m@da.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m@da.
-
Weż przestań Michał, a cóż takiego się stało?, nie ma sprawy. Moja śp. babcia Honorata zawsze mi mówiła, ze jeśli chcę poznać człowieka, to trzeba mu dać wódki i wtedy wychodzi z niego prawdziwa natura - gdyby Cię pod tym kątem przetestować, to zdaleś śpiewająco:D. Laskaro, rzeczywiście skóra makreli jest cieniutka. Wczoraj włożylam do pieca, bo jak zwykle nie było czasu na przygotowania i pilnowanie patelni, ale rybka tym razem całą noc poleżała w marynacie i smak dużo lepszy niż tak na żywca nacierana i pieczona. Każdy dostał po rybce, mąż i córka jeszcze po ziemniaczku z koperkiem i surówka z kiszonej kapusty- pycha. Masz rację, plotkarek nie ima się chrypka, nawet na mrozie. My to się tak z paroma mamami zawsze zagadamy i na koniec solennie sobie obiecujemy, że umówimy się na kawę..., kiedyś tam. Laskaro, nie musisz nic zakładać i nie musisz wpisywać maila, tylko nick i hasło, o ile pamiętam możesz opuścić rubrykę z mailem, albo wpisz byle co i tak nikt ci nie przyśle powitania:D. Dzięki za życzenia dla mojego syna, chyba się sprawdziło, bo mówi, że warunki idealne, nawet słońce się pokazuje, ale tak w ogóle to bardzo zajęty i nie ma czasu pogadać z mamusią:( Herbatko, ja np. w lutym jem z mięs tylko ryby, cycka kurzego może plaster zjadłam, możesz być nawet wegetarianką na tej diecie, byle nie jadać np. jajecznicy z chlebem, czyli nie łączyć białek i węgli. Oj, to współczuję Herbatko alergii u dziecka, moje dzieci miały na roztocze, w domu nie mam dywanów i firanek, zasłonek, ale już wyrosły z tego, przynajmniej nie było od kilku lat żadnych ataków, a z czasem zaczęłam rozkładać chodniczki, dywaniki tu i tam. Nie wiem czy teraz jest pora na odczulanie "pyłkowców", ale ja bym odcczulała, jeśli to daje komfort normalnego funkcjonowania. Kupiłam takie bure (razowe) kokardki i dzisiaj będą na obiad łazanki z kapustą i pieczarkami i barszczyk czerwony. Tą notatkę piszę od ósmej rano, coś dopisuję i wracam do pracy, a mam dzisiaj taki za..., że co chwilę wkurzona odchodzę od biurka i zapomniałam wysłać. Zrobiłam wczoraj zupę marchwiowo-imbirową i zasmakowała mi, ale nie od pierwszej łyzki, przy trzeciej łyżce już była ok., a po ostatniej zrobiłam sobie dokładkę, na kolację też zjadłam miseczkę. To są raczej smaki indyjskie:imbir, kurkuma, gałka muszkatołowa i coś taj jeszcze, bardzo ostra i rozgrzewająca, podobna trochę do dyniowej, przepis podam z domu, pa.
-
Witam serdecznie wszystkich! Michałku, mam nadzieję, ze głowa w niedziele zbytnio nie "puchła", nie widzę tego obiecanego przepisu na jadło z blachy, a może klawiatura za głośno stukała i nie można było nic napisać? :);) Zgadłeś Sherlock-u, mieszkam na Śląsku, ale Ślązaczką nie jestem, chociaż bardzo podoba mi się gwara i zwyczaje śląskie i taka zaradność rdzennych śląskich kobiet. Właściwie jestem w takim "rozkroku" między śląskością a góralszczyzną - oba te środowiska mnie fascynują, a pochodzę z centralnej Polski (Łódź). Na narty tym razem się nie wybrałam, w niedzielę szykowałam na obóz narciarski mojego syna (znowu laba w szkole). W sklepie wykupił chyba wszystkie słodycze, a do mnie rzucił krótko: "Mamuś, ja to przecież wszystko spalę". Przy okazji kupiłam makrele świeże w Auchand, Laskaro, podpowiedz jak dusiłaś swoje ryby, bo mi się już przejadły pieczone, a z jednej zrobię tą galaretę, na którą miałam taką ochotę. Na dzisiaj też planuję zupę marchwiowo - imbirową, mam przepis, ale muszę najpierw sama wypróbować, jak będzie ok, to zamieszczę. Tak zmarzłam dzisiaj, bo o 7 odwoziłam syna na zbiórkę, a na dworze było chyba -12stopni. Autokar z dziećmi pojechał, a ja z innymi mamusiami oczywiście jeszcze dobrych parę minut klachałyśmy na mrozie. Od rana wypiłam już 4 zielone herbaty, zeby się rozgrzać i nic. Mam nadzieję, że moja superdieta chroni mnie przed infekcją. Na pewno nie chroni mnie przed wzrostem wagi (kanapeczki), więc 1 marca zaczynam tygodniówkę w-o - postanowione.
