m@da.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m@da.
-
Zapraszam wszystkich, którzy są po poście warzywno-owocowym, teraz przechodzą lub już są na zdrowym odżywianiu i pragną utrzymać wagę, a nawet jeszcze ją zredukować :D Będziemy się tu wspierać, dzielić doświadczeniem i przepisami zdrowej diety. Oczywiście cały czas bazujemy na książkach dr Ewy Dąbrowskiej: Ciało i ducha ratować żywieniem" i "Przywracać zdrowie żywieniem" A tutaj jest link do topiku o diecie warzywno-owocowej: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4451878&start=0
-
Laskaro, jak będę na emeryturze, to też tak jak Ty będę aktywnie spędzać czas i podróżować po Polsce, tylko zachowaj Boże w zdrowiu do tego czasu (psychicznym też:), bo "ocipieć" można na niektóre doniesienia medialne, lokalne i inne ). Wczasy mam od 2sierpnia, ale wyjeżdzamy końcem lipca i jedziemy ciurkiem do Rumunii do miejscowości Bran, tam pośpimy, zwiedzimy zamek Drakuli i okolice, a mieszkać bedziemy na kampingu Vampir (nieźle się zaczyna, co?), w drodze powrotnej zrobimy przystanek na Węgrzech, mam nadzieję, że to będą cudowne wakacje. Nie znalazłam tanich przelotów, to przynajmniej cos zwiedzimy po drodze. Babciu Misiu, parowar polecam jak najbardziej, najlepiej taki z dużą mocą, bo szybciej się potrawy przyrządza. Świetnie się sprawdza do warzyw, żółta fasolka wyszła mi pyszna, jędrna i nie straciła nic koloru. Dzieci nie narzekają, że ziemniaki nie słone, wystarczy tylko ociupinkę posolić na talerzu- jaka to olbrzymia różnica w użyciu soli! Mięso też jest bardzo dobre jak ktoś lubi gotowane. Najlepiej smakuja mi cycki kurze i dzwonka łososia z parowaru. Obiad może sobie leżec w parowarze, a spóźnialski włącza tylko na pare minut i już ma wszystko odgrzane, gorące - dla mnie to dobre, bo rodzinka mi się złazi w tygodniu o różnych porach. Można też robić ryż na parzę, ale jeszcze nie próbowałam. Który najlepszy, to Ci nie powiem, bo nie mam doświadczenia, kupiłam niezbyt drogi (do tego z promocji), ale duży 1000watowy firmy Severin. Już słyszałam, że to bubel, ale na razie działa bez zarzutu, jak coś siądzie, to przecież jest gwarancja. Ciepełka wszystkim życzę, dobrego dnia.
-
aga, pare lat temu miałam problem z oczami i okazało się, że odpowiedzialne było m.in. za to sztuczne światło jarzeniowe. Olśniło mnie, gdy poszłam do córki na lekcję pokazową i posiedziałam ze dwie godziny w mocno oświetlonej klasie, pod koniec już nic nie widziałam, szczypało i łzy leciały ciurkiem. Też jestem za oczyszczeniem, ale trzeba działać od razu, lekarz może wykluczyć zatkane kanaliki łzowe na przykład i przepisać doraźnie maść. Kup sobie tzw. sztuczne łzy, na mnie działały lepiej te w żelu, jest tego dużo, te droższe nie mają konserwantów, to bardzo pomaga, gdy szczypie od razu aplikuj. Dobre okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV i filtr na monitor komputera to podstawa. Mnóstwo jest przyczyn, jest pora pylenia bo wiosna, a m.in. antykoncepcja lub inne leki mogą wywoływać objawy. Od tamtego czasu biurko mam pod samym oknem i jak mogę, to korzystam z oświetlenia dziennego, nie sztucznego. Zwiększ wit. A (beta karoten): marchew, botwinka, pomarańczowe owoce i warzywa i wątróbka- ale to poza postem. Powodzenia
-
Zapomniałam dodać, że dobrze jest przed zamrożeniem przetrzeć sorbet przez duże sito, gdyby te brązowe gniazdeczka zostały, jest wtedy bardziej aksamitny, bez grudek :)
-
Babciu Misiu, też mi się obiło o uszy z tą folią, już dawno nie piekę w folii ryb i ziemniaczków na grilu na przykład, w tym przepisie to z prędkości wykonania, ale mozna tez obsmażyć i zapiec bez folii:) Myślę, że aluminium wszyscy mamy pod dostatkiem w organizmach, przecież całe wieki gotowaliśmy w aluminiowych garach z poodpryskiwaną emalią :) albo smażymy na patelni z wyskrobanym teflonem, na szczęście są tez inne gary, ale na pewno znacie tę siłę przyzwyczajenia do starej wysłużonej patelni czy rondla A co Ty Babciu Misiu studiujesz, technologię żywności, czy co? Jak takie fajne masz wykłady, to prosimy tutaj o jakiś wykładzik w pigułce. Laskara, a przez Ciebie to mi się śnią statki. Uważam, że gdyby była gwarancja chociaż umiarkowanie ciepłej i bezdeszczowej pory, to nie ma lepszego miejsca na wakacje niż polskie morze - szum fal i cudowna bryza od morza, nie to co bułgarska zupa i parzący piasek w stopy, całe szczęście, że przy hotelu będę miała wielki basen:)
-
To mój przepis autorski obrazkowo: http://i52.tinypic.com/2dkd8ug.jpg - farsz zrobiłam z cebuli, kolorowej papryki, kapusty pekińskiej. Mięso posypałam solą, pieprzem, czubrzycą i mielonym czosnkiem, musnęłam dobrą musztardą, całość posypałam odrobiną parmezanu. http://i53.tinypic.com/2a64ccn.jpg - zwijam na folii, posypuję solą ziołową, z folii robię ciasną paczuszkę. http://i52.tinypic.com/ckiuu.jpg - paczuszki lądują w piekarniku na 35 min./190st. termoobieg http://i55.tinypic.com/2uzzg2v.jpg - a to moja porcja już na talerzu, dzieciom i mężowi zrobiłam do tego ryż brazowy.
