brunetka z kręconymi włoskami
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez brunetka z kręconymi włoskami
-
Ja się dzisiaj popłakałam przez J. Napisałam mu, że ciągle czuję się źle, nie ma poprawy, że chyba pójdę do lekarza.. A on mi na to - ja też czuję się chujowo Napisałam mu dyplomatycznie - fajnie mieć kogoś, kto wspiera w chorobie. Dzięki ;) No i się lekko zmieszał. Pierdolony egoista. Tylko i wyłącznie o sobie! Narcyz. Popieprzeniec! :[
-
Ja proponuję odpędzić czarne myśli, szczególnie zadbać o wygląd, wyluzować się, ale dobrze obserwować i być czujnym. Zawsze jest tak, że jak się na coś nie cieszymy to wychodzi super zabawa :) Gorzej jest jak nastawiamy się, że będzie świetnie, wtedy nasze wyobrażenia wyprzedzają rzeczywistość. Reasumując: myślę, że będzie dobrze :)
-
Tak. To jest właśnie tak, jak z tym zjeść ciastko i mieć ciastko. Oczywiście, że się boi, że odejdziesz. Dlatego dzwoni. Może zaczyna coś do niego docierać? Chyba, że robi to po to, żeby przetrzeć sobie szlak na okazję swojego przyjazdu? Nie wiem, nie znam go, ale mężczyźni są perfidni. Może to moje zboczenie, bo, jak już mówiłam, ostatnio wszystko się dla mnie kręci wokół męskiego pożądania. Nie chcę wydawać niesprawiedliwych osądów, ale uczuliłam się na to, że oni chcą po prostu od nas już tylko jednego.. Wmówiłam sobie, że trzyma ich przy nas chęć fizycznego kontaktu, załatwienia intymnych spraw. Ja mam powody, żeby tak twierdzić. Mojemu J. przeszkadza we mnie wszystko. Mówi, że mam beznadziejny charakter, że wyznaję inne wartości, że zostaliśmy inaczej wychowani i że mamy inne priorytety. Zadowolony jest głównie z seksu, co do którego nigdy zaczepki nie szukał. Dlatego, gdy on dąży do tego kontaktu ja automatycznie uciekam. Bronię się. Nie chcę tego. Zniechęcająca jest podświadomość, że jestem jego panią do towarzystwa. Może zacznę pobierać za to jakieś świadczenia majątkowe? Bo jak narazie to chce ze mnie zrobić darmową prostytutkę. Tak to widzę.. może to bardzo czarne wizje, może kiedyś odbuduję zaufanie do niego. Musi mi na to pozwolić. Dlatego zwracam Ci na to uwagę, Tak. Być może wcale tak u Ciebie nie jest.
-
R. jest naprawdę fajnym chłopakiem :) napisał mi tak "wywnioskowalem, że Twoje Kochanie nie bylo zadowolone z mojego "Kochanie" w Twoim profilu wiec wszystko jasne, kochajmy sie jak bracia... " myślę, że i J. będzie zadowolony, a i R. się nie pogniewał :)
-
Napisał mi teraz, że nie podoba mu się, że bawią mnie te flirty (?) a jak zapewniłam, że sprawa jest zakończona stwierdził "uwierzę jak zobaczę". Eh, szkoda, bo bardzo lubiłam R. na stopie koleżeńskiej i okropnie mi się nie podoba to, co J. wyprawia, ale.. nic nie mogę zrobić.. Kamilko, ja bym właśnie poflirtowała z tym Twoim kolegą, na Twoim miejscu :) a co! Niegroźnie. Zapomnisz troszkę o przykrościach..
-
Chyba wyjaśniłam sobie z J. tą sytuację. Cały czas chodzi mu o R. Zapytałam go, czy będzie dla mnie miły, czy znowu mnie za coś nienawidzi. On na to, że nie nienawidzi mnie, ale nie rozumie dlaczego nie chcę skończyć ostatecznie tej znajomości. Jak zwykle ukłon z mojej strony: jeżeli Cię to uszczęśliwi, to to zrobię. Nie musisz być o niego zazdrosny, bo już dawno bym z nim była, gdybym chciała. Ale rozumiem Cię. Nie powinnam tak.. zołzy się tak nie zachowują. Ale jak nie ustąpię, to będzie jeszcze gorzej.