-
Psia kość, taka była ładna tabelka i wszystko mi do lewa ścieśniło, ale można między cyferkami dostrzec przerwę. Dodam jeszcze, że sałata i marchewka to warzywa, które najwięcej przejmują z gleby trujących związków, dlatego szukam dla nich alternatywy, nie rezygnuję całkiem, ale mocno ograniczam. Polecam kapustę pekińską z serca, ponieważ to mądre dalekowschodnie warzywo ma taką właściwość, że nabiera wartości odżywczych w czasie długiego leżakowania. Ci Chinczycy to wiedzą, co dobre, zimują tę kapustę każdą jakoś tam opakowaną i jedzą całą zimę, a ta zamiast marnieć robi się z każdym dniem wartościowsza:D
-
O rany Laskaro, z tymi myszami, to jak thriller nie przymierzając :D, ale mądrą masz sąsiadkę- gdzie mieszka kot, tam myszy nie ma, chyba że sam przywlecze. Zastanawiam się, dlaczego nie udały Ci się kiełki, ale trzeba zaczynać chyba od tych łatwych, rzodkiewka, brokuł. Nie widziałam nawet ziaren gryki ani dyni na kiełki . Nie rezygnuj jednak, mam nadzieję, że pszenica się uda, bo rzodkiewka na pewno, soja też szybko rośnie. Mi smakują te drobne kiełki, bardzo fajne są czerwonej kapusty, mają ładny kolor. Jak się zetnie nożyczkami górną część rzeżuchy, to wypuści listki jeszcze raz, rzeżuchę uprawiam na ligninie na talerzyku. A namaczasz parę godzin kiełki przed włożeniem do kiełkownicy? Też zastanawiałam się nad jedzeniem owoców wieczorem, lubię np, zjeść jabłko na kolację, szczególnie jak jem późno obiad. Gdzieś też czytałam, że owoce jedzone wieczorem podnoszą nagle cukier we krwi i powoduje to większą ochotę na słodkie i niewłaściwe wieczorem właśnie dania. Generalnie to owoce jem na śniadanie w dużych ilościach i jeszcze tuż przed końcem pracy, jak ściska już w żołądku, a do obiadu daleko- czasem suszone morele, daktyle, śliwki, rodzynki (mam je wymieszane w pudełeczku z pestkami dyni, słonecznika, orzechami). Dodam teraz porównanie szpinaku z sałatą lodową. Składniki odżywcze będą w mg/100g, pierwsza kolumna to będzie szpinak, druga sałata lodowa: magnez 54 5 wapń 170 19 potas 500 160 wit,c 26 3 żelazo 2,1 0,4 karoten 3535 50 wit. E 1,71 0,57 żródło: The Composition of Foods/McCance ...i wszystko jasne. Miłego wieczoru i spokojnej niedzieli wszystkim życzę.
-
Witajcie! Laskaro, wraca Ci humor i znów odczuwam ten "wiatr" czytając ostatnie Twoje posty, znaczy, że wszystko wraca do normy, mąż ma się lepiej, jak pisał klasyk: " a po nocy nadchodzi dzień, a po burzy spokój". Szpinak biorę z Hiszpanii:), w paczkach 250gram w prawie każdym hiper, super, mega markecie. Raz kupiłam taki baby, rzeczywiście takie malutkie listeczki i bez długich ogonków. Zachęcam Was do zamienienia zwykłej sałaty na szpinak, rukolę, roszponkę, jarmuż, im ciemniejsze liście, tym wartościowsze zielsko. Napiszę później z jednej książki porównanie wartości odżywczych szpinaku z sałatą , różnica kolosalna na rzecz szpinaku, rzecz jasna:) Tak to jest Herbatko, jak rozpuści się zbytnio kota:) Wiem coś o tym, bo moja kotka latem znosi nam żywe myszy do domu, my szalejemy (razem z psem), żeby to złapać, a ona zadowolona, wyciągnięta na fotelu obserwuje nasze rozpaczliwe polowania i mam wrażenie, że jest dumna z siebie, ze dostarcza nam takiej fajnej rozrywki. Ale Twój to chyba miał ochotę na tę mysz, tylko mu drzwi zawadzały, co? Laskaro i właśnie makrelę wymienia się jako tę jedną z najwartościowszych jeśli chodzi o omega3, a u mnie zawsze była w sklepie i teraz jej nie ma :(, sardynki też są dobre. Herbatko, to mi zabiłaś ćwieka, to mówisz, że można teraz kisić kapustę? Zawsze myślałam, że późnym latem/jesienią, a inaczej się nie udaje, to ja też zakiszę. Powiedz mi jeszcze kochana, bo kupuję kaszę gryczaną w sklepie i ona jest prażona, znaczy lepiej kupić nieprażoną? Właściwie to i tak ją prażę na patelni, potem zalewam wodą i gotuję - jak to z tym jest? Jeszcze wam powiem na koniec, jak się zalatwilam wczoraj. Wczoraj przyszedł do nas pan, który wyprał nam wszystkie tapicerowane meble, czyli cały wypoczynek i dywan, był tak miły, że jeszcze uprał siedziska krzeseł. Na koniec rzucił hasło, że dobrze by było ze dwa dni to posuszyć i wtedy dotarło do mnie: NA CZYM BĘDZIEMY SIEDZIEĆ. No zostały łóżka, fotele od biurek dzieci, można jeszcze wynieść z piwnicy meble ogrodowe. Na razie jemy jak jaskiniowcy, każdy ze swoją michą we własnym kącie, to na tyle, pa.
