Gerda1
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Gerda1
-
czesc dziewczynki. A mnie to chyba rozpi...li Ta "łajza" znowu udaje ze go nie ma czyt. nie mozna sie do niego dodzwonic, nie odpisuje. Kurde gdzie ja mialam rozum ze dalam sie wkrecic w cos takiego :-( Wątpie zeby u mnie jeszcze cokolwiek bylo jeszcze miedzy nami, ale nie cierpie wrecz nienawidze takich glupich niedomowien. Mamy pewną wazna sprawe do omowienia ktora dotyczy i jego i mnie (ale nie chodzi o sam fakt bycia ze soba). Mielismy sie spotkac i omowic ze tak powiem taktyke, ale w takim wypadku gdy jest cisza z jego strony to wogole nie wiem czy dojdzie do spotkania. Strasznie mnie to wkurwia. Dzwonilam pare razy choc wiem ze nie powinnam, ale jak mnie taki wkurw wezmie to normalnie brak mi sil. Niewiedza na czym sie stoi, ta cholerna niepewnosc jak gorsza od samego faktu ze cos sie skonczylo. Blllee, Beczec mi sie chce
-
witam Was. Dzieki dziwczynki za odzew w mojej sprawie. Powiem Wam ze jak sie tak przelalo ze tak powiem "na papier" te swoje mysli i przezycia to po pierwsze jest latwiej ogarnac calosc a po drugie widze teraz wyrazniej absurdalnosc niektorych sytuacji na ktore ja sama mu pozwalalam. Przykro mi Jego Pani ze u Ciebie kiepsko. Czytalam Twoje wypowiedzi i widzialam w nich Twoja pewnosc co do tego czlowieka i tego ze bedzie dobrze, tylko trzeba spokoju. Gdy czytalam te wypowiedzi myslalam sobie ze moze powinnam postepowac podobnie jak Ty. Byl w tym sens i pewna znajomosc meskiej psychiki, roznic pomiedzy mezczyzna a kobieta. Ale teraz dochodze do wniosku ze to wszystko na nic. Do tanga trzeba dwojga. I ja widze egoiste ktory robi tak jak jemu pasuje w danej chwili. Nawet biorac pod uwage stany w ktorych probuje schowac sie w tej swojej jaskini to i tak coraz czesciej mysle ze najwyzszy czas pomyslec o sobie-bardziej rozumem niz sercem. Kiedys myslalam ze jak spotkam kogos kogo pokocham az tak mocno poczuje ze ten ktos kocha rownie mocno jak ja (tak sie czulam ponad 4 lata) to wszystko inne nie ma znaczenia. Ale chyba najwyzszy czas zebym to ja zapomniala "o bajkach" i wlozyla je miedzy ksiazki.
-
taki czlowiek glupi-chce uszczesliwic wszystkich wokolo, tylko o sobie samej mysli na koncu. BŁĄD!
-
widzisz TAK ja to jestem taki cudak ze chocby nie wiem jak mi sie chcialo bzykac to bez uczucia nie da rady. Wiec zyje sobie tak bez seksu juz te ladnych kilka miesiecy. I tez jak cholera brakuje mi tego wszystkiego o czym pisalas. Uwielbiam spontaniczny, dziki seks i to wlasnie ten pan mi oferowal. Tylko ze ja do tego jeszcze wkladalam serce, bo i myslalam ze to samo otrzymuje. Brakuje mi tego uczucia. Ale masz racje z tym co napisalas wczesniej-ze nie powinno sie az tyle czasu poswiecac na myslenie o tym, na analizowanie. Co bedzie to bedzie. Moze teraz ja juz przestane "starac sie" tylko po prostu poplyne z pradem. Niech mnie niesie.
-
w sumie to nie zaluje niczego. Fajnie bylo doznac tych wszystkich wrazen(tych dobrych oczywiscie), ale coz widac nic nie trwa wiecznie. Boje sie tylko probowac od nowa bo wiem ile bolu kosztowalo mnie aby poradzic sobie z jego decyzja o odejsciu.
-
wiesz byla taka niesamowita namietnosc miedzy nami, otrzymywalam od niego bardzo wiele ciepla.On jest upartym czlowiekiem a jednak przede mna otwieral sie niesamowicie, a potem..szkoda slow. Zimny, obcy czlowiek. Mnie tez sporo czasu zajelo zanim ulozylam sobie w glowie ze moge z tym czlowiekiem probowac zbudowac na nowo swoj swiat. No i jak sobie poukladalam to on wlasnie sie rozmyslil. Hehe ironia losu.