-
poflirtować ? ;)
-
EEEEE No to idę.
-
Pierdolę ten cały cyrk. Idę sobie w miasto. Trzymajcie kciuki, żebym kogoś poznała. Mam już dość J. A to jedyny sposób.
-
Chyba jeszcze nie ;] Skrajna wściekłość.
-
I nie dziwię się, że jego poprzednia dziewczyna go zdradziła. Sama mam ochotę wyjść i rzucić się na jakiegoś normalnego kolesia, a tego kopnąć w dupę. Kurwa! On wogóle nie wyciąga wniosków.
-
Mogę mówić tylko na podstawie swoich indywidualnych odczuć. Ja cały czas mam rezerwę i dystans. Nie angażuję się, bo myślę o tym, że znów mogę bardzo cierpieć jak mu się odwidzi. W związku nie powinno się myśleć o tym co będzie jeżeli nam się nie uda. Z góry spisuję się na katastrofę. To jest pseudo-quasi-związek. Nienawidzę go, że tak mnie traktuje. Nienawidzę siebie, że sobie na to pozwalam. Jest we mnie tyle złości, tyle negatywnych emocji. Ohh zaraz wybuchnę!
-
Niepotrzebnie się rozkleiłam. Jeszcze Was zarażę dołkiem. Nie przejmujcie się :)! Mam takie swoje ataki histerii. Kamila miała rację - żal po prostu wraca.
-
Napisałam mu tylko "dobrze, że nie przyjedziesz, i tak nie mam dla ciebie czasu". Niech mu też będzie tak przykro jak mi. Chociaż i tak się nie da. Nienawidzę go! I jak Boga kocham, zostawię go jak tylko będę mogła.
-
Wyjechała moja przyjaciółka. Nie wiem kiedy się znowu zobaczymy. Jest mi tak okropnie źle. Nienawidzę samotności ;( Taka jestem smutna...
-
Tak bardzo go potrzebuję, ale on ma to wszystko gdzieś. Boże jak to boli. Ledwo trzymałam się na nogach a i tak się z nim spotykałam. Ukrywałam wszystko, mówiłam, że wszystko dobrze, że nic mi nie jest. teraz, gdy jest mi tak źle, on tego zrobić dla mnie nie potrafi. ;(;(;(
-
Nie, on nie przyjedzie. Źle się czuje. Nie wytrzymałam i napisałam "przynajmniej już wiesz, jak się czułam spotykając się z Tobą". Też byłam chora :o Zaraz się utopię we własnych łzach. Tak mi przykro jest... ;(
-
Życie jest beznadziejne ;(
-
Zasada numer 1 kochanego J. Ja jestem najmądrzejszy. Ulubiony komplement? Głupiutka Ty Dlaczego mam dobre oceny? Kuję On naturalnie jest oczytany, doświadczony życiem i stąd płynie Jego niezwykła wręcz inteligencja. Cholera! Jest mądry! Jest bardzo mądry. Z pewnością mądrzejszy ode mnie. Ale chyba nie powinnam tego słyszeć z Jego ust :o
-
Nachodzi mnie od pewnego czasu nieprzyjemne uczucie, że, być może on ciągnie to wszystko z powodu seksu. Nie wiem? Jak mu o tym powiedziałam, to roześmiał się i powiedział "mamy XXI wiek, jakbym chciał tylko seksu to nie wiązałbym się, poradziłbym sobie w inny sposób" No ale co innego miał powiedzieć? Nadal nie wierzę. Nie jestem typem dziewczyny, której wystarczy powiedzieć, że wygląda ładnie, żeby była cała w skowronkach. U mnie jest zupełnie odwrotnie. Nie chcę, żeby mówił mi o urodzie. Nienawidzę słów 'wyglądasz seksownie', czy 'strasznie mnie pociągasz'. Nie! Nie! Nie!! Chciałabym, żeby docenił moje poglądy, moje osiągnięcia. Mówiąc mi "wyglądasz ślicznie" cały czas upewnia w tym moim, być może chorym, twierdzeniu, że liczy tylko na jedno.. Jak to wyczuć? Da się wogóle??
