nietoperzyk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nietoperzyk
-
po tygodniu dostałam się do wagi. Efekt mojej zmodyfikowanej diety: 3,5 kg w dół!! :)
-
Dzień 5. zaliczony. Grzechem była kawa w mojej ukochanej kawiarni, jak sądzę bez odtłuszczonego mleka tylko ze zwykłym. Trudno, miałam wczoraj smutaskowy dzień, pocieszałam się kawą i nie mam nawet wyrzutów sumienia. Wczoraj zjadłam 200 g. łososia na śniadanie, a na obiado-kolację twaróg chudy 0% wymieszany z jogurtem. Koniec posiłków. Co do Coli - to przecież jest cola zero - zresztą w książce dozwolona. Wolę się napić jej, niż mieć w głowie nic prócz jedzenia, albo nie daj boże podjadać cokolwiek. Muszę też się przyznać do pewnej modyfikacji SB na moje własne potrzeby. Jak widzicie nie stosuję 5 posiłków. Wprowadziłam pewną mieszankę I fazy SB z kopenhaską i proteinową. Połączyłam pewne zasady po prostu. Wzorem jest jadłospis kopenhaskiej, z którego wyłączyłam owoce i marchewkę, zastępując to tym, co dozwolone jest w I fazie, a do tego stosuję zasady z diety proteinowej - np. posiłki jem na zimno, żeby organizm musiał je ogrzewać i przez to spalać więcej energii. No cóż, jest to taki "autorski program". Czuję się świetnie, wyglądam - wydaje mi się lepiej - po tych 5 dniach i niezależnie od tego, jak bardzo będę przekonywana do tego, że powinnam to zmienić, to zostanę przy swoim:) Taki jestem mały uparciuszek:) Po tych dwóch tygodniach, zastosuję dwa tygodnie kolejne, z wprowadzaniem owoców i marchewki, pozostając na bazie kopenhaskiej i SB w II fazie. Później - zgodnie z zaleceniami, będę wprowadzać nowe produkty stopniowo, tak jak na rozpisce drugiej fazy. Taki mam plan długoterminowy. Na razie zaczęłam dzień 6. Tak, na pewno spotkam się z zarzutem, że to nie jest zdrowa, zrównoważona dieta. Hmm, nawet nie zaprzeczę:) ilość kalorii faktycznie jest znacząco ograniczona, ale znam siebie - długotrwały brak efektów spowodowałby tylko, że bym zrezygnowała i rzuciła się na bułę z żółtym serem przy pierwszej sposobności. Dzięki takiemu rygorystycznemu ale stopniowemu przejściu na "dobrą drogę" zapewnię sobie wytrwałość. To jest taki mój subiektywny program, zatem nie krzyczcie o zdrowiu bardzo ładnie proszę.
-
Na pewno się uda!! Dzień 3 minął wczoraj znakomicie!! Zero grzeszków!! :) Mój Mąż jadł zdrowo, co mnie też bardzo cieszy, dzisiaj do pracy zabrał sobie kanapki pełnoziarniste:) Jestem z niego dumna! Ponieważ nie mam wagi, sprawdzam się tylko na ciuchach. Jest lepiej... no jest, ale nie jest tak rewelacyjnie jak bym chciała. Wiem wiem, to dopiero czwarty dzień, ale wiecie chciałabym zobaczyć takie wow na moich ciuchach:) Nic, cierpliwości mi potrzeba więcej i tyle:) Za Was i siebie trzymam kciuki!!
-
Cześć Laseczki!! Wczoraj z wielkim hukiem sukcesu minął drugi dzień!! Z hukiem dlatego, że potaśtały mi się godziny i kolację zamiast o 17:30 zjadłam o 16:30, przez co już o 18 głodna byłam jak cholera. Ale... WYTRWAŁAM!! Pomogła mi Cola zero:) Trudno, brzuszek się wzdął - fakt, ale za to żadnego grama za dużo kalorii, pożywienia, czy jakąkolwiek jednostkę określającą jedzenie przyjmiemy - nie był:) Jestem z siebie taka dumna!!! Wczoraj na śniadanio-obiad zjadłam łososia (może jakieś 150 g) ale to był deser po rulonikach (sałata z odrobiną musztardy zrulowana z tuńczykiem (tego było jakieś 25 g - resztka z jakiejś sałatki). Na obiado-kolację o nieszczęsnej 16:30 2 jogurty naturalne. Kawa jedna, z mleczkiem 0%, a do tego znowu kilka szklanic coli zero:) Co więcej - muszę Wam napisać coś bardzo ważnego!! Od dzisiaj mam większe dietowe wyzwanie niż kiedykolwiek. Od dzisiaj na SB jest ze mną mój mąż!! On od II fazy, ale podjął dzielną decyzję!! Jestem z niego dumna, a wyzwanie jest dla mnie.
