Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

itania

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez itania

  1. do jola 29: 8 sierpnia rodziłam :) kilka stron wczesniej opisywałam moj porod, smiesznie było ;) życzę wszystkim mamusiom w dwupaku, aby wspominały poród tak miło jak ja, mimo pewnych niedogodności :)
  2. jola 29: jak kiedyś byłam na KTG to też trafiłam na tą kobietę - była strasznie niedelikatna, pierwszy raz bolało mnie badanie, a poźniej rozmawiała ze mną bardzo protekcjonalnie. Penelopa kruz: porównałam tylko Łubinową ze Szpitalem Klinicznym na Ligocie, nie miałam na myśli wszelkich innych szpitali :) dobre opinie słyszałam o kolejowym, o szpitalu na raciborskiej też
  3. do penelopa kruz: takimi wpisami straszysz dziewczyny, które z racji tego że są w ciąży powinny mieć jak najmniej stresów.. ligota szpital kliniczny to najgorsza masakra jaka może być, jedyny plus tego że jest tam ten oddział IO, a na łubinowej rodzisz po ludzku. POza tym najwazniejsze to pozytywne myślenie, nie ma co z góry zakładać że dzieciątku coś będzie. Ja będąc w ciązy za każdym razem gdy czytałam opinie typu: nie rodźcie tam, łubinowej podziękuję, to najgorszy szpital itp. stresowałam się i zadręczałam myślami czy na pewno dobrze zrobiłam wybierając ten szpital. Myślę że każda kobieta ma swój rozum i potrafi dokonać dobrego zgodnego z własnymi przekonaniami wyboru, i mam nadzieję że forumowiczki nie będą się przejmować czytając Twe wpisy.
  4. about me juz polecałam i polecę jeszcze raz szkołe rodzenia tercet na osiedlu Witosa - bezpłatna !! http://www.tercet.katowice.pl
  5. Dziewczynki, widzę że zadziałałyście i jest nowy topik, super !! :) lecę czytać ;)
  6. hehehe ktoś na poprzedniej stronie pisał, że sobie nie wyobraża rodzić w zabiegowym i że mąż przychodzi tylko przeciąć pępowinę.. to ja byłam tą co rodziła w zabiegowym i powiem Wam, że już mi było wszystko jedno co się ze mną dzieje.. jak miałam skurcze parte jeszcze na przedporodowej to tak bolało, że prosiłam mego chopa by mnie nie dotykał, bo on próbował mi plecy masować, jego obecność nie docierała do mnie, był tylko ból i czekanie aż przejdzie. a jeśli chodzi o sam poród to patrząc z perspektywy czasu cieszę się że go przy tym nie było.. to była chwila i skupiłam się tylko na tym żeby przeć i zakończyć ból i myślę że jego obecność by mnie trochę stresowała, bo bym się zastanawiała co on czuje itp. A ponadto personel był tak miły, że nie czułam się z tego powodu pokrzywdzona, ani zagrożona.. a tak mi się kiedyś wydawało, że chcę mieć męża przy porodzie żeby wszystkiego pilnował i nad wszystkim czuwał, ale tak naprawdę najbardziej przydała mi się jego obecność podczas tych pierwszych godzin na przedporodowej i już po porodzie. NIe wiem czy pozwalają mężom być przy rożnych badaniach, ale ja np na lewatywę, wywiad, badania wolałam iść sama, ważne było to że jak wrócę na salę to on tam będzie na mnie czekał :) Hej, Mamuśki, jesteście jeszcze tu czasem? Może udzielacie się na jakimś innym forum? Jak tak to dajcie link, bo rodzicielstwo nasuwa wiele pytań, wątpliwości i obaw, przez które łatwiej przebrnąć razem ;-) pozdrowionka dla wszystkich forumowiczek :)