-
Jak miło czytać wszystkich moich ulubionych forumowiczów:) Michał, mam nadzieję, że dolegliwości już minęły. Nie słuchaj Laskary, do żadnej roboty, do wyższych celów stworzony jesteś;). Jak tak opowiadasz Laskara, to mam ochotę zapakować parę rzeczy i wyruszyć nad morze, może w wakacje skubnę jeszcze parę dni. Wezmę na pewno ze sobą butlę gazową i patelnie, zainstaluję sie niedaleko portu i rano bezpośrednio od rybaków będę kupować rybki i smażyc na świeżym powietrzu - sama rozkosz:) aga_1410 to masz tak jak ja, po poście odrzuca mnie od miesa i duzo czasu mija zanim do niego wracam. Jasne, że mozesz juz zrobić przypominajkę, nawet jednodniową, Dąbrowska zaleca jeden dzień w tygodniu lub tydzień w miesiącu. Proponuje Ci jeszcze coś innego, ja na przykład niedługo zrobie sobie dzień owocowy, np. same truskawki i arbuz, albo melon, grejpfruty i ananas. Taki owocowy dzień też jest super oczyszczający i ożywczy. Pamietam, ze do jednej tygodniówki podchodziłam 3 tygodnie, taki miałam zapał;) Śmiało mozesz robić jeden dzień w tygodniu. aga a dodałaś jajko do tej masy(może być samo białko, jesli kontrolujesz cholesterol)? Dosypałabym jeszcze parę łyzek otrębów owsianych w zależności ile tego jest. Ja to bym tam podzieliła tą mase na cześci i dodała smaki, do jednej kapary, do drugiej oliwki i suszone pomidory, coś z pieczarkami można pomysleć, moze z twarożkiem, tarta marchewka też jest dobrym spoiwem i wypełniaczem. Bułka tarta dosypana dobrze spaja i zagęszcza masę, ale ja akurat nie używam ze względu na niełączenie węglowodanów z białkami. Dorzuciłabym jeszcze garść siekanej pietruszki, lubczyku, moze kolendry. Musisz kombinować, na pewno trafisz na swój smak:D Bardzo lubie takie kotleciki z grochu i sojowe, z soczewicy nie robiłam, bo zbyt ciapata, ale uzywam często soczewicy jako nadzienie do pierogów lub nadziewam cukinie i zapiekam pod mozzarellą.
