Pytanie swoje kieruję do osób rozwiedzionych lub takich, które rozwód miały w planach, ale udało im się jakoś związek uratować.
Zastanawiam się czy człowiek, biorąc rozwód, jest pewny swojej decyzji, ma tę wewnętrzną pewność, że związku na pewno nie da się uratować. I czy warto tkwić w związku, który nie daje nam pełni szczęścia? Choćby dla dzieci? Czy z obawy, że nigdy tego spełnienia nie doświadczymy, więc po co coś zmieniać?