-
nie powiem ze zmarnowalam na niego swoj czas, bo dzieki niemu uwierzylam znow w siebie , w swoja kobiecosc, w swoja atrakcyjnosc i powiem szczerze ze pierwszy raz w zyciu zaznalam tak niesamowitego seksu. A wogole to myslalam ze takie odczucia o ktorych jak miekkie kolana, nogi z waty, bicie serca i mrowienie w dloniach zarezerwowane jest tylko dla mlodziutkich dziewczyn albo pisza o nich w ksiazkach,
-
po 5 latach takie cos uslyszalam
-
masz racje. Zobaczymy co czas przyniesie. Zajrze tu jeszcze, ale chyba juz nie dzis. Dzieki
-
i tak sie zastanawiam czy facet po 30 moze nie chciec stalego zwiazku, czy raczej nie chce go ze mną. Pewno to ta druga opcja. Choc przed rozstaniem nie raz rozmawialismy o tym- o tej naszej roznicy wieku, roznicy startu zyciowego-on bezdietny kawaler do tego mlodszy, ja rozwodka z dziecmi i w dodatku starsza. Zapewnial mnie ze tego wlasnie chce-zycia ze mną i ze jest tego pewien..a jednak potem zmienil zdanie. Wiecie o co mi chodzi? Boje sie ze moje uczucia znow powroca z wielka sila, a jemu bedzie tylko zalezalo na seksie. I zastanawiam sie czy moze wogole zdezerterowac i nawet nie podchodzic do tego drugi raz-po prostu po to by ponownie nie cierpiec
-
zakochalam-mialo byc
-
wiem TAK ze mozna dlugo w tym stanie trwac. Jestem kobietka po tzw.przejsciach i w pewnym momencie zakochal sie jak malolata-nie obrazajac nikogo. Ani nie szukalam tego ani sie nie spodziewalam. Facet mlodszy, zajebiscie przystojny, wyksztalcony, z ambicjami i zakochany. A potem trach-coraz wiecej klotni, nerwy jego a moje jeszcze wieksze. Szczerze to na koniec ja zarznęłam to wszystko, ale juz nie mialam sil . Bylam tak pewna jego milosci ze nie spodziewalam sie ze za przeproszeniem kopnie mnie w doope. Moj błąd. Ale on tez swiety nie byl. Ciagly brak czasu dla mnie. Ja chcialam wiedziec na czym stoje, bo pare latek juz mam i czulam ze angazuje sie coraz bardziej, a on stal ciagle w tym samym miejscu. I tak naciskalam az w koncu rozstalismy sie. Strasznie cierpialam jak wiele z Was i mowilam sobie stara a glupia. A teraz nie wiem czy wogole wchodzic w to wszystko znow. Mam sie z nim niedlugo spotkac i pogadac. Boje sie swojej slabosci do niego, bo cholera dziala na mnie fizycznie jak zaden inny.
-
i powiem Wam jeszcze ze teraz zaluje ze ciagle szukalam z nim kontaktu, ze w sumie to chyba tylko dzieki mojemu uporowi ten kontakt mamy. Po prostu wydawalo mi sie ze potrzebuje go jak powietrza, ze bez niego wiedne usycham. A jednak nie cieszy mnie to tak jak myslalam, bo nie przekonalam sie tak naprawde czy on cos by zrobil sam z siebie. Niby wiem ze ja nie moglabym go do niczego w zaden sposob zmusic, wiec niby jakby nie chcial to dalej by milczal, a jednak.. teraz moge chyba ja powiedziec ze to juz nie to. Gubie sie kochane z tym wszystkim.
-
a powod rozstania byl podobny jak u wielu z Was. On nie wiedzial co do mnie czuje. Ponoc pogubil sie. Stwierdzil ze to juz nie to co kiedys. Ze nie wie czy wogole chce byc z kimkolwiek w zwiazku, ze chyba sie do tego nie nadaje. Teraz jak sama to czytam to w sumie wyglada to na jedna wielka scieme. Nie mam pojecia czy z kims byl po naszym rozstaniu. On twierdzi ze nie. I mowi ze jestem dla niego WAZNA. Nosz kurde do mnie to nie przemawia. Wazna - co to do cholery jest?
