Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. Pyzy odsmażane uwielbiam, ale dziś jestem tak obłożona domowym jedzonkiem, że na razie nie mam miejsca nawet na kęsa ;-) Upiekłam wczoraj karkowinę i indyka - dziś po jogurciku zjadłam kilka kanapeczek z w/w mięskami z marynowanym grzybkiem /mąż niezmordowanie w sobotę rano znowu zbierał grzybki/. Smacznego dyducha.
  2. Miszko uważaj, ja miałam w sobotę taki ból, jak Ty opisywałaś ostatnio - w boku. Takie bóle moga pojawić się po dłuższym staniu, chodzeniu, w każdym razie pobycie w pozycji stojącej. Także odkurzanie już odpuść na kilka dni, a prasowanie jak już, to na siedząco.
  3. Ja w tym roku prezenty tylko mężowi i moim córeczkom zrobię. Resztę sobie odpuszczę, bo na święta raczej nigdzie już nie pójdę ;-) U nas jest zwyczaj taki, że kupuje się prezenty dzieciom /dotąd córce mojej i siostry/, a poza tym gospodarzom, u których się świętuje. Zwykle odwiedzaliśmy kilka domów, więc i prezenty się kupowało. Ale w tym roku planuję święta w domku, więc tylko moim dzieciakom kupię i sobie nawzajem. Już pomysł dla dziewczynek mam, mężowi będzie problem, ale może jakiś pomysł zaświta.
  4. Też mam anemię, ale na razie dodatkowego żelaza nie łykam, tylko witaminki. Dziś powtarzałam morfologię i 18 na wizycie lekarz prawdopodobnie coś wypisze. Mam "małe problemy" z krzyżem, spojeniem i miednicą i ciężko mi dużo chodzić, ale też najchętniej przesiedziałabym w maluszkowych sklepach ;-) w domku mam dość, chociaż nie narzekam na nudę.
  5. Witaj Bożenka, dobrze, że się powoli "podnosisz" z traumy, masz rację - ból i pustka nie mija, ale łagodnieje. Synek wniesie tyle radości w Wasze życie, że łatwiej Ci będzie się zebrać. W sumie już wnosi wiele szczęścia. Dobrze, że zajęłaś się zakupami i urządzaniem wszystkiego maluszkowi. A co do tętna - 158 to norma /120-160/, dorośli też mają różne tętno. A dzidziuś ma optymalnie 2 razy szybsze niż mama. Moja ma ok. 140 uderzeń/minutę. Co do imienia, ja mam wybrane wstępnie i męskie i damskie, raczej mi się już nie zmieni, ale ostatecznie nazwę po porodzie. Pierwsza córka miała być Zosia, ale jak ją zobaczyłam nazwałam Nika. Nie przejmuj się więc brakiem pomysłu - masz jeszcze czas.
  6. Witam w nowym tygodniu ;-) rano jeździłam na pobieranie krwi /wyniki prześlą mailem po 14/. Teraz po sniadanku już kawkę piję. Wczoraj miałam siostrę na obiadku i plotkach, fajnie wieczór minął. Czuję się lepiej, chociaż taki ból w krzyżu, spojeniu i ogólnie dyskomfort w kroczu jest i już się z nim oswoiłam. Do do ruchów dziecka po 27,28tc - fika nadal, jedynie może nie ma już takich "pływań" po całym brzuchu, przewrotów. Nie wiem, jak Wy odczuwacie, ale ja wcześniej odczuwałam, jakby mała się przewracała, wykonywała ruchy całym ciałem. Ok 25tc przewróciła się do dołu główką, co było wręcz bolesne. Teraz ruchy są nadal częste, dość silne, ale raczej w stałych miejscach - chyba macha nóżkami /okolice pępka/ i rączkami /niziutko w pachwinie, lub centralnie/.
  7. Witam wieczorkiem - wózeczek jedo mnie też baaardzo rozczarował /dla mnie uboga spacerówka/. Ja wybrałam jane, wprawdzie jeszcze nie kupiłam, ale jestem zdecydowana. Polecam Tosiaczku- popatrz na żywo - jest śliczny i ma świetne recenzje. Oczywiście nie tylko on takie ma, ale warto zerknąć, jak nie ma się swego typu. Maxi cosi mura też polecam, chciałam go, ale jest szerszy i odpadł ze względu na bagażnik samochodu, ale Tosiak - dobry wybór jak masz windę i nie planujesz wielu wyjazdów autem, albo auto kupicie duże ;-) X-lander też jest ładny, szkoda, że siedzisko się nie przekłada... mi na tym zależy. Myślę,że wiele wózków jest godnych uwagi, ale trafić na swój typ nie jest łatwo. Życzę wszystkim udanych poszukiwań wózkowych. Miszko - uwielbiam śliwki kalifornijskie. U nas jest firmowy sklep jutrzenki i wedla - zaopatruję się w słodycze co tydzień, jak mała jest na francuskim. Dobrej nocki kobietki, olorowych snów.
