*Zuzanna*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez *Zuzanna*
-
W Turcji coraz czesciej mowi sie o przemocy domowej (nie znam statystyk, ale z tego co slyszalam to sa porownywalne z polskimi). Powstaja kampanie, domy dla kobiet potrzebujacych pomocy, infolinie itd. Mnie sie wydaje, ze wiekszym problemem jest mentalnosc. Wiele kobiet w Turcji uwaza, ze mezczyzna ma prawo uderzyc, gdy kobieta jest *nieposluszna* (w jednym z tlumaczen Koranu mozna nawet znalezc o tym werset, ktorym mezczyzni chetnie sie usprawiedliwiaja). Kiedys u tesciowej jedna z sasiadek chwalila sie, ze ma dobrego meza, bo uderzyl ja w twarz tylko 2 razy w ciagu calego ich wspolnego zycia (nawet nie pamietala za co). Poza tym wiele kobiet nie przyznaje sie, ze ma problemy w domu, zdecydowana wiekszosc to kobiety niewyksztalcone i niepracujace. Kobiety te bardzo czesto pochodza z bardzo konserwatywnych rodzin, w ktorych rozwod to wstyd i hanba. Rozwod dla takiej kobiety oznaczalby utrate rodziny, odciecie od jedynego *zrodla* utrzymania jakim jest maz oraz dodatkowy *stygmat* jakim jest bycie rozwodniczka. Ciotka mojego meza trafila na takiego typka - bardzo religijny (z rodziny tych od czarszafow), wychowany w przekonaniu, ze w domu cos do powiedzenia ma jedynie mezczyzna, a kobieta jest bierna wykonawczynia rozkazow pana. Zona ze smiechem przyznaje, ze dostaje od meza. Rodzina (w tym jej siostra, czyli moja tesciowa) nie reaguje, bo swojego czasu przestrzegala ja przed malzenstwem z mezczyzna z tak konserwatywnej rodziny. Paradoksalnie maz ciotki dziekuje Bogu, ze ma synow, a nie corki, bo jak sam mi przyznal, bardzo by sie bal, ze corka trafi na zlego meza, ktory bedzie ja bil.
-
Wybacz Loca, ale skoro na podstawie jednego Turka, ktory nie oddal Ci pieknym za nadobne uwazasz, ze kazdy kolejny bedzie tak robil to gratuluje. Wychodzi na to, ze gdyby odplacil Ci sie policzkiem za policzek to wyszedlby na (nieprzewidywalnego ;) ) brutala. Zaskakujaca logika. Skoro zdajesz sobie sprawe, ze czlowiek podczas klotni nie kontroluje sie to raczej nie ma sensu wyciagac lap i prowokowac strone przeciwna.
-
> ja jednemu dalam po gębie i nic mi nie zrobil wiec nie są az tacy straszni ja >tam lubie adrenaline wiec nieobliczalnosc traktuje jako plusa- z Polakami mi >nudno i za spokojnie. Jak wyladujesz ktoregos razu w szpitalu z poprzestawianymi kosciami bo Twoj nieobliczalny (czytaj interesujacy*) mezczyzna zrobi Ci nieoczekiwana niespodzianke, to nie zapomnij chociaz podziekowac za kolejna dawke adrenaliny ;) > ja też jak się czasami wkurzę to 'odwinę' mężowi jeszcze mi nie oddał, BA by >spróbował Dziwie sie, ze Ci nie oddal... Czemu ma nie sprobowac? Bo jestes delikatna kobieta? Wiec zachowuj sie jak na delikatna kobiete przystalo :P > oczywiście nie mówię tu o jakieś agrecji, wiecie co mam na myśli Gdy Ty podnosisz reke to nie jest agresja, a co gdy mezczyzna podniesie na Ciebie reke? Przeklasyfikujesz to ze wzgledu na plec? Ja u tesciowej od poczatku nie uslugiwalam. Moge pomoc, ale nie wyreczam we wszystkim. Gdy przychodzi do mnie w odwiedziny to nigdy nie pozwalam jej tknac czegokolwiek (np. pozmywac talerzy, czy nakryc do stolu), poniewaz jest gosciem. To kwestia naszej kultury i sposobu w jaki zostalam wychowana i w ten sposob jej to wytlumaczylam. >*Zuzanna* a Ty wnioskuję znasz język Turecki? Tak.
-
Wlasnie zauwazylam, ze w swojej wesolej tworczosci *domyslec sie* napisalam jako *domyslic sie* . Strach myslec co bedzie dalej...
