w związku ile tylko można dać drugiej osobie. A jak przyszło do czegoś poważniejszego jak ja zaczęłam oczekiwać czegoś więcej niż spotykania się wieczorami kilka razy w tygodniu, to zawinął się na pięcie i tyle go widzieli. Mam mętlik w głowie, z jednej strony chciałabym, z drugiej boję się. Ale chyba spróbuję. Nie będę analizować, co ma być to będzie przecież nie biorę od razu ślubu z tym kolegą, tylko pospotykamy się i zobaczymy co będzie dalej. 3mam kciuki za Was dziewczyny! Zobaczycie że i Wam z czasem przejdzie i moja rada. Sprawdzona w 100% - tylko i wyłącznie całkowite zerwanie kontaktu daje szanse na ułożenie sobie szybko życia bez niego. Przeczytam wasze historie w niedzielę, bo wcześniej nie będzie mnie przy komputerze. Miłego weekendu :*
  7. Cześć dziewczyny. Miałam nie zaglądać, ale jak widać.. nie za długo wytrzymałam. Wiecie co. Doszłam do wniosku, że nie jest tak jak mi się wydawało. Jestem na 99% pewna, że powód rozstania był inny, niż podał. Wnioskuję to z kilku rzeczy jakie mi powiedział. 1 - przy zerwaniu jak nie chciałam, żeby cokolwiek tłumaczył, zależało mu tylko na tym, żebym wiedziała że "nie odchodzi do innej, wszystko co mi wcześniej mówił było prawdą, i że mu na mnie zależy" 2 - jak z nim rozmawiałam na GG. Na moje pytanie czy jest szczęśliwy odpowiedział, że "i tak i nie" ale cieszy się, że nie pytam czemu nie, bo i tak nie mógłby mi powiedzieć . Na początku nie zwróciłam na to większej uwagi, ale .. logiczne, pierwsze co przychodzi na myśl, to że "nie - bo mnie zranił" ale gdyby to o to chodziło, to by tego nie ukrywał, bo to przecież oczywiste.. 3 - jak powiedziałam, że nie chcę kontaktu, bo tak mi będzie łatwiej - On powiedział, że chciałby żebyśmy mieli kontakt, ale teraz dla niego ważniejsze jest to czego ja chcę, niż to, czego chce On... to podstawowe jego wypowiedzi, które mnie naprowadzają na myślenie, że coś innego się za tym kryje ale idąc dalej W sobotę (pomiędzy powrotem a zerwaniem) rozmawialiśmy o jego bracie, który pogubił się trochę w życiu, i On mi powiedział coś takiego, że " Nie będzie go do niczego namawiał, bo sam jeszcze niedawno nie wiedział czego chce od życia, więc i tamten musi sam dojrzeć" (pocałował mnie przy tym i wyglądało to jak odniesienie do naszej wcześniejszej rozmowy na temat związku). myślę, że nie potrzebnie założyłalm, że wyjazd do ten na kilka dni nie miał z tym nic wspólnego. Powiedział, że myślał nad zerwaniem od czwartku, a do Polski wrócił w piątek rano. Myślę, że coś wydarzyło się na wyjeździe. Myślę, że odszedł bo myślał, że w ten sposób mniej mnie rani niż mówiąc mi prawdę. Dodatkowo, wiedział że po tej grudniowej rozmowie, gdy miał sobie wszystko przemyśleć powie teraz, że nie jest gotowy to w to uwierzę. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to że mnie tam zdradził. Ja sama mu kiedyś mówiłam, że gdybym zdradziła swojego chłopaka to bym mu o tym nie powiedziała, bo by cierpiał. Że odeszłabym nie mówiąc mu o tym, i nie zwalając cierpienia za to na niego. Bo ja męczyłabym się okropnie wyrzutami sumienia itp. ale po co ktoś jeszcze miał by z tego powodu cierpieć.
  8. Ale wracając do intuicji, przeczuć itp. Tak jak powiedziałam, na koniec rozmowy dodał "Nie wrócę, nigdy" a mi pierwsze co przyszło na myśl to pytanie "moje nigdy, czy Twoje nigdy?". A to dlatego, że zawsze dzieliliśmy na "moje nigdy" - czyli prawdziwe nigdy. I "jego nigdy" - nie teraz, nie ostatnio. Może źle tłumaczę o co mi chodzi, ale np. jak mnie ktoś pyta czy gram w coś tam, to mówię, że nie (bo nigdy w to nie grałam, nie grywam). A kiedy go ktoś pyta, czy On w coś gra a On odpowiada "nie" to znaczy tyle, że nie grał dziś, nie grał wczoraj i powiedzmy ostatni tydzień, ale pewnie będzie grał za kilka dni. "Moje nigdy" = nigdy, jego "nigdy" = nie teraz, nie ostatnio. Najpierw to było takie w żartach, moje nigdy Twoje Nigdy, ale z czasem to już weszło do naszego codziennego słownika :) Mimo, że powiedział mi to w prost. Nadzieja nie czuję żeby jakakolwiek we mnie pozostała, ale jednocześnie.. nie czuję wcale, żeby to był koniec. Ale zdaję sobie sprawę, że to moja psychika może się bronić w ten sposób.