-
A co to? Nikt nie wita dzielnej Herbatki? Gdzie Laskara z mandoliną? Ode mnie masz kwiaty za dzielność i wytrwałość. W przerwie zajrzę.
-
Laskaro, otworzyło mi się na Twoim poprzednim wpisie o zupach, tak smakowicie mi się zrobiło, ze dzisiaj też sobie taką zrobię. To znaczy, że podsmażasz z warzywami pomidory i masz pomidorową? Na tych dzisiejszych gugułach to ciężko będzie, więc dodam z puszki. Też robię zupy zaciągane jogurtem, raz zrobiłam dzieciom ze śmietaną i krzywiły się, co znaczy przyzwyczajenie. Wstyd się przyznać, ale u mnie pomidorowa to najlepiej smakuje z koncentratem z Pudliszek, ale wywar jest jak najbardziej warzywny (i co z tego, jak warzywa usuwam, bo dzieci lubią czystą ;( ). Jednak mam też parę zup absolutnie pożywnych i zdrowych, które lubią moje dzieci: brokułowa, dyniowa, groszkowa według Michała, z soczewicy, krupnik i jeszcze coś by się znalazło. Kapustne i wielowarzywne to raczej tylko dla siebie gotuję, a ogórkową, szczawiową, cytrynową, to jedzą tylko czyste z ryżem lub kluskami. Druga odsłona mojej uprawy: http://i56.tinypic.com/24n1wr6.jpg Coś nie wyszedł rozmaryn i mięta, ale to dopiero tydzień-dam mu jeszcze fory. Zdjęłam z szafy wczoraj wieczorem i przeniosłam na zachodni parapet, cdn. Niestety nie było makreli w galarecie, bo nie było makreli w sklepie, były sardynki wielkości szprotek za 21zł - zgroza. Kupiłam wielki płat halibuta, był pyszny! Wpadłam do domu, zdążyłam go tylko wymyć, trochę oskrobać, natrzeć solą, czosnkiem, cytryną i świeżym tymiankiem, obłożyłam plastrami cebuli i na pół godziny do piekarnika, do tego furmanka sałaty z winegretem - to lubię. Nawet dzieci się skusiły, chociaż były już po obiedzie. Mam zamówienie na niedzielny obiad: halibut, młode ziemniaczki z koperkiem, sałata - tak zażyczyły sobie moje dzieciaki, ja sobie odpuszczę te ziemniaczki i je zjem na kolację. Laskaro, a co zrobiłaś z okonkami? Nie rozgotowały się? To już zanim zrobiłaś galaretę, była pewnie pyszna zupa rybna na sposób śródziemnomorski :D Miłego dnia życzę wszystkim
-
Ależ Laskaro! Nie tłum w sobie pragnień :D, zrób sobie przyjemność i zróbże tę kanapkę z wędliną. Swietnie się nadaje do tego polędwica łososiowa, krotoszyńska lub jakaś inna dobra wędlina surowa, wędzona - szynka parmeńska lub westwalska (czy jakoś tam). Zasady niełączenia zachowasz, bo surowa-wędzona wędlina jest neutralna jak i wędzone ryby - smacznego. Jutro jadę po świeże ryby, będę robiła makrelę w galarecie, mam nadzieję, ze nie zadławię się ościami:) Moja dzisiejsza kanapka, może zasmakuje Babci Misi: Kromka żytniego na zakwasie posmarowana naturalnym twarożkiem, na to cienkie plasterki awokado, kilka kropel cytryny, sól, pieprz i rzeżucha. inna propozycja: kromka posmarowana masłem orzechowym, na to plasterki banana i kiełki lucerny lub rzodkiewki, lub brokuła. Jak spojrzałam na trzeźwo na to zdjęcie na zakurzonej szafie, to pomyślałam, że można to wziąć za domową produkcję "marychy" - mam nadzieję, że "służby" nie zrobią mi nalotu na chatę :D :) ;) Widzisz Laskaro, można być ogrodnikiem na 1 metrze kwadratowym? - można! Roślinki już mają tydzień i z centymetr wysokości. Trzeba je będzie zdjąć z szafy i dać im trochę słońca, żeby się wzmocniły, potem przepikuję do skrzynek, a od wiosny będę hartować w ciepłe dni, aż w końcu zostawię na tarasie i latem będę się cieszyć ziołowym ogrodkiem wyhodowanym na szafie - taki jest plan, a następna fotorelacja już wkrótce.
