Ewa, 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa, 33
-
dzieki za radę :) jakoś przechodzi, bąbla już prawie nie ma, tylko krwista plama została nie wygląda pięknie, ale przynajmniej nie swędzi i jest płaska, więc chyba będzie dobrze a co do tych pręg na rękach - też takie mam, zauwazyłam, że rózne rośliny mi to robią, a że mam ich dużo, no to można sobie wyobrazić, jak wyglądam, odkąd mam swoją ukochaną działeczkę ;) szczególnie kąsliwy jest uczep, pokrzywa oczywiście, winogrona (o dziwo) - to z tych zidentyfikowanych na razie opuszczam glebę i jej mieszkańców na kilka dni - robię sobie mały urlop nie wiem, co zastanę po powrocie, ale nie omieszkam napisać :)
-
dzisiaj botwinka z ziemniakami i jajkiem
-
Podzielmy sie swoja wiedzą i doświadczeniem
Ewa, 33 odpisał margolka66 na temat w Gotowanie, dom, ogród
a ja tam bym nigdzie nie szła odcięłabym sie całkowicie i już graty za drzwi, drzwi na nowe zamki, zmiana telefonu, maila i nr gg zero rozmów, zero kontaktu niech spada za pół roku pozew rozwodowy a w międzyczasie, jeśli coś sie pojawi (groźby, nachodzenie, telefony) - to od razu na policję Kaciu, tu nie ma żadnej litości - facet jest dnem i ciągnie Cię na dno a życie masz tylko jedno, jeszcze 30-40 lat i idziesz do piachu nie szkoda tego życia marnowac na takiego ....? nie szkoda zdrowia, nerwów? nie lepiej to sobie żyć w spokoju, po swojemu i dla siebie? masz zwierzaki, masz koleżanki - po co tracic czas na trutnia? czas, nerwy, zdrowie? co było, to juz nie wróci i najwyższa pora się z tym pogodzić cudów nie ma no, to teraz smarki w chustkę i do roboty! -
krwistą plamę mam cały czas i swędzi też cały czas chyba juz nie lubię biedronek! ślimaczkow też!
-
tak, widziałam ja i przyłapałam na gorącym uczynku, cholerę jedną!
-
no to sobie porobiłam na działce... ręce mnie tak bolały, że nie mogłam spać dzisiaj już trochę lepiej wybrałam się w sam najgorszy upał, też sobie wymyśliłam :( od 11 do 15 no, ale porobiłam trochę z trzech poletek truskawkowych zostawiłam jedno, reszta na kompost - zrobiłam tym samym miejsca na poziomki, które są narazie w przyszłym sadku niestety, nie przenioslam ich, bo za gorąco było, na 100% by mi padły no, ale został mi ładny kawałek ugoru, mogę tam jeszcze inne roślinki tymczasowo zmieścić no i wykarczowałam pokażny kąt działki, teraz wiem mniej więcej, gdzie się ona kończy, bo tak to ginęła w chaszczach nieprzebranych wszystko ręcznie sekatorem przy ziemi (maliny, malwy, arcydzięgle, jeżyny, maki i cała kupa chwastów i krzewów niewiadomoego pochodzenia) doszłam do jakiegoś drzewa owocowego, podejrzewam, że to jabłonka, ale nie zauważyłam na nim ani jednego owocu opowiedziałam to tacie, a on - że stare jabłonki rodziły kiedyś co drugi rok, więc ta pewnie ma rok bez owoców teraz - jest do wycięcia, ale to pewnie juz w przyszłym roku strasznie mnie pogryzły jakies robale, jednego przyuważyłam i była to ... biedronka! mam po niej takiego bąbla, że szok, swędzi non-stop inne czerwone plamy też swędzą, chociaż mniej trochę groszki zielone wyjedzone :) boberek jeszcze troszkę dynie rosną ogóreczki maleńkie
-
skończy się kiedyś ten deszcz? groszki pęcznieją, a nie mam jak na grządki wejść, takie błoto a pomidorki zielone i zielone, nie mają jak dojrzeć dobrze, że ogóreczki jeszcze małe, to nie zgniją, ale nie wiem, jak dynia...
-
teoretycznie tak... w lesie, anie nie w środku, tylko na skraju słonecznym miałam juz kiedyś poziomki na słonecznej grządce i rosło im sie bardzo dobrze, byly wielkie i słodziutkie, więc i tym razem spróbuję najwyżej sie nie udadzą, nic nie tracę, bo tam, gdzie są, to nie moga być
-
dzisiaj duszone plastry wołowiny i szynki dorzuciłam, bo mi zostało z rozbierania dużego kawałka
-
w pracy mam kolegę - fascynata naleweczek..... jak czasem coś przyniesie, to paszczę wykręca - żurawinówka czy aroniówka ale wiśniówkę robi słodką, taką "dla babci" - to mi pasuje akurat, chociaż babcia to ze mnie żadna :) w pracach ogródkowych przestój - wejść sie nie da, takie błoto zerwałam tylko groszki zielone, mniammmm boberek jeszcze z tydzień cebulki wyrwałam, bo wsadziłam je w złym miejscu i zostały zagłuszone zupełnie, mam nauczkę na przyszły rok dyńki fajne, duże już :) wymyśliłam też, co zrobię z poziomkami, które chcę zachować, ale oczywiście nie tam, gdzie są - wywalę część truskawek i na ich miejsce dam poziomki a za rok wszystko przeniosę tam, gdzie ma być - a teraz są tam maliny, które właśnie zaczynają owocować i szkoda teraz wycinać i tak w kółko ....