-
na głowie mam oczywiście włosy:D
-
Mi szparagi nie wydają sie niewłaściwe, nie mają skrobii, też białka mają znikomą ilość, cukru nic i 17kcal, do tego mają mnóstwo witamin, są warzywem ani oleistym ani białkowym, ot taka łodyżka:D Takie z wody delikatne, mięciutkie są pyszne, teraz jest chyba sezon na szparagi, mi najbardziej smakują z masełkiem, ale nu nu nu, nie na w-o:D :) ;) Nie tak ten jogurt sam, ale te jagody z jogurtem to poezja. Niestety jagody mrożone drogie są niemiłosiernie, więc koniec rozpusty. Nie kupię jogurtownicy, obejrzałam i nie warto, jak Ty to mówisz Herbatko, taki przydaś, można się obejść bez, ale znalazłam coś innego:D, maszynkę do robienia lodów:), czyli mam już pomysł na następne "kuchenne prace ręczne". Zaraz po poście zabiorę się za domowe sorbety!!! (tylko muszę tą maszynkę kupić). Już sobie wyobrażam pyszny sorbet truskawkowy w upalny czerwcowy dzień:D Może ktoś z Was ma taką maszynkę? Moi znajomi nie wiedzą w ogóle o czym mówie. A to takie proste urządzenie, mrozi a jednocześnie kręci i wszystko się równomiernie zamraża nie w bryłę, ale w krem. Prowadzę dochodzenie :D w sprawie dodawania do produktów tłuszczy trans (morderstwo dla serca) i odkryłam, że jest ich pełno nawet w niewinnych lodach:( - oczywiście piszę z humorem, ale to śmieszne wcale nie jest i nawet mnie to lekko przeraża, bo nawet drobne ciasteczka najlepszych firm bazują na utwardzonych tłuszczach, a w Polsce nie ma obowiązku wymieniania tego składnika na opakowaniach. W Danii jest chyba tylko taki obowiązek. Chociaż udowodniono, że utwardzone tłuszcze szkodzą sercu, to koncerny nie zrezygnują z ich dodawania, bo to zbyt dochodowe. Ze słodyczy kupnych tylko gorzka prawdziwa czekolada jest bezpieczna. Nie żebym miała jakąś obsesję, ale artykuły na ten temat mogą naprawdę przytłoczyć. Widzę jak mamusie kupują słodkim maleństwom biszkopciki lub herbatniczki, to głos mi się jeży na głowie, sama też tak robiłam. Lepiej upiec swoje własne, krzywe, zakalcowate, niewyrośnięte, byle jakie, ale bezpieczne! Miłego dnia, bo od jutra podobno wichury, ulewy i gradobicia.
-
Nigdy nie stosowałam siemienia i otrębów, nie musiałam. Niby otrebów sie nie trawi, ale są odżywcze, nie wspomnę już o odżywczosci siemienia. Dzisiaj jednak trochę inaczej na to patrzę. Jaki sens ma odżywianie wewnętrzne, jeśli jelita są zapchane i mnóstwo toksyn i bakterii gnilnych krąży z krwią, więc bardzo mocno skupiłabym się jednak na tym, żeby wypróżnienie było, być może i sięgnęłabym po otręby, ale tylko wtedy, jakby wszystkie inne środki zawiodły. Na pewno nawykowe zaparcia to problem, ale wydaje mi się, że czesto na własne życzenie niektorych dietowiczek. Czytałam tak pobieżnie na wątku w-o, ze jedna dziewczyna sięgnęła po grejpfruta dopiero w piątym dniu diety, to błąd. Jedzenie mizerne, omijanie posiłków też wpływa na zmniejszenie masy kałowej, wypróżnienie może być nawet co drugi trzeci dzień, a picie do tego herbatek przeczyszczających podrażnia jelita i mamy uczucie parcia, a tak naprawdę jelita są puste. Trzeba się najeść, żeby mieć czym eee:D Podpytajmy wiszni,bo była na kilku turnusach, jak tam radzono sobie z tym problemem,coś pewnie podawano kuracjuszom na zaparcia. Od poniedziałku zaczynam w-o, przymierzałam się już od teraz, ale żal mi domowego jogurtu, mam nadzieję, że mi się do niedzieli przeje:D. No dzisiaj to już tropiki będą!:) Miłego dnia.
-
Zapomniałam dodać, że Cię Laskaro podziwiam i zmotywowałaś mnie do zrobienia u siebie przeglądu technicznego:)
-
Zaskoczyłaś mnie opa ceną tego razowca (2zł). U mnie też można dostać niby żytni razowy na zakwasie ok. 4zł, ale jak dopytuję, albo czytam na tym malutkim papierku, to mimo, że na zakwasie, to ma drożdże, często też barwiony jest karmelem, albo czymś tam jeszcze. Prawdziwy żytni chleb na świeżym zakwasie (bez dodatków spulchniaczy) będzie zawsze droższy, bo proces wytwarzania jest czasochłonny i dla piekarń nieopłacalny w masowej produkcji. Dlatego taki można jedynie kupić w sklepach ze zdrową żywnością, piekarniach nastawionych na taki asortyment typu eko lub w piekarni z tradycjami, gdzie piecze się dla ludzi, nie dla pieniędzy. Niestety takich piekarni jest bardzo mało, a koszty utrzymania wymuszają wprowadzanie nowych opłacalnych technologii. W mojej piekarni pieką wspanialy chleb, szczególnie na jednej zmianie z panem Edziem:D, ale mam satysfakcję, że sama potrafię już sobie zrobić najprawdziwszy żytni chleb:D (poprzednie zdjęcie trochę rozjaśnione, w rzeczywistości jest ciemniejszy, ale nie czarny, bo przecież mąka żytnia nie jest czarna:) ) No, taki z pieca chlebowego byłby jeszcze lepszy pewnie ktoś powie!, a nie tam z elektrycznego piekarnika:D:):( Dzisiaj gotuje u mnie mamusia i serwuje moje ukochane prazoki z białym barszczem i kapuste z grochem. Niestety to nie są dania dla wychodzących z diety, chociaż groch z kapustą polecam bardzo nawet jako smarowidło do chleba- ja to uwielbiam! czesiag, pytałaś o kawę. Pije kawę z ekspresu Takie 100% Arabica- najbardziej mi smakują. Po poście wypracowałam sobie, że nie piję kawy na czczo i nie piję rozpuszczalnych, kawę piję bez cukru z mlekiem, niestety zdarza mi się wypić nawet kilka filiżanek w ciągu dnia, ale to i tak nie jest tyle, co kiedyś. Na ranne rozbudzenie nadal najlepiej działa na mnie ciepła woda z wyciśnięta cytryną. Laskaro, zachęcam serdecznie do pieczenia. Muszę kupić okrągłe koszyczki do wyrastania ciasta, żeby piec okrągłe chlebki. Mam zamiar w przyszlym tygodniu podarować taki okrągły chlebek w prezencie urodzinowym zamiast kwiatka, przewiązany kokardą:D Miłej niedzieli życzę, na dzisiaj cała moja aktywność to spacer do kościoła, pa.