-
A..., awokado jest b. tłuste i należy go jeść z umiarem jako dodatek do sałatki, potrawy lub smarowidło do chleba, raczej nie je się go jako samodzielne danie, wiem, że niektórzy rozdrabniają go z jajkiem, śmietaną, majonezem- o zgrozo!
-
Babcia Misia, za dużo cytryny dałaś, troszeczkę wycisnąć (parę kropel, żeby nie sczerniało, wtedy można przechowywać dłuzej i jest zieloniutkie. Ja wybieram łyżką z połówki owocu miąższ, rozgniatam na miazgę, dodaję odrobinę cytryny, solę i ząbek czosnku zmiażdżony, smaruję chleb jak masłem - dla mnie jest delikatny, idealny smak, nie potrzeba innych dodatków, ale też spróbuję kanapkę z samym awokado. Jak będę w domu przy kompie, to opowiem o papryce.
-
Witam. Laskaro przeczytałam z uwagą cały Twój post i chciałabym Ci bardzo pogratulować samozaparcia i optymizmu w tym trudnym dla Was obojga czasie. Popatrz, choroba atakuje nagle, niespodziewanie, robi spustoszenie w życiu, ale jak szybko też człowiek potrafi przewartościować swoje dotychczasowe zycie w takiej sytuacji. Z drugiej strony wcale się nie dziwię Mężowi, że nie ma zamiaru pędzić życia "inwalidy" i jak każdy facet nie odda Ci kierownicy (nie licz na to) :) . Jeszcze mnóstwo przed wami pięknych wycieczek i wypraw- ale wszystko w swoim czasie- życzę Wam bardzo gorąco. O rany, ale zapodajesz surówki piękności na śniadanie, to istna bomba witaminowa. Też bardzo lubię śledzia, kiedyś się wystrzegalam ze względu na kaloryczność (ale głupia byłam), wolę zjeść jeden płatek śledzia, jakkolwiek przyrządzonego, niż najlepszą chudą szynkę. Piekłam śledzie w piekarniku, ale jeszcze lepsze są świeże sardynki z pieca, tak pieczone na blasze wyłożonej papierem. Takie rybki są chrupiące, że można jeść nawet z ogonkami, do tego wystarczy jakaś sałatka- bardzo to lubię, chociaż moje dzieci mówią, że zasmradzam cały dom (nie wiedzą co dobre). Do tego jeszcze kolacja węglowodanowa - książkowa precyzja prawidłowego żywienia:D - a mężowi pasuje takie menu? Herbatko, jesteś na w-o, a jak długo będziesz? Warto się powstrzymywać od popijania jedzenia, bo płyn rozpuszcza enzymy, a np. proces trawienia węglowodanów zaczyna się w ustach, łyk herbaty po kęsie kanapki zmywa z siłą wodospadu enzymy, rozcieńcza ślinę i zamiast procesu trawienia, mamy proces gnicia. Popijać można tylko niewielką ilością wina lub piwa, bo to są napoje już wstępnie sfermentowane, więc nie wyrządzają takich szkód. Ale jest jeszcze coś gorszego- popijanie jedzenia lodowatym napojem, np. w upały lub w McDonaldzie ludzie popijają zimną colą i tak wątpliwej jakości jedzenie. Dopływ lodowatego napoju do żolądka wypełnionego pokarmem, zupełnie zamyka kanaliki wydzielające soki trawienne, trawienie zostaje przerwane, a rozpoczyna się gnicie i fermentacja zawartości żołądka. Zanim temp. żołądka wróci do normy, jest już za późno na dokończenie trawienia. Każdy napój w czasie trawienia rozpuszcza, rozcieńcza enzymy gastryczne i osłabia trawienie, więc lepiej odczekać przynajmniej pół godziny. Laskaro, robiłam kiedyś taki twarożek, bo nie byłam przyzwyczajona do smaku, tak też zaleca w swojej metodzie leczenia dr Budwig, teraz podlewam potrawy i sałatki lnianym i rzepakowym na zmianę. Robię np. pesto do makaronu z oleju lnianego, kropię ugotowane lub usmażone warzywa tuż przed podaniem, do twarożków też wciskam parę kropel, ale tylko tyle, żeby zachować smakowitość sera. Trzy razy w tygodniu na obiad mam coś z ryb:), do tego pasty rybne, wędzone rybki, to też dużo dobrych kwasów. O moim zielniku napiszę przy następnym wejściu