-
kupiłam we środę jagódek na targu, po 10 zl za litr strasznie malutkie kolega był w Suścu na jagodach, tez mówił, ze drobne dużo, ale drobne, zbierać się nie chce mogłoby przestać padać, bo nie da się w tą glinę i mokroć wejść na działce :(
-
ja mam w dalekich planach coś przy i pod altanką i waham się między jakąś kostką/betonem/granitem a żwirem na czarnej agrowłókninie
-
dzisiaj schabowe, zrobilam tradycyjnie, w panierce, po usmażeniu włożyłam do gara, żeby "doszły" pierwszy raz tak zrobiłam, ciekawe czy będa miękkie, bo słabo rozbiłam, nie chciało mi się tłuc...
-
ja na razie sumei obylam się bez chemii, nei licząc dwukrotniego wypsiukania 4 szt. boberku od mszyc, tak malutko to się chyba nie liczy ;) wszystko pięknei rośnie, pierwsze groszki juz jadłam, ale jeszcze malutkie, nie mam cierpliwości czekać ;) boberek też ma juz strąki, ale za male do zrywania truskawki sie skończyły, krzaczki wygladają paskudnie, takie na wpół ususzone, mam ochotę wszystko wyciąć zerwałam pierwsze malinki, stare, paskudne i malutkie - tez pójda pod nóż, ale chyba po owocowaniu, bo M. nie da ich ruszyć, jak znam jego miłośc do malinek mogłoby przestać padać tak na jakieś 3 dni, żeby dało sie wejść i coś porobić, bo tak to strasznie mokro aż nie chce sie dotykać tej zieleniny mokrej
-
zaraz ci powiedzą, że w niedzielę sie nie pracuje ;)
-
to może byłby jakiś pomysł ;) a nie, jak teraz - mówię, że mam działkę, wszyscy pytają, kiedy grill, a ja - że za 3 lata :) trzeba zaprosić ich od razu i do łopaty :) ale gdzie oni by się pomieścili, jak tam wszędzie coś rośnie...
-
tak, na wodzie w niewielkiej ilości, typu pół litra, tyle sosu mi wystarczy w zupełności do kulek
-
sos: gotuję suszone warzywa i posiekaną cebulę, doprawiam i jest sos pulpeciki wrzucam od razu do sosu, są malutkie, więc po 15 minutach są gotowe nie smaże niczego, jeśli nie jest to absolutnie konieczne; staram sie jeść zdrowo, a smażenie zdrowe nie jest ...
-
nie napiszę, bo torebkę wyrzuciłam i miałam tylko jedną ale możesz mi wierzyć, chemii nie było, warzywa, przyprawy, zioła, sól a dzisiaj na obiadek pieczone kotlety mielone z ryżem w środku i amarantusem i innymi śmietkami, do tego kartofelki (wymysł M.) i młoda kapustka z koperkiem duszona z drugiej części zrobiłam kuleczki w sosie cebulowym, pójda do zamrażarki na później, zresztą część kotletów chyba też, bo jakoś dużo mi wyszło
-
jak wrócę do domu, to Ci przepiszę sklad, skoro jesteś taka ciekawa :)
-
ak zwykle, wg zamysłu ogólnego, ale dałam pokrojone (na blachę do ciasta): - młode ziemniaki pokrojone na 4, w mundurkach - cukinię - paprykę - pomidora - bakłażana (wcześniej posolony i po 15 minutach wypłukany) - pieczarki na 4 pokrojone - cebulę cukrową posypałam to mieszanką ziołową jakąś tam, zalałam tym sosem z winiar (proszek rozrobiony z wodą) i jeszcze trochę olejem i do piekarnika na jakiąś godzinkę, na 180 st. palce lizać :)
-
aaa, to do tego te butelki :) Gril jest planowany za jakieś 2-3 lata, na razie nie mam gdzie nawet jednego krzesełka postawić (no, chyba że na drodze, jest nieprzejezdna, prawie nieużywana, trawiasta i ładnie wykoszona)
-
Musze powiedzieć, że ratatuj(a) wyszła rewelacyjnie, umieszczam ją od dzisiaj w stałym wiosenno-letnio-jesiennym menu. Z gotowców dałam sos z winiar "pomysł na ratatuj" (nie ma w nim chemii), ale możnaby go zastąpić innym sosem pomidorowo-paprykowym. Ale żarełko mi sie udało :)
-
dobrze, ze mój nie grymasi i zje, co dostanie :) a nawet mówi, że niekoniecznie musi być mięso codziennie więc dzisiaj nie bedzie :)
-
na koniec kwietnia, zerknęlam sobie na pierwszy wpis, kiedy tą działke dostałam