m@da.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m@da.
-
Witajcie dziewczyny! anke3333 gratuluję spadku wagi na urlopie, ja wciąż walczę o swój cel. Babcia Misia taka przypominajka jest bardzo "ożywcza" i znowu dwa lub trzy kilo w dół uskrzydla i daje siły- polecam ci przypominajkę. Właściwie to ja też jak ty ENTERNITY dogadzam sobie owocami spoza listy- wczoraj jagódki, zdarzył się też arbuz i ananas. Moją dietę w przyszłym tygodniu wzbogacam o bialko roślinne i wszystkie owoce oprócz bananów - u mnie nic się nie dzieje, paznokcie i włosy ok., ale od kilku dni piję codziennie sok z ogórka świeżego (pół szklanki wychodzi z 1 ogórka), z cytryny (całą przepuszczam przez sokowirówkę i uzupełniam wodą) i sok z selera naciowego z jabłkiem i marchewką. Nie wiem czy to zasługa wypoczynku na słońcu, czy diety, ale mam teraz bardzo ładną cerę - żegnaj fluidzie i włosy też są niczego sobie, ładnie się układają, paznokcie ścięłam na krótko to nie mogę ocenić czy są łamliwe. Dodzia, jak ty marzę o 65kg. Wcześniej myślałam o 60, ale już jest nieźle i może przy wzroście 171 to starczy. Kiedyś jak facet obejrzał się za mną, byłam przekonana, że mnie z kimś po prostu kojarzy, dzisiaj mam nadzieję, że mu się podobam. Ja tak wymądrzam się o tych sokach tu i na w-o, ale to naprawdę dobrze działa na cerę i włosy - Dodzia, polecam ci szczególnie seler naciowy i ogórek zielony, po paru dniach stosowania poczujesz różnicę, włosy ci przestaną wypadać. Dzisiaj już wypad za miasto w pełnym składzie, no w końcu sobota :D
-
He, he to polegiwanie na wodzie wcale mi nie wyszło. Dzieci kłóciły się o ster i musiałam działać, ale było bosko i nogi czuję dopiero teraz. Niedawno jeszcze wzmacniałam sobie ramiona na wiośle stacjonarnym - bardzo dobra sprawa, polecam, muszę do tego wrócić. Też muszę popracować nad udami - a mi się tak nic nie chce Teraz jedziemy do lasu na jagody i uwaga... biorę na dach rowery, dobrze, że po lesie, bo w słońcu bym nie wytrzymała. Kurcze, gdyby nie dzieci to pewnie ten krótki urlop bym przespała, a muszę koniecznie popracować nad sylwetką, bo w połowie sierpnia jadę na wywczasy i po raz pierwszy od ładnych paru lat nie mam ochoty chować się za parawanem :D Mam nadzieję, że można zjeść trochę jagód :) Dodzia na piękną cerę polecam ci sok wyciskany z jabłek i naciowego selera w równych proporcjach. ENTERNITY, gdzie się podziewasz?
