Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Paula 35

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Zgadzam się z luką, nie okazuj że Ci na nim zależy, im bardziej będziesz to okazywała tym bardziej on będzie miał Ciebie w czterech literach. Bolesna prawda, ale najprawdziwsza z prawd. Jeśli sam nie będzie chciał wrócić, to nic nie wskórasz, a okazywanie mu swojego uczucia w niczym tu nie pomoże, choćbyś mu miodem tyłek smarowała. Pokaz mu, że na nim świat się nie kończy, choćbyś w duszy umierała z tęsknoty, wyła wieczorami do poduszki, nie okazuj mu tego, bądź twarda, inna, po prostu inna. Wiem, że to trudne, oj ja to wiem naprawdę, walczyłam o swojego męża 3 lata, w przeciągu tych trzech lat różnymi sposobami próbowałam go do siebie na nowo ,,zwabić". Nie udało się, no cóż widocznie nigdy mnie nie kochał, dlaczego więc był ze mną tyle lat???. Tego najstarsi górale nie wiedzą;). Obecnie zmieniłam się wewnętrznie i zewnętrznie, wciąż z ust innych słyszę komplementy jak ślicznie wyglądam, że samotność mi służy. Może i służy choć czasami naprawdę z tej samotności wyć do księżyca się chce, ale on o tym już nigdy się nie dowie. Przy nim jestem twarda, pewna siebie, przebojowa, zresztą ta rozłąka nauczyła mnie wiele, już nikomu nigdy w życiu nie dam się skrzywdzić, ani sobą poniewierać. Przewartościowałam swoje całe życie, trwało to trzy lata, nie zmarnuj czasu jaki masz, ja czasami żałuję, że moje pozbieranie się trwało tak długo. Pozdrawiam.
  2. Luka święta racja, kiedy byłam zdołowana na maxa, mój mąż był przeszczęsliwy, teraz kiedy się,, ogarnęłam", zmieniłam nie tylko wizualnie ale i wewnętrznie, jemu to jakoś nie w smak. Wciąż próbuje mi kłaść kłody pod nogi, abym tylko się potknęła, bo jak to jest możliwe abym bez niego była taka szczęśliwa, bym potrafiła bez niego żyć, A tak na marginesie wszyscy moi znajomi mówią, że tak kwitnąco, tak pięknie i atrakcyjnie nie wyglądałam od lat, to boli go najbardziej, to że wreszcie zaczęłam myśleć tylko i wyłącznie o sobie. Do niedawna robił podchody, prawił mi komplementy jaka to ja piękna jestem, pięknie pachnąca etc... kiedyś i może te jego słowa zrobiłyby na mnie jakiekolwiek wrażenie. Dziś to tylko słowa nic poza tym. Kobietki uwierzcie życie nie kończy się na takim ,,dupku", który nie potrafił docenić tego co miał. Doceni jak będzie już za późno na cokolwiek. Czas, tylko czas pomoże wam się z tym uwikłać.
  3. Kasiu. U mnie było tak samo jak u Ciebie, z początku jak mąż odszedł chcąc tych 3 miesięcy na przemyślenia swojego zagubienia, przyjeżdżał na obiady, na kolacyjki, prałam mu ubrania. Przez ten okres trzech miesięcy dowiedziałam się takich rzeczy, że mi włosy na głowie się zjeżyły. Przez jakiś okres nie potrafiłam z nim rozmawiać, potem jednak jakoś zaczęliśmy się dogadywać, jednak zauważyłam, że mojemu mężowi chodzi tylko o seks, nic poza tym. Nie potrafił się zdeklarować, czy wraca czy nie, choć wtedy jeszcze mogłabym spróbować jeszcze raz, spróbować bo przez tamten okres jeszcze się tyle rzeczy nie wydarzyło co przez te 3 lata rozłąki. Mój mąż nigdy mi nie powiedział, że mnie nie kocha, na moje zapytanie odp,,nie wiem". Jak można nie wiedzieć, czasami bywały takie dni, że bywał o mnie cholernie zazdrosny pomimo, że nie byliśmy już razem. Potrafił być naprawdę miły i czarujący, ale pod maską tego czarodzieja kryła się jedna podstawowa sprawa: seks. Przez ten czas naprawdę starałam się wszelkimi sposobami naprawić te małżeństwo, z jego strony nie zauważyłam żadnego starania, zero inicjatywy, nic. Więc widocznie jemu nie zależy. Po drodze naszej rozłąki w jego życiu przewinęło się tyle kobiet, ja nadal jestem sama i choć mogłabym znaleźć sobie kogoś, to jednak najpierw muszę zakończyć to małżeństwo, bo na starym gruzowisku nie zbuduje się nowego związku. Nie twierdzę, że ludzie do siebie nie wracają, znam takie przypadki gdzie po 5 latach, ba nawet po rozwodzie nadal ludzi ciągnie do siebie. Ja już bym nie potrafiła już być ze swoim mężem, za bardzo mnie zranił, zdradę już mu dawno wybaczyłam, ale tych kłamstw i oszustw nie potrafię.
