Dwa dni temu skończyłam 38 lat a mój Partner 55- tak,tak Kochane- obchodzimy urodziny w jednym dniu! Byłam mężatką 15 lat z rówieśnikiem, mamy córkę z tego związku, niestety czegoś zabrakło żeby to małżeństwo mogło przetrwać - zabrakło ROZMOWY, DIALOGU itd. Nie da się żyć z człowiekiem z którym nie ma kontaktu, wcześniej czy póżniej to się rozleci, zawsze mówiłam że znajdę sobie kogoś do rozmowy jeśli nie zacznie mnie zauważać, po prostu nie umiem być z kimś obok kogoś. Dużo małżeństw utrzymuje fikcje- na potrzeby rodziny, znajomych, "dla dobra dzieci"- nie ma nic bardziej obłudnego jak sztuczne utrzymywanie związku dla innych,dla rodziny, sąsiadów itd. a kto pomyśli o nas? Mamy tylko jedno życie i naprawdę czasem warto pomyśleć o Sobie, a Dzieci widzą wszystko, tą pustkę w domu i brak uczucia między rodzicami również, więc nie warto się nimi zasłaniać bo kiedyś możemy usłyszeć:"....a dlaczego tak póżno?...przecież widziałam że się nie kochacie...."itp. Ja odważyłam się zakończyć związek bez przyszłości chociaż miałam przeciwko sobie cały świat, ale tym bardziej jestem pewna że było warto i jak ogromna jest moja Miłość do nowego Partnera, i powiem Wam Kochane, że nagle grono znajomych i rodziny szybciutko stopniało- została mi tylko i AŻ CÓRKA I MÓJ UKOCHANY. Nie sztuka być z kimś i przy kimś kiedy wszystko jest wspaniale, ale sztuką jest być przy kimś kiedy świat mu się wali na głowę i potrzebuje wsparcia, niby rodzina jest od tego- ale to tylko TEORIA. IDŻCIE ZAWSZE ZA GŁOSEM SARCA, NIE PODDAWAJCIE SIĘ- TO WASZE ŻYCIE! Pozdrawiam,