-
Witaj Enternity, jestem, jestem. Mam krótki urlop, by zająć się dziećmi, dlatego nie mam wiele czasu, ale od wczoraj sumiennie dietkuję i myślę, że po poludniu lub wieczorem odwiedzę w-o. A jak sobie radzisz, dobrze się czujesz znów na diecie? Przemyślałam to wszystko i postanowiłam na razie tydzień być rzetelnie na warzywach i owocach zalecanych, a drugi tydzień wzbogacę o strączkowe i owoce typu wiśnie, śliwki, gruszki, ananas, arbuz i co tam możliwe (przyzwyczaiłam się do owocowych śniadań i będzie mi brakowało różnorodnych owoców w tym tygodniu) U mnie są bardzo drogie grejfruty (7zł) W trzecim tygodniu dodam oliwę do sałatek, a kasze i chleb jak najpóźniej- może w taki sposób uniknę jojo. Nie mam weny na urozmaicone pichcenie, ale zupa wielowarzywna będzie codziennie, bigos jarski lub surówka z kapusty kiszonej no i surówki różnorakie. Stawiam też na soki wyciskane. Wczoraj piłam marchewkę z młodym selerem ( razem z liściami) i jabłkiem - bardzo dobry, przepuszczę też przez sokowirówkę liście szpinaku z marchewką (świetne na pracę jelit, ma zbawienne działanie ponoć na pracę tarczycy), czysty sok z ogórka (świetny na włosy i paznokcie, likwiduje też wypryski i czyści nerki). ENTERNITY napisz jak się czujesz. Do usłyszenia, raczej poczytania :D
-
Boli mnie brzuch przed @ (miało ustąpić po urodzeniu dziecka- a g...no!, boli tak samo), siedzę spakowana i czekam na sygnał do domu, biorę robotę do domu, może wieczorem się zmobilizuję. Jestem za, nawet ożywiłam się po twoim wpisie ENTERNITY. Jakbym dzisiaj zakisiła ze trzy kilo ogórków i zrobiła dzbanek kiszonego barszczu to mogę od poniedziałku zaczynać - od jutra nie wyjdzie, bo mam imprezkę, nawet jeśli nic nie zjem, to na pewno wypiję jakiegoś drinka. To co, zaczynamy tygodniówkę od poniedziałku?
-
Enternity, marudź, marudź, a my będziemy ci kołki wbijać, ŻE WARTO. Masz rację, że to coś z cukrem, bo godzinę temu zjadłam łychę miodu i jeszcze nie śpię ;) Ja to tyle razy zaczynałam i nic z tego nie wychodziło, że teraz nie odpuszczę choćby się paliło. Tak dawno nie ważyłam sześćdziesiąt parę i nie wrócę do starej wagi - NIGDY - tak postanowiłam. Na początku zdrowego żywienia zrobiłam błąd i za dużo włączyłam mącznych, chociaż z pełnego przemiału, to jednak zahamowało wagę i jeszcze dogadzałam sobie smażonymi kotlecikami sojowymi. Teraz odpuszczam, są warzywa i owoce, trzeba korzystać z tego. Zamiast lodów sorbety - najlepiej samemu zrobione lub kostki lodu. Bez ograniczeń wsuwam owoce, kiszonki (jak na diecie), pomidory wręcz pochłaniam - kroję na ósemki, posypuję grubą solą i pieprzem ( kilogram to 150kcal), nie jem jajek, serów, mleka, mięsa. Prawie codziennie wsuwam młodą kapustę z koperkiem, fasolkę szparagową, a od paru dni na kolację serwuję sobie bób, trzeba uważać, bo jest kaloryczny, ale ok. 200gram syci naprawdę dobrze, a to poniżej 200 kcal. Więc Enternity odpuść sobie pizzę i te wszystkie niby frykasy kapiące tłuszczem, polewane chemią, słodzone sztucznym cukrem, barwione Bóg wie czym. Wyobraź sobie te niby frykasy w jednym naczyniu zmielone - mnie odrzuca :D Tak właśnie obrzydzam sobie kaloryczną dietę i mówię - ja tego nie muszę, mogę, ale nie muszę, czego i tobie życzę
-
Dziewczyny! Czy niskie ciśnienie może tak człowieka do ziemi przybić! Wczoraj przespałam prawie całe popołudnie, dzisiaj też nie jest lepiej, zamykają mi się oczy nad papierami. Powiedzcie mi czy to może mieć związek z dietą (przecież tak zdrowo nie odżywiałam się chyba nigdy w zyciu), a może jakiś spadek cukru we krwi, chociaż też nigdy nie miałam objawów cukrzycy. Normalnie śpię na stojąco! Do urlopu jeszcze sporo, dobrze, że dzieci chociaż zagospodarowane na kolonii i u babci. Dzisiaj mam botwinkę i dosypę do niej kaszy - jeszcze tak nie jadłam, ale wolę kaszę niż ziemniaki :D A potem surówki i owoce i razowy chlebek (tylko dwie kromeczki). A jak u was?
