Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

irysek22

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez irysek22

  1. * Margrit - ale w ogóle planujesz jednorazówek nie używać, czy tylko chwilowo się cieszysz, że sie pokusie oparłaś?
  2. A ja z jednej strony się cieszę, że nie muszę myśleć o żadnych większych zakupach tym razem. Ale z drugiej strony Wam troszkę zazdroszczę tego wybierania wszystkiego, zastanawiania się itd Co niektóre piszą co już pokupiły, to ja też się pochalę... że mam paczkę pampersów Bo akurat miałam kupon zniżkowy do końca stycznia to szkoda było nie wykorzystać ;)
  3. *Anetach - właśnie takie wiercenie jakby w szyjce czy ucisk na pęcherz to ja tak czuję czasem ruchy dzidziusia! W pierwszej ciąży pamiętam to nieraz tak czułam jakby dosłownie dziecko miało nogi w pochwie! Nie jest to zbyt miłe uczucie :/ Dziś się chyba na szczęście przekręciło inaczej, bo tak fajnie wysoko czułam po lewej stronie. I to już tak że jak się przyglądnęłam to brzuch parę razy podskoczył :) Pomyśleć, że jeszcze niewiele ponad tydzień temu się martwiłam, że jeszcze ruchów nie czuję.
  4. *Margrit - a mo że właśnie Ci się dziecko teraz tak przekręciło/odwróciło, że też kopie tak do środka. A wtedy dużo ciężej wyczuć ruchy. No ja właśnie jestem pewna, że jest ustawione całkiem inaczej niż wtedy gdy poczułam pierwsze wyraźne ruchy.
  5. A ja mam za to do Was pytanie jak czujecie ruchy dzieciaczków? Bo ja pierwsze to tak fajnie w sumie po lewej stronie tak bliżej pępka. Potem była cisza, a od paru dni to mam takie dziwne odczucie kuksańców na pęcherz i co się tam w pobliżu może znajdować. Wiem, że to ruchy dziecka, tak jakby sobie skakało po pęcherzu. Tylko przyznam, że takie nieprzyjemne uczucie. Nie wiem jak to nazwać.... No nie jest to takie fajne pukanie w powłoki brzuszne, tylko takie wewnętrzne wiercenie... Któraś z Was też tak ma?
  6. Nie pamiętam o czym która pisała, więc nie będę po nicku jechała. Ale napiszę co mi się nasunęło po ostatniej dyskusji. Wanienka - ja mam małą (dostałam od koleżanki jak jej synek miał 3 mce, bo twierdziła, że już za mała). A nam ta wanienka służy do tej pory (córka ma prawie 3 latka :) Więc nie wiem ile kto miejsca w tej wanience potrzebuje :) Rozstępy - no smarujmy się smarujmy. Ale ja bym jeszcze się w ogóle nie cieszyła, że nic nie wyszło. Bo to pojawienia się rozstępów to jeszcze ho ho ho. Kupa czasu :) Mi się pojawiły dokładnie w dniu wyznaczonego terminu. A że byłam "przeterminowana" to jednak kilka poleciało. Nie mogło to dziecko się pospieszyć ;) Butelki - jak ktoś zamierza karmić tylko i wyłącznie piersią to nie trzeba. Ale tak jak dziewczyny piszą - jedna na wszelki wypadek nie zaszkodzi. A człowiek będzie spokojniejszy w razie awarii. Myśmy naszej nigdy nie rozpakowali (a złota nawet była z tego co pamiętam :D hehe Herbatki dla niemowląt - no niestety słodzone. W ogóle nie używaliśmy. Do picia zwykła przegotowana woda (z tym że ja dopajanie to zaczęłam jak mała skończyła dopiero 5 mcy :) Jak jej w późniejszym wieku próbowałam robić te herbatki (dostałam od znajomych) to miała odruch wymiotny (większość ma specyficzny zapach kopru) i potem musiałam kubek wyparzać, bo już nawet wody później nie chciała). Spanie z dzieckiem w jednym pokoju - do 6 mca jest zalecane chyba. Ja bym się nawet bała zostawić takie maleństwo w innym pokoju. Zresztą kto jeszcze nie ma dziecka to sam się przekona jak będzie przez pierwsze dni co chwilę sprawdzał, czy dziecko oddycha. Z nami córka spała tak pół roku w swoim łóżeczku głównie, a potem stopniowo zaczęła się przeprowadzać... do naszego łóżka :) Mi było w sumie wygodnie przy karmieniu. Wyprowadziła się do swojego pokoju jak miała 2 latka i nie było z tym problemu. Ale się rozpisałam hurtowo :)
  7. *Żółta cytrynka - nic się nie stresuj :) Po paru tygodniach z maluchem też będziesz ekspertem. A tak naprawdę taka "obsługa" to pikuś. Jak dla mnie to w tych wszystkich szkołach rodzenia itd to nie powinni uczyć jak kąpać czy przewijać, bo to samo przychodzi. Tylko bardziej jak uspokoić płaczące dziecko czy jak uśpić uparciucha :) Dla mnie to było najgorsze w pierwszych miesiącach. Ale tak czy tak wszystko się przeżyje.