  7. hej kobietki :) Mała własnie zasnela a ja wreszcie po 10 dniach mogę w miare normalnie usiasc to sie za pisanie biore :) 7 sierpnia w sobote po 11 byłam na KTG, nic nie wykazalo, zero skurczy, tylko dr powiedzial ze szyjka sie skraca i moze 1 cm rozwarcia sie pojawil i tyle.. bylam pewna ze do 15 czyli do dziesiatej doby po terminie bede sie bujac z brzuszkeim, a tu nagle w niedziele przed 6 rano obudzil mnie dziwny ból.. tak jak okres tylko 3 razy mocniejszy.. tak sobie pomyslalam ze to moze skurcze i zaczelam liczyc co ile sie pojawiają.. byly co 10 minut. lezalam sobie dalej, probowalam przysypiac ale ciezko zasnac gdy cos cie regularnie budzi :) okolo 8:30 obudziłam meza mowiac ze chyba cos jest na rzeczy.. ale poprosilam najpierw o zrobienie mi sniadania, bo wiedzialam ze jesli to TO to nic w szpitalu nie zjem poki nie urodze. Okolo 10 uznalam ze jedziemy przekonac sie czy to juz, ale jakos w to nie wierzylam, wzielismy torbe na wszelki wypadek, ale myslalam ze wroce do domu :D w aucie mialam skurcze jakos co 5 minut. W szpitalu podpieto mnie do KTG ktore nie wykazalo skurczy! ale dr mnie zbadal - trafilam znow na mojego dr KOze ktory sie zdziwil jak mnie zobaczyl, bo przeciez dzien wczesniej mnie badal i nic sie nie dzialo :D zbadal mnie i mowi ze szyjka calkiem skrocona rozwarcie na jakies 2 cm zostaje w szpitalu. Najpierw oczywiscie wszystkie dokumenty na dole a mnie te skurcze meczyly a kobitce dlugo cos szlo :D przyszla po mnie praktykantka ktora robila mi KTG, swietna dziewczyna, zaprowadzila mnie na 1 pietro, moj maz usiadl tam sobie na krzesle a ja poszlam do lazienki przebrac sie w koszule. POtem byl wywiad w gabinecie zabiegowym i mierzyla mi ta dziewczyna miednice. Potem chciala mnie zaprowadzic na przedporodowa, a ja zapytalam czy moze chop ze mną pojsc.. zapytala czy ma kapcie, jako ze nie mial powiedziala ze ma isc kupic na dol te niebieskie. Jak widac nie mial i nie kupowal zadnego specjalnego stroju. na przedporodowej juz trzy lozka byly zajete wszystkie te dziewczyny byly po terminie i mialy kroplowki z oxy, ja jedyna mialam regularne czeste skurcze. Siedzialam sobie tam na pilce, sluchalam muzyki z radia, mialam dobry humor, bol byl znosny, jak nadchodzil to tylko sciskalam przedramie mego chopa :D potem polozna mnie wziela na badanie, praktykantka jej towarzyszyla, 4 cm rozwarcia mialam. Zapytała mnie dziewczyna czy chce lewatywe, zgodzilam sie.. w kibelku nie wiedzialam czy robie Qpke czy rodze, szczegolnie w czasie skurczu :D po lewatywie wzielam prysnic, w lazience juz ledwo chodzilam bo coraz czestsze skurcze mialam. wrocilam na sale, i zaczelo byc coraz gorzej.. bol stawal sie nie do wytrzymania, w pewnym momencie juz nie moglam siedziec i sie polozylam, prawie plakalam z bolu..czulam sie tak jakbym musiala skorzystac z ubikacji, i podejrzewalam ze zaraz urodze, nawet chcialam isc do poloznej.. nagle sie pojawila i mi mowi, ze jak bede lezec to nie przyspiesze porodu, a ja jej na to ze juz nie wytrzymam.. spojrzala na mnie i wziela do zabiegowego na badanie.. dziewczyny ktore rodzily pewnie wiedza, ze z przedporodowej wchodzi sie do lazienki a stamtad sa drzwi wlasnie do tego gabinetu..okazalo sie ze mam 9 cm rozwarcia hehehe a ona na to: wroci pani na chwile do sali tylko jak pojawi sie skurcz to za nic w swiecie nie przec, ja lece cos wykombinowac :D wrocilam na sale i musialam tak glupio oddychac, wiecie: fu fu fu fu.. ale juz mnie nie