  8. Dziewczyny - tak to właśnie jest, że jak jest przymus leżenia, to człowiek stara się leżeć, bo wiadomo, że dzidzia teraz najważniejsza. Ale jeżeli zaufany lekarz mówi, że dla dzidzi nic nie grozi i każe "oszczędzać się" - co jest dla mnie bardzo nieprecyzyjne i wieloznaczne - to człowiek próbuje sił... Ważne, że już lepiej, od dziś pozwalam sobie na lenistwo, nawet na odrobinę kurzu na dywanach pozwolę ;-) Piekę karkówkę i filet z udźca indyka - chciałam na zimno zostawić, ale pewnie na ciepło troszkę pójdzie do frytek. Mam kapustkę kiszoną, surówkę colesław i kompocik z truskawek. Tyle na obiad. A wczoraj wieczorem upiekłyśmy muffinki - będzie do kawki. Uważajcie na siebie kobietki i chociaż dziś odpoczywajcie.
  9. Witam, widzę, że nie ma dnia bez nowiny... Balbua - czyrak na pewno, najlepiej właśnie maścią ichtiolową i wokół jodyną, później nawet jego samego jodyną, jak już wyjdzie rdzeń. Ja dziś się lepiej czuję, choć wczoraj po tym bółu, po którym już nie dałam rady do łóżka dojść jakoś mnie wszystko bolało. Na prawdę się nie przemęczyłam, chociaż robiłam różne rzeczy w domku i na nogach byłam sporo czasu, ale z przerwami i nic ciężkiego... Widać i tak za ciężko. A w nocy mała tak kopała w pęcherz, że wstawałam kilkanaście razy do toalety. Za którymś razem miałam nawet wrażenie, że podplamiłam, ale to raczej jakieś drobne naczynko z cewki, bo tylko maciupka rysa i nic do teraz. Mimo to - nic przyjemnego. Od dziś tylko jedzonko szykuję i to też bez udziwnień i ewentualnie jakieś proste czynności domowe - już męża uprzedziłam. Boli mnie krzyż i spojenie i cały "dół", ale lekarz uprzedzał, że tak będzie, a nawet gorzej, więc nie narzekam. Nie jest to zresztą jakiś silny ból, raczej dyskomfort i ucisk. Dziś przyjeżdża do mnie siostra z córą - pogadamy i mam nadzieję na milszy wieczór. A jutro chcę pojechać pobrać krew, bo później mogę nie mieć jak - planują wreszcie montaż mebli we wtorek. Mrowkaniu - na pewno remoncik się uda; u mnie mąż takie rzeczy robi, ale jak masz sprawdzonego Pana - korzystaj. Aniu - czyli jednak nie masz taryfy ulgowej... czego oni na naukach chcą Was uczyć ;-) Marigo - nie kus tymi zakupami... ja już i tak nie nadążam płacić... miłego popołudnia kobietki, zajrzę wieczorkiem, albo jutro, jak wróce z badań.
  10. Witam, ja już nie będę pisała, co dziś robiłam, ale stanowczo za dużo i za długo na nogach... I na efekty długo nie czekałam - dopadł mnie taki bólo-skurcz w lewym niskim boku, że do łóżka już dojść nie dałam rady. Na szczęście teraz tylko ćmi, ale już leżałam i siedziałam chyba z 3 godziny. Mąż w tym czasie był na schodach i mimo mojego wołania nie przyszedł, bo "myślał, że go na obiad wołam", a nie chciał, żeby mu "klej zgęstniał'... wkurzył mnie okropnie. Od jutra na prawdę koniec szaleństwa. Niby lekarz nie kazał leżeć plackiem, ale jasno powiedział, że jak najmniej ruchu. A tu sobota i wszystko chce się zrobić, ogarnąć... Ale już dość, teraz to ja będę wydawała polecenia tj. Mrowkania ;-) Marigo - o kwotach nie będę pisała, bo w Irlandii inne ceny, ale wydałam już fortunę na rzeczy dla malutkiej /i nie tylko zresztą/. A ile jeszcze mam zamiar wydać... a ile wydam, a nie zamierzałam... ;-) Wczoraj sporo spożywki kupiłam /m.in. karkowinę, schab i filet z udźca indyka - marynują się na balkonie ;-)/. Kupiłam też biustonosz - wprawdzie nic szałowego, ale fajny - z dobrej jakości bawełny - taki typowo na karmienie. Innych zresztą nie było... We wtorek montują mi rano sypialnię, wreszcie będę mogła coś działać z ciuchami. A dziś mąż przyniósł mi z górnej łazienki ten słupek i planuję go zaadoptować małej na akcesoria łazienkowe i kosz na jej ciuszki. Dziś wieczorem robię muffinki - mam znowu ochotę na słodkie. A już mi przechodziło...