-
A może masz świnkę Herbatko? Życzę Ci zdrowia i trzymam kciuki. Sama się sobie dziwię, ale jakoś nie przeziębiłam się od zeszłorocznego letniego postu (no oprócz zapalenia nerek nic się nie ima), na początku roku to na bank miałam zawsze katar i coś tam jeszcze, teraz (odpukać) wzorowo, ale czasem takie kichanie mnie najdzie, dosłownie jak z armaty, jednak wycieku z nosa nie ma:) Laskaro, potrawka w moich klimatach, niestety muszę Cię zmartwić, bo popełniłaś wszystkie możliwe błędy diety rozdzielnej (hihihi), gotowane pomidory, sok pomidorowy i przecier to grupa białkowa, a suszonych ziaren strączkowych nie należy w ogóle jeść - to teoria, ale ja mam to głęboko w d... i Tobie też tak radzę, uwielbiam fasolę i groch i nie zrezygnuję z sosów pomidorowych do np. spagetti, ryżu, gołąbków czy fasoli. Dietę będę stosować, ale nie tak restrykcyjnie. Wyczytałam te rewelacje już jakiś czas temu u Moniki Juda (sama mi podpowiedziałaś tę książkę:) ), szukałam jeszcze potwierdzenia u Ursuli Summ i też o tym pisze, bo podobno fasola i groch mają dużo i białka i węglowodanów, a zielony groszek i fasolkę szparagową można i jeszcze paru rzeczom się dziwię, np. dlaczego nie wolno borówek?, ale jak już wcześniej napisałam, mam to dokładnie tam:) Michał, te słoiki to 0.5l i wychodzi tak akurat na kanapki i zostaje garść do sałatki na potem, codziennie nowa porcja ze słoika, ale to już przeszłość, bo zaopatrzyłam się w kiełkownicę ( ale wypas, przydymione szkło, system zraszania, tylko strasznie droga, ale miałam ogromną potrzebę kupić i już). U mnie najlepiej smakują brokułowe, rzodkiewki i lucerna - ulubione moich dzieci, z pszenicy rosną w gębie, są trochę mączne w smaku, soję i mung dodaję na patelnię z warzywami. Do usłyszenia
-
Laskaro, zapomniałam dodać, że kupuję dla swojego M., olej rybi omega3 w bardzo dobrej dawce1000mg. Preparat nazywa się Gold Omega 3, doskonały do ochrony układu naczyniowo-sercowego, tylko nie wolno stosować z lekami przeciwzakrzepowymi. Kosztuje ok.17zł
-
malgos7 witaj, mówisz, że jesteś czwarty tydzień na diecie, czyli masz 3 tygodnie za sobą - to niezły wynik ( chociaż nie wiem jaką masz wagę). zastoje na diecie sie zdarzają, staraj się nie opuszczać żadnego posiłku (powinno być ich 5 w regularnych w miarę odstępach, a na w-o nawet możesz jeść "na żądanie"). Jesteś teraz w takim swoistym kokonie, wiesz co masz jeść i jeśli stosujesz się do wytycznych, to nic Ci nie powinno grozić (zawsze można przerwać jak coś nie tak), zabawa zacznie się po diecie, na pewno nie wolno wrócić do starych nawyków, a nowe można łatwo wyrobić:), na poprawę metabolizmu też są sposoby: regularne posiłki, niewielkie porcje, ograniczenie tłuszczów zwierzęcych, pełnowartościowe białko ( mam nadzieję, że jadasz ryby), ruch, ruch, ruch i pewnie wiele innych, Zyczę Ci również wytrwałości.
