Ewa, 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa, 33
-
dziś zupa krem brokułowa z makaronem na jutro pewnie też zostanie w takie upały nie chce się jeść placka też upiekłam, z rabarbarem działkowym
-
ja tak sie zastanawiam, czy w ten upał zrobię cokolwiek poza podlaniem dla roślin też nie jest za dobrze w wysokich temperaturach znosić jakieś zabiegi
-
ale upał... jutro planuję tak z rana skoczyć podlać, ale nie wiem, czy to dobry pomysł wieczorem nie chcę, bo komary tną strasznie a akurat jutro rano by mi pasowało żeby było szybciej przed największym skwarem najwyżej podleję z ręki na samym początku, a potem będę po mokrym łazić, trudno
-
a nas nie stać na restauracje 3 x w tygodniu, wyobraź sobie poza tym wole wiedziec co jem, a nie jeść, co mi dadzą nei wiem, jaki ty masz problem z naszymi domowymi obiadami bo u mnie w domu nikt z tego problemu nie robi może to akurat nie ma dla niektórych znaczenia, czy je coś raz, czy dwa razy w tygodniu, czy jest to gotowane godzinę temu, czy dzień temu naprawdę, nie dla wszystkich żarcie jest tematem nr 1 w życiu
-
może na razie sie wstrzymaj z tym kupnem, bo jak gminy i miasta dowalą podatek od gruntów taki, jak zapowiadają, to działki umra śmiercią naturalną ale ogólnie zgadzam się, działka to supersprawa
-
jak tam z matką to nie wiem, bo jej w gary nie zaglądam :) a że poradzil sobie i nam, to tylko na jego plus idzie :) pizza była b. dobra :)
-
no i pieczeń poszła do zamrażalnika, bo młody poczuł wenę i upiekł pizzę zjedzona cała :)
-
albo arbuzy :) u mnie dalej sucho i ciepło, tylko wiatru mniej twardo sied zisiaj wybieram na podlewanie i zrywanie groszku
-
no i kolejna burza na temat moich garów pieczeń została na jutro i nie wiem, czy nie na pojutrze jeszcze, może przetworzona na gulasz, może nie nie jadłam jej, bo zaczął się w miarę tani już boberek, który wystarcza mi za wszystkie frykasy tego świata nie wyobrażam sobie codziennie po pracy stawać do garów wracam o 16, zanim się ogarnę, posprzątam u kotów, jest 17 zanim bym ugotowała, byłaby 18.30, zjadłabym o 19 sory, ale nie będę czekać głodna do 19, żeby zjeść tzw. swieżą zupkę poza tym mam też inen zajęcia domowe i pozadomowe, które wymagają czasu gotowanie nie stanowi treści mojego życia, tylko żoładka
-
lepiej bym tego nie ujęła :)
-
dbam o zdowie nie o linię, okręgi czy punkty
-
na jutro i pojutrze piecze się szynka z resztką młodych ziemniaków w mundurkach które pewnie jeszcze dziś na noc wsunę....
-
no moje właśnie dzisiaj pooglądałam - też jakieś takie... niektóre żywe, niektóre nieżywe, niektóre nie wiadomo jakie na wszelki wypadek wycięłam kilka gałęzi ze starej forsycji i wsadziłam małe szczepki do wody i na korytarz - jak sie ukorzenią, to posadzę może nawet je tutaj wsadzę do ziemi, ale dzisiaj juz nie mam siłki, bo nawet te 2 godzinki na działce robią swoje poplewiłam trochę w grządkach, trochę na obrzeżach działki, gdzie mam leszczynki posadzaone - jedna ma bardzo ładną wiązkę orzeszków ale też mamy wiewiórki, więc pewnie ją wypatrzą i dla nas nic nei zostanie :( zajadam się zielonym groszkiem - przepyszny, oberwałam 1/3 może koniecznie w przyszłym roku musze zrobić specjalną siatkę - płotek, po którym groszek będzie się piął i tym sposobem będzie łatwodostępny i nie będzie się pokładał, jak na patyczkach mam już duże pomidorki koktajlowe (tzn. rozmiarem i stopniem dojrzałości - tydzień słońca i ciepła i będą pierwsze do zerwania) zwykłe duże krzaczki też już mają owocki, ale jeszcze male, tak dla odmiany ;) buraczki już by mogły być na botwinkę część sałat poszła w gorę, więc wyrwałam, lodowa zawiązuje się w ładne główki zostały mi jeszcze 3 stare i reszta nowe, z 15 kwitną lilie, mam 3 cebulki, bordowa juz jest w połowie, następna lada moment zacznie się otwierać, trzecia jeszcze mała pierwszy kwiatek nasturcji też widziałam kwitną ogórki i powtórnie poziomki mogłoby trochę popadać, bo zaczyna robić sie sucho (takie małe kapki jak dzisiaj to tyle co nic) ogólnie - fajnie jest :)