-
Laskaro, pytasz Herbatki jak spędziła majową labę w zimowej scenerii? To się mnie zapytaj! Bo ja tam byłam (Dolny Śląsk) i ten urlop, to najkoszmarniejszy ze wszystkich, jaki do tej pory miałam(oczywiście ze względu na pogodę, bo widoki cudne). Jednym słowem: do d..y. Teraz dopiero przydałby sie z dzień urlopu, zeby kości wygrzać. Cholera mnie bierze, jak przypomnę sobie, jak walczyłam o urlop tego 2 maja, a teraz sobie w brodę pluję. O przypominajce narazie nie myślę, zimno mi!!! Dobrze, że chociaż się nie przeziębiłam. Preziowa! Zrezygnowałaś! KajkoJajko, a jaki to ma być gulasz? Wegetariański, mięsny?
-
http://www.olej-budwigowy.info/ tę stronę miałam wkleić, bo tu są też przepisy do diety
-
Dziękuję Wam za pochwały na temat chlebka. Mam pytanie do Michała i Herbatki: jak postępujecie z kromkami wyjetymi z zamrażalnika? Nigdy nie zamrazałam chleba oprócz splaszczonych francuskich rogalików, które odgrzewałam w małym piecyku, kiedyś tam za studenckich czasów. Chciałabym od czasu do czasu zamrozić kilka kromek na czarną godzinę. U mnie dużo idzie chleba, rano każdy dostaje kanapki do szkoły, pracy, to już pół schodzi, wieczorem też jest zawsze na stole, kto ma ochotę, to sięga czy jako dodatek do zupy, czy robią sobie kanapki na kolację, czasem trzeba wykarmić tabuny gości odwiedzających moje dzieciaki, one zawsze są głodne i spragnione. Jak nie ma chleba, to jakoś tak nieswojo, można go nie jeść, ale musi być :) Więc maszyna idzie raz dziennie, a nawet dwa razy( jakaś drożdżówka lub miesza się ciasto na kajzerki lub rogaliki) Michale! właściwie, to zastąpiłam zwykłą sałatę właśnie szpinakiem, rukolą, roszponką. Jaką byś nie zrobił salatkę, gdzie zastąpisz sałatę szpinakiem, będzie pysznie. Sałata i marchewka, to specyficzne warzywa, które chyba najwięcej ciągną z gleby trujących związków, dlatego ograniczam spożycie do formy dekoracyjnej:), chyba że mam ze sprawdzonego źródła. Kiedyś porównywałam tu wartości sałaty lodowej ze szpinakiem, jak odszukasz, to sam stwierdzisz, że warto jeść surowy szpinak, chociaż droższy. Moja ulubiona sałatka ze szpinakiem, zielona: szpinak wiórki awokado (cienko pokrojona ćwiartka) pestki dyni (mała garść) natka pietruszki (garść) winegret kiełki brokuła do dekoracji Kiedyś przeszkadzały mi łodyżki, teraz wcinam ze wszystkim, czasami rozrywam w rękach, jak liście są duże. KajkoJajko, no to trzymam kciuki. Proponuję na początek do zupy jarzynowej dorzucić garść kaszy gryczanej, a surówkę polać ociupinkę dobrą oliwą lub olejem. Na rozszerzenie owoców wybrałabym ananasa i arbuza, a jeśli owoce suszone, to dobrze jest je wymoczyć kilka godzin w wodzie i przełożyć do pojemniczka do lodówki i są gotowe do jedzenia. Tak samo można postąpić z orzechami i pestkami, ma to wpływ na jakość enzymów zawartych w tych produktach, są lepiej strawne. Tylko uważaj na ilości, bo są kaloryczne! No i białko, trzeba by je po mału wprowadzać, mam na myśli białko roślinne. Zachęcam do jedzenia pyłku pszczelego: Kopiuję z mądrego źródła: Węglowodany - to przede wszystkim fruktoza, glukoza, maltoza, oraz w mniejszej ilości: arabinoza, ryboza, izomaltoza i wiele innych. Tłuszcze. W pyłku wyodrębniono 12 kwasów tłuszczowych, między innymi: kwas palmitynowy, linolowy, linoleowy, arachidonowy.Białka W pyłku wykryto 32 aminokwasów. Są to: fenyloalanina, izoleucyna, leucyna, lizyna, metionina, treonina, walina, alanina, prolina, seryna, histydyna, glicyna i inne. Zawartość aminokwasów w pyłku dochodzi do 12%. Składniki mineralne. Pyłek jest bogaty w wiele składników mineralnych: makroelementów i mikroelementów. Wyodrębniono: potas, fosfor, wapń, magnez, sód, krzem, mangan, żelazo, miedź, cynk, jod, selen i inne.Witaminy. W pyłku pszczelim zidentyfikowano następujące witaminy: A, B1, B2, B3, E, C, B6, PP, P, D, H, B12, kwas foliowy, inozytol, biotynę, kwas pantotenowy, kwercytynę.Inne składniki. Enzymy: amylaza, inwertaza, fosfatazy, peroksydazy i inne, których stwierdzono 42. Kwasy organiczne: jabłkowy, mlekowy, cytrynowy.