-
To proso to kasza jaglana?, michał_67 podaj przepis. Jeśli lubisz taki prosty smak masła z chlebem, to na pewno posmakuje Ci pasta z awokado na razowym chlebie. Pyszne, proste kanapki (może znasz), najlepsze bez dodatków. Dodawałam awokado do sałatek, ale od kiedy odkryłam je jako smarowidło do chleba, tylko w takiej postaci robię. Mój przepis: dojrzałe awokado przeciąć na pół, wydrążyć łyżką ze skóry, pokroić w coś tam i najlepiej tłuczkiem do ziemniaków (takim z dziurkami) lub widelcem rozdrobnić na pastę, polać sokiem z cytryny (pół dużej lub małą, nie straci koloru), dodać wyciśnięty ząbek czosnku, wyrobić widelcem na gładką masę, smarować na chlebie jak masłem i lekko posolić - pycha, zawsze wtedy zjem za dużo:) Właśnie dzisiaj mam ze sobą słoiczek pasty i chleb, będzie 2 śniadanie. Michał, to 65 zł to chyba z wyżywieniem, co? Nie znam się niestety na cenach noclegów nad morzem. Jeśli chcę tam spędzić czas, to jadę do swojej rodzinki, mieszkają jakieś 20 km od morza. Sama korzystam z ofert last minute, siedzę spakowana i na dwa dni przed wyjazdem poluję w internecie na okazje. Jutro jadę na urlop straszyć turystów na stoku, biorę pastę z awokado i bochenek chleba:D, odezwę się w sobotę lub w niedzielę, albo jak znajdę otwartą sieć wifi,
-
Ależ ładuj się Laskara jak tylko masz ochotę:). Powiem Ci, że masz imponujący zbiorek książek, e-booki czy papierowe? Poszukam sobie w sieci Monikę Juda. Wyznajesz pewnie podobną filozofię do mojej, czy się przyda, czy nie, poczytać warto. Moja ciocia była na wczasach w Korbielowie z dietą Bardadyna, mówiła, ze program i warunki pobytu świetne, ale żarcie do kitu. Też bezskutecznie szukałam tych "łez szczęścia", a mówi o niej Dąbrowska w swoim wywiadzie, pewnie to jest jakaś praca z badań klinicznych, może nie publikowana, opisująca konkretne przypadki, no nie wiem? Podałam Ci michał_67 tą książkę, bo jest tam dużo przepisów i wyszczególniona kaloryczność tych potraw. Można ją ściągnąć z sieci, ja mam ją z chomika.pl od użytkowniczki chomiczekgosi, w dziale diety ma kilka pozycji, też Haya i Błaszczyszyn, co prawda bez obrazków, ale od czego jest wyobraźnia:), tylko się musisz zalogować. Jesteś bardzo dzielny Michał, na pewno przyjdzie do Ciebie wszystko co najlepsze, wierzę w to i wiem to. Wrócimy jeszcze do tematu, ale na razie tyle, bo znowu się rozpisałam, chociaż myśli w głowie to mam milion (niestety jestem z tych wiecznie gadających) Dzisiaj mój 5 dzień wychodzenia z diety, chociaż staram się jeść roztropnie i tak pewnie waga po tygodniu z kilo podskoczy. Rano jak zwykle owoce: tym razem kiwi (sporo), II śniadanie to mały jogurt z otrębami owsianymi i łyzeczką miodu, obiad: barszczyk czerwony z fasolą Jaś i mój hit dzisiejszego dnia: na liściach młodego szpinaku z vinegretem łosoś na parze, do tego koktailowe pomidorki - cudne kolory i smak doskonały (polecam). wieczorem połasiłam się na kefir, potem miałam uczucie zimna i ciężkości w żołądku, ciekawe, czy jutro będzie rewolucja:D Był też grzeszek, czyli cukierek "krówka" w pracy i lampka wina do łososia (trochę za wcześnie). michał, ta groszkowa zupa jest z groszku mrożonego, czy konserwowego? Najlepiej podaj przepis:)
-
Mam pytanie do Ciebie michał_67, czy oprócz diety Dąbrowskiej stosowałeś jakieś inne metody "samoleczenia", mam na mysli ostre diety lub rewelacje p. Tombaka typu czyszczenie wątroby, limfy itp.? Czy masz cukrzycę 2 stopnia i czy jesteś na insulinie, czy przyjmujesz tabletki? Jak odżywiasz się między postami, czy jesz mięso? Czy utrzymujesz w miarę stałą wagę, czy Ci waga skacze? Jakie masz BMI? - sorry, że tak dużo pytań, ale ciekawi mnie to bardzo, a i jeszcze powiedz czego nie udało się wyleczyć Żonie? monick120, jak przeczytałam, ze masz 4 dzieci, to od razu skojarzyłaś mi się z taką ładną, szczupłą blondynką z reklamy, która leczy swoją czwórkę rutinoskorbinem ( kojarzysz?) :D :) ;)