  8. A jeszcze się śmiałyście czy lepszy chłopczyk w sukience czy dziewczynka z samochodzikiem. Ja mam koleżankę, która całą ciążę była przekonana, że będzie miała córeczkę (ale żaden lekarz jej tego nie potwierdził!). Zresztą tu w Irlandii przy tych kilku usg przy dobrych wiatrach to trzeba mieć szczęście, żeby się dowiedzieć. No ale ona była święcie przekonana i nakupiła różowych ciuszków, a tu chłopak się urodził. Czym ona wcale się nie przejęła i ubierała go w to co miała. A wszyscy w szpitalu mieli polew i nazywali go: "pink boy" :)
  9. * Dietowo - 40 szt ! To rzeczywiście niezłe zakupy! I do rozmiaru 78 to praktycznie na cały pierwszy rok już.
  10. A jeszcze co do wyprawek to jeśli mogę coś doradzić to może nie szalejcie za bardzo z najmniejszym rozmiarem. Ja nie kupiłam nic w rozmiarze Newborn, tylko od razu kupowałam 0-3mc (to jest chyba 62 w polskiej numeracji). I od razu były idealne. Z tym, że moja córeczka urodziła się z wagą 4,46kg. No ale Wy też w tej chwili nie przewidzicie jakie się Wam duże dziecko urodzi.
  11. O malinach to ja słyszałam tylko, że herbaty z LIŚCI maliny nie można pić w ciąży, bo mogą powodować skurcze. Zaleca się ją natomiat pod koniec jak skurcze nie chcą przyjść :) Ale o samym soku malinowym, że nie wolno to nie słyszałam
  12. * Atamta ale mi dałaś do myślenia tą herbatą z cytryną. Ja wprawdzie na jakąś straszną sklerozę jeszcze nie cierpię, ale swego czasu też miałam straszne problemy z zakwaszeniem organizmu i różnymi infekcjami z tym związanymi. A herbatkę z cytrynką popijać lubię... Zwłaszcza mój mąż (no jemu bliżej do sklerozy :P ) hehe
  13. * Truj ja nigdy nie miałam problemów ze skórą i jakiś rok temu mi się przyplątały właśnie jakieś wysypki. Dosatałam na to maść sterydową. Szybko mi przechodziło, co jakiś czas wracało. I oczywiście wróciło też w ciąży (na samym początku...). Straszne swędzenie właśnie pod piersiami, w zagięciach łokci i kilku innych miejscach. Niby lekarz powiedział, że mogę tą maść dalej, ale ja do tej pory się stresuję, czy nie zaszkodziłam dziecku. No ale co miałam zrobić. Po pierwsze lekarz tak zalecił, a po drugie kto kiedykolwiek miał tak swędzącą wysypkę, że spać nie można i tylko by się drapał, wie że zrobi wszystko żeby się tego pozbyć. Ale też tak jak napisała któraś z dziewczyn wcześniej - może uczula cię coś czym smarujesz brzuch i piersi. U mnie np zwykła oliwka na 100% by spowodowała zaczerwienienie i swędzenie.