-
Niclas, bo wlasnie w tym tkwi caly sek - *maraton* zaczyna sie dopiero po slubie. I nie chodzi mi o zmiane chlopaka, bo ten zostaje taki sam. Problem w tym, ze dziewczyna nie miala okazji poznac go w roznych sytuacjach i sprawdzic jak sie zachowa (wspomniane naloty rodziny). Wiele tematow zostaje nieprzegadanych, bo dziewczyna nie zdaje sobie nawet sprawy, co ja czeka po slubie. Naprawde wiele wnosi postawa dziewczyny jestem pewna, ze moj maz wielu pytan mi nie zadal, ani pewnych rzeczy nie wymagal ze wzgledu na to, ze mogl sie domyslic mojej reakcji. Przyklad: moj maz wiedzial, ze w momencie, w ktorym przyjdzie mu do glowy wymoc na mnie zmiane religii szantazem *albo zmienisz religie albo sie rozstajemy* bez mrugniecia okiem wybiore druga opcje. Rodzice meza (z ktorymi nota bene bardzo sie lubie) wiedzieli, ze nie mysle o zmianie religii i teoretycznie to zaakceptowali. Jednak okazalo sie, ze zaakceptowali to tylko pobieznie, zyli mysla, ze jak pobede w Turcji to sama zechce przejsc na islam nie wytrzymujac presji i pytan, moze rowniez ze wzgledu na meza. Pierwsze zgrzyty na tym polu zaczely sie po slubie, zaczely sie glupie pytania, dziwne aluzje. Potem rodzina przeszla do czynow zaczela wymuszac na mnie przejscie na islam (poprzez mojego meza myslac ze bedzie na mniej mial wiekszy wplyw). Sprawa wygladala tak, ze rodzina przestala ze mna rozmawiac, z mezem rowniez (bo postawil sie przeciw nim). Gdy pytalam o co chodzi, mowil ze o niego, ze posprzeczal sie z rodzina. O faktycznym powodzie dowiedzialam sie od osob trzecich. Maz wolal mnie nie denerwowac, tym bardziej nie przeszlo mu nawet przez mysl, by zapytac mnie, czy wzielabym sugestie rodziny pod rozwage. Tesciowie po dlugich miesiacach odpuscili. Poki co od dlugiego czasu nie wspominaja o niczym. Domyslam sie, ze problem mojej religii moze sie pojawic, gdy przyjdzie na swiat dziecko, jednak jestem pewna, ze zastanowia sie kilka razy zanim sie odezwa, wiedzac doskonale jak zachowam sie ja i moj maz. Z drugiej strony podczas kilkumiesiecznych pobytow w Turcji poznalam mojego meza na tyle, by wiedziec, ze kieruje sie swoim rozumem, przyklad: -Podczas mojej pierwszej wizyty zaczely sie wycieczki rodziny i sasiadow. Sasiadki odwiedzaly mnie (u tesciowej) podczas gdy maz byl w pracy. To bylo calkiem przyjemne, bo ani nie bylo ich za duzo, do tego spotkania byly bardzo krotkie. Tesciowa mi wytlumaczyla, ze gdyby nie przyszly mnie powitac, to by sie obrazila, poniewaz swiadczyloby to o braku szacunku wobec jej goscia, wiec rozumialam to. Problem pojawil sie, gdy zaczely sie wycieczki krewnych tescia. Moj maz po kolejnym razie sie wkurzyl, zabral mnie ze soba do pracy i wrocilismy dopiero gdy krewni sobie poszli (ok. 2 w nocy). Gniew tescia byl oczywiscie ogromny, jednak maz wprost powiedzial, ze najpierw powinni zapytac, czy my w ogole na takie spotkania mamy ochote i czas. Gniew Po slubie z niezapowiedzianymi odwiedzinami w ogole nie mialam problemu :) A to jest kropla w morzu roznic, ktore pojawiaja sie w codziennym zyciu, dlatego pisalam jak wazna jest sila psychiczna zarowno kobiety jak i mezczyzny, jak wazna jest obopolna chec pojscia na kompromisy. Dziewczyna, ktorej sen z powiek spedza mysl o dziewictwie (lub jego braku) powinna sobie odpuscic jakikolwiek zwiazek z Turkiem na dzien dobry. Mnie nastawienie zarowno jej, jak i chlopaka wystarcza, by moc domyslic sie ciagu dalszego takiego zwiazku. Jednak wciaz pojawiaja sie roznice kulturowe, ktore czasem nawet nie dotycza mojego meza. Irytujace jest to o tyle, ze moj maz wobec pewnych rzeczy przechodzi obojetnie (bo widzial to od dziecinstwa i jest przyzwyczajony), a mnie szlag trafia :) Niclas co do koloru swiatel i nieumiejetnosci ich odczytywania. Ja to widze inaczej: malo to osob, ktore przebiegaja przez jezdnie na czerwonym swietle majac swiadomosc ze robia zle, jednak mysla *eee tam, zdarze*? Oprzytomnienie przychodzi czesto dopiero w momencie gdy za ktoryms razem nie udaje jej sie juz uciec przed rozpedzonym samochodem...