-
relacja pierwsza :) Wczoraj miałam pierwszy udany dzień!! Naprawdę udany i dlatego się postanowiłam z Wami nim podzielić. Na śniadanie pożarłam łososia z sałatą zieloną i naprawdę się najadłam. Na obiado-kolację zjadłam omlet (może pochwalę się dodatkowo - to był pierwszy omlet jaki zrobiłam w życiu:) ). Omlet był z farszem w postaci zmielonych brokuł z pomidorem ala krem. Do tego jedna kawka z odtłuszczonym mlekiem i kilka (niestety kilka) szklaneczek - ale za to malutkich pepsi max - czyli bardzo bez cukru :) Dzisiaj dzień drugi - zapał nie minął. Zobaczymy jak pójdzie, ale pewnie żeby nie zapeszać zdam Wam relację dopiero jutro. Na razie bardzo się rozburczałam, ale śniadanie w postaci łososia z sałatą:) zaplanowane jest na godzinę 12:)
-
Czesć wszystkim marthoocha - gratuluję obrony i zasłużonych wakacji:) Dieta na razie szła tak sobie, ale to przez to, że mój zapał był taki sobie. Dzisiaj rano stanęłam przed lusterkiem nago, obajrzałam się z każdej strony jak tylko się da najdokładniej i stwierdziłam, że nie mogę sobie tego dalej robić! Tym samym - jak to bywa zwykle - największym motywatorem był własny widok:) Pamiętam, jak dawno dawno temu zaczynałam przygodę z dietami, to też zastosowałam sobie taki motywator - zrobiłam sobie zdjęcie nago. Szybko je wykasowałam, ale w pamięci zostało na długo i teraz właśnie (w sensie dzisiaj przed lusterkiem) sobie o tym przypomniałam. Zakładam, że będzie od teraz dużo lepiej mi stosować się do zasad diety. Na pewno zacznę od I FAZY:) Moja mama zawsze rozumiała moje dietowania, sama mi podpowiadała i w ogóle. Poza tym - jeżeli chodzi o finanse -to przecież odtłuszczone mleko nie jest przesadnie droższe niż normalne, podobnie z jogurtami, czy białym serem. Na pewno znajdziesz racjonalne argumenty, żeby przekonać mamę, że tak jest lepiej. Moja nauczyła się dla mnie gotować dania wegetariańskie swego czasu, teraz po prostu wpuszcza mnie do kuchni, żebym przygotowywała sobie jedzenie sama, bo nie wie na co akurat mam ochotę. Po prostu naucz się sprzątać:) Shaneeya - najważniejsze jest zacząć chyba, prawda? Bardzo prosportowo:) Ja uwielbiam biegać zimą, po śniegu - to jest fantastyczne dla mnie. Jakoś wiosną mi przechodzi ten zapał:) Ale bieg na 10 km - to nie lada gratka:) Gratuluję samozaparcia.
-
Może to nie głupi pomysł. Grzeszę w sumie tylko owocami - truskawkami:) i tymi otrębami nieszczęsnymi. Ograniczyłam jedzenie, jem zdrowiej, zobaczymy. Może po prostu jak raz zacznę i będę dzielna. Na razie (tak jak jem)spokojnie mogę uznać, że stosuję się do zasad II fazy. Shaneeya - ja czekam na Twoją historię dietowania:) Wspaniałego wieczoru
-
Shaneeya spokojnie, nie jestem chora, będę żyła:) ale Twoja troska była bardzo miła:) Mam nadzieję, że się odwdzięczy, choć ostatnio z tym odwdzięczaniem idzie mu gorzej - nie może się zebrać. Ale nic dziwnego, skoro ja też diety przestrzegam tak sobie. Dzisiaj na przykład pochłonęłam wędzonego halibuta z 3 ogórkami kiszonymi i truskawki (mimo że przecież owoców jeść nie można, ale to były naprawdę najpyszniejsze truskawki jakie jadłam, a mój truskawoholizm sprawia, że nie mogę sobie bez nich poradzić, jak je widzę takie prześliczne na straganach i pachnące i nawet sobie nie wyobrażacie, jakie one były przesłodziutkie!!) Do tego wypiłam dwie kawy. Teraz siedzę i zastanawiam się, czy mogę sobie pozwolić jeszcze na jakiś posiłek...