  14. Ale Wam dziewczyny współczuję chorowania. Ja na szczęście tylko raz byłam w ciąży przeziębiona i skończyło się na jednej tabletce Panadolu. A szczepiłyście się może w ciąży na grypę? Bo mnie co wizytę lekarz pyta czy już się zaszczepiłam, a ja sama nie wiem co robić :|
  15. No to już teraz się zrelaksuj. Zjedz sobie jeszcze jakiegoś "zabłąkanego" pączka na poprawę humoru :)
  16. Aha :) No to jak masz być spokojniejsza to pewnie, że szukaj. Tylko nie stresuj się za bardzo, bo to też niewskazane. I na pewno wszystko będzie OK.
  17. *Margrit - ale coś Ci się dzieje, że tak szukasz "na gwałt" lekarza? Bo chyba straciłam wątek :)
  18. Jeszcze co do punktu na temat podpinania KTG i braku możliwości porusznia się wtedy. *Truj* bardzo ładnie to wyjaśniła. Nie wiem czy w Pl też tak nie można, ale tutaj mimo ciągłego podłączenia KTG to ja wcale nie byłam unieruchomiona. Jak skakałam na piłce to pas miałam ciągle na sobie (tylko nie mogłam po całej sali, tylko tam gdzie kabel sięgał ;) ). A jak sobie wymyśłiłam, że chcę pod prysznic i na piłce w dodatku to ja się tam na golasa pod tym prysznicem na piłce kulałam, a położna co chwileczkę przybiegała z takim jakby przenośnym KTG i sprawdzała jak się ma dziecko.
  19. Natomiast co do moich przeżyć PO cesarce to wspominam całkiem dobrze. Tutaj dziecko dają Ci od razu. W sumie mąż był ze mną przez pierwszą dobę kiedy nie wstawałam. Nie wiem jak by bylo gdybym była sama. Małą dostałam do piersi zaraz jak mnie pozszywali. Mimo, że wstawać nie mogłam to siadać na łóżku już tak. I np po kilku godzinach sami małej zmienialiśmy pampersa na moim łożku. Nie czułam bólu po cesarce, ale to chyba rzadkość, bo aż położne mnie sobie pokazywały jako tą co nic nie chce przeciwbólowego i mówi, że ją nie boli :) No ale nie bolało. Jedyne to przez może tydzień takie głupie uczucie, że ci się wszystko może rozejść jak np wstawałam czy kichałam. Pierwsze wstanie też nie było problemem. Sama poszłam pod prysznic i od tej pory nie miałam problem z poruszaniem się i samodzielną opieką nad dzieckiem (dziecko non stop ze mną przy łóżku). Niestety w ranie zaczęła mi się zbierać krew i część rany w związku z tym mi się rozeszła. Przez to w szpitalu byłam przez 2 tygodnie. A potem jeszcze pielęgniarka mi zmieniała opatrunek przez kolejne 3. Nie miało to jednak żadnego wpływu u mnie na normalne funkcjonowanie i opiekę nad dzieckiem. Oczywiście nasuwa mi się, żeby dodać, że to tylko moje przeżycia i każdy może mieć inaczej. No ale chyba każdy ma swój rozum i sam to wie :)
  20. Ja rodziłam w Irlandii, więc nie będę się wypowiadała na temat polskich warunków czy zwyczajów szpitalnych. Dokładnie mówiąc miałam cesarkę, po 24 godz skurczy i prób wywoływania porodu. Więc w sumie można powiedzieć, że mam doświadczenia z obydwu porodów. Mogę tylko powiedzieć, że mimo, że na opiekę zdrowotną się tu narzeka i w ciąży zbytnio się człowiekiem nie przejmują to przynajmniej przy porodzie można powiedzieć, że naprawdę rodzi się po ludzku.
