Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

itania

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. do jola 29: 8 sierpnia rodziłam :) kilka stron wczesniej opisywałam moj porod, smiesznie było ;) życzę wszystkim mamusiom w dwupaku, aby wspominały poród tak miło jak ja, mimo pewnych niedogodności :)
  2. jola 29: jak kiedyś byłam na KTG to też trafiłam na tą kobietę - była strasznie niedelikatna, pierwszy raz bolało mnie badanie, a poźniej rozmawiała ze mną bardzo protekcjonalnie. Penelopa kruz: porównałam tylko Łubinową ze Szpitalem Klinicznym na Ligocie, nie miałam na myśli wszelkich innych szpitali :) dobre opinie słyszałam o kolejowym, o szpitalu na raciborskiej też
  3. do penelopa kruz: takimi wpisami straszysz dziewczyny, które z racji tego że są w ciąży powinny mieć jak najmniej stresów.. ligota szpital kliniczny to najgorsza masakra jaka może być, jedyny plus tego że jest tam ten oddział IO, a na łubinowej rodzisz po ludzku. POza tym najwazniejsze to pozytywne myślenie, nie ma co z góry zakładać że dzieciątku coś będzie. Ja będąc w ciązy za każdym razem gdy czytałam opinie typu: nie rodźcie tam, łubinowej podziękuję, to najgorszy szpital itp. stresowałam się i zadręczałam myślami czy na pewno dobrze zrobiłam wybierając ten szpital. Myślę że każda kobieta ma swój rozum i potrafi dokonać dobrego zgodnego z własnymi przekonaniami wyboru, i mam nadzieję że forumowiczki nie będą się przejmować czytając Twe wpisy.
  4. about me juz polecałam i polecę jeszcze raz szkołe rodzenia tercet na osiedlu Witosa - bezpłatna !! http://www.tercet.katowice.pl
  5. Dziewczynki, widzę że zadziałałyście i jest nowy topik, super !! :) lecę czytać ;)
  6. hehehe ktoś na poprzedniej stronie pisał, że sobie nie wyobraża rodzić w zabiegowym i że mąż przychodzi tylko przeciąć pępowinę.. to ja byłam tą co rodziła w zabiegowym i powiem Wam, że już mi było wszystko jedno co się ze mną dzieje.. jak miałam skurcze parte jeszcze na przedporodowej to tak bolało, że prosiłam mego chopa by mnie nie dotykał, bo on próbował mi plecy masować, jego obecność nie docierała do mnie, był tylko ból i czekanie aż przejdzie. a jeśli chodzi o sam poród to patrząc z perspektywy czasu cieszę się że go przy tym nie było.. to była chwila i skupiłam się tylko na tym żeby przeć i zakończyć ból i myślę że jego obecność by mnie trochę stresowała, bo bym się zastanawiała co on czuje itp. A ponadto personel był tak miły, że nie czułam się z tego powodu pokrzywdzona, ani zagrożona.. a tak mi się kiedyś wydawało, że chcę mieć męża przy porodzie żeby wszystkiego pilnował i nad wszystkim czuwał, ale tak naprawdę najbardziej przydała mi się jego obecność podczas tych pierwszych godzin na przedporodowej i już po porodzie. NIe wiem czy pozwalają mężom być przy rożnych badaniach, ale ja np na lewatywę, wywiad, badania wolałam iść sama, ważne było to że jak wrócę na salę to on tam będzie na mnie czekał :) Hej, Mamuśki, jesteście jeszcze tu czasem? Może udzielacie się na jakimś innym forum? Jak tak to dajcie link, bo rodzicielstwo nasuwa wiele pytań, wątpliwości i obaw, przez które łatwiej przebrnąć razem ;-) pozdrowionka dla wszystkich forumowiczek :)