-
Witajcie:) Drugi dzień. Na razie nie mam siły w ogóle. Nie wiem jak to się stało, ale naprawdę całkowicie nie mam mocy. Dzisiaj na śniadanie się nie załapałam, na obiad znowu będzie łosoś:) jestem wegetarianką, zatem uciekam do wędzonych rybek, które jeszcze toleruję. W mojej książce mam zakaz otrębów wszelakich w pierwszej fazie - tak, to od tej fazy zaczęłam. Co do ruchu - hmm - mam zakaz ruszania się i "naprężania" skóry jeszcze przez 2 i pół tygodnia. Konsekwencje mogłyby być "rozlewne" dlatego nie będę ryzykować, zacznę się ruszać nieco później. Co do cierpliwości w oczekiwaniu na osiągnięcie celu jakiegokolwiek - nie posiadam jej za grosz:) No ale zobaczymy jak to wyjdzie. W domu nie mam wagi, zatem obserwacje będą tylko ciuchowo - lusterkowe:) Shaneeya - dziękuję za wsparcie:) 3 lata to kawał czasu... eh.. długo to wszystko trwa. Ale trudno, będę dzielna:)
-
Shaneeya bardzo dziękuję za odpowiedź. Dzisiaj mam pierwszy dzień - swoją obecną wagą jestem lekko podłamana. Właśnie jem kolację, ale jeszcze kończę zapasy z lodówki zatem skusiłam się na jogurt naturalny... z ziarnami zbóż. Niestety. Diety które stosowałam w przeszłości: 1)dieta kopenhaska 2)odchudzanie na zawołanie 3)dieta płaskiego brzucha 4)dieta jogurtowa 5)dieta białkowa (dukana) 6)dieta 1000 kcal. Więcej grzechów nie pamiętam:) Potrzebuję 10 kg... nieco się zapuściłam...najgorzej po urlopie, kiedy to sporo mi wskoczyło w ciągu 5 dni. Dzisiaj przechodziłam kryzys, jak nie wiedziałam w co się ubrać do pracy - generalnie we wszystkim źle wyglądałam. Nie pamiętam siebie w takim stanie - pamiętam co prawda w gorszym:) ale to było z dobre 5 lat temu, od tego momentu się dzielnie trzymałam - do teraz. Wsparcia, także potrzebuję... Dzisiaj na śniadanie zjadłam serek wiejski lekki z pomidorkami i sałatą jako przekąskę jogurt naturalny, na obiad łososia wędzonego z kiszonym ogórkiem i teraz jogurt na kolację. Dobry zestaw? (wyłączając otręby - o czym wiem). Do tego tylko jedna szklanka kawy, dużo wody mineralnej i herbatka zielona. Za wszelkie sugestie będę wdzięczna. Za Was trzymam kciuki:) Za siebie też..
-
a i jeszcze chciałam Was od razu z góry przeprosić. na pewno na forum już padły odpowiedzi na te moje pytania, ale napisałyście aż 341 stron:) troszkę by mi zajęło, zanim bym je znalazła, dlatego poszłam troszkę na skróty i zadałam te pytania znowu...
-
Cześć wszystkim. Przeczytałam książkę dzisiaj o świcie, od dzisiaj też zaczęłam dietę, od pożywnego śniadania w postaci serka wiejskiego light z sałatą i pomidorkami. Mam jednak pewien niedosyt informacji. Całkowicie nie wiem, co kiedy trzeba jeść. Znam zasadę, że trzeba jeść trzy posiłki i dwie przekąski, ale jak to w czasie rozłożyć? Posiłki prezentowane w książce są raczej "czasochłonne" potrzebne mi jakieś szybsze rozwiązanie:) dlatego skonsumowałam taką sałatkę. Totalnie jednak nie wiem co dalej. 1) jak czasowo rozkładamy posiłki, czy są jakieś zasady w tym zakresie? 2) jak duże mają to być posiłki - w jaki sposób samodzielnie skonstruować obiad, żeby był zgodny z wytycznymi diety 3) zakładam, że pijemy standardowo dwa litry wody dziennie:) 4) czy dzień musi zacząć się od śniadania Wiem, że pytania może są i głupie, ale jednak nie poznałam na nie odpowiedzi, co mnie lekko zezłościło (muszę się do tego przyznać). Taka jestem troszkę "niepewna". Wiem, że zmiana żywienia jest mi potrzebna, diety które stosowałam wcześniej nie działają już na mnie i stąd pomysł tej, ale przyznaję, że podchodzę do niej nieco nieufnie. może przez to książkowe - rozżalenie. Wydałam 30 zł po to tylko, żeby sobie poczytać o chorobach amerykanów. Rozumiem, że światopogląd miało mi to zmienić, ale nie przeczytałam niczego nowego i w sumie część II i III książki w zupełności by wystarczyła. Eh - przepraszam Was za ten poranny sceptycyzm. Prosiłabym o pomoc, bo troszkę zbłądziłam, a raczej boję się zbłądzić.