-
Witaj Cziczi, ja tez pisalam wczesniejszy post bedac jednoczesnie zona Turka, ktorego na nowszy model wymieniac nie zamierzam :) Nie wiem, czy takie wazne jest gdzie sie danego chlopaka pozna. Wazniejsze chyba jest podejscie do tego wszystkiego. Znam dziewczyny decydujace sie na slub z mezczyzna, podczas gdy nie znaja jego rodziny, ani jego srodowiska. Nastepnie przeprowadzaja sie do Turcji, ktora znaja tylko z wycieczek do Antalyi i opowiesci chlopaka, nie znaja jezyka, wiec o prace ciezko, chlopak pracuje, wiec nie maja z kim porozmawiac (brak znajomych) i okazuje sie, ze banka mydlana zaczyna szybko pekac. Dochodza kolejne problemy, o ktorych pisalam wyzej, a dziewczyna jest sama jak palec, nie moze isc do mamy ochlonac, wyjsc na kawe z kumpela i pogadac, moze jedynie zadzwonic do Polski i wyzalic sie na odleglosc. Czesto i tego nie robi, bo rodzice byli przeciwni jej malzenstwu, wiec zamiast slow otuchy raczej uslyszy *a nie mowilam*, albo *trzeba bylo sluchac matki* itp., wiec dusi wszystko w sobie i jest coraz bardziej sfrustrowana. Taki scenariusz powtarza sie tu (w Turcji) non stop. Zawsze mnie przeraza, ze dziewczyny, ktore maja problem (np. z tesciowa, czy z wymaganiami dot. zmiany religii) pisza na forum pytajac co maja robic. Tak jakby ich decyzja byla uzalezniona od wiekszosci glosow jesli powiedza zmien religie, to zmienie, jak nie to nie, tak jakby to co one same na ten temat mysla bylo najmniej istotne. Szczerze mowiac, to w Turcji da sie mieszkac, tyle ze nie w kazdym miejscu bedziesz sie dobrze czuc. Dla Polki najodpowiedniejsza jest *dzielnica europejska*, na ktorych mieszkaja w wiekszosci ludzie nowoczesni. Zadna Polka nie bedzie sie czuc dobrze w konserwatywnej dzielnicy majac za sasiadow prostych ludzi, ktorzy przeprowadzili sie bezposrednio z wiosek. Nie przesadzajmy z tym wychowywaniem meza :D Ja bym raczej byla za twierdzeniem, ze w malzenstwie obie strony powinny sie do siebie dostosowac, a nie wychowywac siebie nawzajem. Moge zapytac dlaczego Twoj maz zmienil religie? Twoja mu bardziej odpowiada, czy byl jakis inny powod?
-
Slonko, przede wszystkim jako osoba z osmioletnim stazem powinnas miec troche wiecej do powiedzenia niz pare nic nie wnoszacych do dyskusji zdan. Polki mieszkajace w Turcji dluzszy czas charakteryzuje umiejetnosc obalania falszywych tez nt Turkow i Turcji odpowiednia argumentacja. Radze przeczytac moj wpis po raz kolejny i na spokojnie, moze wtedy zrozumiesz o co w nim chodzi i do kogo byl kierowany :) Mieszkam w Turcji krocej niz 8 lat, z tym ze ja klapek na oczach nigdy nie mialam i to pozwolilo mi uniknac wielu rozczarowan. Kolezanki z podobnym i dluzszym stazem, nawet jesli te klapki mialy, to dawno sie ich pozbyly. Nie znam osoby, ktora mieszka w Turcji latami i jest w stanie okreslic ten kraj jednym slowem, a nawet jednym zdaniem, zadna tez (ja rowniez) nie odwazy sie Turcji i Turkow uogolniac :) Gdy bedziesz miala chwilke to wrzuc prosze cytat z mojego ostatniego wpisu, w ktorym oceniam CALA nacje po obyczajach i narodowosci... Ciekawa jestem wynikow ;) A moze podyskutujemy na argumenty? Moze faktycznie cos mi umknelo? Zechcesz podzielic sie swoimi obserwacjami?
-
Oniaau, wydaje mi sie, ze calkiem spore grono mezczyzn (a juz Turkow na pewno) bedzie predzej czy pozniej gardzilo kobieta, ktora aby "zasluzyc" sobie na jego milosc bedzie sie zmieniala w zaleznosci od jego zachcianek. Podejrzewam, ze po jakims czasie kobieta zacznie gardzic sama soba. Tyle na temat.
-
Espiriden ne anlarlar ki? Dusuncelerini maalesef iyi niyetle degistiremezsin. Bos ver, cahil insanlarla ugrasilmaz ;) Sana da iyi bayramlar.
-
Sinan, tekrar soyluyorum: cvp verme, gormemis gibi davran. Cvp verince bunlara firsat vermis oluyorsun, ne gerek var?
-
Czesc Wojtek, poszukaj na stronach z ogloszeniami o prace, np. http://www.jobrapido.pl/?w=turecki&l=Warszawa&r=auto Poza tym mysle, ze Twoja dziewczyna spokojnie znalazlaby prace jako lektor tureckiego w ktorejs z prywatnych szkol jezykowych.
-
>Sinan, dziękuję za sprostowanie i dodatkowe wyjaśnienia co do religii. Co najdziwniejsze, moja wiedza w tym zakresie pochodzi ze znanych książek, a Ty podałeś inne fakty, choć te >ksiązki są uważane za bardzo dobre źródła. Sa sa, czy mozesz podac autorow i tytuly tych ksiazek? Chetnie poczytam. >Choć prawdą jest to, że zbrodnie te pojawiają się w krajach muzułmańskich, w których honor mial zawsze ogromne znaczenie, więc nie dziwne, że ludzie automatycznie łączą to z >religią. Trzeba wlasnie rozroznic honor i religie, bo to wlasnie to pierwsze zle pojete jest przyczyna tych morderstw. >Ale w islamie nic na ten temat nie ma. Tzn. w Koranie? >Widać zresztą wyraźnie kraje czy grupy etniczne, w których te zbrodnie są normą i takie, w których zdarzają się sporadycznie lub w ogóle. Strasznie ogolnikowe stwierdzenie, z ktorego nic nie wynika... ;) Mozesz podac przyklady krajow, czy tych grup etnicznych? W jakich krajach te morderstwa sa norma (w jakim sensie sa *norma*?) Chodzi Ci o ich kulture, czy wiazanie tych morderstw z religia (czy to rowniez muzulmanie)? Z jakiego powodu wystepuja tam te morderstwa, mozesz podac przyklady?