-
Witajcie dziewczyny. Enternity, bardzo się cieszę, że jesteś, jakoś wydaje mi się, że dawno nie pisałaś na w-o, ale fajnie, że dołączasz do tego topiku. Zgubiłaś dokładnie na diecie tyle co ja, teraz ciąg dalszy- damy radę!!! I jak?, zdecydowałaś już, że nie jesz mięsa? Polecam z całego serca, na bezmięsnej diecie czuję się lepiej, wypróżniam się wzorcowo i nie mam ciągotek na niezdrowe jedzenie ( no może nie na wszystko ;) ). Konik-Gaj fajnie, że wróciłaś, to teraz opalona pięknie i wypoczęta wskakuj na właściwe tory. Na twoim miejscu jednak pozostałabym na zdrowym żywieniu, trzy kilo to nie tragedia, a jest teraz tyle pysznych owoców, że jak zrobisz co któryś dzień tylko owocowy, to poleci. Nie jedz smażonego i mącznych typu naleśniki, pierogi. Warzywa jedz duszone czy gotowane wzbogacone kaszą, grzankami razowymi, surówki z oliwą z oliwek, orzechy, to też ci da świetny wynik i dobre samopoczucie. Trzymam kciuki, na razie
-
No to dopadł mnie kryzys, od ośmiu dni waga stoi jak zaklęta. Jestem wściekła na siebie. Ta fascynacja nowymi potrawami z soi i soczewicy chyba zrobiły swoje, bo przecież taką pyszną pastę to tylko z chlebusiem, a mniamniusie nadzienie to z pierożkami. Koniec, zostawiam pasty, paszteciki na okres zimowy. Dzisiaj wracam do warzyw, surowizn i co najwyżej gotowanych. Nie było dzisiaj kapuśniaku, ale zrobiłam sobie młodą kapustę z koperkiem -pycha, zjadłam na obiad i kolację, poza tym truskawki i trochę pomidorów, to wszystko, czyli mały powrót do diety w-o :D Hej dziewczyny!, gdzie jesteście?
-
Zapomniałam się zważyć, ale zapaliła mi się czerwona lampka, muszę przystopować. Co prawda dogadzam tylko rodzince, ale coraz częściej łapię się na tym, że przy próbowaniu przekraczam dozwolone normy- tu pasztecik, tu pierożek. Nie mogę zapomnieć, że jeszcze mam parę kilo do zrzucenia. jutro jest dobry dzień, żeby zrobić kolejny pościk. Na śniadanie jak zwykle owoce, potem pomidory i postny kapuśniaczek. Uwielbiam teraz jeść pomidory, są słodziutkie i można bez szkody zjeść ich sporo. Kilogram to tylko 150kcal - w to mi graj! Trochę zła jestem na siebie, bo zrobiłam ciasteczka owsiane z bakaliami. Chciałam być bardziej prozdrowotna i zamiast cukru dałam miód i "olałam" jajka - wyszła bardziej rozsypanka niż ciasteczka, ale bardzo smaczna, no i za dużo tych słodkości dzisiaj pochłonęłam, ale jutro STOP. Jutro ważenie!, no i się wyda :)
-
Wykorzystuję wolne dni na lekturę, dzisiaj wypadło na Marię Grodecką "Zmierzch świadomości łowcy" - czyli wszystko o wegetarianizmie. O ile wiem ta autorka była jedną z prekursorek diety wegetariańskiej i bardzo ciekawie o tym pisze. Rozgryzłam wreszcie dokładnie problem białek. W wielkim uproszczeniu wynika, że aminokwasy, z których składają się wszystkie białka (roślinne i zwierzęce) są takie same. Człowiek potrzebuje 22 