  21. * Przyszła mama - co do takiej wydzieliny to nikt na forum Ci raczej nie powie co to u Ciebie. Jak wodnista i dużo to zbyt normalne nie jest. Oby to tylko była jakaś infekcja, a nie wody właśnie.... Ale ja Ci napiszę co mi się przydarzyło dokładnie w Sylwestra. W ciągu może 2 godzin zmieniałam dwa razy kompletnie mokre majtki - no tak jakbym się posikała. Po prostu zamoczone! Oczywiście panika od razu, że właśnie może wody mi się sączą (zwłaszcza, że miałam wtedy plamienia). Na szczęście okazało się, że to wina grubych rajtek z chyba bardzo sztucznego materiału. I to one powodowały po prostu u mnie takie "pocenie", że mi się majtki kompletnie mokre robiły. Od tej pory ich nie ubierałam (rajstop, nie majtek).
  22. Co do łóżeczka to tak jak *Atamta my też mieliśmy materiałowe: http://www.cpsc.gov/PageFiles/72698/09098.jpg Właśnie kupione z myślą, że w razie czego łatwo złożyć itd. Ogólnie wszystko spoko (zwłaszcza te bajery w pakiecie :) ). Ale w trakcie użytkowania jak dla mnie było parę minusów w porównaniu z tradycyjnym drewnianym. Po pierwsze ten przewijak u mnie w ogóle się nie sprawdził, bo od razu był taki wyprofilowany i dziecko leżało jak w rynience i nie było za bardzo możliwości manewrowania nim, żeby przewrócić na boczek itd. Więc prawie w ogóle nie korzystaliśmy. Kolejna sprawa to regulacja na tylko dwóch poziomach (po opuszczeniu na sam dół różnica była bardzo duża i miałam wrażenie, że to dziecko prawie na podłodze leży - w porówaniu z poziomem naszego łóżka). W drewnianych chyba zazwyczaj jest kilka poziomów regulacji. I ostatnia rzecz to brak możliwości zrobienia wyjścia dla dziecka jak juz jest starsze. W drewnianym zazwyczaj wyjmuje się kilka szczebelków. Albo moja koleżanka to w ogóle zdemontowała cały bok, przysunęli łóżeczko do swojego łożka i dziecko miało wrażenie, że z nimi śpi (karmiła w nocy piersią), a oni mieli całe łóżko dla siebie. A z plusów za to wymienię, że łóżko jest miękkie, więc nie bałam się że się dziecko uderzy (maluchy się baaardzo wiercą), no i tak jak wspomniałam te wszystkie bajery typu karuzela, kieszonki na przybory itd.
  23. My przy pierwszym dziecku współżyliśmy dość intensywnie cały miesiąc kiedy zaczęliśmy starania, więc można założyć, że przed owulacją (no bo jakieś plemniczki tam już sobie pewnie na jajeczko czekały). I jet dziewczynka. Teraz jeszcze nie wiemy co tam w brzuszku siedzi, choć tym razem staraliśmy się trafić w owulację (czyli niby na chłopczyka). Zobaczymy jak wyjdzie :D
  24. Cytrynka - Właśnie sprawdziłam ten chiński kalendarz i moja córeczka powinna się była urodzić chłopcem wg niego :D Teraz też mi wskazuje chłopca - więc co, idąc za ciosem mam się spodziewać drugiej dziewczynki? :> hehe Więc ja już jestem pierwszym przykładem, że się jednak nie sprawdza.
  25. My w pierwszej ciąży kupiliśmy specjalnie takiego misia z pozytywką i co wieczór przed snem włączałam i przykładałam do brzucha. Że niby dziecko będzie się uspokajało potem na dzwięk tej melodii, bo będzie ją znało itd. Niestety po urodzeniu nie zauważyłam żadnej specjalnej reakcji na tą melodię. A teraz to nawet nie mam czasu myśleć o takich sprawach :) Ja się nie mam czasu wsłuchać w swoje ciało za bardzo, żeby np kopniaki wyłapywać, bo moja gaduła ciągle nawija i ciągle czegoś chce :)
×