nietoperzyk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nietoperzyk
-
Bobabe - no ja wiem, że ono się broni, ale powiedz mi jakiej mam użyć magii, żeby przestało?Ryb tłustych nie jem w ogóle, zaprzyjaźnię się z tuńczykiem może bardziej - ale to ryba, zatem troszkę staram się go unikać...:) Dzisiaj właśnie kupiłam sobie herbatkę z Biedronki i ją popijam. Była u mnie tylkko ta na oczyszczanie - będę polować na tą drugą. Dzięki za rady. Smutna - ja co prawda nie wiem za dużo, ale podobno - zgodnie z książką - 5/5 jest najskuteczniejsze. Ja stosuję 7/7 żeby było super skuteczne, w zestawieniu z tym, że moja waga utknęła i nie chce ruszyć dalej, trudno mi powiedzieć. Sama musisz spróbować jaki podział na Ciebie działa najlepiej.... hmm.. może w podziale tkwi szkopuł.. może ja zmienię z 7/7 na 5/5 i to coś pomoże... nana23...zgodnie z książką, czerwone wino można w ramach dni ze smakołykami dopiero w trzeciej fazie... hmm, ja tak się odzywam bez pytania, mam nadzieję, że nie będzie Wam przeszkadzało, jak się do Was poodzywam troszkę i powykorzystuję Was do wspierania wzajemnego i wymiany doświadczeń?
-
Alicjo z Wrocławia - cieszymy się wszyscy Twoimi osiągnięciami. Szczerze gratuluję. Ale czy chcesz nas na dobrą drogę zdrowego żywienia i ruchu nawracać? Wpadasz na forum, sądzę że nic o nas nie wiedząc wrzucasz, że otyli powinni się ruszać i tłumaczysz cuda o windzie na rondzie we Wrocławiu. Nikogo jak sądzę nie uraziłaś, po prostu staram się doszukać motywu Twojego wpisu. Cieszę się, że masz wagę z której jesteś zadowolona i czujesz się fantastycznie. O tym jaki ruch ma wpływ na sylwetkę wiedzą wszyscy, ale to każdego decyzja czy zamierza tę wiedzę wykorzystać. Nie zrozum mnie źle, troszkę jest dziwne, że nie stosowałaś czegoś, nie sprawdziłaś czy działa, ale wpadasz i starasz się wnieść przesłanie, że wszystkie diety są złe, bo na Ciebie żadna nie działała i utyłaś. Każda z nas walczy tutaj o jakąś wagę, mniej lub bardziej wykorzystując ruch czy inne cuda - do woli, ale nikt nikomu nie mówi - chyba że sam o to spyta - że jego droga jest zła do osiągnięcia celu. Wspieramy się tutaj po prostu, niezależnie od wyboru dróg do celu. Zatem czy zechcesz mi przedstawić powód Twojej próby "nawrócenia nas" na dobrą stronę mocy?? Czy tylko ja nie rozumiem usilnych prób Alicji? czy może ktoś jeszcze ma jakieś zdanie? Halo!!
-
kijan - ja oczywiście życzę na wadze sukcesów:) albingata - dziękuję za chęci:) w sumie dieta nie jest zbyt wymagająca, to może jakoś wytrwam na niej do końca, mimo że waga jakoś mnie zawodzi..
-
Pauliks - witaj:) No w końcu się pojawiłaś:) Jakoś tak wszystkie wakacyjnie się porozjeżdżałyście:) Herbalif to dla mnie obcy temat, pojęcia nie mam jak działa, zatem nie pomogę.