-
Dzień dobry:) Dziękuję Marzenko i Pani na K. za życzenia:) Eh - nie mogę się przyzwyczaić do nowego nazwiska:) Poza tym, moje Kochanie z obrączką wygląda niebywale seksownie:) Wesele szybko minęło - jedyne 10 godzin:) Ślub minął jak błyskawica - nawet nie wiedziałam kiedy byliśmy już po. Mam już część zdjęć, ale nie mam jak Wam ich pokazać - jak wymyślę jak to zrobić, to Wam pokażę:) Waga wróciła na poziom - 8 kg. Ta 10 to chyba prezent ślubny był tylko:) I tak jest nieźle:)
-
to znowu ja:) Nie mogłam sobie darować, żeby nie skorzystać z okazji i Wam nie napisać, że właśnie dzisiaj na wadze pojawiło się równiusieńkie ( o ile można mówić o równości jakiejkolwiek w przypadku takiej wagi jaką posiadam ) minus 10 kg:) To chyba rekompensata za pogodę, której jakoś nie widzę.. Teraz, to już naprawdę ostatni raz do Was weszłam w ramach odstresowania przy porannej kawie:) Trzymajcie kciuki!! Buziaki
-
Cześć Laseczki Witam nowe, witam "weteranki" naszego forum:) Powiem Wam, że jestem taka zestresowana, że wczoraj cały dzień nic nie jadłam, dzisiaj jak szukałam dla Musi tekstu błogosławieństwa, to się poryczałam - ja i Ona, muszę sobie jakies leki uspakajające kupić, bo mój makijaż diabli wezmą... przepraszam, że tak Wam piszę, ale jak powiem w domu, że się stresuję - co i tak już nieumiejętnie ukrywam - to atmosfera będzie jeszcze bardziej napięta, czego bym nie chciała... oj, trzymajcie kciuki!!! Ja się diety trzymam dzielnie, nawet sobie na swoje przyjęcie upiekłam swój biszkopt, kupiłam łososia, dobrze będzie:) Ale kciuki trzymajcie i może jakos wspólnie mi sprowadźcie pogodę!! Proszę, błagam, kto umie czarować, niech mi na jutro wyczaruje słońce!! Przepraszam, że tak o sobie dzisiaj, ale tak się chciałam wygadać:) Wybaczcie mi tym razem:) Ściskam Was, trzymajcie się cieplutko!! Buziaki
-
Witam Was dziewczynki przy porannej kawie, chyba ostatni raz w tym stanie cywilnym:) Dzisiaj rozpoczynam ślubne turne - jadę do domu do Mamusi i Tatusia, gdzie rozpocznie się dwudniowy zawrót głowy przed sobotą. Eh - zaczynam się nie na żarty denerwować:) Kobieto - dzięki za miłe słowa. Co do kosmetyczki - może po prostu masz dobrą kosmetyczkę:) Ja rzadko maluję się tak w zakładzie, dlatego nie wiem kogo mam wybrać, a że ślub mam w swoim rodzinnym mieście, a fryzjera w Łodzi, to nie za bardzo mam jak migrować jeszcze w poszukiwaniu dobrej kosmetyczki. Przetestowałam - umiem się pomalować jakoś, makijaż ślubny nie może być zbyt intensywny, to dam sobie radę. A kosmetyczka, u której byłam, powiedziała, że mam swoje cienie przynieść do tego - w ogóle szkoda gadać. CO do diety - dla mnie, jest to najmniej wymagająca dieta na jakiej byłam, zero liczenia kalorii, zero zastanawiania się ile posiłków się już zjadło, po prostu luksusowo. Można jeść, to jest jej plus niezaprzeczalny:) Mam starszą siostrę, ona uważa, że jak się je, to nie jest dieta - trzeba jeść minimalnie, ale co się chce. No cóż, stosuje ją sobie, jej sprawa - ale jak patrzę na jej napady głodu, to jakoś utwierdza mnie w przekonaniu, że moja dieta jest jednak lepsza:) Czuję się lepiej, paznokcie mam ładniejsze i jem:) Cóż więcej chcieć:) Zatem Kobieto - w odpowiedzi jak sobie radzimy - ja radzę