Hej dziewczyny
Proszę was o rade...od ponad roku staramy się o dziecko. Moje cylke trfają przeważnie od 23 do 25 dni. Mam już jedno dziecko zpoczęciem którego nie było problemu, więc jakoś nigdy specjalnie nie musiałam zapoznawać się ze swoim organizmem. W tym miesiącu po raz pierwszy zaczęłam mierzyć temperature.
Robie to oczywiście ksiażkowo i jak należy. Zaczęłam mierzyć od 6dc (wiem troszke poźno)6, 7 i 8 dc moja temperatura była ciągle taka sama 36,7. 9 i 10 dc spadła do 36,5 a wczoraj 11dc spadła jeszcze niżej do 36,5. Dzis wzrosła do 36,8. Wytłumaczcie mi proszę czy owulacja występuje tego ostatniego dnia niskich temperatur, czy w dniu tej podwyższonej?
Moj lekarz twierdzi ze w pierwszym podwyzszonym dniu jest już po owulacji, bo wykrztałciło się już ciałko żółte które produkuje progesteron, który z koleji podwyzsza temperature.
Dodał że natura sama o to zadbała i tuż przed samą owulacją temperatura się gwałtownie obniża, bo plemniki nie lubią wysokiej temperatury.
Oczywiście ja szanuję jego opinie i wierze mu bo w końcu chodzę do niego. Jednak ilu lekarzy tyle opini. Ale czytając rózne fora i wypowiedzi nie jestem juz tego taka pewna. Czasami nasza praktyka i doświadczenie, nijak mają się do opinii lekarzy. Dodam że u mnie przeważnie 11 czy 12 dc jest już zawsze po owulacji.
Jednak zważywszy na słabą żywotność plemników potrzebuje