-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Graziella
-
Dodi najważniejsze, abyś to TY była szczęśliwa TAM gdzie czujesz się szczęśliwa i z KIM szczęście jest obok o a to, że będzie gdzie podróżować ... to nasze SZCZĘŚCIE ;)
-
sknera? Dodi, pikne to Tgniazdko Nie dziw, że jesteś rozdarta... nie, zeby D była sknera :p
-
Desseczki Własnie Anam wybyła :( ale jeszcze wykorzystałam jej techniczne umiejętności i wspólnymi siłami przybiłyśmy afrykańskie obrazy tingatinga o Gdyby nie Emem zapomniałybyśmy o dokumentacji biedronki... ale jest :) wysyłam Trzy gracje (czwarta robi zdjęcie) o U mnie też pi ... (ups) ale dzięki temu słońce wyszło zza chmur to białe jeszcze nie doszło
-
Halo halo tu stacja BIEDRONKOWO jest nas cztery Jemy i pijemy (to znaczy dolewamy Margles, żeby więcej zeznała o sobie) no i gadamy gadamy (to znaczy Anam głównie gada :D) Alicja (18-stka blondie) je równo (ale nic nie widać) ... i jeszcze wynosi w kieszeni (na zaś) ciasto cytrynowe Anam ooo To ja, Alicja:) Jest jak zwykle...zarąbiście. aż nie chce się wracać do domu. o Zyskałyśmy jeszcze jedną fajną Desskę w osobie Margles - to fajne. Oj, szkoda, że Was tu nie ma. No, ale odbijemy sobie na Zlocie ... mam nadzieję.
-
Isoldo współczuję i czule tulę do serca
-
Buziaki dla Adora ale pozwolę sobie się nie zgodzić ... Mnie sie podobało bardzo ! Cienka jest granica normalności (to nie komentarz do Ciebie, Ador ;) No to może z innej mańki: to może LOT bardziej podpasi a teraz już naprawdę
-
Tak tak Margle niech nam zazdroszczą ;) bo jeszcze nie wiedzą ... że będzie mini-biedronka A jedna Desseczka z Cz. zakotwiczy u mnie :) Będziemy ładować ... akumulatory A teraz idę w objęcia morfeusza bo jutro pobudka o 5.45 :(
-
Anam dzięki za energetyczne tango ... czego to ludzie nie wymyślą Potrzebna mi energia bo po ostatnich dniach akumulatory sie wyczerpały Z MS w trybie pilnym do szpitala (na szczęście po interwencji jest OK) Dwóch kuzynów operacja jednego dnia (ten podstępny drań sieje spustoszenie) Dziś pogrzeb z trudnym pożegnaniem ... A w pracy trzeba się uśmiechać i piosenki spiewać ... la vita e bella ...
-
Alicjo w kwestii zdjęć trzeba zapisać się na społeczną listę :p nie je letko ...
-
Przed dwoma chwilami wysłałam cz. 2-5 do Eppo, Ador, Bellka, Anam, Kawowy Czy dotarło ??? bo cuś mi marudzi...
-
Nie żebym chciała rywalizować z Isoldą Margle też daje nocą czadu !!! ... ale i mnie się zdarza niemoc senna Nagle (i bez uprzedzenia) odeszła bliska mi osoba (49) Memento mori napawa refleksją ...
-
Melduję się krótko i treściwie i znikam do wtorku Wczoraj szkolenie z finansów osobistych dziś wykład prozdrowotny a wieczorem film przed-oskarowy "Poradnik pozytywnego myślenia" :) Od jutra przez trzy dni naprawiam się duchowo A praca w tzw. międzyczasie Zdjęcia będą w środę odmeldowuję się!!!
-
Może "przerwa" rekreacyjna? Margle, no to dawaj o tym Leniwym... bo nie znam... i nie wiem, czy i mnie będzie do śmiechu :D
-
OK Desseczki aluzju poniał :o o Kappa mam nadzieję, że u Ciebie już się uspokoiło (nie mówiąc o trzęsieniu ziemi u Benka) o Ja już zakończyłam swoje memoiry... więc nie czekajcie na nic ciekawego ... chyba że fotki (ale to już za kilka dni... narazie sie wypaliłam) o No chyba że "moje trzęsienie ziemi": To było dawno temu, kiedy jeszcze w podróż poślubną jeździło się do Bułgarii... Siedzieliśmy w hotelu przy plaży (na 10. piętrze) Siedząc na łóżkach opieraliśmy się o ścianę, sącząc leniwie czerwone wino Zdziwiłam się czując jak ściana usuwa mi się spod pleców, a wino w kieliszku jest nienaturalnie przechylone... Dodam tylko, że większość wina była nadal w butelce Potem na chwilę ściana wróciła na swoje miejsce... ale za to płomień romantycznych świec nie płonął w pionie... Uznałam, że jeden kieliszek wina to dla młodej mężatki stanowczo za dużo :( Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że epicentrum było na morzu 80 km od nas ... I tak to nasz związek zaczął się ... i skończył trzęsieniem !!!