  9. Tak, to była moja decyzja. On powiedział, że ją uszanuje. Co do przeczuć - generalnie miewam, coś jak kobieca intuicja. W tej sytuacji.. Od początku siedzi we mnie wizja (coś jak de ja vu, tylko że dotyczące przyszłości - dziwne) ale nie chciałam o tym mówić bo to głupie. Jestem pewna że to nie jest żadne wspomnienie ani dotyczące Go, ani żadnego mojego poprzedniego chłopaka. Wizja dość "wyraźna", ale bardzo krótka. Rozmawiam z nim jestem tym bardzo zaskoczona i mówię z powagą, zdziwieniem i jak by rozżaleniem, pretensjami "ale przecież to Ty mnie nie chciałeś...?" a On zaczyna płakać. Nie wiem, może to mi się przyśniło, tyle że tego nie pamiętam. Myślę, że to moja wyobraźnia tak pracuje, bo bardzo chciałam, żebyśmy byli razem.
  10. A ja odwrotnie. Wierzę w miłość. Wierzę, że pokocham kogoś, kto pokocha mnie i będę szczęśliwa. Wszystko w swoim czasie. Powiedziałam mu, że wiem że będzie szczęśliwy, ale mi teraz bardziej zależy na moim szczęściu, dlatego chcę urwać kontakt. On mówił, że wszystko rozumie, że On nie chce urywać, bo jestem mu bardzo bliska i nie chce żebyśmy stali się sobie obcy, ale że jeśli tak będzie mi łatwiej, to niech tak będzie, bo bardziej liczy się to czego ja chcę niż to, czego On.
  11. Cześć dziewczyny. "Mój" się do mnie odezwał. Najpierw taka gadka o niczym, jak z pracą. Po chwili napisałam mu, że nie mam do niego żalu, że jest jedną z najbliższych mi osób, i że gdyby potrzebował mojej pomocy to może na mnie liczyć, ale że chcę żeby nasz kontakt ograniczył się właśnie do takich awaryjnych sytuacji. Powiedział, że rozumie i że chce, żebyśmy kiedyś porozmawiali na żywo, za pół roku rok, czy kiedy będę chciała, że to ode mnie zależy. Ja mu napisałam, że tego nie chce może kiedyś, ale nie mogę nic obiecać. Pogadaliśmy chwilę, powiedział że jestem najbardziej wartościową osobą jaką zna, że mimo tego jak wyszło nie chce żebyśmy urywali kontakt, ale że decyzja należy do mnie. Powiedział, że jak jego mama dowiedziała się że zerwał, to bardzo płakała, że traktowała mnie jak rodzinę.. ja mu powiedziałam, że też go tak traktowałam, ale to nie ma już teraz znaczenia. Że wybrał życie beze mnie, więc niech ułatwi mi ułożenie sobie życia bez niego. Jeszcze chwilkę tak pogadaliśmy. Na koniec nie wytrzymałam, powiedziałam, że mam prośbę żeby napisał mi w prost, że nie wróci, żebym przestała o tym myśleć i żyła dalej bez niego. Napisał "Nie wrócę, nigdy". Jeszcze raz dodał, że mogę zawsze na niego liczyć, choć zdaje sobie sprawę, że jest ostatnią osoba do której zwróciła bym się o pomoc, życzył mi powodzenia, ja mu i się pożegnaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że może niepotrzebnie prosiłam go, żeby tak napisał. Ale nie żałuję tego. Postawiłam sprawę jasno, nadzieja odeszła. Nie będę się już łudzić, teraz będzie tylko lepiej.
  12. przepraszam. nie zauważyłam, ze to do rozchwianej :) Rozchwiana moim zdaniem już minęło trochę czasu - dwa tygodnie. Jeśli chcesz, jeśli tak czujesz to zawalcz. Ale nie smsami. Pojedź, bez zapowiedzi.
  13. m_psk to pytanie było do mnie? Jeśli tak, to ja nie chcę nic mu pisać. Chcę już zapomnieć i mieć to za sobą.
  14. Natalko Jak miałam 17 lat poznałam chłopaka, szybko się w sobie zakochaliśmy, byliśmy razem 2 lata. Mimo, że to ja zerwałam też strasznie cierpiałam. (zerwałam bo zaczął mnie oszukiwać, założył konto na fotce i umawiał się z innymi). Była to moja pierwsza miłość, płakałam za nim, tęskniłam, myślałam, że świat mi się zawalił. Ale na szczęście byli przyjaciele, po miesiącu zaczęłam wychodzić z domu do ludzi, na imprezy, wyjechałam na wakacje.. rok później poznałam mojego byłego o którym tutaj piszę. Pokochałam Go 3 razy bardziej niż tamtego ( a myślałam że bardziej się nie da). Teraz znów cierpię, ale wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych. Kocham Go, chciałabym z nim być, ale nie jest On jedynym facetem na świecie. Wiem, że jeśli się nie zejdziemy to poznam kogoś innego, pokocham kogoś i z kimś kiedyś zdecydujemy się by iść dalej przez życie razem i się ustatkować. Pamiętaj, że to co teraz czujesz jest czasowe. Będzie dobrze, 3mam za Ciebie kciuki :)
  15. Dzięki, ale nie wiem czy Twoja opinia na mój temat jest adekwatna do tego co się dzieje we mnie. Prawda jest taka, że gdyby On chciał wrócić to na 95% bym się zgodziła. Oczywiście zależy co by powiedział itp. Kontaktu nie mieliśmy prawie wcale, On wysłał mi życzenia na Dzień Kobiet, ja mu podziękowałam i wysłałam mu w Dniu Mężczyzn, podziękował i to był nasz cały kontakt.
×