obchodziło kto to slyszy chcialam tylko zeby ktos cos zrobil i wzial ten bol. przyszla po mnie jakas kobitka, bardzo mila, i wziela mnie do zabiegowego, myslalam ze bedzie znow badanie.. okazalo sie ze nagle pojawila sie przy mnie polozna Sabina (super babka - potwierdzam opinie innych), praktykantka, jakies dwie kobietki i kazaly mi przec .. AAAA, rodzilam w zabiegowym, a Sabina sie ubierala w ten swoj stroj w trakcie hehe praktykantka pytala czy chce wody, glaskala mnie po ramieniu.. bo zapomnialam doodac, ze moj chop zostal na przedporodowej. nie wołały go bo takie warunki. Ale przyszeld przeciac pepowine, Mala lezala mi wtedy na brzuchu pod moją koszulą. Ogolnie najgorsze byly chwile gdy mialam skurcz a polozna kazala nie przec, jak sie prze to tak nie boli jak skurcz.. i moment jak glowka juz wyszla i sie obraca i sie nie przez przez chciwle. Ja jeszcze mialam podawana oxy po kilku minutach parcia. PO porodzie Małą wziela jakas kobietka ktora ja na drugi dzien rano badala - nei wiem czy to neonatolog jakis .. Guzikowski tez mala badal ale we wtorek.. co do USG bioderek to chyba robili bo mi mowil ze Niunia ma super biodra i do kontroli za 3 miesiace, mam to w ksiazeczce wpisane. NIe bylam nacinana ale popekalam i mialam 6 szwow, to troche szczypalo mimo znieczulenia. pozniej wstalam z tego fotela o wlasnych silach i przeszlam do korytarza w przedporodowej na lozko i tam dostalam kolacje i nakarmilam dziecie.. nikt mnie nie ostrzegl ze te małe dziąsełka moga sprawic taki bol, wlasciwie nikt mi nie pomogl jej przystawic, dzialalam instynktownie, ale chyba nie wyszlo to nam na dobre bo potrafila jesc po godzinie z jednej piersi i nie umiala sie najesc, a ja prawie wyłam z bólu. musialam ją dokarmiać w szpitalu.. teraz już prawie mi sie piersi wygoily, nie bolą przy karmieniu, ale tak jak Ty ciekawostko muszę ją dokarmiac tak srednio raz na dobe.. mialam taki kryzys ze juz myslalam zeby przejsc calkiem na butlę, ale chce zeby byla zdrowa, chce szybciej schudnąć, no i wzgledy ekonomiczne bo np. Hippa w szpitalu odmowila, prawie nim wymiotowala, ale za to Enfamil mmmniam.. tylko to dziadostwo drogie jak szlak, mala puszka ponad 30 zl Jak rodzialam to polozne mowily ze to czarna niedziela, tyle rodzacych, a potem jak byly obchody to wszyscy komentowali - porod z godziny tej i tej, aaa to ta pani co nas zaskoczyla wszystkich hehe jesli chodzi o pokoje i jedzenie - ja mialam pecha, bo lezalam na dostawce chyba w tym jednoosobowym pokoju.. dostawka wyglada tak ze jest to waskie wysokie szpitalne lozko, a nie takie ekstra jak miala moja wspollokatorka szerokie niskie i regulowane elektrycznie. ja ze szwami nie umialam sie tam wdrapac, nie mowiac o karmieniu, jak polozylam mala obok siebie to sie ledwo miescilysmy, a jak kladlam sie obok niej to panikowalam ze strachu czy mi nie zleci. mialam zostac przeniesiona do innej sali jak sie cos zwolni ale ktos o tym zapomnial.. jedzenie bylo super, na obiady tak obfite porcje ze nie sposob bylo tego zjesc. jesli chodzi o pielegnacje kikuta to teraz zalecaja pielegnacje na sucho czyli przecieranie gazikami na sucho w ciagu dnia a po kapieli psikniecie oktaniseptem. nie wiem czy to dobrze dziala ale chyba nie do konca, bo mojej Małej odpadlo cos dopiero dzisiaj czyli w 10 dobie zycia i takie to dziwne jeszce jest, nei