Co do łamania się i chemii mózgu, ostatnio spotkało mnie coś takiego: wracam wieczorem do domu, zamykam bramę, wychodzę z psem.
Nagle wyskakuje na mnie przerażony i przeszczęśliwy (naraz, słowo daję!) kumpel sąsiada i woła: "Milena?!?" .
No tak, to ja.
Bo oni przestraszyli się mojej bramy.
Mieszkając tu od kilkunastu lat. :O
Piwo pili i strachliwi tacy byli?
I ten kumpel , podpity, chce mi towarzyszyć, o samopoczucie pyta itd., i potem klęka na środku ulicy padając mi do nóg , by przeprosić za poufałość.
Wszystko to nieco absurdalne, ale zabawne i miłe też było. Od razu humor mi się poprawił, co też uważam za wskazówkę dot. chemii mózgu.
Za kilkanaście minut wsiadam na rower, potem taniec brzucha albo callaneticsio ukochany :).
Chcecie zjazd?
Bo może by tak u mnie, co Wy na to?
Niech Wam miłość sprzyja