na imię mi Hania
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez na imię mi Hania
-
na drugim miejscu antyznakó wymieniłabym byki (przynajmniej te, które znam) - na początku ładnie pięknie, a później wojna z przerwami na chwile, kiedy byki chcą coś dla siebie.
-
ja nie wiem, dlaczego tak ludzie narzekają na skorpiony... znam dwa (kobietę i mężczyznę), są podobni z charakterów, nieco wybuchowi, powiedziałabym, że z klapkami na oczach, bo nie widzą opinii innych ludzi. ale da sie z nimi dogadać i to nawet bez zgrzytów. Facet rodzinny, kobieta - ceniąca niezależność. Dla mnie najtrudniejsze są koziorożce - z podwójnymi klapkami na oczach, zarozumiałe. Aguś - szukać... hehehe. Nawet jeśli, to człowiek nie chodzi po ulicy zapytując przechodniów, czy są spod znaku strzelca i w dodatku stanu wolnego... "Co na kogo zceka, to go nie ominie".
-
Agnieszko, to Ty jakoś po urodzinach jesteś?
-
Ja lwica. I czekam na pana BARANA lub strzelca - też mi się 100 lat temu ubzdurało...
-
Oj, Blanka, zazdroszczę tej aktywności fizycznej... Ja biegałam po sklepach, a dla ruchu mieszałam łyżką w garnku z zupą (jarzynową). No i miałam taką ochotę na słodkości, że pochłonęłam z 10 cukierków nimm 2 żujków... Na pewno nie zrzucę mojego ciałka przy takim odżywianiu...
-
Blanka, co ma być, to będzie. Dla mnie sny to nie tyle zapowiedź przyszłości, ale wizualizacja myśli, pragnień i obaw człowieka. Trzeba na to patrzeć z przymrużeniem oka, o właśnie tak ;-)
-
Tak czy inaczej - problemy nie rozwiążą się same, a Grześ "wpłynął" na moje sny tak samo, jak Pani z Blanki teledysku na jego sny:-)
-
wniosek ze snu - ktoś na mnie czeka, do rozwiaąania problemów zaprowadzi mnie kobieta:-)
-
Aga, we snach wszystko jest inne... Dziwaczne... Opiszę te bzdury... ;-) Śniły mi się głupoty, ale coś tam sobie zinterpretowałam... Brunet, który do mnie mówił i był mną zainteresowany. Wiedziałam, że coś o nim wiem, ale nie wiedziałam, kto to. Chciałam zobaczyć jego twarz, ale się nie dało. Słuchałam go z rezerwą, ale wiedziałam, że znajomość się rozwinie. Obok jakiś inny brunet się przyglądał, ale na niego nie zwracałam uwagi. Jadłam jakąś dziwną zupę, bo był obiad, chyba w pracy. Zupa jak kapuśniak, a raczej kapusta kiszona z ziemniakami i wodą. Jakaś dziewczyna powiedziała mi: pozbądź się tego problemu, po co ci to. No to wymyśliłam, że wyleję do wc, a ja już wiedziałam w tym śnie, że do wc się "oddaje" wszystkie problemy. No to poszłam do toalety, a tam kilka kibelków, ja szukałam jakiegoś z numerkiem... nie mogłam znależć, więc zdecydowałam się wylać do któregokolwiek. W tej toalecie był kolejny brunet (taki jeden facet z mojej pracy, na wysokim stanowisku, nigdy z nim nie rozmawiałam, bo jest inny świat itp.), który mówił: wylej tę zupę. Chcałam wracać do tamtego pierwszego bruneta. Podniosłam deskę sedesowa i się obudziłam, a tam... ... na zegarku 5:40...
-
Agnieszko, dobrze, że nie poszłam do technikum, to była decyzja OK, choć z chemią nigdy nie miałąm problemów. Tak, jestem umysł ścisły, chociaż z polskim i innymi językami w szkołach nie miałam problemu. Jestem za to noga z geografii i historii:-/
-
I teraz przydałby sie ktoś, kto by przytulił...wiesz, Haniu, o czym piszę! - Agnieszko, wiem... Wczoraj non lans mnie wirtualnie "posmyrgał" po głowie no i przyśnił mi się jakiś pan... szczupły, z ciemnymi włosami... I przyśniła mi się droga do rozwiązania problemów - już zaraz...
-
Blanka, mnie nauczyciele doradzali - w podstawówce - żebym nie szła do technikum, bo się zmarnuję. Poszłam do liceum, nie zostałam chemikiem:-) W liceum doradzali zmianę szkoły na taką o wyższym poziomie - nie posłuchałam i wpłynęło to na moje życie. Chodziłam do klasy z ludźmi, którzy zaniżali poziom, nudziłam sie na lekcjach, idąc na studia ja nie wiedziałam, co to znaczy uczyć się, bo wszystko na klasówki umiałam w lot, bez zakuwania. No i na studiach obudziłam się z "ręką w nocniku"... Inny swiat...
-
Aguś, to się nazywają niespełnione ambicje rodziców. Tylko że tacy rodzice czasami mają klapki na oczach i ograniczają dzieci. Ty nie możesz podjąć za dzieciaczki żadnej decyzji, widać też, że nie można sie za bardzo wychylać, bo się dostaje po tyłku. Najwyzej mały nie będzie rozwijał talentu... Przykre to, ale prawdziwe.
-
Aguś, wyluzuj. Człowiek, który chce dobrze, zawsze dostaje baty. Mam znajomą nauczycielkę, wychowawczynię klasy, i ona rozdawała świadectwa na koniec roku. Jedna z dziewczynek odbierając świadectwo pobiegłą do pani i się przutuliła, ta ją też uścisnęła i... zaczęła się afera o molestowanie, bo jakaś matka to widziała... Debilizm. U Ciebie też... Facet powinien z Tobą wyjaśnić sytuację, a nie latać na skargę do dyrektorki. Wiedziałabyś, co mu nie pasuje, a tak to robi z Ciebie jakiegoś przywódce,a nie drogowskaz. Głowa do góry!
-
Cześć, Blanka. Ledwo siadłam przed kompem, zastanawiam się, co się dzieje u Agi...
-
Aguś, jestem. Co się stało?
-
Sobota pojutrze, szybko nadejdzie. Dziękuję:-) Zostawiam Was samych z Blanką. Pa!
-
nie wiem, czy z czerwonego Kapturka... Może być, to był dobry człowiek.
-
W sobotę pewnie bedę romansować z żelazkiem. Ja nie mam nic naprzeciw temu głaskaniu... a już na pewno nie dzisiaj...
-
Będziesz mnie tak smyrgał, to jeszcze mi się przyśni jakiś leśniczy:-)
-
ja nie cierpię prasować. Mam ciuchy z trzech prań - sterta na cały pełen ekstaz dzień z żelazkiem.
-
Grzesiu, właśnie dzisiaj mam dzień słabości...
-
Agnieszko, podziwiam:-) Blanka, a mnie się ubzdurało, że Ty też ze śląska... skleroza... Non lans - zainwestuj w... panią do pomocy w domu lub oddaj koszule do prasowalni:-) No to ja też zmykam z psiurkiem na dworek i do łóżka. Dziękuję, że jesteście:-) Dobrej nocy.
-
Wiem, że marudzę, ale Blanka - możesz mi wytropić ojca moich dzieci? Jak zdasz ten egzamin, to napiszę Ci referencje:-)
-
Grzesiu, prywatne zdjęcia trzymasz w pracy??? Nie kantujesz?