Ewa, 33
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ewa, 33
-
dzięki... ale nie wiem, jak na następne dni zobaczyć...
-
"taki żółty osad" dzisiaj z całego balkonu zbierałam, z doniczek, podłogi, krzeseł, poręczy its - u mnie to z brzozy pyliło, którą mam na balkonie, ale z tydzień temu skończyła kwitnienie, na szczęście Licencja, u Ciebie, to znaczy gdzie ta burza? bo na sobotę szykuje mi sie wyjazd, to wolałabym, zeby na lubelszczyznę nie przywiało burzy ...
-
buźka mi nie wyszła, to chociaż może mi się uda na balkonie posiedziałam, poczytałam i ugotowałam się, bo już mi słońce na drugą strone mieszkania przeszło i się zaczyna ;) czy Wam też tak "dziwnie pachną" te wielkie stokrotki ogrodowe? wkopałam sobie kilka do winobluszcza na balkonie z działki, jak przyszło słońce, to tak dają... czas stanąć do gara :) a raczej do patelni, bo sos bolognese czeka na zrobienie
-
irytują mnie juz tylko czasem coraz mniej się takimi durnotami przejmuję zresztą podejrzewam, że jest to jedna osoba, której kiedyś wytknęłam jej głupotę i teraz tak się mści, bo nei może tego przeboleć, ze taka głupia jest ale to nei jest mój problem, ktoś nie ma co robić, tylko za mną sie szlajać po całej kafeterii - jego wola i jego problem :) pozdrawiam i zyczę dobrej nocy, bo sie środek nocy zbliża...
-
jem wiele posiłków, ale niedużych kolacji nie jadam obiad jem późno i potem juz zwykle nic, albo jakąs mała przekąskę, owoc, kisiel czy coś innego a co do mięs, jadam te, które lubię i które smakują reszcie rodziny i są dostępne dla naszej kieszeni widzisz w tym coś złego?
-
na śniadanie to będzie jutro jajecznica albo jajko na miękko, jeszcze nie wiem, na co będę miała ochotę a kolacji nie jadam więc może nie koloryzuj
-
ja mam z karkówki i szynki akurat, nie z wołowiny ale fakt, coś wędzonego pewnie dałoby innego smaczku
-
a u mnie jutro spaghetti bolognese siedzę w domu, to upichcę na świeżo
-
dyńki wczoraj posadzone, grządki nakryte wlókniną, nic nei powschodziło jeszcze, ani bób, ani ogórki właśnie wróciłam z targu, kupiłam... pomidory jakieś, do palikowania i bez, zwykle i malinowe i nie wiem, jakie jeszcze, koktajlowych nie mieli, a, żółtego jednego pamiętam nazwę jednego - Marysia oszaleć można w tych sadzonkach papryki nie kupiłam w końcu dzisiaj jadę to wsadzić na dzialkę, jeszcze do skrzynek na balkon wzięłam dla siebie i dla mamy, chyba jutro urlop wezmę, bo się nie obrobię :(
-
zupka się gotuje, a właściwie wywar, ale reszta pokrojona czeka :) jajka też się gotują w liczbie 5, 3 do zupy na jutro i 2 do sałatki jarzynowej, którą zaraz będe siekać z warzyw, które wyciągne z wywaru
-
plany z poniedziałku przechodzą na wtorek, bo dzisiaj jadę do kolezanki po siewki dyni, to się nam zejdzie ... ;)
-
szczawiową robię ze słoika zawsze, więc nie specjalnie mi się to łaczy z konkretną pora roku a botwinkę robię tak: wywar mięsno-warzywny, jak do każdej potem wyciągam wszystko i wrzucam kolejno, w odstępach 10 minutowych - najgrubsze części botwinki - buraczki pokrojone w krązki, za 10 minut łodyżki pokrojone w odcinki ok. 2 cm, i potem liście posiekane razem z łodyżkami dorzucam pokrojone w kostkę ziemniaki i gotuję do miękkości na koniec doprawiam i dodaję śmietany podaję z jajkiem na twardo wkrojonym do miseczki
-
jutro będę gotować zupę botwinkową M. ją uwielbia, ja też lubię to taka wiosenna zupka... jak jeszze zrobię kompot rabarbarowy, to sezon wiosenno-letni będzie otwarty na całego :)
-
w Lublinie to są pampuchy :)
-
nie wiem, co to są paruchy :( to takie buły na parze?
-
a na obiad na sobotę - kurczak pieczony na blaszce i ziemniaki pieczone tak samo
-
jak mi zbrzydnie, to przestanę robić póki co, nie zbrzydło mi, więc robię tobie nikt nie każe
-
aaa, już kojarzę, duszonka - tą nazwę słyszałam nie robiłam, wiem tylko, że trzeba mieć do tego specjalny, szczelnie zamykany gar
-
a co to jest duszak?
-
bitki się udusiły, M. zadowolony :)
-
nie ma za co, pozdrawiam również :)
-
nie mroziłam do zupy daję zwykle 3 marchewki i 2 pietruszki - akurat tyle jest w sam raz do sałatki, wychodzą mi jej 2 litrowe słoiki, na 2 dni (zabieramy ją też do pracy na śniadanko)
-
mięso z zup zazwyczaj zjadam bezwstydnie sama jeszcze jak są ciepłe z musztardą lub/i chrzanem czasem podrobię i do zupy z powrotem nie bawię sie z nim dalej, bo i tak by nie poszło - wszyscy są przyzwyczajeni do jednego dania na obiad i jakoś się nim najadają :)
-
do jarzynowej nie daję ziemniaków, tylko tyle, co napisałam, z gotowanych tylko jajka jeszcze no właśnie, najczęściej warzywa miksuje z powrotem do zupy, ale czasem mam ich więcej, to część miksuję, część siekam do sałatki
-
ale napisałam, że te kolecje to się je nieczęsto... sałatkę jarzynową robię wtedy, kiedy mam warzywa z zupy, to nie schodzi długo śledziową to raz dwa, tylko wcześniej trzeba namoczyć duża fasolę reszta też nie zajmuje dużo czasu, i zazwyczaj to robią ci, którym się chce jeść, a nie ja frytek ani pizzy się u nas nie jada prawie wcale (może ze dwa razy w roku), staram się zdrowo odżywiać, reszta też a przepisy na sałatki? nie mam fajnych, robię proste, z tego, co jest pod ręką jarzynowa np. to marchewki i pietruszki z zupy, do tego cebula, ogórki kiszone albo z octu, jajka na twardo, groszek zielony i kukurydza, majonez, przyprawy i gotowe śledziowa - ziemniaki w drobną kosteczkę (gotują się 10 minut), śledzie matjasy opłukane i w kostkę, cebula, ogórek kiszony, fasola jaś, majonez, przyprawy