-
Już jestem! Herbatko, jakoś nie składało się (z czasem) do pisania, chociaż tak wiele miałabym do powiedzenia:D Od paru dni każda wolną chwilę poświęcam na szukanie dobrej oferty na wakacje dla mojej rodzinki, w tym roku chcemy wszystko zaplanować wczesniej, ominąć biura podróży, więc sporo się nadzwoniłam. Znalazłam przyzwoity hotel w Bułgarii z kompleksem basenów, przy morzu w przyzwoitej cenie za klimatyzowany apartament, teraz szukam taniego przelotu, a tu trzeba trzymać rękę na pulsie. Bardzo jestem ciekawa jak poszło w-o "Michałom", Ty wiesz Michał, ze sprawdzałam też ceny nad polskim morzem i masz rację, ze są z kosmosu. A w majowy weekend jadę Herbatko w Twoje strony, w planach mamy Jaskinię Niedźwiedzią, skalne miasteczko po polskiej i czeskiej stronie i jak fundusze pozwolą jednodniowy wypad do Pragi, juz sie cieszę. Piekę nadal, od kupna maszyny nie kupiłam chleba (czekam teraz tylko na rachunek za prąd i wszystko będzie jasne). Dzisiaj się zrobiłam w "bambuko":(, nastawilam automat na wyrobienie ciasta na 7 rano, miałam tylko uformować bułeczki i upiec w parę minut na śniadanie, ale nie włączyłam "start" i wszystko się wyleżało, teraz dopiero się wyrabia, ale jestem zła na siebie! A Laskara to gdzie zawędrowała z tymi kijami? Diety i poszukiwań zdrowych alternatyw nie zaprzestałam, teraz na tapetę wzięłam super żywność pszczelą z racji wiosennych klimatów: mleczko pszczele, pyłek kwiatowy, propolis i oczywiście miody. Wiecie, że pyłek kwiatowy ma 5-7 razy wiecej białka niż wołowina, to jest doskonałe antidotum na alergie (katar sienny, zatoki), przeciwdziała też oznakom starzenia. Bardzo podoba mi się Herbatko Twoja sałatka z pokrzywy (taka wykwintna), ale po surowiec to muszę gdzieś dalej pojechać, bo ta moja tu, to ma zbyt dużo ołowicy, a pokrzywa dobrze działa na tarczycę m.in. Zaliczam pokrzywę do ziołowej super żywności:D
-
Kochani! Teraz się będę chwalić! Upiekłam chleb w mojej nowej maszynie, jest smaczny, ale to żadna rewelacja, bo z gotowej mieszanki- jakoś bałam się eksperymentować za pierwszym razem, ale teraz na jutro upiekę według przepisu Herbatki. Powiedz mi Herbatko, na ile nastawić wagę, chyba na kilogram, nie? i ile ma ml Twoja szklanka:200 czy 250:) - to będzie mój pierwszy chleb samodzielny, więc nie mam jeszcze wyczucia. No i jeszcze jedno: dochodzi mi ciasto cytrynowe, w całym domu pachnie cudnie, ładnie wyrosło, czyli jestem zadowolona z zakupu w 100% (na razie). To jest fantastyczne! Wsypałam składniki (rozpuściłam tylko masło), nastawiłam program i zajęłam się obiadem, a podwieczorek robi się sam. Ja niestety nadal dietetycznie, łosoś z rukolą:), ale jutro na śniadanie zjem kromkę chleba. Podoba mi się, że można w tej maszynie wyrobić ciasto na pierogi i ciasto na pizzę, czy drożdżowe. Ma też wady, przede wszystkim góra nie jest wypieczona mocno, ale boki i spód ma rewelacyjnie chrupiąca skórkę, więc to rekompensuje wszystkim stratę:). Mogłyby też być podświetlone wskaźniki(ciężko dojrzeć na jakim etapie jest pieczenie), no ale coś za coś, przecież kupiłam produkt nie z najwyzszej półki. Laskaro, dokładne wartości też są na dieta.pl, czy diety.pl, ale tam trzeba się chyba zalogować i wyskakują też plusy i minusy potrawy. Wkurzyłam się na ten serwis, bo przy ocenie łososia, napisali w minusach, że ma za dużo kwasów nasyconych - co za brednie i ignorancja. Babciu Misiu i jak smakowała makrela?
