na imię mi Hania
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez na imię mi Hania
-
Bo dzis juz w ogole zrozumialam, ze to nie mialoby sensu. - why????? ------------------ Podobno im grubsza kość zęba, tym ząb bardziej żółty. im cieńszy ząb, tym bardziej biały. wiadomo, że inne czynniki wpływają na kolor: stan zdrowia, leki, kawa, czerwone winko, papierosy...
-
klasa - perfum, dobrze skrojone ubranko, fryzurka od stylisty, fajny zegarek, czyste skórzane buty. Dopasowane gatki (a nie luźne pantalony). Tak??????????? tacy zawsze są trendy.
-
jakaś pipa - no właśnie - pipa nie facet:-) Dlaczego Blanka nie chciałabyś być z mężem?
-
no właśnie - ja tam wolę zwykłego chłopa:-D
-
to model... dla mnie już zdyskwalifikowany.
-
Blanka, wymyślam, dlaczego O. Janiak nie jest dla mnie pociagający. jest nienaturalny. Trochę metroseksualny. i ma za bardzo wybielone zęby:-D
-
Zdarzaja sie i normalni, ale to baaaardzo rzadko. Nie twierdze ze wszyscy tacy sa i koniec. - ważne, żeby obojgu pasowały wzajemne relacje. czyli jak kobieta musi gotować, to jest żle, a jak chce, to ok. ja do garów nie dałąbym się przywiązać na zasadzie, że siedzę w kuchni, aż coś wyczaruje pysznego. O nie!
-
i co uciekałaś ze śnidaniem z łóżka??? Kurcze, ale to chyba jest niewygodne jeść w łóżku??? Nie wiem bo nigdy nie jadłem - ja mam swój poranny rytuał: jak coś mam jeść czy pić rano, to dopiero po prysznicu, a nie jeszcze jako "śpiąca królewna".
-
niektórzy "usługują", by się przypodobać, dla innych to żadne poświecenie, tylko coś normalnego. ja myślę, że we wszystkim potrzebna jest równowaga. nic na siłę.
-
a teraz http://www.youtube.com/watch?v=kGRdaRujDKg
-
a ja mam znajone, które do mycia okien zatrudniaja panie, obiadów w domu nie gotują, bo się odchudzają, a mężowie jak głodni przyjdą z pracy, to wstawiają sobie pulpety z Pudliszek czy coś w tym stylu... Ja trochę jestem tradycjonalistka, nie mam nic na przeciw siedzeniu przy garach, o ile to nie przymus, ale widzę, że dzisiejsze trzydziestoletnie mogą dosłownie "leżeć i pachnieć". Może się zdecyduję naśladować;-)
-
Blanka, toksyczna matka i toksyczny syn się okazał. Widać, że pewne rzeczy można wyssać z mlekiem matki. "Z kim przystajesz, takim sie stajesz" Zaraziłam się U2, ciągle słucham...
-
Oj, Grzesiu, już się nasłuchałm tekstów: "żona to ci nie zrobi takiej pomidorowej jak ja gotuję"... Cieszę się, że ja miałam luz pod tytułem zaufanie.
-
Blanka, superniane do mamusi po sześćdziesiątce???? Heh, ale byłby ubaw, mogliby nakręcić super program.
-
tylko po dogonieniu musiały majtki pokazywać - wydało się:-) czyli "zboczenia" pochodzą z dzieciństwa. A w butelkę rozbieraną nie grałeś?
-
Blanko - Jak minął dzień z dzieckiem i jego tatą?
-
pokazywały Ci majtki?????? nieźle. Jesteś jak moje przeciwieństwo. Ja w dziecińśtwie byłam mocno zakompleksiona, mam młodszego brata, na nim skupiała się uwaga rodziców, ja musiałam szybko stać się samodzielna. Pamiętam jak koleżanka wymysliła zabawę w całowanie - jak nas chłopcy dogonią. Uciakałyśmy aż się kurzyło. Ja do pewnego momentu - aż wyrznęłam na ziemię. To pewnie też mi uraz został na jakiś czas - żeby czekać na tego jedynego, którym zresztą jest/może być każdy następny, hihi... jak z miłością - każda pierwsza.
-
w jakiej szkole byłeś w internacie? Z powodu dojazdów na zajęcia?
-
to ja nie wiem co mi koleżanki pokazywały w dzieciństwie - pierwsze co mi przyszło do głowy to MAJTKI. Albo dużo się z nimi nacmokałeś, skoro te usta są najważniejsze:-)
-
Ja też miałam takiego kolegę z przedszkola, chodziliśmy razem na spacery popołudniami i pokazywaliśmy sobie brzuchy - mioże stąd to moej sboczenie? Mój typ nawet w wieku 5 lat. Póżniej urósł, prawie mdlałam na jego widok, ale nigdy przenigdy nie umówiłam się z nim, bo nieźle lubił popić, choć był i jest wow! Teraz mąż i ojciec.
-
J. Goldblum jakoś akualnie http://literalminded.files.wordpress.com/2009/05/jeff-goldblum.jpg Widziałam go w jakimś filmie, którego tytułu nie pamiętam, byłam podlotkiem i "się zakochałam":-)
-
ale jakoś tak, hmmmmm jak jest zbyt wielka miłość, jeśli taka w ogóle może być, to potem ciężko się wyrwać spod skrzydełek, bolą wszelkie rozstania etc. - niekoniecznie. Trzeba po prostu odciąć pępowinę. Pamiętam, jak byłam na ślubie pewnego pana po trzydziestce, do którego matka dzwoniła przypomnieć, ze np. dziś imieniny babci i ma zadzwonić, gadała, że nikt nie dogodzi mu kulinarnie jak ona itp... Ksiądź powiedział wtedy, że zawarcie przysiegi małżeńskiej niesie zmiany nie tylko dla małżonków, ale i ich rodziów. Że teraz ta druga połówka jest najważniejsza, a rodzic musi się pogodzić z odcięciem pępowiny i zejściem na drugie miejsce w hierarchii, bo teraz dla męża najważniejsza jest żona, a nie matka itp.
-
Pozazdrościć. Ja taka kochliwa nie byłam, no może w późniejszych czasach szalałam za Jeffem Goldblumem i słuchałam http://www.youtube.com/watch?v=PaZWQHzfGXs wpatrzona w telewizor. To oczywiście po czasach wczechpanującego dra Albana.
-
Spójrz na to z drugiej strony: nawet jak rodzic postępuje nie tak, jak Ty byś postąpił w danej sytuacji, to nie umniejsza to Twojej miłości do niego. Proste jak konstrukcja cepa.