wiem c zy tak ma wygladac ;] POdsumowuując - wyszlam dokladnie po 48 h od porodu, czyli we wtorek po 16, musialam czekac do tej godziny zeby dziecku pobrali krew na fenyloketonurie. POnadto personel swietny, kobietki od noworodkow tez fajne przynajmniej ja na takie trafilam, mimo porodu w zabiegowym i dwoch nocach na fatalnym lozku nie jestem rozgoryczona ani zawiedziona, wazne ze corcia zdrowa i sliczna :) daje popalic nie powiem, ja czesto placze gdy ona za dlugo placze i nie wiem co jej jest, ale powoli uczymy sie siebie i jestem dobrej mysli :) a, jeszcze jedno, zastanawialam sie nad ZZO i mialam przygotowana kase na wszelki wypadek, ale na poczatku bolalo mnie znosnie wiec stwierdzilam ze jeszcze wytrzymam, a jak bolalo nieznosnie to juz wiedzialam ze za pozno na cokolwiek.. i tym sposobem zaoszczedzilam 500 zl :D pozdrawiam przewrazliwione jak ja Mamy - mam nadzieje ze nie ja jedyna tak sie tym wszystkim przejmuję, a Dwupakom zycze szybkiego porodu :) PS. nawet nie wiem jak wygląda porodówka na łubinowej :D:D:D;)
  8. hej dziewczyny! tak urodziłam 8 sierpnia o 16:20 a dziś o tej godzinie zostałyśmy z córcią wypisane :) opiszę jak będę już mogła swobodniej siedzieć bo trochę mi niewygodnie ;) Pozdrawiamy: Itania z córką :)
  9. Ciekawostko, mam nadzieję, że jeszcze nie jesteś "rozpakowana"? bo coś milczysz od kilku dni ;) ja byłam wczoraj na pierwszym KTG - maszyna ciągle gubiła bicie serduszka, położna nie umiała mi tego porządnie ustawić, zamiast leżeć na boku musiałam leżeć na wznak, mąż musiał mi przytrzymywać czujnik, czy jak to nazwać, przy brzuchu, myślałam że wyzionę ducha, ból w plecach i pachwinach nie do opisania przez to leżenie na wznak a ruszyc się nie bardzo mogłam bo zapis znów by się zgubił i przez to musiałabym jeszcze dłużej leżeć.. przez to wszystko jeszcze się stresowałam że nie czuję ruchów dziecka a trzeba było naciskać przycisk gdy się ruszy, ale nie umiałam się na tym skupić.. jednym słowem męczarnia, a myślałam że będzie przyjemnie. Potem jeszcze badanie ginekologiczne - dyżur miała pani doktor, niestety nie znam nazwiska, ale pierwszy raz w całej ciąży badanie mnie bolało.. mówi się o mężczyznach ginekologach że są delikatniejsi i tak chyba jest, dobrze że jutro będzie mój lekarz. Generalnie się załamałam - KTG nie zarejestrowało żadnych skurczy, szyjka tylko delikatnie skrócona, w domu się popłakałam.. Ile jeszcze można czekać, już nie daję rady.. te bóle głowy, skoki ciśnienia, bóle kolan, puchnięcie dłoni, wahania nastroju, i ten strach czy wszystko jest z dzidzią w porządku skoro ja się tak źle czuję - to wszystko sprawia że mam doła.. wszystko już przygotowane, torba dawno spakowana, ciuszki poprane, wszystko czeka a tu nic... ja już chcę urodzić, buuuu ;(
  10. no to zacznę brać z powrotem... aj ja myslalam ze mi sie upiecze, bo nie lubię lekartsw pod żadną postacią, nie mówiąc już o wciskaniu torped w pewne miejsce podczas gdy nie czuję tam żądnego dyskomfortu, nic nie boli itp ;) Ciekawostko, czemu dopiero 8 na KTG? ja mam na 5 termin i jeśli do 4 wieczorem nie urodzę to mam dzwonić na Łubinową i się na 5 umówić na pierwsze KTG... Ale mam większe zmartwienie... bolała mnie ostatnio głowa, zaczęłam mierzyć sobie ciśnienie, wcześniej tego nie robiłam bo zawsze miałam niskie, całą ciążę poniżej 120/80.. a tu