na imię mi Hania
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez na imię mi Hania
-
U mnie też - do słodkości ma się kto dopaść:-) A winko mam otwarte ponad tydzień i sama (!!) muszę pić.
-
Mama to Cię pewnie kocha miłością bezgraniczną, tzw. Agape. Wybaczy wszystko. Każdy ma coś na sumieniu; ja czasem pouczam, że tak nie wolno, nie wypada itp. Co do nieporozumień - u nas tez były na forum, prawda? A wynika to z braku możliwości wyrażenia pewnych emocji słowami. Nie zawsze widać zdziwienie, oburzenie, żarty i rodzą się spięcia.
-
Pisałeś, że obdarowałeś mamę słodkościami, a nie likierem... My sobie kupujemy takie drobiażdżki, kosmetyki lub słodkości.
-
Obyło się bez balonów, ale myślę sobie, że im człowiek ma wiecej lat, tym cenniejsi są dla dla niego rodzice, a nie upominki, nawet takie symboliczne.
-
Był weekend majowy, więcej osób miało wolną chwilę, by usiąść przed komputerem. Później różnie bywało z relacjami na kafe, m. in. stąd chyba takie "skurczone" grono.
-
Cześć. Chyba "miesięcznica":-) Jak tam - dostałeś coś słodkiego od Rodzicielki?
-
Witajcie w czerwcowy wieczór. "Pytanie do samotnych" ma już miesiąc. Mam nadzieję, że dzień dziecka dostarczył Wam wielu miłych chwil.
-
ja mam na 4:50... oj, czyli mniej niż 6 godzin... Pa!
-
Idę do łożka, wstaję za 6 godzin. Pogadajcie sobie "w cztery oczy". życzę dobrej nocy i udanego dnia dziecka dla nas wszystkich!
-
Pewnie, z Kaczyńskim to tak jakby mój charatker wiązać ze staropanieństwem, że niby ślub by wszystko zmienił? Brednie. ALbo chemy Kaczyńskiego z kotem albo wcale.
-
Blanka, a ja jestem taka "zryta" (jak każdy z nas na swój sposób), że chciałam ratować związek, bo przecież najłatwiej jest uciec od problemów. sztuką jest poradzić sobie z problemami, chociaż chcieć spróbować.
-
przerażają Ci tę mini wymagania? myślę, że dla niektórych one urastają do rangi najważniejszych cech. Pisałam kiedyś, że fajnie by było, by facet ze mną choć czasem pogadał... dla większości to norma -już nie dla mnie.
-
Ja jestem w "gorącej wodzie kąpana", nie mam chyba bardzo anielskiej cierpliwości, nadrabiam tolerancją. Czasem mi tylko smutno, że tyle lat musiało minąć, bym zmądrzała. Lepiej późno niż wcale... Kawa o północy....
-
Grzesiu, zacząłeś ten temat... a powiedz nam, proszę, czy męskim okiem te powody do odejścia są bardzo niezrozumiałe?
-
i dlatego uważam, że słusznie postąpiłaś. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny.
-
Blanka, a Ciebie podziwiam za siłę, by odejść. Odciąć się od tego, co złe. Wiem, że to niełatwa decyzja.
-
nie - nie bronię. Próbuję to sobie jakoś wytłumaczyć, przeanalizować, dlaczego wasz związek się rozpadł.
-
Blanka, pomyślałam. Może go to wszystko przerosło?
-
No dobrze, to ja już też przestaję wierzyć, że istnieje facet, który pozwoli mi czasem chodzić w płaskich butach (bo nawet jak w góry poszliśmy, to bez obcasów było niekobieco) i wiązać włosy do uprawiania sportu. Że będzie wiedział, czy chce zjeść kurczaka czy wołowinę. Że woli radio x od radia y. że zaakceptuje mnie taką niedoskonałą jaka jestem. :-0 :-(
-
Blanka, a moze on nie potrafi się odnaleźć w obowiązkach domowych? Może nie dojrzał do tego? moze boi się, że nie podoła i nawet nie próbuje spijać goryczy? może praca jest zapchaniem myśli: żeby nie myśleć o tym, co nowe (rodzina, wychowanie syna), nieznane i nie wiadomo, jak człowiekowi wyjdzie. W pracy wszystko ma pod kontrolą, inaczej niż w życiu prywatnym.