  7. hej kobietki :) Mała własnie zasnela a ja wreszcie po 10 dniach mogę w miare normalnie usiasc to sie za pisanie biore :) 7 sierpnia w sobote po 11 byłam na KTG, nic nie wykazalo, zero skurczy, tylko dr powiedzial ze szyjka sie skraca i moze 1 cm rozwarcia sie pojawil i tyle.. bylam pewna ze do 15 czyli do dziesiatej doby po terminie bede sie bujac z brzuszkeim, a tu nagle w niedziele przed 6 rano obudzil mnie dziwny ból.. tak jak okres tylko 3 razy mocniejszy.. tak sobie pomyslalam ze to moze skurcze i zaczelam liczyc co ile sie pojawiają.. byly co 10 minut. lezalam sobie dalej, probowalam przysypiac ale ciezko zasnac gdy cos cie regularnie budzi :) okolo 8:30 obudziłam meza mowiac ze chyba cos jest na rzeczy.. ale poprosilam najpierw o zrobienie mi sniadania, bo wiedzialam ze jesli to TO to nic w szpitalu nie zjem poki nie urodze. Okolo 10 uznalam ze jedziemy przekonac sie czy to juz, ale jakos w to nie wierzylam, wzielismy torbe na wszelki wypadek, ale myslalam ze wroce do domu :D w aucie mialam skurcze jakos co 5 minut. W szpitalu podpieto mnie do KTG ktore nie wykazalo skurczy! ale dr mnie zbadal - trafilam znow na mojego dr KOze ktory sie zdziwil jak mnie zobaczyl, bo przeciez dzien wczesniej mnie badal i nic sie nie dzialo :D zbadal mnie i mowi ze szyjka calkiem skrocona rozwarcie na jakies 2 cm zostaje w szpitalu. Najpierw oczywiscie wszystkie dokumenty na dole a mnie te skurcze meczyly a kobitce dlugo cos szlo :D przyszla po mnie praktykantka ktora robila mi KTG, swietna dziewczyna, zaprowadzila mnie na 1 pietro, moj maz usiadl tam sobie na krzesle a ja poszlam do lazienki przebrac sie w koszule. POtem byl wywiad w gabinecie zabiegowym i mierzyla mi ta dziewczyna miednice. Potem chciala mnie zaprowadzic na przedporodowa, a ja zapytalam czy moze chop ze mną pojsc.. zapytala czy ma kapcie, jako ze nie mial powiedziala ze ma isc kupic na dol te niebieskie. Jak widac nie mial i nie kupowal zadnego specjalnego stroju. na przedporodowej juz trzy lozka byly zajete wszystkie te dziewczyny byly po terminie i mialy kroplowki z oxy, ja jedyna mialam regularne czeste skurcze. Siedzialam sobie tam na pilce, sluchalam muzyki z radia, mialam dobry humor, bol byl znosny, jak nadchodzil to tylko sciskalam przedramie mego chopa :D potem polozna mnie wziela na badanie, praktykantka jej towarzyszyla, 4 cm rozwarcia mialam. Zapytała mnie dziewczyna czy chce lewatywe, zgodzilam sie.. w kibelku nie wiedzialam czy robie Qpke czy rodze, szczegolnie w czasie skurczu :D po lewatywie wzielam prysnic, w lazience juz ledwo chodzilam bo coraz czestsze skurcze mialam. wrocilam na sale, i zaczelo byc coraz gorzej.. bol stawal sie nie do wytrzymania, w pewnym momencie juz nie moglam siedziec i sie polozylam, prawie plakalam z bolu..czulam sie tak jakbym musiala skorzystac z ubikacji, i podejrzewalam ze zaraz urodze, nawet chcialam isc do poloznej.. nagle sie pojawila i mi mowi, ze jak bede lezec to nie przyspiesze porodu, a ja jej na to ze juz nie wytrzymam.. spojrzala na mnie i wziela do zabiegowego na badanie.. dziewczyny ktore rodzily pewnie wiedza, ze z przedporodowej wchodzi sie do lazienki a stamtad sa drzwi wlasnie do tego gabinetu..okazalo sie ze mam 9 cm rozwarcia hehehe a ona na to: wroci pani na chwile do sali tylko jak pojawi sie skurcz to za nic w swiecie nie przec, ja lece cos wykombinowac :D wrocilam na sale i musialam tak glupio oddychac, wiecie: fu fu fu fu.. ale juz mnie nie obchodziło