wczoraj 130/78 a dzisiaj nawet 144/82 ... głowa mnie bolała od tego ciśnienia, położyłam się, zdrzemnęłam, jak wstałam dalej wysokie ciśnienie, godzinę później obniżyło się do 120 a jeszcze godzinę później znów ponad 140.. oczywiście moje szczęście jest takie że jak coś się dzieje to zawsze jest to weekend.. jakoś głupio mi było zawracać głowę lekarzowi w niedzielę, pewnie spędza czas z rodziną, ale jeśli do jutra taki stan rzeczy się utrzyma to będę dzwonić i pytać co robić. Miała któraś z Was dziewczyny podwyższone ciśnienie? obserwuję czy nie puchnę, cały dzień był spokój, teraz trochę dłonie się powiększyły... zaczynam mieć schiza, mam nadzieję że to nic poważnego... :(
  11. no tak, tylko że ja teraz nie wiem czy brać ze względu na to co na ulotce napisane... :/
  12. ciekawostka mi wyszly trochę inne niż Tobie, bo staphylococcus i enterococcus, i też dostałam taki dowcipny - Betadine... tyle że się troche znerwowałam, bo nie było mniejszych opakowań niż 14 sztuk, a kupowałam je parę dni temu a termin mam tak jak Ty na 5 go, i zapłaciłam ponad 26 zł a wiadomo że nie zdążę wziąć.. a poza tym po przeczytaniu ulotki i obejrzeniu tych brunatnych torped to mi się odechciało ich zażywać... one mają w sobie sporą dawkę jodu i nie powinny być używane przez kobiety w ciąży, bo jod może przejść przez łożysko i powodować u dziecka problemy z tarczycą.. i bądź tu człowieku mądry - wierzyć lekarzowi czy ulotce? uznałam że pójdę na kompromis i wezmę kilka.. wzięłam dwie, bo ich kolor mnie odrzucał.. takie brunatno - krwiste blee ;) no nic w szpitalu będę mówić że nie zdążyłam wziąć wszystkich i tyle, w razie czego mi coś podadzą.
  13. hej dziewczyny :) ja mam torbę osobno dla siebie i osobno rzeczy dla Małej przy czym w mojej torbie te rzeczy potrzebne do porodu: podkłady, koszula itp mam na wierzchu a te na po porodzie na spodzie torby- tak gdzies wyczytałam że lepiej bo potem nie trzeba na szybko grzebać w torbie i szukać szczególnie jak CIe poproszą o rzeczy dla dziecka. A ponadto do jednej torby bym tego nie zmieściła, same podkłady Semi i te typu podpaskowego zajmują kupę miejsca. a ubranka dla Małej biorę różne, generalnie troszkę więcej niż tam napisali bo i tak są małe i nie zajmują wiele miejsca, więc np 2 body na 56 i 2 na 62, generalnie mieszam te dwa rozmiary bo też nie wiem jaka będzie. ja od dwóch dni chodzę podenerowana i zestresowana, nawet śnił mi się dzisiaj ten szpital, zaczyna mnie to przerażać.. a jeśli chodzi o Małą to właśnie kilka stron temu pisała jedna dziewczyna i ja też, że jest taki strach o dziecko jeśli chodzi o sam poród, bo wiele rzeczy się może zdarzyć.. chociaż zauważyłam u siebie że o to się bałam kilka tygodni temu, a teraz im bliżej terminu tym raczej zmienia się to w zdenerwowanie i stres dotyczące samej mnie.. samo słowo szpital mnie przeraża :/ a z jedzeniem to nie wiedziałam że można, żelki herbatniki mówicie :) Pyćka, Ciekawostka - "brykanie" w moim przypadku jak na razie nie przynosi rezultatów :/ ;)
  14. Ciekawostka - hyhyhhy "brykanie z mężem" .. my próbujemy, znając moje szczęście to nic nie da, ale dziś na wszelki wypadek spakowałam torbę do końca :D bo w poniedziałek jak byłam u lekarza to też mówił że sie na razie na nic nie zanosi :/ właśnie mnie boli brzuszek z prawej strony, chyba mi Mała coś wbija ałłłłł...