-
>Masz racje jest cos w kuranu o kilka zon. Ale to inaczej koentuja >sie. Sinan, interpretatorzy zawsze mieli (i maja) szerokie pole do popisu jesli chodzi o wszelkie ksiegi religijne ;) Dla mnie werset o zonach jest bardziej zakazem niz przyzwoleniem (warunki posiadania 4 zon sa moim zdaniem niemozliwe do zrealizowania), jednak muzulmanie maja mocny (choc dla mnie niekoniecznie akceptowalny) argument w reku. Wszystko co robil prorok Mohamed bylo dobre, a on rowniez mial kilka zon ;) Rozmowy o tym, ze czasy kiedysniejsze a dzisiejsze to dwie rozne sprawy rowniez nie maja sensu, bo powiedza Ci, ze wszystko co robil Mohamed ma wymiar ponadczasowy i swietnie sprawdza sie w dzisiejszym swiecie (a wiec wielozenstwo i np. kobiety w carsafach). W Stambule alewitki mozna poznac wlasnie po dosc charakterystycznych chustkach, spod ktorych wystaja wlosy. Zresza wiele muzulmanek rowniez nosi chusty, czy turbany ze wzgledu na kulture, ktora wystepuje w rodzinie, a nie ze wzgledu na religie. Ja, zanim przyjechalam na stale do Turcji, myslalam, ze chusty nosi sie tylko i wylacznie z powodow religijnych :) >Wieszdla mnie w Polce czego bylo dziwne. Jak bylem w niektorzy nie >wielkie klienci >widzalem w biurze na scianny krzys. Tu masz racje, mimo ze Polska mianuje sie krajem neutralnym jesli chodzi o religie. Mnie sie wydaje, ze te krzyze to pozostalosci sprzed kilku lat, gdy laickosc Polski nie byla w ogole przedmiotem dyskusji. Nie orientuje sie, czy teraz w nowowybudowanych szkolach, czy urzedach praktykuje sie wieszanie krzyzy... Pisalam juz kiedys, ze Turcja w porownaniu do Polski jest o wiele bardziej laicka (Polska laicka w ogole nie jest). Wyobrazasz sobie, by jakis imam wyszedl na trybuny i mowil ludziom na kogo maja glosowac, komentowal zycie politycznie podczas kazan, byl zapraszany na wywiady do TV w roli komentatora politycznego, albo blokowal ustawy, bo sa sprzeczne z nakazami religijnymi? :) W Polsce mamy z czyms takim do czynienia. Z jednej strony nasi politycy walcza o laicka Polske, z drugiej z utesknieniem czekaja na glos Kosciola w sprawie krzyza przed Palacem Prezydenckim, broniac sie przed podjeciem samodzielnej decyzji w tej sprawie :) >Powiedzmy dziwczyna (Virgin musi byc) ide za maz i jej rodzice >zarabia duzo pieniedzy. Kolega mojego meza mial brac slub, ale rodzice dziewczyny zazyczyli sobie sporo pieniedzy (albo zlota) za dziewczyne (przelicznik to waga dziewczyny x pieniadze albo zloto), na co chlopak nie mogl sobie pozwolic i musial odwolac wszystkie plany slubne. Cala rzecz dziala sie w Stambule :)
-
Nastepna, wiele Polek ma problemy juz na poczatku spowodowane wlasnie ta goscinnoscia. Jesli widzisz, ze Twoj chlopak to lubi to moze byc problem. Wiele moich kolezanek mialo po slubie pielgrzymki w domu, bo wszyscy przychodzili patrzec jak mloda para sie urzadzila, jak panna mloda gotuje itp. Do niektorych z moich znajomych tesciowie przychodza (wciaz) z sasiadami na posiadowki, dlatego lepiej z gory ustalic, gdzie ma przebiegac granica tego typu wizyt. Dodam tylko, ze domyslasz sie chyba, ze od serwowania gosciom wszystkiego bedziesz Ty? Podejrzewam, ze gdyby Twoj chlopak choc przez jeden dzien poobslugiwal gosci przestalby twierdzic, ze gosc to przyjemnosc ;) U nas nie bylo takiego problemu, bo moj maz nie lubi spotkan rodzinnych. Po slubie, gdy wszyscy sie szykowali na rejsy do nas jasno zaznaczyl, zeby przyszli wszyscy jednego dnia na herbate o wczesniej ustalonej godzinie i tak za jednym zamachem zalatwilismy wszystkich :) Dla mnie goscinnosc to nie tyrada przy gosciach. Moja tesciowa, gdy szykuje sie na przyjecie gosci zawsze wpada w stres a to trzeba posprzatac cale mieszkanie, a to zrobic 5 ciast, salatki, rozne dania itp. Dla mnie ta goscinnosc to bardziej pokazowka przed goscmi, niz faktyczna radosc z ich wizyty. Nastepna rzecz: miej oczy szeroko otwarte skoro juz widzisz, ze Twoj chlopak jest bardzo przywiazany