-
Dzień dobry, dzień dobry!! Jak zwykle przy porannej kawie do Was piszę. Zacznę od smutnej wiadomości - moja waga stoi w miejscu już od takiej ilości czasu, że mnie to wkurza!! Ciągle stoi w miejscu...a wszystko zjadam zgodnie z przepisami, z wyjątkiem tego nieszczęsnego aomatu na oleju ostatnio. Zaczyna mnie to złościć i zastanawiam się, czy czasami poddczas etapu z warzywami nie wkeić sobie przepisów z kopenhaskiej:) to byłoby bardzo ciekawe połączenie. Jedyny minus jest taki, że na dukanie nauczyłam się jeść - nie jednego posiłku dzienne, ale kilku i wtedy kiedy chcę. jak się teraz przerzucić na taką restrykcyjną dietę kopenhaską?? Byłaby masakra. No cóż, zobaczymy jutro, może zacznę, brokuły jeszcze w zamrażalce czatują:) Kobieto - super, że grill Ci się udał:) Zobacz, gdyby Ci nie powiedzieli, że była z tłuszczem, to zajadałabyś ze smakiem i nie miała wyrzutów sumienia, skoro nie było to od Ciebie zależne, to daj sumieniu spokój:) Gratuluję spadku wagi:) Najważniejsze, że dieta działa:) Reakcje męża są naa wagę złota na tej diecie. Mój przyszły mi tłumaczy, że jak to jest, że jestem na diecie, skoro ja nigdy wcześniej tyle nie jadłam:) Ja do jajecznicy dolewam jeszcze troszkę mleka, bardziej puszysta mi się wydaje, możesz spróbować:) Jaki zestaw przepisów będziesz testować?? Marzenko - no witaj:) Najważniejsze, że weekend z twoim Twoim był udany:) My tutaj jesteśmy i czekamy na Ciebie zawsze:) Dobrze, że byłaś dzielna i zmotywowałaś Kochanie do nowych kulinarnych potraw:) Niby zwykła jajecznica, a ile z nią zamieszania i radości:) SUPER!! czasami mi się uda coś sensownego napisać!! Gratuluję schudnięcia!! Weź pod uwagę, że byłaś po obiadku, rano, na czczo byłoby jeszcze mniej!! Widzisz, dieta działa:) Ta nas do celu doprowadzi:) Uśmiechaj się do monitora - on też potrzebuje uśmiechu czasami:) Alicjo z Wrocławia - generalnie żadna z nas o tabletkach nie pisze, zatem nie do końca wiem dlaczego chcesz nas nauczyć ich stosować, ale za dobre chęci jak najbardziej dziękujemy.Poza tym piękna reklama tramwajów zsynchronizowanych:) A co do ruchu - każdy ma na niego ochotę w innym czasie i nie wiesz, czy dziewczyna z pokładem tłuszczu na brzuchu nie wstaje co dzień o świcie i nie biega przez dwie godziny, a później nie ma już ochoty po pracy śmigać po schodach. Piękna myśl, sport to zdrowie, ale może bez szufladkowania ludzi, którzy po 10 godzinach w pracy mają ochotę usiąść w autobusie, szybciej być w domu, a po powrocie i obiedzie iść na przykład z dziećmi na basen czy spacer. Rozumiem Twoje rozżalenie spowodowane korzystaniem z windy dla niepełnosprawnych, ale to chyba nieodpowiednie forum - może jakieś forum miłośników Wrocławia znajdziesz sobie? Jeżeli chcesz podzielić się z nami doświadczeniami z dietą związanymi, to oczywiście, będzie nam bardzo miło i zapraszamy - pozwolę sobie w imieniu wszystkich zaprosić - ale nie każ nam proszę ratować społeczeństwo z otyłości, bo jakoś nie mamy takiej mocy, poza tym piszesz do ludzi, którzy walczą ze swoją wagą, zatem nie do końca wiem, co miał na celu ten wywód, chcesz nas ostrzec że mamy z wind nie korzystać?
-
No gdzie się podziewacie?? Smutno mi bez Was:) Marzenko, jak tam grill się udał?