-
hehe dzieki. Powiem Wam dziewczyny ze naprawde madrze piszecie. Rozstalam sie z facetem w listopadzie. Myslalam ze umre z zalu i tesknoty a jednak zyje. I sama juz nie wiem co czuje do tego goscia. Mam z nim jakis tam kontakt. Ale przez to wszystkie miesiace w ktorych zachowywal sie jak doopek cos we mnie sie zmienilo. Jeszcze ze 2 miesiace temu czulam ze ciagle kocham tak mocno jak sie tylko da, a teraz nie wiem. Spadly rozowe okulary. Nie wiem czy z takim czlowiekiem chcialabym jeszcze cokolwiek budowac. Eh
-
czytam Was kobietki od dluzszego czasu, ale nie mam smialosci dolączyc bo przy Was to jestem za przeproszeniem stara doopa eh! choc problem ten sam. Nie wiem -mogę sie dołaczyc?
-
no kochani, u mnie byl dalszy ciąg. Tak jak pisalam wczesniej dostalam od bylego smsa ze ladnie wygladam jak zawsze zreszta. Niestety nie moglam przestac sie tym dręczyc. Skusilam sie, teraz wale sie w piersi, ale trudno. Napisalam dopiero wieczorem na drugi dzien ze jak chce pogadac to prosze bardzo, bo bardzo mnie zdziwil tym smsem. Zadzwonil. Bardzo dlugo rozmawialismy ze sobą. To byla calkiem sympatyczna rozmowa. Nie chcialam zeby myslal ze tak mi strasznie zle bez niego, ze czuje sie zdolowana czy tym podobne. Pytal mnie kilkakrotnie co u mnie. Odpowiedzialam ze calkiem ok. Pytal zdziwiony:"Calkiem?" Powiedzialam ze tak, ze uporalam sie ze swoimi smutkami i niezle sobie radze. Pytalam go ale tak na spokojnie czy ma juz jakas nową panią w swoim sercu-od razu szybko odpowiedzial ze nie ma zadnej pani i pytal czy ja mam juz jakiegos pana. I tu wiecie jakos tak zagralam. Nie chcialam mu wogole odpowiedziec na to pytanie. Chcialam zeby zyl w niepewnosci, choc kilka razy pytal mnie o to i slychac bylo, ze chce wiedziec. Mowil ze chce sie spotkac. Ja powiedzialam ze tez ale oprocz tego i tego dnia bo jestem zajęta.. Teraz mysle ze skopalam sprawe, chociaz z drugiej strony pytalam go czy myslal o "nas" czy nie. Powiedzial ze myslal, ale jeszcze nic nie wymyslil. Wiec wiecie...hmmm..brak slow. Zlozyl mi zalegle zyczenia wiec i ja jemu przyszle na urodziny. i tyle. Przemyslalam sobie wszystko na drugi dzien i pomyslalam ze jakbym ja chciala wrocic a slyszala takie cos co ja jemu mowilam czyli dawala do zrozumienia ze fajnie mi sie bez niego wiedzie i wogole byc moze ktos jest w moim zyciu to nie byloby to mile.. Kurde. Chcialam to troche odwrocic, ale nie jakimis zalosnymi tekstami. Napisalam mu smsy zeby nie bral doslownie wszystkich moich slow i chetnie sie z nim spotkam. Ale tu niestety nastapila cisza. Ponownie sie ode mnie odizolowal. Juz nie odpisal ani nie odebral telefonow, choc kilka razy probowalam. Niefajnie sie zachowuje. Niestety nie dorosl i nie wiem czy kiedykolwiek dorosnie. A ja musze od nowa sie pozbierac. Napisalam mu jeszcze na gadu , ale bez pretensji, ze zwyczajnie nie rozumiem jego zachowania, ze wprawdzie nauczylam sie bez niego zyc i nie jest zle, ale z nim byloby o niebo lepiej-tak w skrocie. Wiecie tak zeby zrozumial, ze da sie zyc i cieszyc zyciem, ale ze ja chcialabym wiecej od tego zycia. Chyba to wszystko zle poszlo. Teraz juz tego nie odwroce. Co ma byc to będzie..