-
* *** ***** ******** ************* ******************** *************************** ************************************* *** *** WESOŁYCH *** ŚWIĄT Czas już bardzo przedświąteczny,pewnie nie będzie poźniej czasu, dlatego chciałam Wam wszystkim teraz złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji zbliżających się Świąt. Samych radosnych chwil w gronie najbliższych, pięknych prezentów pod choinką :D i mocnych postanowień i ich realizacji, wytrwałości w walce z tłuszczykiem, a po walce pięknego utrzymania nowej, zgrabnej sylwetki. Tego Wam i sobie życzę. Pozdrawiam dziewczyny, które zastałam tu na kafeterii w maju, gdy stawiałam pierwsze kroki jeszcze jako niezły wieloryb (szczególnie preziową - zniknęłaś, ale pamiętam, jak mnie wspierałaś ), pozdrawiam wszystkie weteranki, bez ich porad, częstego "prostowania" i cierpliwego odpowiadania na wiele pytań, zachęcania i chwalenia postępów taki topik nie miałby sensu - myślę o Tobie Herbatko i pozdrawiam wszystkie obecne forumowiczki, fantastyczne dziewczyny, bo tak miło jest i raźniej, że ze swoimi zmaganiami, walką ze słabościami nie jestem sama. WESOŁYCH ŚWIĄT
-
biotyna, nie jem tak, jak podaje Dąbrowska w książce na zdrowym, trzymam się zasad zdrowego żywienia (hmm no staram się:) ), ale nie rozpiski jaką proponuje. Zobaczmy, co tu mamy (otwieram książkę), na śniadanie makaron żytni z sosem pomidorowym, albo ryż zapiekany z jabłkami, do każdego śniadania chleb razowy z dodatkami - dużo i pracochłonnie, i nie lubię dań obiadowych tak z rana. Nawet na w-o częściej korzystałam z propozycji forumowiczek i z tego co w tym czasie upolowałam na rynku. O ile pamiętam, to do pierwszej sałatki dodałam trochę oliwy, a do jarzynowej garść kaszy gryczanej, na drugi dzień wprowadziłam chleb, potem strączkowe i tak dalej - jem teraz normalnie, ale pilnuję zasad, które mam w stopce, chociaż pierś kurczaka i dobrą wołowinę czasem zjem, bo ryby osiągnęły jakieś kosmiczne ceny. monick gratuluję- bardzo ładny wynik, pochwal się jak te pierwsze dni na zdrowym Ci mijają. Zrobiłam i zamroziłam wczoraj uszka, zostało dużo farszu i ciasta, że ulepiłam jeszcze sporo pierogów na obiad, rodzina pytała, czy wyjadamy pierogi wigilijne:D Rozsypałam te uszka w pierwszej szufladzie, gdzie zazwyczaj trzymam kostki lodu, potem zsypałam do woreczków i wyszło mi ok. kilograma - bardzo się cieszę, bo nigdy za uszka się nie zabierałam wcześniej, wydawały mi się zbyt pracochłonne, więc kupowałam. Oczywiście dosypałam jak zwykle mąki razowej do ciasta, ale już chyba się wszyscy przyzwyczaili, bo nie marudzą, że szare. Pozdrawiam Was jeszcze przedświątecznie, bo mam zamiar tu jeszcze wpaść, pa
-
Herbatko, kiedyś jak zaczynało mi się dziać coś z uchem, to mama wkładała mi zawinięty w watę kawałeczek czosnku do ucha, spróbuj, może uchroni Cię to przed rozwojem infekcji w tym miejscu- zadziwiające są właściwości tego "śmierdziucha", a tak poza tym to masz pecha do tych chorób, współczuję. Dzisiaj zrobiłam sobie jednego wielkiego gołąbka, czyli wyłożyłam żaroodporne naczynie liśćmi kapusty, do środka nałożyłam farsz ryżowo-sojowy (z granulatu), poukładałam na wierzchu liście i zapiekłam. Kroiłam w plastry, polecam, bo wygląda bardzo fajnie, jak mięsny przekładaniec, do tego sos pomidorowy- pycha! No i roboty mniej niż przy tradycyjnych gołąbkach:) A co tam u maszej świeżutkiej Mamusi?