-
jestem po degustacji... żebym mogła napisać że niebo w gębie, to bym napisała. Ptasie mleczko wyszło nieco mdłe... niestety, może przez to, że wbrew temu co w przepisie, zapomniałam o jogurcie... na wierzchu powstała pianka, pod spodem ubita konsystencja o smaku ... żelatyny. Co prawda było to nawet słodkawe, ale nie jakoś wybitnie. Mam wrażenie, że powinnam to wymieszać normalnie łyżką przed wstawieniem do lodówki, wtedy te bąbelki powstałyby może w środku i całość byłaby bardziej puszysta. Poza tym - polane jogurtem jest sycące i smakuje inaczej niż wędzona ryba, której ostatnio mam troszkę przesyt:) Polecam jako odmianę - porcja starcza na dwa razy, ale żeby było to ptasie mleczko, to chyba ciutkę za dużo powiedziane. No lecz cóż, w końcu jesteśmy na diecie. Marzenko - kobieta ma rację, dwa jogurty to troszkę mało jak na połowę dnia. Nie jesteś głodna?? czasami po prostu nie ma się ochoty na jedzenie, ja to rozumiem, ale generalnie to jadasz więcej, prawda?? Ja wiem - marudna jestem, najpierw o zasadach, później mi znowu źle - ale wiesz, jak to z babą:) trudno za nią trafić:)
-
niestety, nie jest jeszcze gotowe - chciałabym się już podzielić z Wami wrażeniami, ale niestety nie mogę jeszcze spróbować...eh.. jestem nieco niecierpliwa
-
Marzenko - ja dzisiaj zgrzeszyłam - piszę do Ciebie, bo strzegąc tego, byś przestrzegała zasad, sama je naruszyłam, zrobiłam sobie dzisiaj ptasie mleczko - chłodzi się w lodówce:) - jak smakuje napiszę Wam za jakieś 2 godziny, jak je z tejże lodówki, zdatne do jedzenia wyciągnę. W każdym razie, dorzuciłam aromat - ale na moim osiedlu nie znalazłam żadnego bez oleju, nie doczekałam się odpowiedzi, co z nimi, uznałam zatem, że raz na jakiś czas zrobienie sobie deseru obejmującego kilka kropel - słownie pół łyżeczki - aromatu właśnie, będzie grzechem, który można przełknąć... Mam nadzieję, że smak będzie grzechu warty. Podaję Wam w każdym razie przepis na moje cudo:) PS. w sumie, to mogłabym zamiast aromatu po prostu zagotować w mleku laskę wanilii... no cóż, następnym razem będę może mądrzejsza, to zależy jak dzisiaj będzie mi mój deser smakował:) PTASIE MLECZKO: 1/2 szklanki mleka jajko 4 łyżeczki żelatyny kilka kropel aromatu i cynamon mleko zagotować, zdjąć z ognia, wsypać żelatynę tak żeby się rozpuściła, ubić na sztywno pianę z białka, i delikatnie wymieszać z żółtkiem (w moim wydaniu delikatne mieszanie odbyło się za pomocą miksera:) ), do mleka dodać pianę i szybko wymieszać, następnie dodać aromat i cynamon (wymieszać) masę przelać do miseczek i wstawić do lodówki i delektować się tym co wyjdzie:) A czy wyszło, to napiszę już jak spróbuję:) W smaku na surowo było całkiem niezłe:)
-
Marzenko - możesz sobie pierś z grilla przyprawić dowolną przyprawą, możesz zjeść jakie chcesz mięsko z grilla dozwolone, możesz też rybkę sobie upitrasić:) Wiem, że jesteś dzielna i sobie poradzisz, a jak będą się pytać dziwnie, to powiedz po prostu, że nie zawsze człowiek musi mieć ochotę na kiełbachę i niech się odczepią, bo na nich nietoperze ponasyłasz:) Tak, jutro jak już masz warzywka, to spokojnie zajadaj korniszony:) Jak kończysz fazę uderzeniową, to wejdź jutro na wagę, zobaczysz ile proteinki same dały Ci wagowego spadku:) Najwyżej poprawisz wyniki we wtorek już po okresowym zamieszaniu. Dzisiaj ja mam pierwszy dzień, wpakowałam się na wagę i nie ma różnicy, zatem popraw sobie jutro humor nową wagą - wierzę, że tak będzie:)
-
znalazłam w książce z przepisami dukana, że może być dodany np. aromat migdałowy bez dodatku tłuszczu i cukru - macie jakiś pomysł gdzie znaleźć takie cudo??