  15. TAk tak, też chciałam ostatnio pisać o tej ludzkiej znieczulicy w kolejkach w przychodni, sklepach, w autobusach.. ostatnio jechalam tramwajem do lekarza, wszyscy wpatrywali się w szybę i udawali że mnie nie widzą, a w sklepie nie dalej jak dzisiaj - oglądam coś na mięsnym stoisku, ekspedientka podchodzi, ja patrzę a przede mną już sie wrypała jakaś kobita. A kilka dni temu podobna sytuacja - przede mną jedna babka w kolejce, ale tyle czasu tam spędziła że otwarto drugą kasę - za mną jeden facet, a ta babka woła - proszę do drugiej kasy.. jak się zerwał, to aż się zakurzyło.. na szczęście pani przy mojej kasie mówi do tej drugiej podając jej moje rzeczy: obsłuż najpierw tą panią.. a facet- jakoś nie miał skruszonej miny. Niby powinnyśmy walczyć o swoje, ale ja też tak nie potrafię.. stoję w tych kolejkach, w głowie mi wiruje bo upał niemiłosierny, plecy łupią a ludzie nic.. mi to nawet w auchan głupio iść do tej kasy pierwszeństwa, bo się obawiam reakcji innych ludzi, ale chyba pójdę następnym razem, eksperyment zrobić czy ktoś mnie tam przepuści. Kupuję miesięcznik "M jak mama" i tam piszą o akcji "więcej życzliwości dla ciężarnych", przyszłe mamy przysyłają listy opisujące brak życzliwości ze strony innych.. nie napawają one optymizmem. Tutaj podobnie - Aż się serce kraje gdy się czyta, że przepuszczenie w kolejce kobiety w widocznej ciąży ktoś ma czelność nazwać chamstwem. Zdrowy pełen sił facet który pewnie uważa się za dobrze wychowanego dżentelmena - z chęcią oddałabym mu na chwilę ten ciężar żeby zobaczył na własnej skórze jak to jest być w ostatnich tygodniach ciąży. Szkoda słów i nerwów, trzeba to przetrwać i liczyć na to, że może za kilka lat gdy po raz kolejny będziemy w ciąży coś się w przepisach zmieni i zadba o nas prawo - bo nasze społeczeństwo samo od siebie nie stanie się bardziej wyrozumiałe i życzliwe.
  16. hej Dziewczyny! coś mnie tknęło i wzięłam się za robienie prania - zaległe rzeczy dla Małej, a za chwilę trza poodkurzać - wyobraźcie sobie liniejącego czarnego labradora plus jasne panele podłogowe :/ kosszzzmarrr... a do tego ta pogoda ... uff Ciekawostka - ja tez tak mam z tą torbą.. większość spakowana, ale ta reszta rzeczy jakoś tak dalej gdzieś tam leży i też mam wrażenie, że jak się spakuje to coś się zacznie dziać, a do piątku na pewno nie może ;-) z jednej strony chciałabym już być PO, bo nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, wyglądam strasznie,przynajmniej tak się czuję, bo zmieniłam się bardzo w stosunku do tego jak wyglądałam przed ciążą i chciałabym już pozbyć się kilku kilogramów bo mnie to strasznie dołuje - wiem, że dziecko najważniejsze itp., ale co będzie mieć za pożytek ze smutnej zdołowanej matki ;) a z drugiej strony się boję jak to będzie, i nie mogę uwierzyć, że to może stać się właściwie każdego dnia.
  17. Myszsza dzięki za odp., a jeszcze interesuje mnie czy te da dni trzeba wybrać kolejno po sobie, i w jakimś określonym dniu po porodzie? bo w sumie jak będę w szpitalu to niech idzie do pracy, a wolałabym jak już będziemy w domu żeby był z nami te dwa dni. na temat tego L-4 poszperałam trochę w internecie, i ponoć wszystko zależy właśnie od lekarza, a niektórzy wystawiają nie - małżeństwom i wtedy wpisuje się tam kod pokrewieństwa osoby pod opieką: "inne osoby", ale generalnie chyba nie będziemy tak kombinować, trza sobie radzić samemu ;) Ciekawostka i ZygFistach :) fajnie że nei jestem sama ;-) wiedziałam że ktoś jeszcze musi być z takim terminem, ale szukanie Was w poprzednich postach to jak szukanie igły w stogu siana - musiałabym czytać wiele stron wstecz żeby