-
W pewnym momencie coś zatrybiło, nie umiem tego logicznie wyjaśnić. Weszłam na kafeterię gdzieś tak na początku maja i nawet nie wiedziałam, czy wytrwam chociaż tydzień. Po 6 tygodniach spadło 12kilo, nigdy wcześniej nie miałam takiego spektakularnego wyniku i uwierzyłam, że można, zaczęłam poszukiwać sposobu na utrzymanie wagi i tak trwam. Trochę też czuję presję otoczenia, ludzie, bliscy pamiętają mnie "sprzed" (a ta moja metamorfoza była głośno komentowana w moim otoczeniu) i jak tu teraz ich zawieść ;) A tak poważnie, chociaż jestem wygadana i wesoła, to w głębi duszy jestem mało pewna siebie i zakompleksiona, trochę mocniej uwieżyłam w swoje możliwości, skoro wytrwałam na diecie. Czytanie kafeterii i pisanie tu daje mi kopa, a porażki współinternautek traktuję trochę jak własne i staram się ciągnąć do góry, bo ja też mogę się nagle wypompować.
-
I zapomniałam dodać, że po tych 4 dniach dietki, chlebuś, naleśniczki i makaroniki idą w odstawkę, a do jadłospisu wielki come back rybek w różnych postaciach i warzywka.
-
U mnie też święta tradycyjne. Karp w trzech odsłonach: smażony, w galarecie i pieczony z nadzieniem. Czysta zupa grzybowa z makaronem, czysty barszczyk z uszkami, kwaśnica- bo u nas przy stole ludzie będą z różnych stron Polski, pierogi w ilości przemysłowej, ciasta i takie tam pomniejsze smakołyki. Potem dołączy schab ze śliwką, pieczyste i bigos, a ja i tak będę jadla cały czas karpia i pierogi - zawsze tak robię. Z rzeczy innowacyjnych dodam do ciasta na pierogi mąki razowej, ale nie za dużo, żeby nie krzywili się, że szare, zmodyfikuję też panierkę do ryby-modyfikacje po byku, nie :D Mam pytanie do użytkujących maszynę do wypieku chleba. Powiedzcie, czy opłaca się kupić to urządzenie, czy będzie to następny "przydaś" jak nazywa takie zawaliblaty Herbatka :) Myślę o czymś takim, żeby na przykład w nocy robił sobie chlebek na rano, bo często jest tak, że w poniedziałek nie mam z czego zrobić dzieciom kanapek do szkoły i w końcu daję im kasę i nie chcę nawet myśleć, co oni tam kupują. Boję się, że kupię dziadostwo i będzie piekł jakieś zakalce, a na b. drogi sprzęt mnie nie stać. Poradźcie
-
Przepraszam Cię żabcia, ze Cię nie dostrzeglam, ale już nadrabiam Też robię dla siebie krupnik na tartych na grubych oczkach warzywach, potem tylko kasza. Powiedz na czym polega ta kuracja profilaktyczna cytrynowa?
-
Weronika, bardzo Ci współczuję tych dolegliwości, a dieta nie pomogła nic a nic? (byłaś o ile pamiętam 4 tygodnie). W sobotę będę robić sojowe specjały, najpierw muszę kupić soję, teraz to nie wiem w co ręce włożyć, muszę nadgonić zaległości spowodowane chorobą, jutro jeszcze siuśki zaniosę do badania i okaże się, czy przedłuży mi antybiotyk, czy nie. Herbatko, pasztet na pewno będzie pyszny, oj jak mam ochotę na taki plaster pasztetu z kiszonym ogórkiem albo chrzanem. Miałam dzisiaj znowu podejść do jednodniówki w-o, no i na owocowym śniadaniu się skończyło, miałam w biurku jeszcze jogurt i żal mi było, żeby się zmarnował. Ale nie poddaję się, jutro zaczynam znowu podejście (trzecie). Dzisiejszy dzień zaliczam do w miarę udanych, zjadłam sporą porcję sałaty zielonej z dodatkami pomidora, szczypioru, rzodkiewki, papryki z vinegretem i posypanej grzankami czosnkowymi z resztek chleba. Zbieram końcówki chleba do lnianego woreczka i mam co jakiś czas grzanki, wcześniej zbierałam do papierowej torebki i mi pleśniał, teraz jest ok. Na deser zjadłam galaretkę owocową ( za dużo). Niestety waga idzie w górę i choć bardzo się pilnuję, to moje 63 to już wspomnienie, ale nie jest źle jeszcze. Dla mnie 65-67 jest w sam raz, byle nie więcej. Dlatego jutro muszę się zmobilizować i zrobić tą jednodniówkę. Babciu Misiu, a Ty jutro też robisz dzień w-o?