kto to slyszy chcialam tylko zeby ktos cos zrobil i wzial ten bol. przyszla po mnie jakas kobitka, bardzo mila, i wziela mnie do zabiegowego, myslalam ze bedzie znow badanie.. okazalo sie ze nagle pojawila sie przy mnie polozna Sabina (super babka - potwierdzam opinie innych), praktykantka, jakies dwie kobietki i kazaly mi przec .. AAAA, rodzilam w zabiegowym, a Sabina sie ubierala w ten swoj stroj w trakcie hehe praktykantka pytala czy chce wody, glaskala mnie po ramieniu.. bo zapomnialam doodac, ze moj chop zostal na przedporodowej. nie wołały go bo takie warunki. Ale przyszeld przeciac pepowine, Mala lezala mi wtedy na brzuchu pod moją koszulą. Ogolnie najgorsze byly chwile gdy mialam skurcz a polozna kazala nie przec, jak sie prze to tak nie boli jak skurcz.. i moment jak glowka juz wyszla i sie obraca i sie nie przez przez chciwle. Ja jeszcze mialam podawana oxy po kilku minutach parcia. PO porodzie Małą wziela jakas kobietka ktora ja na drugi dzien rano badala - nei wiem czy to neonatolog jakis .. Guzikowski tez mala badal ale we wtorek.. co do USG bioderek to chyba robili bo mi mowil ze Niunia ma super biodra i do kontroli za 3 miesiace, mam to w ksiazeczce wpisane. NIe bylam nacinana ale popekalam i mialam 6 szwow, to troche szczypalo mimo znieczulenia. pozniej wstalam z tego fotela o wlasnych silach i przeszlam do korytarza w przedporodowej na lozko i tam dostalam kolacje i nakarmilam dziecie.. nikt mnie nie ostrzegl ze te małe dziąsełka moga sprawic taki bol, wlasciwie nikt mi nie pomogl jej przystawic, dzialalam instynktownie, ale chyba nie wyszlo to nam na dobre bo potrafila jesc po godzinie z jednej piersi i nie umiala sie najesc, a ja prawie wyłam z bólu. musialam ją dokarmiać w szpitalu.. teraz już prawie mi sie piersi wygoily, nie bolą przy karmieniu, ale tak jak Ty ciekawostko muszę ją dokarmiac tak srednio raz na dobe.. mialam taki kryzys ze juz myslalam zeby przejsc calkiem na butlę, ale chce zeby byla zdrowa, chce szybciej schudnąć, no i wzgledy ekonomiczne bo np. Hippa w szpitalu odmowila, prawie nim wymiotowala, ale za to Enfamil mmmniam.. tylko to dziadostwo drogie jak szlak, mala puszka ponad 30 zl Jak rodzialam to polozne mowily ze to czarna niedziela, tyle rodzacych, a potem jak byly obchody to wszyscy komentowali - porod z godziny tej i tej, aaa to ta pani co nas zaskoczyla wszystkich hehe jesli chodzi o pokoje i jedzenie - ja mialam pecha, bo lezalam na dostawce chyba w tym jednoosobowym pokoju.. dostawka wyglada tak ze jest to waskie wysokie szpitalne lozko, a nie takie ekstra jak miala moja wspollokatorka szerokie niskie i regulowane elektrycznie. ja ze szwami nie umialam sie tam wdrapac, nie mowiac o karmieniu, jak polozylam mala obok siebie to sie ledwo miescilysmy, a jak kladlam sie obok niej to panikowalam ze strachu czy mi nie zleci. mialam zostac przeniesiona do innej sali jak sie cos zwolni ale ktos o tym zapomnial.. jedzenie bylo super, na obiady tak obfite porcje ze nie sposob bylo tego zjesc. jesli chodzi o pielegnacje kikuta to teraz zalecaja pielegnacje na sucho czyli przecieranie gazikami na sucho w ciagu dnia a po kapieli psikniecie oktaniseptem. nie wiem czy to dobrze dziala ale chyba nie do konca, bo mojej Małej odpadlo cos dopiero dzisiaj czyli w 10 dobie zycia i takie to dziwne jeszce jest, nei wiem