-
Kurcze, nie mam teraz czasu się rozpisać, ale przyszło mi do głowy Michał, żebyś, jeśli nie chcesz się zdradzać, poudawał leczenie zęba w toku. Ja np. do dentysty czasem chodzę na 6 rano z braku zgrania z dentystką w innym czasie - chociaż teraz osobiście nie mam problemów z mówieniem , że jestem w trakcie diety oczyszczającej i nie zjem, bo nie i już. Kombinuj!:D
-
Moje kiełki również mają się dobrze, na okrągło rzodkiewka, lucerna, brokuł, kapusta. Jednak wróciłam do uprawy słoiczkowej (tak pół na pół z kiełkownicą), jakaś niereformowalna jestem. Wydaje mi się, że te z kiełkownicy tak się duszą i dłuzej rosną od słoikowych, no ale jemy takie i takie. Za to uprawa ziół z nasion mi pada:(. Dobrze się mają koktajlowe pomidorki, lubczyk, bazylia, pietruszka, mięta, reszta jakaś rachityczna, trzeba będzie dokupić sadzonki. Wracając do panów w kuchni pamiętam, jak parę lat temu poniewierałam się po różnych szkoleniach, a z dziećmi zostawał mąż i robił im na obiad "wulkan", czyli tłuczone ziemniaki lepił w kształcie wulkanu i do środka wlewał maślankę- dzieci to uwielbiały i rozpowiadały wszystkim, że najlepiej na świecie gotuje tata- trochę mnie kłuło, ale czas zweryfikował opinię, ha Dzisiaj zaczęłam dzień od soku z marchewki z naciowym selerem. Mam jabłko, pomarańcze, surowizny warzywne i słoiczek krupniku do odgrzania tak koło południa- bardziej to jest jarzynówka z łyżką kaszy gryczanej niż tradycyjny krupnik. W domu zrobię sobie barszczyk ukraiński i jakiś zestaw sałat z winegretem, a wieczorem dwie łyzki kaszy gryczanej z warzywami z patelni, coś mi chodzi podniebienie za tą kaszą.
-
Laskara,no tak, strączkowe miałam na myśli, miałam do wyboru dwie mrożonki: barszcz ukraiński z fasolą lub zupę jarzynową z fasolką szparagową i nielicznym zielonym groszkiem. Wybrałam na dziś jarzynową, jutro zrobię barszcz, bo doleję do niego świeżo ukiszony (mam nadzieję, że do jutra juz będzie dobry). Zjadłam tę zupę x2 i byłam pełna, teraz piję w filiżance sok z pomidorów i też mi już wypełnił żołądek na maxa. Najwyzej za godzinę zjem kawałek grejfruta, jakbym zgłodniała. No to mój dzień 1 wychodzenia dobiega końca. Mam nadzieję, że utrzymam w minusie te dwa kilo. Rano zjadłam sałatkę owocową (mango, ananas, jabłko, gruszka, sok z cytryny), dużo tego zrobiłam, jadłam na dwa razy. Na lunch (nie lubię tego słowa brrr) miałam sałatkę z mieszanych sałat, pomidor, rzodkiewka, papryka, pół awokado, cytryna i sól. Na obiad dwa talerze zupy jarzynowej (więcej warzyw niż wody), teraz sok z pomidorów. Właściwie to dołożyłam inne owoce, trochę fasolki i groszku i kawałek awokado. Jutro dodam kaszę i olej do sałatki. Michał, wyjaśnij mi, dlaczego pokojarzyłeś mnie z belferką? Co prawda mam wykształcenie filologiczne, ale pracuję w centrum logistycznym na Śląsku. Mój mąż tez pięknie stawia "kropkę nad i" w kuchni, potem chętnie opowiada przy gościach, jak się łatwo taką potrawę gotuje i chętnie udziela wskazówek. Ale nie Michał, to widać, że to fachowiec. Wciąż słyszę opinie, że mężczyźni są lepszymi kucharzami, może to i prawda, bo robią to z przyjemności, a my kobiety wciąż jednak z obowiązku zazwyczaj.