-
niedlugo ma urodziny, ale nie mam zamiaru wysylac mu zyczen, ja tez nie dostalam. JESLI dostane na swieta to MOZE odesle. zobacze
-
a wiesz co mnie najbardziej wkurzylo? -Moja piepszona reakcja na to. Myslalam ze juz sie w miare uporalam z tym uczuciem, a tu zonk. Serce walilo mi jak mlot, ryczec mi sie chcialo. Przez chwile tak strasznie zapragnelam byc blisko niego ze az mnie to bolalo. Tak tego pragnęłam. Wcale mi nie przeszlo to uczucie do niego:-( Nie korcilo mnie wprawdzie zeby odpisywac, bo niby co mialabym napisac? I wiem ze to moze w tej chwili brzmi okrutnie, ale chcialabym zeby w tej chwili bylo mu tak zle jak mnie, zeby tak tęsknil zeby go az skrecalo. Na poczatku marca napisalam przeciez ze postaram sie jaknajszybciej zapomniec o nim. Wtedy nic nie odpisal, a teraz wyskakuje z czyms takim zebym wlasnie zapomniec nie mogla. Wiedzial dokladnie jak bardzo go kochalam i nic nie zrobil. Mam nadzieje ze niedlugo przejdą mi te nerwy na niego i na siebie samą, ale fakt-wlączylo mi sie myslenie czy dalej cos z tym zrobi. Postaram sie uporac z tymi swoimi myslami. Postaram.
-
chcialabym poznac kogos na tyle fajnego zeby nie musiec sie zastanawiac nad takimi pierdolami.Zebym mogla tylko wzruszyc ramionami i powiedziec sobie ze mam to gdzies
-
mysle ze na razie nie powiennam nic robic, zupelnie nic. Znow wrocila nadzieja, w przeciez nie wiem czy ON wogole sie odezwie, co mysli, co czuje. Co o tym myslicie? Ja nie odzywam sie od poczatku marca, on nie kontaktowal sie do mnie od 2 miesiecy.
-
witam Was kochani. Trudno mi ostatnio. Znów. Wokól jakas posucha-nikt interesujacy sie nie trafia. Albo ja nie widze. Tak jak ktos napisal, ze jak sie jest z kims to zaraz pelno innych adoratorow, ale jak nie ma nikogo to zupelna pustka. "Moj" wczoraj napisal smsa"ze ladnie dzis wyglądam, jak zawsze zreszta" i jakies jeszcze buzki usmiechniete. No kurde co on sobie mysli? Nic nie odpisalam, ale i tak zburzyl moj wzgledny spokoj
-
no nic dududuś przemysl to pokojnie. Zobacz co bedziesz czula. Nie rob nic pochopnie, a i chlopaka krzywdzic nie trzeba. Bo pewnie to wartosciowa osoba. Tyle ze trzeba na to spojrzec troche jakby dalej, bardziej perspektywistycznie-czy potem zamiast uczucia milosci nie pojawi cos zupelnie odmiennego. Pomysl o tym co dobre dla Ciebie samej, bo jak zrobisz cos wbrew sobie-to potem nic dobrego z tego nie wychodzi. Pomyslnych przemyslen.
-
aj tam zaraz z Tobą zle:-) Roznicie sie spojrzeniem na swiat i to dosc znacznie. Moj byly juz mąż tez byl ciapkowaty. Wtedy w zyciu bym nie pomyslala ze kiedykolwiek spotka mnie z jego strony taka jakas zlosliwosc, msciwosc. No prawie ręke bym dala sobie uciąc. I tez nie moglam zrozumiec jak mozna majac 23 lata i nie chciec wychodzic do ludzi, tylko ciagle w domu i w domu. Wkurzalo mnie to i przeszkadzalo. ale za mloda i za glupia bylam za przeproszeniem zeby zrozumiec ze powinien zostac conajwyzej moim kolegą a nie partnerem zyciowym. Coz zycie..
-
jiss SIŁA przybedzie i do Ciebie i do mnie. I do wszystkich ktorzy tego potrzebuja i naprawde chcą. A chciec to móc. Wtedy czlowiekowi otwieraja sie jakies specjalne klapki w mózgu i okazuje sie ze mozna bardzo wiele zrobic, ba mozna byc szczesliwym Precz z negatywnymi myslami.