Hejka :P
kończąc temat seksu z moim cieciem:
On doskonale wie że ja mam potrzeby, ale zablokowal się przez to że go "przyduszałam" ;) w necie myśle że znalazłm wyczerpującą odpowiedź (tekst wzięty z innego forum - ktoś miał podobny problem i ktoś mu odpisał następująco:)
Przygotowując się do nowego sezonu wpadłam na książkę "Marsjanie i Wenusjanki w sypialni" Johna Gray'a. I jest tam taki rozdzialik "Gdy kobieta pragnie więcej seksu". Trochę na temat, trochę nie, ale cytuję: Kiedy mężczyzna nie inicjuje seksu, onieważ obawia się, że może zostać odprawiony z kwitkiem, musi czekać na partnerkę. Musząc czekać na inicjatywę partnerki traci pożądanie i nawet nie wie dlaczego. Kiedy tak się zdarzy, wahadło wychyla się w drugą stronę - on pragnie seksu mniej niż ona. Zdarza się, że kobieta wpada wówczas w lekką panikę. Zaczyna tęsknić do zbliżeń i bardziej ich pragnie. Jednak im bardziej ona pragnie się kochać, tym bardziej mężczyzna traci pożądanie. Większe pożądanie partnerki staje się dla mężczyzny znakiem, że on nie staje na wysokości zadania. Resztka pożądania, którą mężczyzna jeszcze czuje, szybko znika.
Seks to delikatna kwestia równowagi, a mężczyźni bardziej niż kobiety są podatni na jej zachwianie. Jeśli mężczyzna pragnie seksu bardziej niż kobieta i potrafi cierpliwie i wytrwale go inicjować, stopniowo zdobędzie kobietę, a ona bęzie chciała z nim współżyć.
Kiedy kobieta bardziej pragnie seksu niż mężczyzna i okazuje mu swoje niezadowolenie, mężczyzna rzeczywiście może czuć się urażony. Tak jakby był zobowiązany do odbycia stosunku i musiał dla niej "zagrać".
Kobiety już zrozumiały, jak negatywny wpływ może wywierać presja na "granie". U mżęczyzn skutki tej presji są dziesięciokrotnie większe.
Mężczyzna nie może udawać, że jest pobudzony, tak jak może to robić kobieta. Jeśli nie ma erekcji, to znak, że nic z tego nie będzie. Kobieta może łatwo ukryć brak podniecenia i udawać, że wszystko jest w porządku. Mężczyzna zaś tego zrobić nie może.
Zwiększona wrażliwość sprawia, że dla mężczyzny presja jest bardziej dojmująca. Może ona przeszkodzić mu w uzyskaniu pobudzenia. Jeśli czuje, że musi "grać" albo mieć erekcję, nic, ale to naprawdę nic nie dzieje się w jego dolnych partiach.
Co ona może zrobić, kiedy on nie ma nastroju?
Wiele par w takiej sytuacji po porstu rezygnuje. Kobieta wyczuwa zakłopotanie partnera i wycofuje się. Nie wie, jak się zachować. Jeśli podejmuje rozmowę na ten temat, on czuje, że go obwinia, jeśli sama zaczyna działać, on okazuje zmęczenie albo brak nastroju."
Potem jest długi opis sytuacji pewnej pary, w której mężczyznę zaczęła męczyć inicjatywa kobiety, bo nigdy wcześniej nie spotkał kobiety, która by chciała kochać się częściej niż on. Najpierw nie odmawiał, ale seks przestał sprawiać mu przyjemność, a aż w końcu postanowił, że odmówi następnym razem. Kiedy wieczorem partnerka zaczęła gładzić go po udach przed telewizorem, powiedział, że jest ogromnie zmęczony i zaproponował, żeby poszła do sypialni i zaczęła sama, a on potem dołączy. Zapomniał o tym siedząc przed tv, ale ona po około 45 minutach cicho zawołała "Jestem gotowa". To go rozbudziło, w dwie minuty doprowadził ją do orgazmu, a zaraz potem też szczytował. Autor tłumaczy, że wszystko dzięki temu, że nie musiał grać. I że partnerka zamiast żywić urazę, że on nie ma nastroju postawiła sama siebie zaspokoić czyli wzięła odpowiedzialność za własną przyjemność.
Gray pisze dalej:
"Jeśli mężczyzna jest zmęczony i nie ma nastroju na seks, a kobieta zachowuje się tak, jakby wszystko było w porządku, on naprawdę doceni jej akceptację. W przeciwnym razie mężczyzna może zacząć czuć presję, by się "spisywał". Jeśli ona pragnie seksu, a on nie ma nastroju i zasypia, partnerka może po prostu położyć się do łóżka i zacząć się zmysłowo pieścić i masturbować." a potem wlączyć w miłosną grę przebudzonego mężczyznę.
Albo można też inicjować seks metodą pośrednią i wysyłać różne sygnały erotyczne. Wtedy nawet jeśli mężczyzna nie ma ochoty, może w milczeniu pokonać wszelkie opory i być może się rozbudzić. I tu następje lista czarnych koronek, podwiązek, perfum i innych."
Poza tym nie wolno pytać bezpośrednio po odmowie:
Co się stało?
Już nie chcesz się ze mną kochać?
Zawsze miałeś ochotę na seks.
Myślisz, że jestem gruba?
Czy jeszcze Ci się podobam?
Już Cię nie podniecam?
Czy jeszcze mnie kochasz?
Może powinniśmy o tym porozmawiać?
Może potrzebna jest nam jakaś pomoc?
Czy jeszcze kiedykolwiek będziemy się kochać?
Tak patrzyłeś na inne kobiety dziś wieczorem. Już nie chcesz być ze mną?
Wolałbyś być z inną?
Czy ja Cię czymś uraziłam?
Dlaczego nie chcesz się kochać?
O co chodzi, czy coś się stało?
Autor radzi, żeby w momencie kiedy my się rozbieramy a on się odwraca - zareagować tak jakby się nic nie stało.
I na koniec autor pisze, że mężczyźni często nie zdają sobie z tego sprawy, ale kiedy kobieta za zcęsto przejmuje inicjatywę, on może w efekcie staje się bierny. " Kiedy kobieta czuje się zobowiązana do inicjowania współżycia, mężczyzna ma coraz mniejszą motywację. Kiedy partnerka przejawia większą "męskość", on przesuwa się ku pierwiastkowi biernej kobiecości. Wskutek tej nierównowagi powoli następuje erozja namiętności w małżeństwie.
Przeważnie mężczyzna w ogóle nie wie, gdzie się podziały jego namiętne uczucia dla partnerki, i może nawet błędnie zakładać, że ona już go nie pociąga. Kiedy kobieta inicjuje seks metodą pośrednią, partner może odnaleźć swoją męskość, a wraz z nią pożądanie i chęć zapraszania partnerki do seksu."
No i na koniec stwierdzenie, że nie ma problemu kiedy kobieta inicjuje seks raz po raz, problem jest wtedy, gdy inicjuje go za każdym razem. I morał: "Zamiast sama rozpoczynać współżycie, kobieta może koncentrować się na zasygnalizowaniu mężczyźnie, że może obez obaw inicjować seks"