c zy tak ma wygladac ;] POdsumowuując - wyszlam dokladnie po 48 h od porodu, czyli we wtorek po 16, musialam czekac do tej godziny zeby dziecku pobrali krew na fenyloketonurie. POnadto personel swietny, kobietki od noworodkow tez fajne przynajmniej ja na takie trafilam, mimo porodu w zabiegowym i dwoch nocach na fatalnym lozku nie jestem rozgoryczona ani zawiedziona, wazne ze corcia zdrowa i sliczna :) daje popalic nie powiem, ja czesto placze gdy ona za dlugo placze i nie wiem co jej jest, ale powoli uczymy sie siebie i jestem dobrej mysli :) a, jeszcze jedno, zastanawialam sie nad ZZO i mialam przygotowana kase na wszelki wypadek, ale na poczatku bolalo mnie znosnie wiec stwierdzilam ze jeszcze wytrzymam, a jak bolalo nieznosnie to juz wiedzialam ze za pozno na cokolwiek.. i tym sposobem zaoszczedzilam 500 zl :D pozdrawiam przewrazliwione jak ja Mamy - mam nadzieje ze nie ja jedyna tak sie tym wszystkim przejmuję, a Dwupakom zycze szybkiego porodu :) PS. nawet nie wiem jak wygląda porodówka na łubinowej :D:D:D;)
  8. hej dziewczyny! tak urodziłam 8 sierpnia o 16:20 a dziś o tej godzinie zostałyśmy z córcią wypisane :) opiszę jak będę już mogła swobodniej siedzieć bo trochę mi niewygodnie ;) Pozdrawiamy: Itania z córką :)
  9. Ciekawostko, mam nadzieję, że jeszcze nie jesteś "rozpakowana"? bo coś milczysz od kilku dni ;) ja byłam wczoraj na pierwszym KTG - maszyna ciągle gubiła bicie serduszka, położna nie umiała mi tego porządnie ustawić, zamiast leżeć na boku musiałam leżeć na wznak, mąż musiał mi przytrzymywać czujnik, czy jak to nazwać, przy brzuchu, myślałam że wyzionę ducha, ból w plecach i pachwinach nie do opisania przez to leżenie na wznak a ruszyc się nie bardzo mogłam bo zapis znów by się zgubił i przez to musiałabym jeszcze dłużej leżeć.. przez to wszystko jeszcze się stresowałam że nie czuję ruchów dziecka a trzeba było naciskać przycisk gdy się ruszy, ale nie umiałam się na tym skupić.. jednym słowem męczarnia, a myślałam że będzie przyjemnie. Potem jeszcze badanie ginekologiczne - dyżur miała pani doktor, niestety nie znam nazwiska, ale pierwszy raz w całej ciąży badanie mnie bolało.. mówi się o mężczyznach ginekologach że są delikatniejsi i tak chyba jest, dobrze że jutro będzie mój lekarz. Generalnie się załamałam - KTG nie zarejestrowało żadnych skurczy, szyjka tylko delikatnie skrócona, w domu się popłakałam.. Ile jeszcze można czekać, już nie daję rady.. te bóle głowy, skoki ciśnienia, bóle kolan, puchnięcie dłoni, wahania nastroju, i ten strach czy wszystko jest z dzidzią w porządku skoro ja się tak źle czuję - to wszystko sprawia że mam doła.. wszystko już przygotowane, torba dawno spakowana, ciuszki poprane, wszystko czeka a tu nic... ja już chcę urodzić, buuuu ;(
  10. no to zacznę brać z powrotem... aj ja myslalam ze mi sie upiecze, bo nie lubię lekartsw pod żadną postacią, nie mówiąc już o wciskaniu torped w pewne miejsce podczas gdy nie czuję tam żądnego dyskomfortu, nic nie boli itp ;) Ciekawostko, czemu dopiero 8 na KTG? ja mam na 5 termin i jeśli do 4 wieczorem nie urodzę to mam dzwonić na Łubinową i się na 5 umówić na pierwsze KTG... Ale mam większe zmartwienie... bolała mnie ostatnio głowa, zaczęłam mierzyć sobie ciśnienie, wcześniej tego nie robiłam bo zawsze miałam niskie, całą ciążę poniżej 120/80.. a tu wczoraj 