-
Dzięki Nastka za to, co napisałaś. Staram się być chociaż troszkę. Marne są szanse, bo musiałabym całkowicie zaprzeczyć swojej naturze, a to na dłuższą metę jest nierealne. Ale wybieram takie rady, których zastosowanie przyjdzie mi łatwiej i które nie są nazbyt radykalne. Jeżeli moja przemiana w bardziej niezależną i silną kobietę zniszczy nasz związek, to.. cóż.. trudno. Widocznie nie był on na tyle silny, żeby wytrzymać. Ale dość już mam bycia popychadłem wielkiego pana z wyższym wykształceniem, który zna się na wszystkim, wszystko ma lepsze i ogólnie jest zajebisty we własnym mniemaniu. Muszę z tym jakoś walczyć, bo on, poprzez idealizację własnej osoby.. zwyczajnie mnie tłamsi..
-
Wczoraj bardzo dążył do zbliżenia. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nie dostanie tego, czego chce. Zawsze miał wszystko, co sobie zażyczył. Zmieniłam to. On oczywiście niezadowolony. Trudno. Wczoraj "awantura", o te "dziękuję Kochanie" od kolegi. Olałam. Dziś oskarżenie "jestem chory, zaraziłaś mnie!". Też brak odpowiedzi z mojej strony. To on się chciał spotkać. Ma co chciał. Ja jestem chora od tygodnia. Chciał się widzieć, to się z nim spotykałam. Zapytał chociaż jak się czuję? Pewnie że nie. Ewidentnie miałam gorączkę, byłam słaba. Jak już wpadł na to, żeby zapytać odpowiadałam "wszystko ok". Po co się rozczulać i żalić. To mi nie pomoże wyzdrowieć. On jest cieciem, którego zabolało gardło i wysłał mi już 3 smsy, żeby mnie o tym poinformować. Tylko się nad nim żalić. Tylko mu współczuć. Jaki on biedny. Jaki nieszczęśliwy.Wysłał mi rozprawkę na temat tego co mu dolega, jak cierpi i czy się dziś spotkamy. Sucha odpowiedź "nie. jestem zajęta". Co się będę nad nim rozczulać? Jestem na niego zła, chociaż nie powinnam. To nie jego wina, że nie potrafię dawać w związku tylko części siebie. Daję zawsze całe serce. Gdy muszę się z tym ograniczać cholernie cierpię. Ale staram się być tą zołzą. Wychodzi mi dostatecznie. Ale pracuję nad tym. Do zołzowatości też trzeba mieć dar. Ja jestem raczej tą miłą dziewczyną. Wychujaną. Ale mam sposób. Bywam sympatyczna, bywam dobra, ale bywam - już nie jestem. Nie na każde zawołanie, nie do wszystkiego, już nie ma między nami takiego luzu. Pilnuję słów, uważam na swoją spontaniczność. Nie jestem już taka otwarta. Bo gdy facet tylko przez moment zauważy, że można babce wejść na głowę - wejdzie. I zawsze będzie chciał jeszcze więcej.
-
Dochodzę do mało optymistycznych wniosków, że ten czas nic nie daje. Facetom. Mi dał wiele. Nie wdaję się w polemikę, jak on szuka zaczepki, po prostu nie odpisuję. To jest dla mnie osiągnięcie. On po tym czasie niewiele zmienił.. Nadal jest taki jak był. Tylko ja nie biorę już tak wszystkiego na poważnie. Przez to czuję się szczęśliwsza.
-
Hm.. tak naprawdę to chyba żadnej ;) no może asenatka, tak? reszta kwiczy :P ja z Wami :P
-
Załamana - on to wszystko Tobie pisze ? z jakiej paki ? Tak - ja pierdzielę, jaki baran :o Jakie to jest beznadziejne, gdy facet rani, ma głęboko w doopie, a kobietka nie potrafi od niego uciec. To patologiczne, toksyczne i niemoralne :o Szczerze? Nie wierzę w cudowne przemiany. Zapewne istnieją wyjątki potwierdzające regułę.. wyjątkowo