sobie znakomicie, na żadnej nie radziłam sobie lepiej:) Wytrzymam trzy miesiące, nawet więcej, nawet do pieczywa mnie nie ciągnie, dzięki bułeczkom dukanowym i dzięki mojemu biszkopcikowi mam substytut ciacha:) Jestem naprawdę zachwycona nią:) A trzecia faza - to już Pikuś:) - ciągle możesz jeść warzywa, a raz, czy tam dwa w tygodniu możesz jeść "ucztę" dla ciała i ducha:) To po prostu już system żywienia do końca życia, a nie dieta:) CO do zdjęcia - nie mam pojęcia:) Jak mi się zrymowało:) Nie wiem jak to zrobić - pomysłem jest wstawić je gdzie indziej i podesłać link - może tak będzie szybciej:) Marzenko - dziękuję:) Jesteście kochane!! :) Fajnie, że jesteście:)
-
:) Marzenko - niesamowite zestawienie ślubu z katarem:) Najważniejsze, że połączenie nie jest takie bezwzględne, katar odchodzi, jakoś się zaczynam czuć jak człowiek, waga na poziomie - 8 kilo. Eh, nic nie chudnę... Od jutra przestanę Was już odwiedzać dziewczynki, wyjeżdżam do domu rodzinnego i śmiem twierdzić, że nie będę wiedziała nawet w co ręce włożyć, bo wszystko będę musiała zrobić "na gwałt":) Trzymajcie za mnie kciuki Laseczki!! Jak wrócę, to Wam zdjęcia pokażę:) Zajrzę jeszcze wieczorem, jak na razie przesyłam buziaki
-
Antkamamo - ja przecież wizualizowałam sobie siebie na całkiem zdrową, śliczną i zachwyconą!! :) Spodobała Ci się widzę wizualizacja. Marzenka - to fajnie, że tak masz. Jeżeli nie jesteś głodna, to organizm nie potrzebuje nic - wszystko ma najwyraźniej zgromadzone, zatem nie trzeba mu nic dokładać. On będzie się wyżywiał z ciebie, a waga będzie leciała na łeb na szyję:)
-
Dzień dobry, dzień dobry. Muszę Wam powiedzieć, że stała się rzecz nieprzewidziana - mam spuchnięte dłonie i stopy, dzięki czemu z wagi zniknął ten kilogram z którego wczoraj się tak bardzo cieszyłam... poza tym utknęłam dzić w łóżku bo się przeziębiłam - jakaś abstrakcja po prostu, przeziębić się na 4 dni przed własnym ślubem... eh....Trzymajcie kciuki, żeby owo coś, co we mnie siedzi sobie poszło i żebym mogła być piękną panną młodą - bez kataru!! kobieto - do "lecza" możesz wykorzystać pierś z kurczaka, odowiednio doprawiona przybierze dowolny smak:) Pracy po raz kolejny gratuluję:) Na Dukanie schudłam bardzo niewiele - bo zaledwie 4 kilo..w sumie zawsze jak piszę o tym, jak mało schudłam, to się zastanawiam, dlaczego ja jeszcze trwam na tej diecie, jak mi daje takie powolne te rezultaty. No cóż, może chociaż będą na długo długo:) Przepis na biszkopt na pewno napisałam wcześniej!! :) - ale oczywiście się podzielę znowu: BISZKOPTO SERNIK Biszkopt ala nietoperz składniki: - dwa jajka - serek chudy (twaróg) - jogurt 0% (nowe odkrycie, jogurt jovi, który ma węglowodanów, tłuszczy i kalorii mniej niż naturalny, a jest pewnym urozmaiceniem smaku) - otręby (2 łyżki owsianych, 1 łyżka pszennych) - kilka kropel aromatu dwa jajka rozdzialamy białka i żółtka, białka ubijamy na pianę sztywną, mega sztywna musi być W miseczce ucieramy (czyli w wolnym tłumaczeniu merdamy na niemalże jednolitą masę widelcem) żółtka, serek - twaróg chudy, kilka kropel aromatu. Dorzucamy żółtka i resztę do piany z białek, mieszamy mikserem do uzyskania jednolitej masy, później dodajemy jogurt ( ja już nie