Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

eda1985

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Eldcia Gratuluję i cieszę się z Tobą z całego serca. Na pewno wszystko będzie dobrze, ważne że się udało później będzie tylko lepiej;) Uważaj na siebie. Oby więcej takich przypadków:)
  2. ava85 bardzo fajnie, że wypoczęliście. Nam już marzy się urlop. Też miałam takie fazy, że mi się dziecka odechciewało, ale jak to mój M mówi "parcie" ciągle powraca:( heyo nie poddawaj się wiara czasem działa cuda, przynajmniej tak mówią :) pyskapyska w zupełności Cię rozumiem; moim skromnym zdaniem to jest bardzo rozsądne rozwiązanie. My postanowiliśmy podobnie, tzn jak raz się nie uda to dajemy sobie czas na ochłonięcie i może podleczenie jakos M.. Moje relacje z M, hym.. może i troszkę lepiej,ale żadna rewelacja. Wyjechaliśmy na weekend do znajomych i trochę zapomnieliśmy o problemach może to pomogło. Ostatnio dowiedziałam się o 3 ciążach naszych znajomych małżeństw. Udawałam że się cieszę, bo chciałam się cieszyć razem z nimi,ale jakoś strasznie mnie to przygnębiło no i oczywiście zaczęły się znów moje rozmowy z M na ten temat.Nie wytrzymałam, ja go kiedyś zakatuję :) Chyba pisałam już, że M ostatnio znów robił badanie i wyszło jeszcze gorsze, teraz ma 0 prawidłowych plemnikczków :( M upiera się cały czas, że "w razie czego" pomyślimy o adopcji. Próbuję do niego jakoś dotrzeć, że przecież ja jestem zdrowa i chcę żebyśmy mieli nasze dziecko przynajmniej w 50%, że to przecież nie będzie zdrada,ale nie potrafię Go narazie przekonać, co bardzo mnie dziwi i irytuje, bo nigdy nie miałam problemów z przekonaniem Go do czegokolwiek.. Ale on ostatnio strasznie się zmienił, obwinia się i strasznie mnie to dodatkowo dołuje. W czwartek idzie do urologa,bo gin powiedział, że jak badania znów wyjdą złe to żeby zasięgnął porady urologa i dopiero z jego opinią zapraszał do siebie. M jakoś nie pokazuje, że przeżywa to wszystko,ale za to ja nie potrafię kryć swoich uczuć i ciągle chciałabym z nim rozmawiać co mnie zastanawia, ciekawi, nurtuje, denerwuje.. itp ale nie wiem czy dobrze robię, bo nie pozwalam mu w sumie choć na chwilkę zapomnieć o naszym problemie. Wiecie co dziewczyny ja nie wiem jak to wszystko będzie,ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Nigdy nie miałam takiego strasznego problemu, i nie byłam zarazem tak bezradna. Wcześniej to jeszcze się oszukiwałam, że inseminacja się uda, ale chyba straciłam już wszystkie nadzieje..
  3. maziaa nie nakręcaj się tak:) Ja wychodzę z założenia,że lepiej się pozytywnie zdziwić niż negatywnie;) Także lepiej się nie nastawiać. Troche mi głupio, ale dziwnym trafem wychodzę tu na jedną z nielicznych pesymistek.. Ale to dobrze, że pozytywnie myślicie, też chciałabym być optymistką może takim ludziom jest łatwiej i lepiej znoszą ewentualne niepowodzenia i klęski.. Pierwsze emocje opadły po złych wynikach M już jest lepiej między nami, choć nie wiem dlaczego mam ostatnio ciągle wahania nastrojów. W jednej chwili jestem szczęśliwa,a za chwilkę dosłownie minutka potrafi minąć i bierze mnie straszna złość na cały świat. Nie chce mi się do nikogo odzywać i niedaj.. żeby ktoś się do mnie odezwał. Tak się zastanawiam co się ze mną ostatnio dzieje, może moje hormony szaleją, bo to chyba nie jest normalne..
  4. A i jeszcze jedno, zastanawia mnie kwestia bardzo słabych plemniczków. Czy jeżeli zdarzyłoby się, że inseminacja dałaby zamierzone skutki to czy istnieje prawdopodobieństwo, że z powodu parametrów może począć się chore dziecko.. Bo już się zastanawiam nad nasieniem dawcy choć M narazie nie chce nawet o tym słyszeć..
  5. czesc Dziewczyny!! Bardzo Was proszę powiedzcie mi jak Wy rozmawiacie ze swoimi "niepłodnymi mężami".Chodzi mi tu o te pary, które nie mają dzieci z powodu swojej drugiej połówki,a własciwie jego plemniczków. Dziś M zrobił badania, któryś raz z kolei i wyszły jeszce gorsze niż poprzednim razem. Brał atybiotyki,bo wykryto u niego jakas bakterie i podejrzewano,ze to ona może nieco osłabiać plemniczki,więc przeszedł tą kurację antybiotykową i badania wyszły jeszcze gorsze!! Już nie wiem co mam robić..Nie wiem nawet czy na inseminację się załapiemy z takimi parametrami nasienia.. Zawsze byliśmy uznawani za jedną z najbardziej zgodnych par,a ostatnio ciągle wszczynam kłótnie, ciągle coś mi nie pasuje. Do tej pory starałam się nie reagować gwałtownie na Jego wyniki badań,ale ostatnio straaasznie zaczęło mnie to wkurzać i jest mi strasznie przykro,że co byśmy nie zrobili to za każdym razem jest jeszcze gorzej. Czuję się straszną egoistką (choć chciałabym żeby wszystko było jasne nie mam do M pretensji,że ma takie wyniki, poprostu przestałam sobie z tym radzić, czuję się strasznie rozdarta w środku, ciągle płaczę, nie chcę nawet żeby M się do mnie zbliżał). Boję się, że nasze małżeństwo nie przetrwa..
  6. eldcia zgadzam się z toba,że narodziny dziecka wynagrodziłyby nam nasze starania i związane z tym spięcia, płacze i depresje, ale teraz pytanie czy to kiedykolwiek nastąpi.. Nie mam takiej pewności i to odbiera mi resztki nadziei, które chyba w tym związku tylko mi już zostały. Wiem, że ktoś może napisać żebym nie lamentowała, bo nie robiłam jeszcze inseminacji, ani invitro, ale widząc wyniki mojego męża zaczynam wątpić w skuteczność czegokolwiek i kogokolwiek.Coprawda dobrze, że przynajmniej posiada jakiekolwiek prawidlowe plemniki. Powiem szczerze, że swojego czasu wierzyłam w skuteczność inseminacji,ale teraz szczerze wątpie. Wypowiadają się na forach kobiety, których mężowie mają duże lepsze wyniki i i tak im sie nie udaje. A szczerze mówiąc nie wiem ile prób wytrzyma nasz budżet..
×