znaleźć dziewczyny z podobnym terminem ;) będziecie stosować "przyspieszacze" tak jak Pyćka? ;) ja wczoraj byłam u gina, już nie umówił mnie na żadną następną wizytę, jeśli do 4 nie urodzę to mam dzwonić na Łubinową i się na KTG umówić na 5-go. Nogi mi na szczęście nie puchną ale staram się dużo leżeć, bo podejrzewam że jakbym zbyt długo posiedziała przy kompie to by mi napuchły.. ale budzę się z opuchniętymi dłońmi, aż zgiąć palce mi ciężko... też nie umiałam spać w nocy, najpierw nie da się zasnąć, a jak się obudzę na siusiu ok 4 nad ranem, to znów ten sam problem.. no i jak tu się wygodnie ułożyć.. co ja się poprzekręcam na tym łóżku, aż zadyszki dostaję hahaha bo unieść się i pięć razy poprawić pozycję to jest wyczyn :D a tu jeszcze coś zaswędzi, zaś trza kombinować.. a najgorsze jak już się znajdzie odpowiednią pozycję, uspokoi oddech to co? trza do kibelka :D macie już wszystko przygotowane na przyjęcie Maluszków? u mnie wózek już od kilku tygodni się kurzy stojąc złożony w dużym pokoju :D ale z łóżeczkiem jeszcze czekam, tzn zakupione jest ale jeszcze złożyć trza. Połowę ubranek mam popranych, poprasowanych, poukładanych a jakoś z drugą połową mi się nie spieszy.. może to znak, że tak szybko nie urodzę :/ mmm, pogoda super, nareszcie da się żyć.. mogłoby tak zostać jeszcze trochę :) MIłego popołudnia dla Wszystkich :)
  18. Pyćka i Sedonia.. chyba się spotkałyście na Łubinowej? w końcu rodziłyście jakoś podobnie :)
  19. bu bu buuuuu ;( Pyćka, jak mogłaś ;(;) :P teraz to chyba sama zostałam na początek sierpnia...? i zaczynam się bać... :/ jednak czekać z kimś jest raźniej.. Gratuluję Ci kobietko, przesyłamy uściski dla Miłosza :) a pomyśleć, że niedawno wyrażałam wątpliwość co do Twych prób przyspieszenia akcji, a tu proszę :):):) Dziewczyny, kilka postów temu pytałam o urlop okolicznościowy i L4 dla ojca dziecka, jak któraś coś wie, dajcie znać! Boję się, że mi go znów wyślą za granicę w delegację.. już prawie trzy tygodnie jestem sama ze wszystkim na głowie i łapię doła.. nie puszzczę go więcej, ani przed porodoem, bo ma byc ze mną w tym dniu, ani po, bo wtedy całkiem sobuie nie poradzę z domem, dwójką dzieci i psem.. ufff, ale najważniejsze to być dobrej myśli, a nie stresować się czymś, czego nie można zmienic.. tak więc uśmiech na twarz, idę na spacer z pieskiem, miłego wieczoru dla wszystkich Przyszłych i Obecnych Mam i Dzieciaczków :)
  20. Sedonia - gratulacje!! ale Ci dobrze :) mam nadzieję, że równie miło będę wspominać i opisywać poród ;) uściski dla Maluszka i dużo sił dla Ciebie na te pierwsze wspólne dni :)
  21. Pewnie tak :) a jeszcze ciekawi mnie czemu Pyćka umilkła.. czyżby jednak udało jej się "wywołać" poród ;)
  22. Pyćka! i co z tym przyspieszaniem porodu? chyba nie bardzo działa ;) .. pisałaś, że masz na 3 termin.. ja między 3 a 8 - tak wyszło z USG a z OM to nie wiem, bo jak już kiedyś pisałam, roztrzepaniec ze mnie i nie pamiętam kiedy ją miałam :D hehe. daj znać, bo jak tylko wróci mój chop to chcę na nim/z nim - on jeszcze o tym nie wie - stosować różne sztuczki.. takie samodzielne też, ale póki co zaciskam nogi, bo jeszcze około tygodnia go nie będzie, a ja nie chcę rodzić bez niego. Chyba mam ostatnio te skurcze przepowiadające.. nagle mi brzuch twardnieje, coś mnie tam w nim kłuje... albo leże na boku a tu nagle chwyta taki ból w plecach i do tego w brzuchu.. spać w nocy nie umiem.. Aj, zaciskam nogi, zaciskam ;)