do matki. Po slubie to Ty masz byc najwazniejsza osoba w jego zyciu, a niejednokrotnie bedzie musial stawac po czyjejs stronie (Twojej albo matki) w sporach. Wiele malzenstw poleglo na tego typu probach, bo mezowie nie chcieli ranic uczuc mamusi, woleli zranic uczucia zony, mimo ze miala racje. Moj maz nie raz przeciwstawial sie matce (np. w sporach o moja religie, zwierzeta w domu, moja niechec przy oslugiwaniu tesciowej itp.). Czasem przyplacal to zloscia matki, ktora nieodzywala sie do niego po kilka miesiecy. Teraz, po kilku latach, moja tesciowa wie, ze kazdy ma swoje zycie, a do naszego wtracac sie nie ma sensu, bo to i tak nic nie da. >Mój partner na początku tłumaczył mi, że ciągle sprzecza się z >matką, bo ta go denerwuje i że ze mną tak przecież nie będzie. Jasnowidz? :D
-
Sinan, mnie alewici najbardziej ujeli swoja tolerancja do innych religii, a przedw szystkim osob, ktore inna religie wyznaja. I oczywiscie nie mozna zapomniec o ich rozsadnym podejsciu do samej religii i wykonywania jej nakazow. Faktycznie w Koranie nie jest napisane, ze kobieta ma zakrywac glowe, jest natomiast napisane, ze powinna zakrywac czesci "intymne". Tyle tylko, ze czescia intymna nie sa wlosy kobiety :) Jednak w Koranie jest zapis o 4 zonach: "Zencie sie zatem z kobietami, które sa dla was przyjemne - z dwoma, trzema lub czterema. Lecz jesli sie obawiacie, ze nie bedziecie sprawiedliwi, to zencie sie tylko z jedna albo z tymi, którymi zawladnely wasze prawice. To jest dla was odpowiedniejsze, abyscie nie postepowali niesprawiedliwie. " "Eer, (velisi olduunuz) yetim kzlar (ile evlenip onlar) hakknda adaletsizlik etmekten korkarsanz, (onlar deil), size hell olan (baka) kadnlardan ikier, er, drder olmak zere nikahlayn.2 Eer (o kadnlar arasnda da) adaletli davranmayacanzdan korkarsanz o taktirde bir tane aln veya sahip olduunuz (cariyeler) ile yetinin. Bu, adaletten ayrlmamanz iin daha uygundur." (Sura "Nisa", akapit 3). Pytanie tylko, czy mozliwe jest tak samo kochac 4 kobiety i je wszystkie sprawiedliwie traktowac ;) >Warunek bylo zupelnie inaczej 1500 lat temu (Islam zaczynal w 610r) kultur tez. Tu masz zdecydowanie racje, wiele zakazow i nakazow rowniez ma sie nijak do dzisiejszych czasow, choc wielu muzulmanow uwaza Koran za ponadczasowy. >Wyobrazas sobie niektrozy szanuje ze alphabet arabskie swieto bo Kuran jest w arabskiem alphabecie. Ale prawda jest taka ze Na poczatku Kuran nie bylo napisanie. Ja nie spotkalam muzulmanina, ktory by uwazal inaczej :) Dla mnie najbardziej komiczne jest, gdy muzulmanin (Turek) czyta Koran po arabsku nie rozumiejac ani slowa. Ale czyta, bo samo czytanie to "sevap". Sa Sa >Przez Turków alewici są uważani za pewnego rodzaju sektę. >Twierdzą, że nie mogą się oni nazywać muzułmanami, ponieważ piją alkohol, co jest w islamie zabronione. Nie przesadzajmy z ta sekta :) Nikt nie nazywa alewitow sekta, po prostu uznaja ich za odrebna religie nie majaca za wiele wspolnego z islamem. Religie oczywiscie nieprawdziwa (wg niektorych muzulmanow). Nie nazywaja ich muzulmanami dlatego, ze alewici nie chodza do meczetow (prawdopodobnie w jednym z nich zostal zamordowany Ali), procz tego nie uznaja Koranu w takim stopniu jak muzulmanie, ani nie stosuja sie do jego zakazow. Najbardziej jednak muzulmanom przeszkadza to, ze Mohamed nie jest dla alewitow tym, czym jest dla muzulmanow. Alkohol pije wielu znanych mi muzulmanow i nikt im nie odmawia prawa do nazywania sie muzulmanami ;) >Jeśli jednak prawdą jest to, że Kurdowie są w większości wyznawcami alewizmu, który kobietom daje wysoką pozycję społeczną, to pojawia się pytanie, dlaczego popełniają oni te zbrodnie honorowe. I wtedy >widać, że musi to być po prostu związane z kurdyjską kulturą, bo nie wynika z islamu. Czy wiesz kiedy dochodzi do morderst honorowych? Religia nie ma tu nic do rzeczy. To mentalnosc tych ludzi i zakorzenione w nich pewne *wartosci* graja pierwsze skrzypce.