mogłam mieszać mikserem, bo miałam pół kuchni w masie zatem mieszałam łyżką, po uzyskaniu w miarę jednolitej substancji dorzuciłam otręby i dalej mieszałam je łyżką, żeby sensownie się rozłożyły po całym - nazwijmy szumnie - cieście. Całość wlewamy do małej brytwanny wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni (chyba - mój termometr w piekarniku nie jest najcudniejszy, w każdym razie piekarnik musi być rozgrzany) Ciacho siedzi sobie tam jakieś 15-20 minut i wychodzi pyszne, nie-suche, słodziutkie, pyszniutkie i całość można zjeść jednego dnia Mam nadzieję, że Wam zasmakuje Marzenko - o dukanie różne rzeczy słyszałam. Musisz zrobić badania, jeżeli masz wątpliwości, dieta może różnie działać na różny organizm. Pamiętam, że jak byłam na kopenhaskiej zmodyfikowanej - czyli po standardowym okresie dietowania przez pół roku stosowałam jej zasady, zeszłam do 1 posiłku dziennie w postaci brokuła i pomidora - to jak w wakacje pojechałam do koleżanki do Wrocławia i pewnego dnia zadzwoniłam do domu, to moja Musia płakała. Nie wiedziałam o co chodziło, zatem w najbliższy autobus zapakowałam pupę, pojechałam do domu, a Musia siedziała przed półmiskiem z naleśnikami i płakała, tłumacząc mi, że się martwi, że zrobię sobie krzywdę tym niejedzeniem i całkiem zdrowie stracę i że umrę i w ogóle - jakaś depresja. Pamiętam, że zjadłam wtedy dla niej te naleśniki, żeby się uśmiechnęła. Moja dieta nie była warta takiej rozpaczy mojej Mamusi... eh - te nasze rodzicielki - takie kochane, a tak potrafią w diecie namieszać:)
-
Witam witam. Marzenko - do czwórki z przodu brakuje jeszcze 2 kilo... Na pewno swoją cyferkę osiągniesz niebawem:) Gratuluję silnej woli kebabowej:) pani na k - jasne, że możesz się przyłączyć:)
-
Albingato - dzięki:) DObrze, że podczas okresu ubywa, po tym jak się skończy będzie w ogóle na wadze cudnie:) Bobabee - super:) Fajnie być tak nieziemsko szczęśliwym, mam nadzieję, że tak będzie już cały czas!! Uciekam laseczki:) Trzymajcie się cieplutko!!
-
:) DZIEN DOBRY!! Piję kawę i byłam na wadze!! Dla mnie świeci prześliczne słoneczko i chociaż masakrycznie się nie wyspałam, to dzień jest piękniejszy niż sądziłam jak podniosłam głowę z poduszki!! Na wadze 1 kilogram mniej!! :):):):) Przepraszam, że tak na chwilkę tylko i tyko o sobie pisząc, ale muszę wracać do pracy, ale weszłam tylko tak, żeby się pochwalić. Od początku diety ( w tym kopenhaska na której byłam wcześniej i która dała mi spore podstawy spadku wagi, na urządzeniu pomiarowym, które stoi niczym strażnik w łazience, licznik pokazuje 9 kilo mniej!!! Świat jest piękny:) Cudnego dnia życzę!!
-
:) DZIEN DOBRY!! Piję kawę i byłam na wadze!! Dla mnie świeci prześliczne słoneczko i chociaż masakrycznie się nie wyspałam, to dzień jest piękniejszy niż sądziłam jak podniosłam głowę z poduszki!! Na wadze 1 kilogram mniej!! :):):):)
-
sypatic - wszystkiego najlepszego:) W takim razie faktycznie, uznajmy to za prezent:) kkkbbb - wszystko zależy od tego, czy byłaś wcześniej na diecie, ile ważysz, ile masz ruchu i od tysiąca innych czynników. Odpowiedz sobie na pytanie, czy schudłabyś te 2 kilogramy bez tej diety.
-
sympatic 69 - mam dla Ciebie niespodziankę. Sprawdź pocztę.