Od lutego krecilam z chlopakiem. Codziennie gadalismy na gg, pozniej wysylal mi esy na DD i dobranoc.. Zaczelismy sie spotykac (tak na serio) od kwietnia. Bylo super, wkoncu ktos mnie sznowal, nie dobieral sie do mnie, nie zalezalo mu na sexie, choc pewnie gdyby chcial to by to dostal:/.. Byl kochany! Pozniej cos sie zaczelo psuc. Mniej pisal. Do tego moja matura.. i zaczl sie stres, podejzewalam go ze pewnie kogos ma. W koncu na zarty mu to napisalam "a moze faktycznie kogos masz" i tego zaluje.. Chlopak sie juz mega wkurzyl, nie odzywal sie przez 2 dni.. Nic sie nie uczylam do matury myslalam tylko o nim! Az wkoncu przycislam go powiedzial ze ma dosc naszych klotni.. Byly tylko hmm 2 i to nic powaznego..? Powiedzial ze sie boi takiego zwiazku.. Na koniec rozmowy napisal ze sie jeszcze zastanowi..Ale sie nie odzywa Mija juz 4 dzien w niedziele napisalam mu sms ze tesknie. ****** ja go chyba nawet kocham! Przez ten stres bylam nieznosna wiem o tym, ale powiedzial ze chce ze mna byc tylko niech juz zdam egzaminy itp.. I zerwal ze mna kontakt gdy go potrzebowalam.. powiedzcie co zorbic Nie znam jego znajomych Jest starszy ma 22lata, pracuje i wogole imponowal mi Powiedziec za jakis czas ze go kochalam? zglupieje