-
zainspirowana poszukiwaniami przepisów, przedstawiam Wam dwa tematy forum z samymi przepisami, a do tego jedna z samymi deserami:) http://www.forum.dietaproteinowa.eu/topic/565-desery-ciasta/ http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/proteinowa/1895-przepisy-w-diecie-dukana.html Jak będziecie coś wypróbowywać to dajcie znać jak poszło i czy smaczne:) Jeszcze mam pytanie - jak to jest, że możemy jeść aromat do ciasta? czy to czasami nie za słodkie i za dużej ilości węglowodanów nie ma, ani czasami nie jest na oleju?? Przeczytałyście może dokładniej książkę - ja tak raczej wybiórczo:) może tam jest odpowiedź?
-
Antkamamo - może widzisz, spodobał Ci się i chesz do niego wracać, a stara, gruba baba zadziałałaby zniechęcająco i od razu by się plecy naprawiły:) Pestki i krzaki w rodzynkach, to kara, za to, że się zajadasz bakaliami, niegrzeczna dziewczynka!! :) Marzenka - najazd indian - niezłe:) Wiesz, ja też miałam wrażenie, że z owocami i bitą śmietaną zamiast jogurtu naturalnego byłyby smaczniejsze:) Mi "Pan doktor" powiedział, że mam się nie odchudzać - coś chyba musiałam popsuć, albo mi wyszło, że jestem straconym przypadkiem, z którego już nic nie będzie.
-
ZNOWU POMERDAŁA!!! Po fazie uderzeniowej jest naprzemienna, czyli tak jak robiłam do tej pory - tydzień białek i tydzień białek z warzywami jest jak najbardziej poprawny:) Kurczę, takie proste to jest, a tak się kręcę jak dzieciak. Za zamieszanie przepraszam.
-
Marzenko - troszkę mi ulżyło, że się nie złościsz, bo różnie mogłaś przecież zareagować, np. tak, że się wtranżalam niepotrzebnie itp. Dobrze, że nie przeprowadziłaś wrogiej interpretacji tego co napisałam:) Masz moje wielkie wsparcie i strasznie chciałabym, żeby nam wszystkim wyszło:) Co do placuszków - mam nadzieję, że smakowały:) Wiesz, ciasto nie jest rzadkie aż tak bardzo, ale też nie nazwałabym je ścisłą masą:) Moim najnowszym odryciem jest to, że jak się porobią na nich bąbelki takie powietrzne, to jest to najlepszy moment do przewrócenia na drugą stronę. Dorzucenie jednej łyżki, jak ciasto rozkładasz na dwa dni to nie grzech:) Spokojnie.:) Marzenko, mamy wiele wspólnych cech - ONZ na nas nie działa, mamy słabość do pieczywa i ziemniaków (z tego co pamiętam) a do tego jeszcze okres w podobnym czasie:) Mój ma zaplanowany czas przyjścia jutro, zatem odbyłam ważenie już dziś. Co prawda nie zobaczyłam nic nowego, ale może jakoś ze spokojem te pierwsze dni bez wchodzenia na wagę wytrzymam:) Antkamamo- wybierz sobie jakiegoś przystojnego masażystę, to od razu polubisz swoje "naprawianie" pleców:) A tak na poważnie, to przykro mi, że znowu się coś popsuło, a co gorsza, że akurat przed komputerem Cię boli najbardziej. Lecz się Laseczka, żebyś mogła wyprostowana, z głową do góry chodzić i się swoją figurą chwalić!! :)
-
MARZENKO - gdzie jesteś!? Jak waga? Miałaś się ważyć pod koniec tygodnia
-
Witam witam. Byłam na wadze i chciałam o poranku przedstawić jakąś radosną nowinę - ale niestety - stoi. Doczytałam w książce, że jak stosowało się liczne diety, to każda kolejna działa gorzej i trudniej jest zrzucić wagę. Nie jest to specjalna nowość, ale jakoś mnie przygnębiła. Też tak macie, że jakaś myśl jest w Waszej świadomości, ale jak już ją ktoś powie, to jest jakaś bardziej przygnębiająca?? Eh, a poranek miał być taki optymistyczny:) A, jeszcze z ciekawostek - wczoraj moja przyszła teściowa, której też dałam przepis diety, nazwała mnie "Hitlerkiem", troszkę mi ręce opadły. Miano otrzymałam, bo pytałam się jak jej idzie i jak chciała coś