-
dla mnie romantyzm z pracoholizmem da się pogodzić. Romantyzm po godzinach:-)
-
Hanuś najpierw reześmiałem się z tych pończoch i obcasów, że koleś ma takie wymogi. Potem przeczytałem jeszcze raz. Hmmmmm to chyba nie fajnie jak się nie da dogadać, ale od razu tego nie było widać???????? Tak się koleś kamuflował???? Wypaliło się uczucie??? Zakochanie nie przeszło w kochanie? - Grzesiu, ale ja mam kilka par pończoch czarnych samonośnych z szeroką koronką. Takich, jak lubił u mnie. Buty na obcasie też mam, duuuużo butów. Nosiłam to. Do fryzjera chodzę regularnie co 2-3 miesiące, ale jemu chodziło o to, bym raz miała loki, raz włosy wywinięte, raz gładkie, raz napuszowane... codziennie inne. ale czasem chcę pobiegać w płaskich butach (dla niego niekobiece), związać włosy (niedopuszczalne), iść spać wtedy, gdy jestem zmęczona (tym bardziej, ze ja dużo wcześniej musiałąm wstawać). Zbuntowałam się. Wychowałam żmiję na własnym łonie czy coś takiego. Był nieśmiały, zakomlpeksiony, zraniony troszkę jak się poznaliśmy. Napełniłam go optymizmem, wiarą w siebie i... sama to straciłam. Było zauroczenie, zakochanie, nawet miłość. Było. Nie ma.
-
Pewnie podziwiano Blankę, bo kobiete uważa sie za zależną od męzczyzny. Kobiecie samotnej jest trudniej w życiu, wiec wymaga to od niej wiecej siły.
-
qrde zaraz pewnie sie wkurzycie, ale czemu to zazwyczaj kobiety facetów odstawiają??? Tak bynajmniej z moich obserwacji wynika, nie twierdze że faceci lasek nie odstawiają, ale 3/4 przypadków to laski kolesi w d**ę kopią - powiem na moim przykładzie. Nasz związek przestał istnieć ze 2 lata temu, czyli nie jestem na świeżo po zerwaniu. Zaczęła sie pojawiać obojętność z jego stony, przyszły decyzje dnia codziennego, a nie tylko beztroska zabawa. On nie chciał zaprzątać sobie głowy prozą życia, a jednocześnie potrzebował mieć nad wszystkim kontrolę (jak to mężczyzna, tym bardziej przy mnie - podporządkowanej). Zaczęły się problemy. Jak próbowałam rozmawiać, to mówił: jestem zmęczony. Jak pytałam, czy chce pogadać ze mną, czy coś go dręczy, to mówił, ż wszystko OK, ale jak udało mi się zacząć rozmowę, to przerywał mi w pół zdania i 2 godziny potrafił mówić, jaka to ja jestem niedobra, bo nie włożyłam na spotkanie z nim (po pracy) czarnych pończoch i 10-cm obcasów, że 2 miesiące noszę tę samą fryzurę, że potrafię zasnąć o g.22 podczas gdy on chce siedzieć do drugiej w nocy... i takie tam... 2 lata... Oświadczył mi się, mówił, że kocha, ale kiedyś potrafił powiedzieć, że ożeni się ze mną, jak będę grzeczna, jak zasłużę. jak chciałam zerwać zaręczyny, poiwedział, że mi nie pozwoli, bo on sobie nie wyobraża życia beze mnie i jeśli ja sobie wyobrazam, to go nie kocham... pisać dalej, Grzesiu? Może sobie dauję. Myslę, że mężczyźni (na podsatwie obserwacji mojego byłego) potrafią świetnie udawać, że nie ma problemów.
-
ufasz mu - wiesz, że możesz na nim polegać, że nie wywinie Ci numeru, że może stać za Twoimi plecami i nic złego Cię nie spotka?