aminokwasów do syntezy białka, ale 8-iu nie potrafi syntetyzować sam, musi je otrzymać w pokarmie. Wszystkie (8) aminokwasy posiada tylko jajko i mleko, a mięso, które uchodzi za takie pełnobiałkowe ma niedobór 3-ech aminokwasów. Te zaś są w jarzynach, stąd dobre połączenie białkowe mięsa z warzywami. Strączkowe zaś nie mają dwóch aminokwasów, które występują w zbożach i można ładnie uzupełnić.. Więc takie proste połączenie pieczywa z pastą z soczewicy czy soi lub grochu jest pełnowartościowym posiłkiem w pełni zaspokajającym zapotrzebowanie na białko - a dwie kromki zdrowego chleba + np. pasta sojowo-pieczarkowa+ plaster pomidora = ok. 240kcal -calkiem syte śniadanie do pracy. a nitka postępuję w myśl zasady "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", ale zgrzeszyłabym mówiąc, że te potrawy które teraz robię nie są smaczne, a myśl, że są zdrowe, tylko potęguje doznania. Nigdy wcześniej nie przywiązywałam dużej uwagi do posiłków, gotował akurat, kto był w domu - najczęściej mama, a wiadomo, u mamusi to i zupka i deserek, obficie, smacznie, przesadnie - czas to zmienić. Dzisiaj wypróbowałam kostkę sojową, namoczyłam ją w lekko osolonej wodzie, potem oprószyłam czosnkiem, papryką, chili i smażyłam w woku do brązowego ryżu z warzywami, nie różniło się w ogóle od kurczaka (wyglądem) W tej książce są też porady, które produkty łączyć, by zwiększyć warość białka nawet o 40% a nitka dziękuję za życzenia zejścia poniżej 70-tki, ale muszę się sprężyć, bo jak będę sobie dogadzać ryżem, kaszą i chlebusiem, to nici z tego. Podaję fajną stronkę, gdzie można poczytać o niedobrych połączeniach, ta herbata z cytryną to mnie zdumiała: http://magicsport.pl/news/zdrowie/nieprawidlowe,laczenie,pokarmow,N103.html
-
florna co ty bredzisz, może fota nie jest wyraźna, ale jadło jest ok. - to są warzywa z patelni. Jak według ciebie tak rzygi wyglądają, to ekstra. No dobra na żywo naprawdę ładnie, musisz mi uwierzyć na słowo hi,hi. Dobrze, że nie sfotografowałam zupy z soczewicy, bo pewnie byś miała odruch... :P. Co ty ja się nie obrażam :D
-
Tak jak zapowiedziałam dzisiaj przez cały dzień jem ananasa, trochę truskawek też i jeszcze miseczkę kiszonej, po której na pewno wyląduję w wc. Jednak nikt nie zwolnił mnie z gotowania dla rodzinki i dzisiaj udało mi się zrobić obiad smaczny, zdrowy, kolorowy dla moich maluchów w 15 minut. Pomagał mi synek, był bardzo dumny, że umie gotować i wszystko sfotografował, żeby tato mógł podziwiać jak wróci z pracy. A co to było? Ryba na parzę (mintaj), warzywa z patelni i sos beszamelowy śmietankowo-koperkowy. Nie zapiekałam ryby, po co dodawać żółtka i ser - dodatkowe kalorie . Gotowanie zajęło PIĘTNAŚCIE MINUT. Jeśli ktoś szuka inspiracji, oto obrazkowy podpowiednik. Porcja: 350kcal. http://i45.tinypic.com/5lp5j6.jpg zdjęcia słabe ale coś widać.