jeść, to mówiłam, że tego na diecie nie ma...hmm... no cóż.. Antkamamo - gratuluję:) Tak, właśnie tak jest w książce, faz nie mieszamy, tylko przechodzimy jedną po drugiej. Druga faza - naprzemienne, pozwala jeść białka i warzywa do momentu w którym nie osiągniemy wagi cud. Przynajmniej tak mi się wydaje, mam nadzieję, że znowu niczego nie pokręciłam. Kobieto - widzę jednak że pokręciłam...zaraz zajrzę do książki i wszystko wyjaśnię:) aquashe - witamy. Jak widzisz odchudzamy się na zawołanie różnymi dietami:) Dziewczyny o swoich wynikach opowiedzą sama, ja powiem o swoich. Po 4 dniach ONZ spadłam 1 kilogram. To było dla mnie nieco za mało, dlatego zrezygnowałam i przeskoczyłam na kopenhaską. Moje ciałko nic się po ONZ nie zmieniło, tak jak bym po prostu jadła i nie chudła. Moje doświadczenia z kopenhaską - wbrew większości - są bardzo pozytywne. Trudno opowiadać o wielkiej sile jaką się na niej ma - tak nie jest. Każda dieta powoduje pewną zmianę w organizmie mniej lub bardziej drastyczną - każda może spowodować zawroty główy itp. Ja najbardziej odczułam to na ONZ - spadku wagi nie było, a siły w ogóle, chodziłam jak lunatyk po świecie. Pamiętam, jak wyciągnęłam moje Kochanie na spacer - to nie jest łatwe zadanie:) i nie miałam siły iść ledwo po wyjściu z klatki schodowej. Różne organizmy inaczej na diety reagują. Twoje wypadanie włosów - tutaj oczywiście sobie gdybam, jeżeli skonsultowałaś to z lekarzem, to już inna bajka i jego zdanie z pewnością jest poprawniejsze - też mogło być zestawieniem czynników - dieta, osłabienie organizmu chorobą, antybiotyk itp. Za anginę raczej nie winiłabym diety. Podczas ciężkich chorób diet nie stosujemy - organizm musi wtedy walczyć o zdrowie a nie o cudną figurę. Co do jo - jo. Wiesz, ja nie wierzę, że istnieje dieta, po której jo - jo się nie pojawia. Ono jest zawsze, jeżeli w poranek następujący po ostatniej dietetycznej kolacji zaczynasz jeść normalnie, pochłaniasz pieczywo i inne cuda, nie stosując zasad zdrowego żywienia i rozsądku w dobieraniu pokarmu. Dieta nie trwa 14 czy 13 dni, dieta jest początkiem, który ma zmienić resztę naszego pomysłu na odżywianie. Jak widzisz, zaciekle bronię kopenhaskiej, bo w moim przypadku zmieniła mi figurę i dała inny rozmiar, inną pewność siebie i oddała mnie, jak patrzę w lustro to siebie widzę po prostu:) Tak, jestem jej wielką zwolenniczką i poprawiam raz na dwa lata, żeby rezultaty były trwalsze. (mogłabyś spytać, dlaczego stosuję kolejną, skoro tamta jest taka znakomita i miałabyś słuszną rację - po pierwsze dlatego, że kopenhaskiej nie można wcześniej niż przed upływem dwóch lat powtarzać, ponieważ jest wtedy mniej skuteczna, "głodzimy" się troszkę, a efekty nie są zachwycające, bo organizm się uodpornił na dietę. Po drugie - zapuściłam się troszkę jedząc wszystko jak leci i pojawienie się nadmiaru wagi było już blisko - to nie efekt jo - jo mnie zaatakował, tylko bezmyślność - pizza, buły, masło, świeży biały chleb, panierki nawet na kalafiorze, wszystkie pyszności świata, których pochłaniałam w nadmiarze) Po trzecie - motywację mam ślubną:) ) Co prawda podzieliłam się z Tobą doświadczeniem wątpliwym z 4 dni ONZ i dłuższych chwilach z kopenhaską, ale mam nadzieję, że jakoś się przydadzą:)
-
http://www.dukandiet.co.uk/ - dziewczynki tutaj macie link do testu dukana:) Marzenka o nim pisała, a ja wcześniej nie widziałam, dlatego to dla tych, które chcą się sprawdzić - test co prawda jest po angielsku, ale - jak dla mnie - to lepiej niż po francusku:) Innego - wersji polskiej - nie znalazłam.