130/78 a dzisiaj nawet 144/82 ... głowa mnie bolała od tego ciśnienia, położyłam się, zdrzemnęłam, jak wstałam dalej wysokie ciśnienie, godzinę później obniżyło się do 120 a jeszcze godzinę później znów ponad 140.. oczywiście moje szczęście jest takie że jak coś się dzieje to zawsze jest to weekend.. jakoś głupio mi było zawracać głowę lekarzowi w niedzielę, pewnie spędza czas z rodziną, ale jeśli do jutra taki stan rzeczy się utrzyma to będę dzwonić i pytać co robić. Miała któraś z Was dziewczyny podwyższone ciśnienie? obserwuję czy nie puchnę, cały dzień był spokój, teraz trochę dłonie się powiększyły... zaczynam mieć schiza, mam nadzieję że to nic poważnego... :(
  11. no tak, tylko że ja teraz nie wiem czy brać ze względu na to co na ulotce napisane... :/
  12. ciekawostka mi wyszly trochę inne niż Tobie, bo staphylococcus i enterococcus, i też dostałam taki dowcipny - Betadine... tyle że się troche znerwowałam, bo nie było mniejszych opakowań niż 14 sztuk, a kupowałam je parę dni temu a termin mam tak jak Ty na 5 go, i zapłaciłam ponad 26 zł a wiadomo że nie zdążę wziąć.. a poza tym po przeczytaniu ulotki i obejrzeniu tych brunatnych torped to mi się odechciało ich zażywać... one mają w sobie sporą dawkę jodu i nie powinny być używane przez kobiety w ciąży, bo jod może przejść przez łożysko i powodować u dziecka problemy z tarczycą.. i bądź tu człowieku mądry - wierzyć lekarzowi czy ulotce? uznałam że pójdę na kompromis i wezmę kilka.. wzięłam dwie, bo ich kolor mnie odrzucał.. takie brunatno - krwiste blee ;) no nic w szpitalu będę mówić że nie zdążyłam wziąć wszystkich i tyle, w razie czego mi coś podadzą.
  13. hej dziewczyny :) ja mam torbę osobno dla siebie i osobno rzeczy dla Małej przy czym w mojej torbie te rzeczy potrzebne do porodu: podkłady, koszula itp mam na wierzchu a te na po porodzie na spodzie torby- tak gdzies wyczytałam że lepiej bo potem nie trzeba na szybko grzebać w torbie i szukać szczególnie jak CIe poproszą o rzeczy dla dziecka. A ponadto do jednej torby bym tego nie zmieściła, same podkłady Semi i te typu podpaskowego zajmują kupę miejsca. a ubranka dla Małej biorę różne, generalnie troszkę więcej niż tam napisali bo i tak są małe i nie zajmują wiele miejsca, więc np 2 body na 56 i 2 na 62, generalnie mieszam te dwa rozmiary bo też nie wiem jaka będzie. ja od dwóch dni chodzę podenerowana i zestresowana, nawet śnił mi się dzisiaj ten szpital, zaczyna mnie to przerażać.. a jeśli chodzi o Małą to właśnie kilka stron temu pisała jedna dziewczyna i ja też, że jest taki strach o dziecko jeśli chodzi o sam poród, bo wiele rzeczy się może zdarzyć.. chociaż zauważyłam u siebie że o to się bałam kilka tygodni temu, a teraz im bliżej terminu tym raczej zmienia się to w zdenerwowanie i stres dotyczące samej mnie.. samo słowo szpital mnie przeraża :/ a z jedzeniem to nie wiedziałam że można, żelki herbatniki mówicie :) Pyćka, Ciekawostka - "brykanie" w moim przypadku jak na razie nie przynosi rezultatów :/ ;)
  14. Ciekawostka - hyhyhhy "brykanie z mężem" .. my próbujemy, znając moje szczęście to nic nie da, ale dziś na wszelki wypadek spakowałam torbę do końca :D bo w poniedziałek jak byłam u lekarza to też mówił że sie na razie na nic nie zanosi :/ właśnie mnie boli brzuszek z prawej strony, chyba mi Mała coś wbija ałłłłł...
×