-
a Nitka to jesteś drobniutka. Ja ważyłam 57 na studiach i gdy wychodziłam za mąż. Przy wzroście 171 byłam naprawdę szczupła, wręcz koścista, ale wtedy nie dojadałam, paliłam papierochy i żłopałam dużo kawy. Potem była stabilizacja, dzieciaczki i z każdym rokiem parę kilogramów więcej, też rzuciłam palenie, co uważam za swój największy sukces. Jedno mi przychodzi do glowy, czy się waży 100kg czy 50 "nie można zasypiać gruszek w popiele". Człowiek dużo uwagi przywiązuje do wyglądu zewnętrznego, kupuje dobre ciuchy, chodzi do kosmetyczki, fryzjera, itd, a często z pełną świadomością wrzuca w siebie takie badziewie dla ulotnej przyjemności, pozornego zaspokojenia jakiegoś zmyslu. Trzeba by się zacząć traktować jak luksusowy samochód, przecież do takiego nikt nie naleje dziadowskiego, niesprawdzonego paliwa :D. Tym tropem idąc, byłam półciężarówką, teraz jestem kombiakiem, ale dążę do sportowego np. porsche ;) Też na diecie marzłam, bo też maj był paskudny, wszędzie ziąb i wilgoć. Zawsze miałam kłopoty z ogrzaniem nóg, ale pod koniec diety i do tej pory nie mam z tym problemu, stopy mam w miarę ciepłe. Myślę, że poprawiło mi się krążęnie. Dzisiaj miałam na obiad (dla całej rodziny) mielone z soczewicy czerwonej (rzeczywiście z kolorem to duże nadużycie), łaczone z kaszą średnią mazurską cebulką przesmażoną, jajkiem i obtoczone w otrębach wyszło kapitalnie. Trochę przesadziłam, bo zjadłam 3, danie smażone na oliwie i trochę kalorii ma, do tego jeszcze botwinka. Dlatego jutro robię sobie dzień ananasowy- taki postny piątek. Miałam już owocowy poniedziałek i bardzo dobrze się po nim czułam, jadłam truskawki i arbuza. Postanowiłam do końca czerwca zejść poniżej 70kg- zobaczymy czy się uda! :)
-
Ja nadal jestem pod wrażeniem tej soczewicy. Z jednej szklanki ziarna zrobiłam dwie smaczne potrawy: cukinię nadziewaną i pierogi, a jeszcze zostawiłam sobie malutką miseczkę jako pastę do kanapek. Przed chwilą musiałam dać gryza koleżance, bo nie wiedziała co za paskudne mazidło mam w kanapce. Musiałam się wynieść z pokoju, bo by mi wszystko zjadła he he :D
-
Cześć dziewczyny! Leżę właśnie po obiedzie na kanapie, nawet nie chce mi się załadować zmywarki, taka jestem objedzona. U mnie dzisiaj na obiad cukinia nadziewana soczewicą pod parmezanem - pycha. Zapiekłam w żaroodpornym naczyniu, bo nie miałam folii - dzięki a NITKA jeszcze raz za inspirujący przepis. Skusiła się też moja mama i bardzo jej smakowało, powiedziała, że częściej będzie wpadać na jarskie dania. Dzieciom zrobiłam malutkie pierożki, soczewicę połączyłam z usmażonymi pieczarkami z cebulką, dodałam bułki namoczonej i przepuściłam przez maszynkę - farsz wyszedł pierwsza klasa, nawet nie dodałam jajka (właściwie zapomniałam, ale farsz był ścisły) pierogi zniknęły od razu. Skusiłam się też na dwa- dla mnie bomba. Mój synek pytał czy na pewno są bez mięska; jeśli tak to takie sobie zażyczył na Wigilię (nie lubi z kapustą i grzybami). No NITKA nie szalej nie szalej z podjadaniem, bo będziesz musiała zmienić nicka na LINA :D U mnie na kolację miseczka truskawek (więcej bym i tak nie zmieściła), znowu bilans wyjdzie mi na 1000kcal- oby tak dalej. A jutro zrobię botwinkę, tak ładnie o niej dziewczyny piszą na w-o, ale sobie zaciągnę jogurtem, a co!