-
PRZED CHWILA ZNALAZŁAM U MĘŻA W KIESZENI MARYNARKI PARAGON RESTAURACJA POZA MIA
Ewa, 33 odpisał NIE ZE MNĄ TE NUMERY na temat w Dyskusja ogólna
a co sie ma stać? wyprze się w żywe oczy i tyle a na przyszłośc będzie się lepiej krył proste -
a u mnie się rozpogadza powoli ale nie zabrałam z domu koszyczka z narzędziami, więc pewnie i tak juz na działkę nei popjadę chyba, że później będzie mi się jeszcze chciało
-
pada a nawet leje :(
-
dziś z rana trochę się orobiłam na dziłce, ale efekty sa widoczne :) randap działa tak sobie, ale coś tam zdechło niebieskie granulki na ślimaki działają cuda, wszędzi epełno śluzu i nieżywych pomorników, istny pomór :) opieliłam truskawki i poziomki i zerwałam je opieliłam pomidory, podcięłam listki, przywiązałam po raz drugi do palików opieliłam buraczki, oczyściłam grządki po koperku i rzodkiewce i zasiałam fasolę, groszek i koperek (bardzo rzadko) wsadziłam fasolę ozdobną i powód ozdobny przy łuczku na wejściu na działkę podlałam drzewka owocowe, nałożyłam klamerki na jabłonki, jedną przywiązałam do palika powyrywałam trochę nawłoci i innego badziewia z malin przejaśniało :)
-
wreszcie miałam chwilkę, żeby zrobić to tiramisu no i zgadnijcie, czy wsuwam je prawie w środku nocy? :) jutro na działce z rana spalę ;) mniam a na obiad na jutro zrobiłam kotlety mielone
-
o, koperek też, faktycznie
-
przejdź sie na targ i zobacz, jakie sa sadzonki do kupienia gotowe, czasem można jeszcze spotkać dynie, cukinie, patisony, ogórki, nawet pomidory truskawki można sadzić i poziomki, siać sałate, cebulę z dymki sadzić, groszek zielony i fasolkę szparagową Dzięki za propozucje rzodkiewkowe, ale chyba sobie do jesieni daruję, bo cienkie ciągle te ogonki mam no i sałata zwykła też mi idzie w górę, tylko lodowa robi główki
-
mszyce mają też postac latającą, jak mrówki, stąd sie biorą niestety, w najmniej oczekiwanych miejscach a ja wczoraj musiałam popracowac łopatą, żeby odreagowac stresy zawodowe i troche dziwnie to wyglądało, ale M. zbierał poziomki a ja kopałam doły ;) na szczęście nie było nikogo w poblizu, więc mogłam sobie ulżyć i nie wyszłam na uciemiężoną kobietę, a M. na tyrana :) przesadziłam aronie w ich docelowe miejsce, wsadziłam oliwnika w tymczasowe, podlałam cały ogród, wywaliłam wielkie rzodkiewki (wielkie liście, korzonki minimalne - na kompost) podniosłam groszki i przywiązałam je do palików, bo sa wielkie i się położyły, chyba po którejś ulewie (dolne strączki, alby patrzeć i będa gotowe, chyba sobie nasieje jeszcze nowych, na koniec lata żeby były)
-
hmmm... nie wiem, ile tam jest w opakowaniu tego serka, może 150 g? z tych ilości wychodzą mi 4-5 miseczki, zalezy, które wezmę i ile ponakładam
-
parzę kawę rozpuszczalną żeby namoczyć w niej biszkopty deser robię w pucharkach czy salaterkach, dla każdego oddzielna porcja 3 żółtka ubijam z cukrem, z białek robię pianę do żółtek wrzucam serek tiramisu Piątnicy, ok. 2/3 piany i nieco alkoholu, np. 1 łyżkę spirytusu dzielę masę na 2 części, do jednej dodaję kawę rozpuszczalną (suchą) i dobrze mieszam do pucharka kładę warstwę biszkoptów namoczonych w kawie, masę żółtą, znowu biszkopty i masę kawową na wierzch do lodówki i gotowe
-
nie obiad, ale lecę do kuchni zrobić tiramisu, bo mi się strasznie zachciało :)
-
miałam gg do moderatorki i z nią rozmawiałam i na meila do administratora kafeterii