-
Ja nie spotkalam sie z tym, by Kurd nie przyznal sie do wlasnego pochodzenia. Wrecz przeciwnie sa bardzo dumni z tego, ze sa Kurdami, a to, ze nie wolno bylo im uzywac jezyka i mieli inne ograniczenia tylko ich umocnilo, choc mialo oslabic. Sinan, zgodze sie, ze Kurdowie sa konserwatywni, a ich bardzo specyficzna kultura zle wplywala (i wplywa) na obraz Turcji na swiecie (np. zabojstwa honorowe). Ze wzgledu na swoje wrogie podejscie do panstwa tureckiego sa czesto zle wyedukowani, ale ostatnie co bym powiedziala o Kurdach to to, ze sa religijni :) Wiekszosc Kurdow to alewici, czyli jeden z najbardziej liberalnych odlamow islamu (choc muzulmanie, ktorych znam w ogole nie uznaja alewitow za muzulmanow). Jesli mam byc szczera to alewici zrobili na mnie o wiele lepsze wrazenie, niz *zwykli* muzulmanie jesli chodzi o ich stosunek do mnie i mojej religii. *Mówi, że nie ważna kultura, pochodzenie, ważne czy jest się dobrym człowiekiem* Kwestia bycia *dobrym* moze sie roznic w Waszych odczuciach i rozumieniu bycia dobrym. Znasz pewnie powiedzenie *pieklo wybrukowane jest dobrymi checiami*....? Kultura (szczegolnie tak odlegla od Twojej) jest bardzo wazna. Nie daj sie omamic uczuciem i nie wierz, ze ono pokona wszelkie problemy (natury religijnej i kulturowej). W zwiazku na odleglosc z tego typu problemami sie nie stykasz i moze Ci sie wydawac, ze one nie istnieja. Natomiast zycie codziennie w odmiennym kulturowo i religijnie kraju to kompletnie inna bajka.
-
Nastepna, jesli ten chlopak jest po studiach, to nie bedzie sluzyl 15 miesiecy, a 7 (czy nawet 6). Trudnosci sa wieksze lub mniejsze w zaleznosci od miejsca, na ktore sie trafi. Jedni trafiaja na wschod i chodza na akcje z terrorystami (zdarza sie, ze gina), inni trafiaja do wiekszych miast np. Ankara i maja luzy przez cala sluzbe.
-
Maria Magdalena, widze, ze moja wczesniejsza odpowiedz do Ciebie nie wyskoczyla :( Od kiedy mieszkasz w Turcji? Ja na poczatku mialam problemy z przyzwyczajeniem sie do niektorych rzeczy, np. do dan z baklazana (ktore teraz uwielbiam), nie moglam patrzec na cig kofte, od ktorych po pewnym czasie sie uzaleznilam, ale w koncu przedawkowalam i znow nie jem :D Jakis czas temu przekonalam sie do dolmy (ale tylko z papryka, reszty dalej nie lubie, szczegolnie sarma dolmasi). Do dzis nie jem donerow (nie lubie nawet zapachu), zupy iskembe i kokoreca. Nie tkne tez zadnych ciastek z polewa z cukru ani baklavy itp. W ktorej czesci Stambulu mieszkasz? Jak jestesmy sasiadkami to bede przychodzic do Ciebie po sol i cukier :D
-
Dajcie mi przyklad gdzie chlopak napisal cos niegramatycznie :P Ja widze tylko literowki, ktore spowodowane sa tym, ze na forum *zjada* tureckie znaki i stad wrazenie, ze ktos nie umie pisac, co z kolei nie jest wina piszacego :) Zdania sa pisane innym szykiem, ale to przeciez wlasnie caly urok wierszy :) Sinan, 2 tane sa sa oldu. Lizniesz diye yazan *sahte*dir :) Bu soz da *yalar misin* anlamina geliyor. Oyle insanlari gormemis gibi davran, dikkatimize laik degiller ;)
-
Sa sa, znasz jedna taka pare, do tego dziewczyna z rodziny konserwatywne, wiec nieobiektywnie jest twierdzic, ze *nie jest łatwo ożenić się z Turczynką, nawet taką z bardziej nowoczesnej rodziny, ponieważ zgodę na ślub tradycyjnie musi wyrazić Jej ojciec - i na tym etapie poległ niejeden śmiałek, choć nawet reszta rodziny nieraz bywa mu przychylna* ;) Problemy jezykowe par mieszanych (Turek i Polka) to akurat normalka :( Dla mnie osobiscie nie do pomyslenia jest byc z osoba z odmiennej kultury i nie potrafic sie z nia dogadac. Z powodow jezykowych (niedomowienia, niezrozumienia) pozniej bardzo czesto sa problemy wlasnie z powodow odmiennych pogladow na rozne sprawy. Gdybym byla matka tego chlopaka lub dziewczyny to kategorycznie odradzalabym im powazne decyzje zanim oboje beda potrafili sie miedzy soba dogadac.