-
Dzisiaj mi się wszystko przesunęło, późno wróciłam do domu i goniłam w piętkę, ale za to potrzeba matką wynalazków. Wysmarowałam taki obiad rodzince, że z podziwu nie mogli wyjść, pytali czy katering przyjechał:). Po drodze do domu w Biedronce kupiłam ciasto francuskie i mielone z indyka, w parę minut zrobiłam wielkie pierogi pieczone z nadzieniem mięsno- warzywnym, do tego moje buraczki pieczone, tarte, polane tylko sokiem z cytryny, które wczoraj sobie przygotowałam. Zrobiła się z tego obiadokolacja. Dla siebie też w tempie robiłam jedzonko: zapiekłam piętrowo bakłażana, na to plastry pomidora, na to cebula w plasterkach, plastry cukinii i na wierzch paski papryki, wszystkie warstwy przesypane ziołami i solą. Takie coś inne, ale szybkie i sycące, do tego sos pomidorowy. Michał bardzo bym chciała mieć receptę na "nietycie", ale niestety:( Twoja Zona jest na dobrej drodze do sukcesu, bo oprócz chęci i woli, ma jeszcze Ciebie, a uwierz mi, to bardzo dużo, jeśli nie najwięcej.
-
Bingo! Michał, trudno tu mówić o nowoczesności, bo potrawa stara jak świat, ale nie wiedziałam, że taka popularna na Śląsku (też oglądałam program o pszczyńskiej restauracji), myślałam, że raczej to klimaty poznańskie (ze względu na pyry:) ), znam to z dzieciństwa i zawsze była u nas na stole w czasie postu (jako dziecko nie jadłam, a szkoda). U nas w pracy rozgorzała dyskusja po programie, czy to chłodnik śledziowy, czy zupa śledziowa. Doszliśmy do wniosku, że zupa śledziowa to co innego: woda z octem, zielem, listkiem laurowym, pieprzem gotowana, potem zabielona śmietaną, zimną zalewa się śledzia z cebulą, do tego ziemniaki(tak po krótce)- mój Tato tak jadł. Chłodnik robi się tak: Namoczone filety śledzia kroję w poprzeczne paseczki do miski, cebulę drobno pokrojoną parzę wrzątkiem, wykładam do śledzia. Jeden filet rozgniatam widelcem i łączę z naturalnym jogurtem ( używam Danona, bo ma kremową lejącą konsystencję), dolewam maślanki lub kefiru (dla kwaśności), można wody, żeby sos był nieco rzadszy, trochę pieprzu do smaku, zalewam śledzie, mieszam i do lodówki, żeby się przegryzło. Teraz gotuję ziemniaki w mundurkach. Podaję gorące ziemniaki i kokilki z chłodnikiem śledziowym. Doskonale byłoby użyć mlecza do zalewy, ale nie udalo mi się kupić, a tak jest smacznie też. Mam też sos rybny, można go kropelkę, dwie kapnąć jakby śledzie były mocno wymoczone i niesłone, ale to już unowocześniona byłaby potrawa. Ale sos rybny polecam, dowiedziałam się, że jest dobry dla ciśnieniowców, bo zawiera niewiele soli, ciekawe, bo dla mnie jest pierońsko słony. W ogóle myślałam, że będzie miał posmak mocno rybny, ale nie, można go porównać do naszego maggi lub sosu sojowego. Powstaje ze sfermentowanych ryb morskich - nie przypuszczałam, ze mi zasmakuje. Jednak muszę go odstawić na okres diety:(, chociaż jeszcze nie miałam okazji go tak wszechstronnie wypróbować.
