Ewa, 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa, 33
-
ciasto - piernik przełożony powidłami śliwkowymi własnego wyrobu :)
-
a na deser mam jeszcze ciasto z niedzieli chyba, żeby wyszło dzisiaj rano w kanapkami naszła mnie ochota na tiramisu, może zrobię, bo i tak będę w kuchni przy zupie siedzieć...
-
przeczytałam temat niżej i pomyślałam, ż ejednak zrobię z tego mięsa zupe gulaszową a nie gulasz :)
-
a mnie się wydaje, że nikogo nie interesuje, ile lat ma nick Ewa, 33 taka niezdrowa ciekawość nie jest zjawiskiem powszechnym, wbrew temu, co się niektórym wydaje a jesli juz kogoś tak bardzo jednak interesuje, to po tylu latach mojej tu obecności - wie to na pewno a, w przypadku niezaspokojenia ciekawości w temacie topiku - gulasz jest z karkówki, oczywiście
-
ja ponadczterdziestolatka :) sie nie dziwię czytaj ze zrozumieniem widzę, że masz problem nie tylko z moimi stosunkami rodzinnymi, ale głównie z moim wiekiem no cóz, dla ciebie nie odmłodnieję co więcej, też kiedyś będziesz miała 40 lat imoże nawet więcej :)
-
nie widze potrzeby wyjaśniania ci moich stosunków rodzinnych, więc wybacz, ale twoje pytania pozostaną bez odpowiedzi tak tylko dla wyjaśnienia, do rodziców jeździmy w soboty, wczoraj była niedziela ale to taki szczegół
-
tak, w zasadzie zawsze jeżdżę w sobotę albo niedzielę na obiad do mamy masz z tym jakiś problem? wczoraj szynka nie poszła, będzie dzisiaj a na jutro gulasz sie rozmraża
-
dziś obiad u mamusi, jutro duszona szynka w plasterkach brokuł ziemniakki
-
dzisiaj było pięknie na dworze, ale obudziłam sie z bólem gardła i coś mnie bierze :( na działce trochę z rana porobiłam, 2 nowe grządki skopałam, upiłowałam 3 grube konary leszczyny i jabłoni, wykarczowałam 1/3 frontowej rabatki, zmieniłam plan części wypoczynkowej, posiałam 2 rządki ozdobnego słonecznika, wycięłam martwe pędy porzeczki i jagody kamczackiej drzewka róznie, 2 wyglądają na żywe, reszta nie za bardzo :( teraz garść leków i do łóżka :(
-
spaghetti bolognese
-
przejaśnia się :) w sobotę, najpóźniej w niedzielę, robię na działce, nawet jakby lało! ostatnio mam taki zachrzan w pracy, że marzę o jakimś wysiłku fizycznym i CELOWYM przede wszystkim a nie klepanie dla klepania, bo tak przepis wymaga paranoja jakaś sory, zboczyłam z tematu wajgela czeka na balkonie, to samo sałaty i cebulki cukrowe, chociaż te ostatnie 3 x powyciągane przez koty, to chyba nic z nich nie będzie może w przyszła środę kupię nowe sadzonki na targu no i koniecznie muszę pociąć agrowłókninę i przykryć nią grządki
-
ryba smażona saute, ziemniaki, surówka z roszponki, oscypka i szczypioru z oliwą jutro to samo plus pierogi z garmażerki, bo zabraknie na pewno ryby a potem nie wiem, jeszcze nic nie wyciągnęłam z zamrażarki tak myślę, że coś z mielonego, bo mam kilka porcji może spaghetti bolognese, bo dawno nie było
-
wczoraj też kupiłam jakiś uniwersalny nawóz ogrodniczy - zajrzałam na skład - azot, fosfor, magnez, wapń i jeszcze coś - mam nadzieję, że się nada :)
-
jednak z drobnym makaronem kolanka
-
kombinowany dzisiaj - kawałek pieczonego kurczaka został, pieczeń z karkówki do tego frytki do tego brokuł z masłem czosnkowym i surówka z geoszków i pekinki na kolejne 2 dni gotuje się ogórkowa chyba z ryżem, zobaczy się
-
kurczak pieczony, ziemniaki pieczone, surówka z pomidorów i szczypiorku ze śmietaną
-
no nie owijałam niczym :( Licencja, ja ozdabiać to będę później, za rok może, chyba, że coś przy okazji kupię, czyli się nie powstrzymam w ogrodniczym albo na wiejskim targu następnym razem wywiozę mieczyki, juz mi w domu podrosły na 15 cm, w tym tygodniu je podhartuję na balkonie i za tydzień wywiozę do gleby :) a z tymi drzewkami ... :( chyba zacznę się szybko rozglądać za nowymi, bo chyba już z nich nic nie będzie, skoro stare juz rosną a nowe nic
-
to ja się pochwalę, co wczoraj porobiłam: przygotowałam dwie grządki - przekopałam, potem widełkami przesypałam, potem grabkami, z każdej grządki dwa wiadra korzeni, potem na jednej dałam nawóz koński (pod pomidory, 12 zł), na obydwu wapnowanie skorupkami (teść nazbierał) posiałam groszek zielony, szpinak, koperek, rzodkiewkę wychrzaniłam trzymetrową tuję przycięłam bukszpany poprzesadzałam kilkanaście kępek nie wiem czego cebulkowego, chyba narcyzów najgorsze - że chyba poprzemarzały mi te wszystkie jesienne drzewka, bo nic się nie rusza, a stare jakie tam są, to juz albo małe listki mają, albo duże pączki, a w tych nowych nic się nie dzieje :( nie wiem, jak to sprawdzić, żeby ewentualnie jak najszybciej nowe kupić i wsadzić w ich miejsce :(
-
u mnie dzisiaj świtkiem było -7 st. zaraz wyskoczę na balkon zobaczyć, jak tam moje cebulki cukrowe i sałata, ale kiepsko to widzę... jutro znowu na dzialeczkę po pracy, przygotuję sobie następną grządkę, przykryję agrowłókniną to, co posiałam, wsadzę liliowce z balkonu może wychrzanię stare truskawki i posieję tam trawę? może trochę malin wyhakam z miejsca, gdzie będą dynie i ogórki? zobaczy się oby tylko ciepło było :)
-
plastry karkówki duszone, jak sobie zrobią, bo ja dziś jem poza domem
-
dzięki Kantarella, wchłonęłam na spółę z kocicą najmłodszą
-
a ja w sumie też miałam dzisiaj postnie, bo ten kapuśniak chociaż za jakąś godzinkę wyjem to wygotowane wędzone żeberko z niego, więc jednak chyba będę się smażyć w piekle :)
-
zwykle z mieszanki pół na pół, ale tym razem z samej kiszonej, bo mi dużo z surówki zostało i nie miałam też słodkiej wyszedł oczywiście bardziej kwaśny, niż zwykle, ale też bardzo dobry część mięsa z żeberek pokroiłam jeszcze przed gotowaniem w kostkę a część została na kości
-
szkoda mi wędzonego kurczaka do zupy, zjadam takowego na poczekaniu :) te żeberka były całkiem "chude", poza tym zawsze można ściągnąć tłuszcz z wierzchu zupy, jak wystygnie
-
moje wszystkie wsadzone na jesień, czyli maluśkie no nic, okaże się a zapomniałam zabrać liliowców z balkonu na działkę, muszę je teraz wsadzić do jakiś doniczek, bo za tydzień to mi w końcu zdechną w tym woreczku