-
Sa sa, pozwol, ze znow sprostuje :) >Powody są m.in. takie: w niektórych regionach Turcji trudno spotkać kobietę poza domem (do tego często kobiety te znają tylko język ojczysty, więc dochodzą problemy z >komunikacją, a bez tego żaden poważny związek nie ma szans, co oczywiste), Przeciez zaden Polak lub innej narodowosci chlopak nie bedzie bral dziewczyny prosto ze wschodniej wioski :) Tego typu znajomosci zawiazuja sie najczesciej wlasnie w duzych miastach i zwiazki Turczynka nie Turek sa najczesciej bardziej udane niz zwiazki Turek nie Turczynka, poniewaz dziewczyna jest najczesciej na tym samym poziomie mentalnym co chlopak i sie dogaduja. >Poza tym nie jest łatwo ożenić się z Turczynką, nawet taką z bardziej nowoczesnej >rodziny, ponieważ zgodę na ślub tradycyjnie musi wyrazić Jej ojciec - i na tym etapie poległ niejeden śmiałek, choć nawet reszta rodziny nieraz bywa mu przychylna To nie jest w ten sposob. Zgode na slub wyraza ojciec tylko w bardzo tradycyjnych rodzinach. Ale czesto sie zdarza, ze gdy rodzina nie wyrazi zgody na slub to albo dziewczyna ucieka do chlopaka, albo chlopak *porywa* dziewczyne. Owszem, rodzina mezczyzny i idzie do rodziny dziewczyny *prosic* o jej reke, ale to ma charakter tradycyjny i zapoznawczy. Na tego typu spotkaniach rodziny sie zapoznaja (bo obie strony pare mloda znaja juz wczesniej). Przy zwiazkach mieszanych tego typu *tradycji* w ogole nie ma, a rodziny zapoznaja sie najczesciej na weselu. Najwieksza przeszkoda w zwiazkach obcokrajowcow z Turczynkami nie sa ojcowie, ktorzy nie wyrazaja zgody na slub, a religia (kobiety sa bardziej przywiazane do religii, ktora zabrania im zwiazkow z innowierca). Zreszta rzadko ktora konserwatywna Turczynka bedzie sie brala za obcokrajowca, wiec problem ze zgoda ojca samoistnie znika :) Ja sama nie znam Turczynek zwiazanych z Polakami, ale w rodzinie meza 2 dziewczyny maja mezow Anglikow.
-
Sa sa, wydaje mi sie, ze gdy Polka mieszka u siebie (w Polsce) to odpada jej na *dzien dobry* polowa problemow :) Ja rowniez nie mialabym roznych problemow gdybym mieszkala w Polsce chocby ze wzgledu na odleglosc od rodziny meza :D Nie jest zla, ale potrafi dac sie we znaki ze swoimi dziwnymi (jak na nasza mentalnosc) pogladami :) Pisalam o tym juz wczesniej - nie ma czegos takiego jak jedna kultura turecka. Kazda rodzina ma swoja kulture (tzw. aile kulturu) i roznice miedzy jedna rodzina a druga potrafia byc ogromne. Turczynka i Turek nie maja tej samej kultury. W Turcji zawsze pyta sie przy poznaniu danej osoby o miejsce (miasto, wies) pochodzenia i na tej podstawie czlowiek juz na poczatku stwarza sobie obraz nowo poznanej osoby, rowniez o jej kulturze. O niektorych miejscach sa nawet rozne powiedzenia (czasem zlosliwe, czasem zabawne). Nie wiem, czy w ogole mozliwe jest wiedziec wszystko o Turcji :) To jest kraj takich kontrastow, ze co krok obserwujemy cos nowego, czy zaskakujacego i czlowiek dziwi sie na nowo :) Ogolnie tendencja jest taka, ze im mniej dana osoba zna Turcje, tym bardziej jest przekonana, ze wie o niej wszystko i na odwrot :) Sinan, wszystko da sie zrozumiec :) Jak czegos nie zrozumiesz u nas to powiedz, a wytlumaczymy (albo przetlumaczymy). Te wydatki i trzymanie oddzielnej kasy to raczej cecha charakteru Twojej zony. Ale z tymi butami masz racje :) Ja co prawda zdejmuje buty jak wchodze do domu, ale gdy wychodze i musze wejsc spowrotem na chwile, bo czegos zapomnialam to juz ich nie zdejmuje. Moj maz na poczatku dostawal szalu, teraz sie przyzwyczail i sam tak chodzi, ale u tesciowej buty trzeba zdejmowac jeszcze przed wejsciem do mieszkania :) Jak u Ciebie z punktualnoscia? Bo ja z tym najdluzej walczylam u swojego meza :) Co do jedzenia to bede sie spierac do konca :D Nasze sery (twarog), slodycze i chleby sa lepsze :P No i (affedersin) nic nie pobije wedliny wieprzowej ;) A prawda jest taka, ze co swoje to zawsze najlepsze ;) Masz jakies ulubione danie z polskiej kuchni? Moze zupa ogorkowa? :D Maria Magdalena, ja jestem w Stambule, moze jestesmy sasiadkami? (o ile to w Stambule to w ogole mozliwe :D ) Ja caly czas nie mam prawa jazdy. Moze to i dobrze, bo na drodze albo ja zabije kogos, albo ktos mnie (w klotni) :) Podejrzewam, ze jesli ktos nauczy sie jezdzic w Stambule to chyba nie bedzie mial problemu z jazda w innym dowolnym miescie, co akurat jest zaleta, jak sadzisz? :) Trzymanie sie przepisow faktycznie nie wychodzi na dobre, czasem nawet od policji mozna oberwac za utrudnienia w ruchu (nie mowiac o przepisowej jedzie samej policji) :D
-
Sinan, mnie dalej ciekawi jakie aspektami naszej kultury bylo Ci najtrudniej zaakceptowac, a co wydalo Ci sie calkiem calkiem? :) Jakie roznice kulturowe dokuczaly Ci najbardziej w zwiazku z Europejka, a co Ci sie podobalo?