-
Rozanko nie wiem czy liczysz tez Margle? nie wiem też czy Margle deklaruje się ... pozwolę sobie przesłać Wam na emalie Jej adres (wrzućcie ją na listę mailingową) jeśli oczywista poczekalnia przewiduje taki awans... :p Pozwolę sobie też jej przesłać listę adresową DESSY (czy przypadkiem nie wychodzę przed szereg??? ale tak wyczułam, że to już nasza DESSKA) o Ja jeszcze w sprawie terminu... a może dałoby się zacząć w piątek 2-ego to wpadłabym na dwa dni chociaż... o Acha, i jeszcze jedna sprawa: Robię przymiarkę do biedronki 1 lub 2 marca Margle potwierdziła ujawnienie się :) Może, poza stolicznymi Desskami, któraś przyjedzie do nas spoza, plizzz
-
Dodii Kappo TEGO nie da sie przesunąć rok temu była prośba teraz czas na podziękowanie... jesteście dla mnie ważne jesteście częścią mojego życia ale...
-
III etap to zasłużony odpoczynek na rajskiej wyspie... Ale stąpając po różach, trzeba sie liczyć z kolcami... Po zmęczeniu, trudzie, pocie, łzach, kurzu, braku wody wymarzona kąpiel w ciepłej wodzie, w prawdziwym hotelu i zasłużony nocleg w prawdziwym łóżku, z prawdziwą pościelą... A jednak nie dane było nam zmrużyć oka... Gdzieś w pobliżu, pod oknem uwiązany był kozioł przeznaczony na rzeź Nie miałam pojęcia, ile takie zwierze znajduje w sobie siły by szarpać się w niewoli sznura, i ten rozdzierający bek, ryk, jęczenie, błaganie, wrzask i chwila ciszy ... nadzieja na sen ... nic z tego i z nową siłą głośna, zdeterminowana walka o życie A gdzieś w tle ciche pojękiwanie wiernej cierpiącej z nim klempy No nic, wyśpię się w autokarze, 10 godzin jazdy, 900 km. Z Dar es Salaam na wyspę Zanzibar płynęliśmy promem Niestety załapaliśmy sie dopiero na bardzo późny rejs Samo wejście na statek, to było przeżycie !!! Pędzimy ... taxi przez 3,5 mln miasto, głównie stojąc w korkach, w spiekocie i kurzu, lub posuwając się do przodu według bliżej nieokreślonych przepisów Zasada główna: wysuniesz swój pojazd o 10 cm, to masz już pierwszeństwo Samochody tam mogą nie mieć hamulca, ale klakson jest niezbędny! Kierowca z angielskiego znał głównie "hakuna matata" Podjeżdżamy do portu, a tam rzucają się na nas, mzungu tragarze, pośrednicy, bileterzy, urzędnicy służb wodnych i lądowych, sprzedawcy wody oraz innych, bliżej nieokreślonych usług Byłam przerażona, skołowana, zmęczona, zakręcona i niepewna swego dalszego losu ... Ktoś nas wpycha do klimatyzowanej klitki, ktoś inny zabiera paszporty, jeszcze jeden przynosi butelkę wody za 5 dolców, bagaże nie wiadomo gdzie są, kolejny woła o pieniądze na bilety, znika, a jeden etatowy bez przerwy nas uspokaja "hakuna matata, hakuna matata" W końcu jesteśmy na promie .... z bagażami :) ... uszczupleni o nieprzewidziane koszty ale szczęśliwi, że już płyniemy ... za chwilę ... a gdzież tam ... hakuna matata Po dwóch godzinach silniki ochoczo zaczynają warczeć Dar pozostaje z tyłu, w ciemnościach Zwykle rejs trwa 2 h, a przy dużej fali - 2 i pół Ale nie nasz ... hakuna matata ... my za tą samą cenę mamy dodatkowy czas ... 6 h Na szczęście w Stone Town czeka na nas samochód z hotelu Na nabrzeżu wesoło mrugają światełka powitalne: "Zanzibar Karibu" Ale ... nas to nie dotyczy... mamy w bilecie dodatkowe atrakcje: Nie możemy zejść z pokładu, bo urzędnicy zakończyli właśnie pracę a niezbędna jest w paszporcie pieczątka, od tej pory zwana "pieprzoną pieczątką". Zadowolony z siebie kapitan informuje nas, że mamy za darmo nocleg na morzu... to znaczy: na ławce a o 6ej rano znów przybijemy do brzegu (a samochód z hotelu na pewno poczeka) Byliśmy tak wykończeni, że Kili to betka przy TYM O 6ej zwarci i gotowi, z bagażami w dłoni, ruszamy do zejścia... a tu nic, maszyny śpią, morze wokół, lokalsi leniwie się gimnastykują To był test z "hakuna matata"... do godziny 8.30 !!!