  4. oki kolorowych Wam życzę jutro do pracy trza wstać... Włączcie pozytywne myślenie, to naprawdę pomaga i uśmiech na twarz,pogodni ludzie przyciągają do siebie pogodnych. Wiosna przyszła, wszystko budzi się do życia, obudźcie i w sobie tę nadzieje, na lepsze jutro... Dobranoc.
  5. Luka, mówisz jak mój mąż, mój mąż zagubił się ponad 3 lata temu, chciał 3 miesięcy na to zagubienie, by przemyśleć, te 3 miesiące przerodziły się w te trzy lata i co??? Nic, zupełnie nic, nie wierze w zagubienie, to tylko marna wymówka, owszem jesteśmy tylko ludźmi, ale myślącymi i to nas zmusza do refleksji. Skoro po tym czasie on niczego nie zrozumiał, no to o jakim zagubieniu mówimy???. Do niedawna byłam skłonna wybaczyć mu wszystko, zdrady, oszustwa, matactwa i inne historie, teraz już nie, za późno na cokolwiek. Ile można wybaczać, nadstawiać policzek, przymykać oczy i ufać ??? Na tyle ile nasza cierpliwość się skończy, moja się już skończyła, dlatego uwierz im szybciej zaczniesz układać sobie swoje życie bez ,,niej" w tle, tym szybciej pozbierasz się do kupy. J przypłaciłam to o ciężka depresję, leczenie psychiatryczne, choć starałam sobie wmówić, że dam rade, jednak tym razem myliłam się. Ja kiedyś silna kobieta, załamałam się i rozpadłam na tysiąc kawałków. Pozbierałam je w jedna całość i teraz wiem, już nigdy w życiu nie zaufam tak do samego końca. Od 4 miesięcy nie biorę leków, daje radę, wreszcie muszę uporać się z tym sama bez wspomagaczy. Jeszcze tyle przede mną, rozwód, który zapewne będzie mnie kosztował wiele nerwów i wysiłku by przetrwać, ale dam rade, bo dziś jestem, o wiele silniejsza, silniejsza o t kolejne doświadczenie. Mam obok siebie wspaniałych przyjaciół, ludzi którzy nie pozwolą mi się znowu załamać, to mnie trzyma w pionie. Czasem jest cholernie ciężko, ale staram się nie poddawać. A może jutro przyniesie mi w darze coś fascynującego, coś dla czego warto będzie znowu zaufać.
  6. Nie dziękuje, podziękuje jak znajdę, tak jestem pełna nadziei, pomimo tego co mi ,,zafundował", mój mąż, Jestem obserwatorem, bacznym obserwatorem, w moim środowisku, w którym się obracam, nie jedna kobieta znalazła, te drugą polówkę, całkiem zwyczajną, taką i do kochania i do życia na co dzień. Więc dlaczego i ja bym nie miała kogoś takiego znaleźć, niczego mi nie brakuje, a skoro mój mąż nie potrafił docenić tego co miał, to już inna bajka. Może znajdzie się ktoś , kto doceni. Doceni, to, ze najważniejszą wartością dla mnie jest rodzina, nie kasa, to rzecz nabyta, rodzina, tego nie kupisz a żadne pieniądze tego świata. Domowe ciepełko, to jestem w stanie dać temu komuś, żar domowego ogniska, iskierkę siebie. Być może przy tym kimś ta własnie iskierka przerodzi się w niegasnący nigdy płomień...Płomień, który będzie początkiem czegoś całkiem nowego.