  11. Będą samezobaczysz dobre wieści - zobaczysz Mrowkaniu, jak nam ten czas szybko zleci. Mam nadzieję, że później nadal będziemy pisać, choć wiadomo, że już dużo rzadziej. uciekam i ja - moi w garażu ;-)
  12. To u mnie jakaś przydługa ta szyjka... Magdusia - a jak córeńka - mąż staną na wysokości zadania, czy musieliście skorzystac z pomocy ? pewnie się cieszy, że już jesteś?
  13. U mnie dużo okien i nawet nie mam zamiaru ich myć, bo to normalnie było spore wyzwanie, a teraz niebezpiecznie. Jedynie na poziomie, gdzie jesteśmy najwięcej przetrę. A firanek nie zmieniam, bo mam wysoko te karnisze i musiałabym się ostro naciągac /jak zwykle zresztą przy zmienianiu/. Może przed świętami poproszę męża, to mi zdejmie i tylko pralkę wstawię... na razie nie dotykam. Ogarniam tylko w zasięgu ręki - bez łazenia po meblach i schylania.
  14. Na forum chyba wszystko w normie - będziesz miała chwilkę, to poczytasz. Ja trafiłam do lekarza, bo miałam napinanie brzucha od poniedziałku a do tego straszny ból spojenia łonowego. Mam leki, ale szyjka jest ok i z dzidzią dobrze. Lekarz mi mówił, że z tym spojeniem będzie coraz gorzej, a każdy ruch będzie ból potęgował. Może nie muszę leżeć plackiem, ale jak najmniej ruchu. Po lekach brzuch się nie napina, czasem czuję taki dyskomfort jak na @, ale spojenie i krzyz boli - na to leków nie ma jako takich. A jak długą masz szyjkę? tak z ciekawości pytam
  15. Super Tosiak - bardzo dobre wieści. A co do łożyska - ja mam na przedniej ścianie i teraz i w pierwszej ciąży też tak miałam. Jest to jak najbardziej w porządku. A co do kopniaków - rzeczywiście są nieco zamortyzoane przez łożysko i na zewnątrz mniej je widać i czuć, ale my czujemy i to jest najważniejsze.
  16. Zaraz ziemniaki do obiadku wstawię /pulpety w piekarniku/ i jak moi wrócą to zapytam ostatecznie - albo jedzie sam, albo ja jadę, ale z nim, sama ciągać nie będę. Mój mąż wygodny, niby mówi "po co Ty to robisz, odpoczywaj", ale sam nie bardzo się garnie... a zakupy, obiady, sprzątanie, to zawsze była moja domena i on wogóle tych spraw nie sięga.
  17. My też mniej więcej, kiedy mała miała 3-4 lata kupowaliśmy mebelki; ciuszki to raz, ale dochodzą jakieś książki, itp. Zacznijcie wcześniej odświeżać, żebyście na spokojne zdążyli przed świętami.
  18. Marigo-nie męczę się, okna na wysokości ręki i tylko przetarłam. Odczuwam ten ucisk/ból, ale lekarz mówił, że tak już będzie, a skoro szyjka ok i nic mi nie zagraża, to trudno leżeć plackiem. Uważam na siebie. A mąż mnie rozbraja - jak mówię, że nie dam rady jeździć teraz za zakupami, to mówi, że może mnie podwiezie pod samiutkie wejście i żebym ja tylko stała z brzegu a on pobiega i poprzynosi, co mi trzeba, ja tylko na mięso/wędliny mam zajść i wybrać... pojadę jeszcze dziś albo jutro rano, przy okazji wejdę na galerii do drogerii i zerknę biustonosz i pomacam pościel, bo jest w sąsiednim lokalu.