-
No to "poruta" ... :( Termin, za którym optowałam miałam wpisany w kalendarz już od września. Z jakiegoś powodu byłam o nim przekonana... i inne terminy dopasowywały się do niego; nawet coroczny wyjazd służbowy przesunęłam na wcześniej i oficjalnie zadeklarowałam w ofercie. No cóż, nie w tym roku ... to może za dwa ... bo w 2014 planuję antypody. Ja już tak mam, ze z dużym wyprzedzeniem mam zaplanowane :p Może jakąś konkurencyjną biedronkę się zorganizuje? Może zamiast "nadawać" na Margle zaocznie, wprowadzi się ją na salony w realu?
-
Dodii zadajesz mnóstwo pytań ... Ad.1 - godzinę wcześniej wychodziłam z moim osobistym przewodnikiem, a potem wspinałam się z grupką z Argentyny (młodzi i starzy) Ad.2 - nie doszło do targu krowami, nie byłam zainteresowana... Ad.3 - można sprawdzić reakcję organizmu na chorobę wysokościową wspinając się na wysokość co najmniej 3500 m npm o Jeśli chodzi o VII zjazd, w moim przypadku w grę wchodzi jedyny słuszny termin: 27/28.07 - 2/3.08 !!!
-
Melisso no własnie, dziwiłam się, co te włosy takie popielate... o No to leciem dalej: cd. safari o NGORONGORO to ogromne zapadlisko powulkaniczne urokliwy teren współistnienia i koegzystencji (wow, brzmi mądrze :p) różnorodnej flory i fauny (też nieźle) roślinożerców i drapieżników (coraz lepiej) Nawet Masajowie mogą tu mieszkać pod warunkiem, ze zrezygnują z polowań Idą na ten warunek, bo tak im wygodniej A nawet zarabiają na turystach bo udostępniają im (za opłatą) swoje wioski, kulturę, opowieści No i można zadawać im dowolne pytania i robić zdjęcia bez ograniczeń Robią też małe (czasem tandetne) show, ale dla nas, mzungu, jest to atrakcja Ja jestem niepoprawna, bo w prezentowanej nam szkole złapałam za kredę i ochoczo zabrałam się za nauczanie... Dzieci z ciekawością i zapałem powtarzały alfabet i liczby A na koniec dostałam oklaski ;) Tańczyłam też w grupie kobiet, podrzucając (piersiami...) naszyjnikiem z koralików mrucząc przy tym i miaucząc nieartykułowane dźwięki. Masajowie chcieli się wymieniać na sandały ... ich były robione z opon, prześcigali się, kto ma ładniejszy bieżnik. Taki jeden, szczerbaty i poorany zmarszczkami 30-latek złapał mnie za rękę i ciągnie gdzieś, że coś mi da, czy pokaże (ale nie skusiłam się) Wkazując na pierwszego z brzega białasa, powiedziałam, że to mąż. Masaj zapytał go, ile chce za mnie krów ...