  7. Witajcie. A wiecie co??? Ja nadal gdzieś tam w sercu wiem, że znajdę tego kogoś do kochania, pomimo tego jak bardzo zranił mnie mój maż. Jeszcze do niedawna myślałam, nie zaufam, jednak na dzień dzisiejszy wiem, że spotkam. Jeszcze troszeczkę jestem zamknięta, nieufna, ale jeśli będę wierzyła, w to że kogoś takiego spotkam, to się to spełni. Tyle się rzeczy ostanio w moim życiu spełniło bo wierzyłam, nie zamykam się, choć każdego faceta na ulicy najchętniej bym pognała, to jednak ostanio zauważyłam u siebie wielka zmianę, zaczęłam się oglądać za płcią przeciwną. Lubie sobie popatrzeć, na razie tylko popatrzeć, może z czasem dojrzeje by się umówić. Mam takiego jednego na oku, on napiera ja na razie jestem powściągliwa, jak wytrzyma to będzie sprawdzian, że jesteśmy dla siebie. Oboje poranieni przez drugie połówki, ale tyle nas łączy. Jednak zanim się z nim spotkam muszę zakończyć stary rozdział inaczej nie potrafię.... Nie można się zamykać, nie można tracić nadziei, bo ktoś zranił, ktoś kogo tak bardzo się kochało, ja to wiem, ja byłam ze swoim mężem 16 lat, kochałam go ponad życie, nie wyobrażałam sobie bez niego życia, kiedy dowiedziałam się o zdradzie świat mi się zawalił, umarłam. Teraz narodziłam się na nowo, po 3 latach walki o to małżeństwo i czy było warto???. Tak było, bo wiem, że zrobiłam wszystko byśmy zaczęli od nowa, jednak on już nie chciał, a teraz on chce a mi się odechciało. Już go nie chcę, bo on w ogóle się nic a nic się nie zmienił ,ta rozłąka go nie zmieniła, nadal jest pieprzonym narcyzem zakochanym tylko w sobie myślącym tylko o sobie. Ja chce żyć, nie wegetować. Nie traćcie nadziei, człowiek bez marzeń to żywy trup. Całuski.
  8. Witajcie. Zdecydowałam się na rozwód, macie racje jemu tak wygodnie, czeka aż ja zrobię ten krok naprzód, bo jak do tej pory oboje się cofamy. Jestem młoda, tyle życia jeszcze przede mną, może nie teraz, może nie w najbliższej przyszłości, ale wiem, ze pomimo tego jak bardzo mnie skrzywdził mój mąż, kiedyś postaram się zaufać od nowa komuś, komu naprawdę będzie na mnie zależało. Jestem wartościową osobą,kreatywną, ambitną, niczego mi nie brakuje, mam swoje pasje, swoje marzenia i jak na razie realizuje je i mam zamiar nadal to robić. Czas, czas pokaże co będzie dalej, co mi w najbliższej przyszłości przyniesie, nie potrafię żyć sama, na co mi nowe m, piękne, ale puste, dom to nie ściany to osoby, które je zamieszkują. W moim jak na razie jest tragicznie pusto, chce się budzić i zasypiać obok kogoś kto mnie pokocha, kocham gotować ale nie mam dla kogo, chce mieć przy sobie kogoś do kochania, kogoś kto mnie pokocha taką jaką jestem, z wszystkimi wadami i zaletami, przy kim nie będę musiała nikogo innego udawać, przy kim po prostu będę sobą. Czas zamknąć stary rozdział i rozpocząć nowy, tabula rasa, tak na to teraz przyszedł czas. Pozdrawiam Was b serdecznie.
×