  19. Pewnie, że kup Mrowkania. Meble wyglądają fajnie, a cena jest do przyjęcia. Pościel koniecznie - mojej pierwszą dorosłą kupiłam z winx i lubi ją do dziś. Lepiej zrób to właśnie teraz, żeby córka łagodnie przeszła ten etep. Jak urodzi się malutki, to córcia mogłaby się poczuć tak, jakby ją wyrzucał z jej łóżka. My, zanim pojawiła się mała, planowaliśmy salonik - kupiliśmy śliczną sofę i narożnik do TV. Jak dowiedziałam się o ciąży TV zabrałam, do pokoju kupiłam komodę, łóżeczko i dywan. Z czasem nasz salonik zamienił się na przesłodki pokoik córki. Sofa jest tam do dziś, wygodnie się małej śpi, bo ma ponad 2m szerokości, a ona kręcona bardzo. OCzywiście śpi w asyście kilkunastu pluszaków...
  20. Właśnie przetarłam okna u córki - łatwo poszło, bo wychodzą na taras i z tarasu nie musiałam ani się schylać, ani na palce stawać. Firanek nie dotykam, ale zawsze troszkę świeżej... W sypialni przetarłam tylko od domu i parapet. Szybkie odświeżenie - 2 szmatki z mikrofibry + płyn Miszko - dobrze, że już lepiej, odpoczywaj i poszalej wreszcie w tym Olsztynie - może dzidzia się na Ciebie gniewa - nie chcesz nic jej kupić - to Ci pupę pokazuje ;-) Ja już z ciuszków mam wszystko, jeszcze sporo zostało - pościel, śpiworki, rożek, ręczniczek, wszelakie akcesoria kosmetyczno-higieniczne małej i sobie i wózek oczywiście. Ale to, co chciałam pomacać-pomacałam ;-) jeżeli nawet nie mogłabym sama pojechać po te rzeczy - mężowi zlecę. No i chyba w przyszłym tygodniu wreszcie mi sypialnię przerobią. Mrowkania - fajne mebelki. W sumie mam całkiem podobne, tzn podobnego pokroju, ale bez łóżka - moja ma taką sofę 3-osobową ;-)
  21. Moi też wracają dziś późno, więć będzie obiado-kolacja. Chyba zrobię bulpety w sosie pomidorowym i ziemniaki. A wieczorem albo jutro na zakupy pojadę, to kupię trochę jedzonka, bo już pustki w lodówce.
  22. Jej, raz dziennie? Mój wychodzi często, po kilka - kilkanaście razy... W bloku kiedyś wychodziliśmy 3 razy dziennie, czasami 4.
  23. Duże psy tak mają - ja u rodziców miałam boksera olbrzyma i jak były strzały - właził do szafy ;-) Kiedyś zamknęłam szafy na klucz, to wszedł pod dywan wywalając meble... Ja mam o tyle wygodniej teraz, że suka jest zwykle na dworze, więc ja jestem w domu w burzę np, to ją wpuszczam, a jak nie ma nas - wyskakuje i szuka towarzystwa ;-) Co robicie na obiadek?
  24. Keja - mój mąż zachwycony nie jest, bo suką dużą /głównie jest na podwórku/ się zajmuje od wielu lat i teraz ten mały też na niego spadł. Wiadomo, że dziecko się pobawi, ale spacery, kąpiele,weterynarz, ewentualne sprzątanie - spada na rodzica. Mąż faworyzuje sukę, rzeczywiście jest mądra. Mały pies, choć śliczny - chyba za mądry nie jest, a przynajmniej tego nie ujawnia. My mieszkamy w dużym domu i mamy dużą działkę, więc spacery ograniczają się zwykle do biegania po posesji, sukę mąż czasem wypuszcza, bo mieszkamy przy lesie i ona biega i wraca, zabiera ją na grzyby, na spacery z córką, ogólnie chodzi gdzie chce, bo jest posłuszna. A mały pies mógłby się wybiegać na naszym podwórku, ale ostatnio zajął się głównie wyszukiwaniem możliwości ucieczki... Jedyny kłopot z suką to paniczny strach przed strzałami i reumatyzm /choruje od dwóch lat/. Na strzały szuka towarzystwa - kiedy sąsiad się budował i miał glazurnika, w burzę weszła do ich domu i wlazła temu facetowi na kolana. Przesiedziała na nim całą burzę, a gość był przerażony, bo ona jest z dużych egzemplarzy i wygląda niezbyt przyjaźnie. Tak mi wstyd było, jak wróciłam z pracy ;-) Tyle przygód już przez te jej lęki miałam - kiedyś wlazła do sąsiadów balkonem i całą burzę u nich w salonie na kanapie przeleżała, nie dała się ściągnąć, dzwoili do nas, ale zanim mąż dojechał - sama wróciła, bo burza się skończyła ;-)
×