-
Prochor , na jakich grupach wsparcia?, psychicznego? - to by dużo tłumaczyło! Pozdrawiam
-
Powiem ci Babcia Misia, że te kotlety nie są takie złe, ale też nie mam doświadczenia jak można je wykorzystać w kuchni, pewnie sposobów jest dużo, ja zrobiłam według tego na opakowaniu, czyli namoczyłam je na kilka minut w bulionie, a potem opanierowałam w jajku i potłuczonych płatkach kukurydzianych ( to już moja inwencja własna), ale smaży się tak samo jak schabowe. Bardzo smakowały mojemu synkowi, córka nie chciała spróbować, uparta jak każdy koziorożec :P Smażyłam je na oleju z pestek winogron- lubię ten olej, bo nie jest aromatyczny, dobry do smażenia. Mam jeszcze soję w kosteczkach i będę z niej wymyślać jakiś gulasz. Konik-Gaj jest wegetarianką, więc pewnie nie raz skorzystamy z jej rad. Jeśli chodzi o wczoraj to byla straszna wtopa, czyli kawałek ciasta ze śliwkami. Pomyślałam jednak, że przecież wszystko jest dla ludzi i nie będę biadolić, po prostu potraktowałam to ciasto jako posiłek i już. Zaraz potem zjadlam sporo truskawek i do kolacji było ok. Dzisiaj na obiad mam pyszną zupę rybną, czyli jarzynowa z kawałkami dorsza. Jest tak dobra i sycąca, że zjem jej drugą część na kolację. Na śniadanie zjadłam dwie kromki razowego chleba z usmażoną cebulą z majerankiem, papryką i oregano na łyżce oliwy. Położyłam prosto z patelni cebulkę na chlebku - było bardzo dobre. Jeszcze sporo truskawek na przekąski i po podliczeniu kalorii wyjdzie mi dzisiaj ok 980kcal., a ja wcale nie jestem głodna, wręcz po tej zupie muszę popuścić guzik w nowych mniejszych spodniachPozdrawiam , nie jest tak strasznie na tym zdrowym :D
-
preziowa mam nadzieje, że to nic poważnego, bo trochę niepokoju zasiałaś. Trzymam kciuki za powodzenie i wracaj szybko!
-
Truskawa no z tym niewymuszonym sportem u mnie to jest tak, że jak mnie na rower wsadzili i miałam górkę do pokonania, to potem 10 minut leżałam w trawie i udawałam, że buta wiążę :D :) ;)
-
Truskawa najbezpieczniej wychodzić tyle z diety ile się na niej było. Jeśli dostarczysz 1200kcal i nie będą to cukry złożone, wysokotłuszczowe i przetworzone produkty, to schudniesz na bank. Dorosła kobieta potrzebuje do utrzymania prawidłowej wagi ok. 1600kcal, 1200 to dobra alternatywa na zdrowe chudnięcie rozłożone w czasie. No i witam cię serdecznie na wątku.
-
Nie nie jestem głodna, wręcz przeciwnie, ta porcja ananasa bardzo mnie nasyciła. No powiedz co tam planujesz na inaugurację nowej diety preziowa. Nie wiem tylko czy nie za dużo włączyłam jak na jeden dzień : grzanki razowe, trochę masła, oliwa z oliwek, kasza i garść fasolki szparagowej. Na jutro planuję do kalafiora co mi został marchewkę z groszkiem, a zupę powtórzę z kaszą, bardzo mi smakowała. Mam jeszcze maly pojemniczek jagódek na rano, ale nie wiem czy uchowam, bo dziecko zjadło swoje i poluje na moje :D Jakoś nie ciągnie mnie do białka zwierzęcego (na razie), kupiłam mleko sojowe i proteiny sojowe, będę coś kombinować, ale jutro jeszcze spokojnie. Chodzi za to za mną dorsz z warzywami w galarecie - co o tym myślisz?, łatwe, szybkie, pyszne i niskokaloryczne danie białkowe