  23. hej dziewczyny, jeśli mogę coś o szkole rodzenia.. ja chodziłam do szkoły w Katowicach na Osiedlu Witosa, wybrałam ją ze względu na to, że była darmowa! nie wyobrażam sobie wydać dodatkowe 300 zl jeśli mogę mieć cos gratis, a z tego co czytałam, to na Łubinowej nie zawsze jest możliwość obejrzenia sali przed lub porodowej, a i czy trafimy przy porodzie na położną z tej szkoły też nie zależy od nas (no, chyba, że ją opłacimy, ale to już inna historia). A za te 300 zł to mam fajny leżaczek bujaczek dla MAluszka ;) Generalnie też były 4 spotkania, każde po około 2 godziny, do tego dostałyśmy pakiety z próbkami kremów, oliwek , butelek, do tego broszurki i gazety. Dużo teorii praktyki mniej - ale widzę ze na Łubinowej to samo. Były dwa filmy, prezentacja pozycji wertykalnych, parę ćwiczeń dla kobiet w ciąży, prezentacja różnych przydatnych akcesoriów, np. aspiratorów do noska, poduszek do karmienia itp. na ostatnim spotkaniu była kąpiel noworodka - każda para musiała przećwiczyć, co prawda na zwykłej lalce (prowadząca mówiła, że już niedługo będzie miała taką profesjonalną stylizowaną na prawdziwego noworodka), ale zawsze to coś. Do ćwiczeń w myciu garnęli się zwłaszcza tatusiowie, mamusie stały przy nich i pomagały w razie czego jednocześnie obserwując i ucząc się. Dostaliśmy zaświadczenia o korzystaniu z kursu, choć to na Łubinowej do porodu rodzinnego nie jest potrzebne, ale np na Raciborskiej wymagają. Zajęcia są darmowe, bo prowadząca je położna ma podpisaną umowę z NFZ, warunkiem uczestnictwa jest wypisanie przez kobietę deklaracji do niej jako położnej środowiskowej. PO porodzie można do kobitki zadzwonić i przyjedzie na wizytę patronażową jeśli któraś z pań chce, a jeśli chce się "należeć" do położnej z rejonu zamieszkania, to z powrotem w przychodni się wypisuje deklarację do tej swojej wybranej położnej - nie ma się żadnych problemów, bo dwa razy w roku można zmienić lekarza, położną itp bez ponoszenia żadnych kosztów. jak już mówiłam teorii było dużo, ale przydatnej - wiadomo poród, połóg, później karmienie dieta matki karmiącej, techniki karmienia, kąpiel i problemy okresu noworodkowego, jak załatwiać sprawy urzędowe po porodzie dziecka.. jak ktos będzie chciał namiary to chętnie podam :) a, właśnie, tam się dowiedziałam ,że jest możliwość, że ojciec dziecka może od ginekologa dostać L-4 ze względu na opiekę nad kobietą po urodzeniu dziecka - ale to tylko małżonek na żonę.. korzystała któraś z Was z tego, lub zamierza? my nie jesteśmy małżeństwem, więc nie wiem jak to jest.. ale czytałam gdzieś na jakimś forum że wtedy lekarz zaznacza w rubryce "na kogo": inna osoba. Nie wiem czy z tego skorzystamy, myślę ze to zależeć będzie od mojego samopoczucia po porodzie. a skoro juz przy temacie jestem, to ciekawi mnie taka kwestia: te dwa dni urlopu okolicznościowego dla ojca z okazji urodzenia się dziecka to jak się liczy? czy np. jeśli w dzień mojego porodu będzie mnie zawoził do szpitala i tam ze mną zostanie i nie pójdzie do pracy, to ma brać dzień urlopu wypoczynkowego czy okolicznościowego? a może to pozostaje do jego decyzji? Na kiedy wypada mu ten okolicznościowy? musi obydwa hurtem wybrać, czyli dzień po dniu, czy może jeden np. w dzień porodu a drugi jak będę wychodzić ze szpitala, czyli np. dwa czy trzy dni później? masło maślane, ale myśle że kumacie o co mi chodzi ;-)
  24. Misia 22 ja mam takie głupie myśli... różne rzeczy sie zdarzają, i staram się o tym nie myśleć ale obawy są.. lekarz mówi, że mam się nic nie martwić, że Malutka zdrowa.. a skąd on to wie na sto procent? a własnie przecież jeszcze pozostaje kwestia tych kilku lub kilkunastu godzin porodu, kiedy maleństwo może się zachłysnąć smółką, albo okręcić pępowiną, albo być niedotlenione.. ajjj, mam takie myśli, mam... i się boję troszkę...
×