-
Sa sa, moze w Warszawie nie ma roznic miedzy Turkami, tutaj sa ogromne, dlatego nie starcza i te 4 lata, zeby mowic, ze zna sie Turcje. Ja zawsze podkreslam, ze mowie to co zaobserwowalam i widzialam, bo nie widzialam jeszcze wszystkiego, choc mialam okazje poznac skrajnie rozne srodowiska (od ateistow po radykalow) :) Mysle, ze dla Sinana latwiej byloby opisac w skrocie Polske po 4 latach pobytu, niz mi Turcje po 8 latach :) Nie zgodze sie tez z tym, ze Sinan mialby latwiej z Turczynka :D Moze pod niektorymi wzgledami, ale pod wieloma mialby ciezej. Oczywiscie zalezy to od oczekiwan jego samego, ale i od osoby, ktora spotkalby na swojej drodze. Ja znam kilku Turkow, ktore maja *idealne* wrecz zony. Ta *idealnosc* to oczywiscie generalizacja *typowej* tureckiej zony jaka istnieje w swiadomosci Polakow pracowita (ale tylko w domu), usluzna, umiejaca gotowac itp. Tylko po krotkim czasie okazuje sie, ze malzenstwo to jednak cos wiecej... Ja znam sporo par mieszanych (przewaznie polsko-tureckich). Kazda z tych par ma problemy, jedna wieksze, inna mniejsze, jak wszyscy. Jednak nie powiedzialabym o wszystkich ze sa ze soba szczesliwe. Z roznych powodow pozostaja razem, jednak milosc to nie zawsze to co je trzyma. >Ale tak naprawdę to, czy dane małżeństwo będzie udane, zależy tylko od dwóch tworzących je osób - od ich umiejętności wspólnego porozumienia >się, podobnego spojrzenia na najważniejsze kwestie, tolerancji, chodzenia od czasu do czasu na kompromisy, zdolności przystosowania się do >zamieszkania w innym kraju, a przede wszystkim od siły uczucia. * Z tym sie w ogole nie zgadzam ;) Przede wszystkim w zwiazku tego typu (Polka plus Turek) najwazniejszy powinien byc najpierw rozsadek, a potem uczucie. Nawet najwieksza milosc zabije brak zrozumienia, czy akceptacji nie ze strony tej drugiej polowy, ale otoczenia. Dlatego zawsze podkreslam, ze na zamieszkanie w Turcji powinna sie decydowac TYLKO osoba silna psychicznie. Wiele osob gubi siebie po drodze wlasnie z powodu uczucia (przechodza na islam, bo kochaja, podporzadkowuja sie mezowi i rodzinie z milosci, chca udowodnic rodzinie, ze zasluguja na ich syna itp.) Znam kilka takich Polek, dosc szybko zauwazaja, ze same sobie stworzyly wiezienie. Ja juz tez kilka razy slyszalam, ze moje obywatelstwo tureckie do czegos zobowiazuje ;) Mnie bardzo przeszkadza wlasnie ten *nacjonalizm* turecki (moze to niesluszne slowo) jestes u nas to masz byc jak my. Oczywiscie, ze to zalezy od danej osoby, jednak w moim przypadku to jednak wiekszosc, dlatego tak mowie o tej sile psychicznej by moc wieloma rzeczami sie nie przejmowac i isc dalej wlasna droga :) Kompromisy w takim zwiazku nie sa od czasu do czasu :) Na poczatku to jest maraton kompromisow, by potem moc wypracowac jakis system. Dopiero potem to sa kompromisy od czasu do czasu :) Inni porownuja Turkow i Arabow, bo dla nich muzulmanin to muzulmanin :/ >Co do użycia klaskonu, to będąc w Turcji za pierszym razem, nie dało się pomyśleć inaczej, niż że uczą Was tego obowiązkowo na kursie prawa jazdy. >No i widziałam też jazdę pod prąd. Jeszcze malo widzialas :) Klaksony, jak mowi moj maz, to forma komunikacji kierowcow. >Zuzanna - o ile jeszcze brak jedzenia w czasie Ramadanu do zachodu słońca jakoś w miarę da się przeżyć, ciężko sobie za to wyobrazić brak picia, zwłaszcza w takie upały. Już chyba >znacznie lepiej, gdy to święto przypada na ostatnie miesiące roku. Oj zdecydowanie. Nawet ja jem mniej, bo nie widze nikogo z jedzeniem, wiec i mi sie nie chce, ale wytrzymac bez wody sobie nie wyobrazam. Moj maz z kolei wyobraza sobie przetrwac bez jedzenia i bez wody, ale nie bez papierosow :/
-
Sinan, zdaje sobie sprawe, ze latwiej ci pisac po turecku, ale jako ze czytaja nas rowniez osoby, ktore tureckiego nie znaja moze popiszmy po polsku, a ulatwimy im wlaczenie sie do rozmowy :) Pogoda tutaj z poczatkiem wrzesnia nie od razu sie zmienia, wiec tutejsze upaly bedzie trzeba znosic jeszcze przez miesiac. Skoro Turcy nie wytrzymuja to co ja mam mowic? :) Poszczacy beda mieli ciezko przez kolejne kilka lat. Kolezanka malo co nie zemdlala nam dzis w pracy :( Choc z drugiej strony co maja powiedziec mieszkancy np. Arabii Saudyjskiej... ? Mam znajomego Turka w Polsce, zawsze mu dowoze sucuk i bulgur pilav, bo tego mu brakuje najbardziej :) Mnie z kolei brakuje polskiego jedzenia, bo nasze najlepsze :D