-
Mrzenko - wyjdą wyjdą:) Ale grzeszysz ciągle moja droga - serek wiejski nie-lekki!? nieładnie. Ja tutaj będę stała na straży przestrzegania zasad:) Co do ważenia - jestem pełna nadziei, że tym razem będzie dobrze. Musisz tylko uważać - nie zrozum mnie źle - ale ciągle naginasz troszkę zasady, np. danio, smarowanie patelni olejem (kapką:)), mirinda. Dostarczasz do organizmu składniki, które na tej diecie nie powinny być dostarczane, a tym samym przyzwyczajasz go do dużej dawki białek, bez drastycznego odstawienia węglowodanów, nie zaskakujesz go, tylko tak przechodzisz stopniowo, a to takie działanie z zaskoczenia daje najlepsze efekty. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego w negatywnym znaczeniu, każda z nas odchudza się po prostu po swojemu, jednakże kategoryczne zdanie na temat tej diety, poprzedzające rzucenie jej w kąt, wypowiedz dopiero po takim drastycznym jej stosowaniu. Nie złościsz się na mnie, prawda?? Intencje mam jak najbardziej dobre i szczere. Co do mojej fazy - to ja zbłądziłam, a błąd zaczerpnęłam ze strony do której link Wam już podałam, z resztą z której korzystacie - www.dieta-dukan.pl Dzisiaj zagłębiłam się w książkę. Okazało się, że powinno być tak - same białka przez dni od 1 do 10, a później już do wymarzonej figury dieta przemienna, czyli ta faza równomiernego spadku wagi, w której można jeść warzywa. A ja - mądra ja:) - stosuję tydzień takiej i tydzień takiej, na zmianę. Zatem teraz jestem znowu na samych białkach. Wprowadzę jednak modyfikację - teraz zostanę już na tych białkach do 22 sierpnia, a później zacznę właściwą fazę drugą, czyli "naprzemienną" z warzywami i na niej trwała będę do 4 z przodu. Od, takie zamieszanie z fazami:)
-
eh, piszę oczywiście w ramach ostrzeżeni w sprawie placuszków cynamonowych - dzisiaj postanowiłam czas zaoszczędzić i zamiast ubić pianę z białek, to wymerdałam je tylko, tak, żeby białe i puchate się zrobiły - dzięki temu zaoszczędziłam czasu ogrom - taaak - najpierw musiałam myć trzy razy więcej naczyń, ale pomijając - placuszki poprzypalały się, nie dało się ich przewrócić i musiałam wyrzucić 8 plackowych pyszności... musiałam wszystko robić od początku, poprzedziwszy wielkim myciem patelni - zadanie dzisiaj było niełatwe... Tym samym pamiętajcie, żeby placuszki wyszły, koniecznie ubijcie pianę z jajek!! Wprowadziłam też modyfikację - zamiast serka wiejskiego dodałam pół kostki twarogu i jogurt. Wyszły dużo bardziej puszyste i wilgotne. Co prawda słodziutkie nawet z moimi ostrymi przyprawami, ale cóż - taki dzień dzisiaj najwyraźniej kulinarnie doskonały...
-
Kobieto - jakież plany. Jak będzie w realu to zobacz sobie jeszcze jogurt grecki light - ja znalazłam go tylko w realu i był przyjemną odmianą po naturalnych danona. Miałam kiedyś taki sposób na rybę z folii, ale dodawało się masełka, to chyba nie będę nawet przedstawiać go teraz. Jak poznasz jakiś sposób tajemny, to czekamy na opinie:) Marzenko - smacznych placuszków:) Ja poszperam, może znajdę jakiś kolejny przepis dla urozmaicenia:) Jeśli nic ciekawego do głowy mi nie wpadnie, to u mnie też będą placuszki, tym razem na ostro i z musztardą:) Moja waga się "naprawiła" tzn. wróciła na poziom -7 kg. Kurczę, jakoś nie mogę schudnąć na tej diecie. Chyba jednak jem za dużo. Co gorsza, mam wrażenie, że tyję... jakieś anomalia mi się zdarzają - mam nadzieję, że to zasługa zbliżającego się okresu....tak, tego się będę trzymać.