-
No masz, to ja przecież mam kaszę jaglaną w szafce, nawet wiem, ze robi się ją z prosa (gotowałam ją w przeziębieniach, ale u mnie nikt nie lubi), myślałam, ze to chodzi o jakieś ziarna prosa takie nieoczyszczone, jak to jest Michał?, to mam użyć kaszy jaglanej? Tak w ogóle to witaj Sonii, fajnie że się odzywasz, a jak tam Twoje zdrowie, jest poprawa? Nawet jeśli w-o nie przynosi oczekiwanych rezultatów, to na pewno zmienia mocno nawyki żywieniowe - to w tej diecie lubię, sama też zupełnie zmieniłam nawyki przez ten ostatni rok i bardzo się z tego cieszę. Soni, z takim ziarnem pszenicy to chyba do młyna trzeba iść, żeby zmielili:D, nie jadłam gotowanej pszenicy orkiszowej, ale trzeba będzie spróbować. Dzisiaj rzuciłam na patelnię dorsza, zeby go trochę obsmażyć, a on mi się skubany rozpadł na kawałki, nie wiem dlaczego, nie miał żadnych oznak nieświeżości (?) Moja pyszna sałatka owocowa za to zrekompensowała mi nieudany obiad. Granat, mango i papaja, nie wspomnę już o ananasie, to owoce nad którymi warto się pochylić, szczególnie, że nie mamy teraz możliwości z korzystania z naszych pysznych i świeżych owoców sezonowych. Jak tylko wywącham promocję na te owoce, od razu je kupuję (niestety normalnie papaja i granat to chyba najdroższe z owoców egzotycznych, które wartałoby włączyć do diety). Już wczesniej mówiłam, że marchewka jest takim specyficznym warzywem, które zbiera z gleby największy syf, więc postanowiłam ją trochę ograniczyć, nie zupełnie, ale znacznie. Zależy mi jednak na betakarotenie, więc zamiennie chrupię suszone morele (moczę je wcześniej w wodzie kilka godzin, suszę, do pojemniczka i zajadam zamiast marchewek) - to też jest bogate żródło betakarotenu, jak i wszystkie pomarańczowe owoce, a niedościgła w tej kwestii jest właśnie papaja, nazywa się ją nawet "owocem aniołów". Dużo bym dała, żeby mieć częsty dostęp do tego owocu. Jedzona sama jest nieco mdła, choć słodka, ale z ananasem lub innym wyrazistym owocem bardzo zyskuje. Trzeba jednak taką sałatkę owocową zjeść od razu, bo papaja ma silne enzymy i powoduje rozmiękanie innych owoców. świetnie pomaga trawić białko, więc jest doskonałym dodatkiem do mięsnych potraw. Poczytałam sobie o papai, pierwszy raz jadłam i jestem pod dużym wrażeniem - włączam ją do mojej listy superproduktów. Polecam bardzo chłopakom :), nie powiem dlaczego, poszukajcie sobie w sieci:D A granat to też cudowny owoc, staram się kupić chociaż raz w tygodniu. On ma naturalny estrogen, więc byłby rewelacyjnym zamiennikiem hormonalnej terapii zastępczej, gdyby go jadać regularnie w czasie menopauzy:) No to się zaś rozpisałam, ale o jagodach nie zacznę, chociaż mam dziką ochotę, pa.
-
Sorry Dziewczyny, wpadłam w poprzednim poście, pogadałam, pogadałam, a zapomniałam powiedzieć najwazniejszego: Herbatko, trzymaj się dzielnie, świetnie, że umiesz odreagować, herbata z róży jest pewnie wyborna. Ty to pewnie czasem robisz zakupy w Czechach, nie? Stres, zajadanie stresu - skąd ja to znam? Na pierwszej stronie w kalendarzu, obok hasła: "jestem asertywna, nie dam się wykorzystywać" mam drugie: "nie żryj tyle!!!" :D
-
O! Laskara się zaczerniła i "zdrobniła", fajnie. Wiesz, ja to nic nie chciałam mówić, ale zwróciłam uwagę na bliskość w czasie takich dwóch potraw: pieczony kurczak i rolada wołowa. Białko zwierzęce podnosi ciśnienie i lepiej go unikać, tym bardziej, że pochłaniamy dużo białka zwierzęcego w postaci masła, mleka, jogurtu, kefiru, śmietany, twarogów, serów, co tam kto lubi - to już jest dużo do przerobienia, a do tego jeszcze kawał rolady, a za dzień czy dwa pieczony kurczak. Najbardziej tłusta ryba nie zrobi takiego spustoszenia w organizmie. Dlatego namawiam bardzo do jedzenia ryb i tłuszczów roślinnych zimnotłoczonych, kwasów tłuszczowych omega3. Mąż musi też uważać na sól, dobrze by było rozejrzeć się za solą niskosodową i w ogóle czytać etykiety( szczególnie na wodach butelkowanych), jaka jest zawartość sodu w produkcie, sód w nadmiarze w diecie jest niebezpieczny, chorobcia, ja też przesadzam z soleniem, chociaż po w-o nie miałam takiej potrzeby, to jednak dosmaczałam sobie i znów się uzależniłam. Super, że spasował Ci szpinak, mi też smakuje, najbardziej w zestawie z cieniutkimi plasterkami awokado, pestkami dyni i vinegretem. Bardzo też lubię roszponkę i rukolę. Awokado weszło już do mojego menu codziennego, zawsze mam w słoiczku pastę, a na oknie sobie jakieś dojrzewa. Robię też pastę z soczewicy (gotuje się bardzo szybko), mieszam ze smażoną cebulką, pieczarkami, drobno krojonymi pomidorami suszonymi. Kupiłam sobie słoiczek czarnego kawioru, będę popijała go szampanem:D (żart), znam tylko w wersji na jajku, może ktoś ma pomysł na kawior w potrawie. Herbatko, przemilczę te flaczki. Ciekawe gdzie nad morzem podają taką pyszną zupę rybną, że masz takie skojarzenia, jak jest takie miejsce, to jadę tam w ciemno:) Idę powiesić pranie, a jak wrócę, to podam przepis na rozgrzewającą zupę.