-
Dodii jak tak sobie obejrzałam twoje fotki z A. to zaczęło mi sie precyzować kolejne marzenie ... aż sama się boję ... co mi jeszcze przyjdzie do głowy ... na stare lata :o
-
Bynajmniej nie stawiam nic na nową stronkę (dziś przyjmuję tylko popiół) ale jak ktos ma chęć to ... samoobsługa :p o Zidane dostałam :) dostałam !!! Miło na Was popatrzeć, ale LASKI (drzewniane, rzec jasna ;) Mało mnie tam (z wiadomych powodów... więc za karę) za to na VII zjeździe ... dam wam popalić, będę się pchać przed obiektyw :o
-
SAFARI w języku suahili znaczy "podróż" Cała moja WW to była wielka podróż Wwa (-8) Berlin (-14) Stambuł(+9) Nairobi (+28) Arusha (+32) Ngorongoro (+27) Marangu (+26) Horombo (+20) Kibo Hut (+5) Gillman's Pt (-5) Uhuru Pk (-10) Arusha (+30) Dar es Saalam (+49) Zanzibar (+29) i back again o safari (w znaczeniu "safari") trwało dwa dni Park Narodowy Manyara Lake, potem nocleg w namiotacvh w Jambo campsite w miejscowości o mało zachęcającej nazwie Mto Wa Mbu nad Rzeką Moskitów. Na szczęście dzięki specyfikowi Mugga testowanemu na żołnierzach ONZ, żaden komar (a raczej komarzyca) nie ośmielił sie... Mieliśmy do dyspozycji specjalny wóz safari z uniesionym dachem. Przemiły kierowca Sareva przez lornetkę wypatrywał zwierzęta i podjeżdżaliśmy do nich bliżej, by móc bezkarnie "polować" aparatem fotograficznym. Łatwiej byłoby powiedzieć czego NIE udało nam się "zaliczyć" (chyba tylko geparda). Widzieliśmy tak dużo zwierząt, że pod koniec już nic nas nie mogło zachwycić. Oczywiście wszystkie żyją w środowisku naturalnym, na ogromnych przestrzeniach. Są przyzwyczajone do samochodów, ale zapach człowieka poza "metalową puszką" albo by je wystraszył albo rozjuszył... (zależy od zwierzęcia) I tak właśnie mielismy przygodę ze słoniem... Jednemu z naszych zachciało się zrobić zdjęcie z bliska, i bez pozwolenia opuścił samochód. Słoń, mimo że poczatkowo był od nas daleko, nagle wyczuł zagrożenie, zaczął nerwowo wachlować uszami, wyraźnie zwrócił się w naszą stronę a jego wielkie cielsko dostało karykaturalnego przyspieszenia próbując staranować nasz pojazd. Sareva zdenerwował się nie na żarty... Nasz koleś stał sparaliżowany i nie reagował na nawoływania. Kierowca już chciał zostawić naszego "gieroja" ratując pozostałych w samochodzie. W ostatniej chwili "nasz głupek" dopadł drzwi i odjechaliśmy rajdowo trąbiąc by zdezorientować wkurzonego słonia. Uffff, było straszno (choć do strachliwych nie należę)
-
To były trzy zupełnie różne etapy: Safari, Kili i Zanzi Zacznę od najważniejszego dla mnie: Kilimandżaro W naszej 7osob. grupie byłam najstarsza, najsłabsza fizycznie, najmniej doświadczona, ale najbardziej zdeterminowana Jak mantre powtarzałam za Kawowym Kili zdobywa sie głową!!! (ode mnie dodam ... i sercem !) Wielką niewiadomą była tzw. choroba wysokościowa Nikt nie wie jak zareaguje organizm dopóki sam sie nie sprawdzi na wysokości... (sama widziałam nieprzytomnego młodego faceta zwożonego w pośpiechu z obrzękiem mózgu) Codziennie pokonuje się ok 15 km w poziomie i ok 1 km w pionie W górę średnio 4 dni, a w dół 2 dni (po 30 km dziennie po żwirze i kamieniach) W górę byłam zawsze ostatnia :( w dół - zawsze pierwsza :) Codziennie inna strefa geograficzna (las tropikalny, sawanna, wrzosowiska, pustynia alpejska, skały, lodowiec) Noclegi były w surowych chatach, w śpiworach (ale przynajmniej NIE w namiotach) Naszą siódemke obsługiwała 19 osob. ekipa afrykańska Na dole temperatura + 30, a na górze - 10 Idący w górę z zazdrością pozdrawiali schodzących: Congratulations! Ci drudzy z tajemniczym uśmiechem odpowiadali: Good luck! Ci z dołu byli ciągle pachnący i odpicowani, choć pot spływał po twarzach Ci z góry "capili" niemiłosiernie, zakurzeni i "nieeleganccy" o Zdobywanie szczytu zaczyna się w nocy Dlaczego w nocy? Niektórzy twierdza, że wtedy są najlepsze warunki pogodowe, lepsza widoczność po wschodzie słońca, ale prawda jest taka, że za dnia można się wystraszyć ogromu góry, stromizny podejścia, łatwiej się wtedy poddać... Ja wyszłam z bazy Kibo wcześniej o godzinę, żeby spotkać się z grupą u celu Było napraaaaaawdę ciężko, przeszłam kilka załamań i chęci odwrotu, ale miałam świetnego osobistego czekoladowego przewodnika, który mnie mobilizował, poił, poklepywał. rozgrzewał, oszukiwał (że to już tuż tuż), z przekonaniem twierdził, że kto ... jeśli nie ja... :p Wschód słońca zza drugiego wulkanu Mawenzi (po 7 godzinach wspinaczki) był nagrodą za cały trud, jeszcze tylko pozostało 1,5 h po krawędzi wulkanu Kibo, 250 m wzwyż, do Uhuru Peak 5895 Do dzis nie wiem skąd wzięłam resztkę sił, żeby spełnić swoje MARZENIE