-
Witajcie witajcie. Marzenko - broń Cię boże z tym olejem, przecież to sensu nie ma żadnego, jak oleju dorzucisz..:( Ja mam patelnie z Ikei za 20 zł, która nawet nie stała obok teflonu i doskonale spełnia swoje zadanie. Niestety - chlebek strasznie zamula nasze brzuszki, ale przez niego też szybciej chce nam się jeść. Jego smak co prawda bywa wart grzechu:) ale lepiej jest nie grzeszyć i wyglądać tak, jak się marzy:) KObieto - gratuluję, wyniki masz ekspresowe:) Serki - twarogi chude - one są zawsze 0%, poza tym serek wiejski lekki (3% tłuszczu) i jak u mnie, to na tyle uczty serowej. Twój tuńczyk jest ohydny, a ja dzisiaj się nadziałam na trewala z leclerca który był konsystencji podeszwy. Koszmarnie stary - więcej tam ryb nie kupię, w ogóle się go zjeść nie dało. Masakra, znowu się ryb jeść oduczę... Antkamamo - żurawinowa tak brzmi tylko niestety - nie można liczyć na słodycz z niej płynącą. Mam Malwę, czy coś takiego. Nie najgorsza w każdym razie:) Marzenek - herbata Ci smakuje lepiej, przez to właśnie, że ją piłaś u babci. Moja Musia robi taką herbatę z cytryną, której nikt powtórzyć nie umie:) Niby zwykła herbata, a taka Mamusina:)
-
Antkamamo - mały dezerterze!! :) Dobrze, że Twoje plecki już są całe i zdrowe, uważaj na siebie a nie kręgami się rozrzucasz:) Masuj się, żeby było dobrze:) W gruncie rzeczy, to możemy się herbatkami zamienić, mam żurawinową i ananasową zieloną i z przyjemnością bym posmakowała także tej z pigwą:) Jeżeli Cię to pocieszy, to na diecie węch chyba każdemu się wyostrza:) Zapachy są bardziej intensywne, a mnie to się jeszcze dieta "na oczy" rzuca:) Jak na niej jestem, to widzę zawsze ładniejsze potrawy, bardziej kolorowe niż przed. Na dukanie najśliczniejsze są owoce, mówię Wam, że chyba takiego urodzaju owocowego to ja jeszcze nie widziałam, każde jabłuszko jest śliczne, błyszczące, eh... masakra... Marzenko - ja dzisiaj na samo dno lodówki schowałam gigantyczny słój ogórasków:) No niestety, pożegnałam się z nimi i mam nadzieję, że jakoś uda nam się bez siebie wytrwać do przyszłego tygodnia:) Zagadałyście mnie, a ja tutaj piszę w bardzo ważnej sprawie - w sprawie placuszków cynamonowych:) Słuchajcie, przepis odkryłam na stronie którą Wam już podrzuciłam. Troszkę mi się potrawy znudziły, to sobie zmontowałam coś nowego, przedstawiam przepis (oczywiście Moniczo zmodyfikowany) Placuszki cynamonowe: 2 jajka serek wiejski lekki łyżeczka cynamony 2 łyżki otrąb owsianych 2 łyżki otrąb pszennych (wiem, że dzienna dawka została przekroczona, ale spokojnie wam starczy placuszków na dwa dni, zatem uznajmy, że dawka jest zachowana) Najpierw oddzielamy jajka od żółtek i ubijamy białka na piankę, dodajemy żółtko, ubijamy. Jak już będzie rasowy kogel - mogel, dodajemy serek wiejski i merdamy dalej, a na sam koniec dodajemy otręby i cynamon (mądry polak po szkodzie - ja dodałam na początku i pół miałam kuchni cynamonowej:)) Tworzy nam się masa, którą łyżką nakładamy na rozgrzaną patelnię teflonową. Przewracamy je jakimś cudem na drugą stronę - dla kuchennie sprawniejszych to nie będzie stanowiło problemu, dla mnie było raczej wyzwaniem:). Mamy gotowe placuszki, które zjeść możemy np. z jogurtem naturalnym. Ewidentnie brakuje w środku czegoś soczystego np startego jabłuszka, ale takie eksperymenty w 3 fazie dopiero. Możecie spróbować też na ostro - zamiast cynamonu dodać ostrych przypraw - soli, pieprzu, papryki. Wtedy będą doskonałą podstawą prawie - kanapki, czy jako przekąska do mięska, albo zjeść będzie można z musztardą (moje ulubione zestawienie). Te cynamonowe z mięskiem rybim raczej nie najlepiej smakują - próbowałam:) Życzę smacznego:) Napiszcie czy próbowałyście:)
-
beik - cieszymy się Twoim szczęściem, ale na forum będzie się wypowiadał każdy, kto ma na to ochotę, a na pewno Ty nie będziesz nim zarządzać. Masz ochotę dzielić się z nami swoimi doświadczeniami diety - proszę bardzo, jeżeli Ci nie odpowiada - załóż swój temat. Wybór należy do Ciebie. Marzenka - korniszony mają być jako przyprawy, czyli tak ciutkę do smaku. Ile to jest ciutka, to już inna sprawa:) Ja nie wiem:) Na wszelki wypadek nie stosuję, a jak mi coś jest za sucho, to polewam jogurtem:) Taka moja broń na suchości:) Cieszę się, że mogłam w czymś pomóc. Marzenka JESTEŚ DZIELNA!! GRATULUJĘ ZWYCIĘSTWA NAD CHIPSOWĄ POKUSĄ:) Oby tak dalej:) Jak następnym razem będziesz miała ochotę na kolację, do usmaż sobie jajecznicę na teflonowaj patelni, albo zrób na parze - wtedy nie będzie Ci samotnie jak wszyscy jedzą, a przecież możesz jeść ile chcesz:)
-
Witam witam, jak zwukle przy kawce - tym razem nie porannej:) Marzenko - piękne plany:) Wujek zwątpi jak Cię na święta zobaczy:) Naprawdę - dzięki temu, że możemy jeść kiedy i ile chcemy, jesteśmy w stanie wytrzymać na tej diecie bardzo długo bez żadnych grzeszków, Tobie też się uda. Marzenko, nie wiem jaki jadłaś jogurt, ja jem danona i ma chyba koło 6 - węglowodany są zawsze, trzeba na nie uważać, ale jogurt naturalny zawiera takie "niegroźne" :) Co do danio - ja bym nie ryzykowała, nie należy on do kategorii serków dietetycznych, ma wkład waniliowy i choć tłuszcz jest w granicach - tak jak piszesz, to węglowodanów znając życie koło 10 - za dużo. Wiesz, ja nie mam z tym problemu, jestem świadomym konsumentem, a etykietki po to są, żeby je czytać. Serkiem 0% jest chudy twaróg w kostkach, innych nie upolowałam. Wiesz Marzenko, jeżeli chce Ci się jeść i myślisz o jedzeniu, to zjedz coś po prostu. Tak będzie łatwiej dla brzuszka, a diecie to przecież nie zaszkodzi. kobieto - uważaj na cebulkę na dukanie, to jest warzywo, a warzywa dopiero w następnej fazie...Jeśli chodzi o ryby, to ja jadłam tuńczyka - oczywiście w sosie własnym albo wodzie. Innych nie próbowałam, żadnych zalew ani innych cudów na pewno nie można mieć w brzuszku. Muszę Wam się do czegoś przyznać. Wpadłam w nałóg herbaty Nestea truskawkowej, zielonej. Oczywiście miałam pełną świadomość, że to napój herbaciany, ale jakoś miałam to za nic. Okazało się, że brak spoglądania w tym wypadku na etykietkę doprowadził mnie do jednego kilograma w przód. Ci prawda jestem na etapie - 6 kg, ale z powodu napoju.... masakra. Dziś dzień bez-herbaciany.