Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. Ja miałam taki ból po weselu ostatnio i tak szybko nie minęło. A nospę, jak bierzesz, to regularnie, bo inaczej tylko możesz ból nasilić. Co do spojenia łonowego - wczoraj sąsiadka lekarka pytała, czy mnie nie boli i zaprzeczyłam, ale się "wsłuchałam" i odczuwam. Nie jest to ból, ale taki ucisk, dyskomfort.
  2. Miszko - to ja Cię pocieszę; oczywiście nie bagatelizuj bólu, ale z boku ból nie jest groźny zwykle i przeważnie oznacza ucisk dziecka na jakiś nerw, naczynie. Niebezpieczne jest, jak boli macica.
  3. Jakaś roztargniona jestem - chciałam Was spytać, czy nie odczuwacie dyskomfortu w obrębie spojenia łonowego?
  4. Jeszcze o butach - te uwielbiam kupować. Noszę tylko skórzane, bo mam takie stopy, że przy kontakcie ze sztucznym się pocą i odparzają. Generalnie chodzę tylko na obcasie, wysokiej szpilce. Na dłuższe spacery mam kilka par adidasów, trekingów i kozaki na płaskim. A latem uwielbiam sandały - japonki. Mąż ma szczupłą stopę, ale chodzi z pięty i szybko niszczy buty. Od kilku lat ma kilka firm, które mu podpasowały i się ich trzyma. Mąż ćwiczy lekkoatletykę. Córcia ma wąską stopę po tatusiu i do niedawna tylko bartki nosiła i ewentualnie adidasy/trekingi na sportowo. Nawet z kapciami do szkoły jest problem, bo jak machnie nóżką - but leci ;-) Chodzi po szkole w trampkach nike albo w baletkach.
  5. Dziecko odstawiłam do szkoły i mam chwilę; Co do zakupów mężowi - ja kupuję mu ciuchy na okazje i uwielbiam kupować koszule, krawaty, swetry, kamizelki /eleganckie rzeczy/. Sam kupuje sobie ciuchy sportowe, jeansy, codzienne koszule. Na zakupy większe, typu garnitur, płaszcz - chodzimy wspólnie. Mąż ma średni gust, generalnie lubi ciuchy na luzie, a na co dzień nosi się elegancko i jego zestawienia nie są czasami najlepsze... Jak mu kupię coś w contessie np. , co jest trendy i na prawdę ładne, często kręci nosem, ale wtedy polecam mu założyć to do pracy i zawsze wraca w skowronkach ;-) pracuje z prawie samymi kobietami w wieku dojrzałym ;-) Nie lubię kupować ciuchów w sklepach dużych, gdzie towar jest pomieszany i jest bałagan. Preferuję małe sklepy, albo przynajmniej z wydzielonymi stoiskami. Na szczęście jeszcze takie są. Pozdrówka dla Magdusiadz.
  6. Witam, Tosiak - fajne te prezenty, aż zaraz zobaczę czy mają coś z moich okolic. Szczególnie, że mam kilka osób w rodzinie, których nie mam pomysłu, czym obdarować i tym młodszym kasę daję, a tak - przyjemne z pożytecznym. A lot śmigłowcem np. - bomba. Ja już po sniadanku, starłam kurze, pranko się pierze; dziś środa, ale za bardzo nie sprzątam, bo się boję po tych napinaniach. Jak kazali mi liczyć, to zgłupiałam - czym człowiek bardziej się wsłuchyuje - tym mocniej boli ;-) Odpuściłam - jak coś mnie na prawdę zaniepokoi to pojadę do lekarza. Na razie nie czuję się źle, a napięcia nawet jak są, to małe, bo jakoś szczególnie nie czuję. Ciekawe, jak tam Magdusia. Myślę, że to dobrze, że jest pod opieką, choć na pewno ciężko tak wszysto zostawić /dziecko szczególnie/ i iść do szpitala. Dyducha - wczoraj skojarzyłam, że ja rok temu też miałam przeboje z siódemką. Kurier miał nam dostarczyć szafkę i nie mógł, bo "w moim rejonie jeżdżą tylko w godz. 11-12". Już kombinowałam różnie, że pojadę i zabiorę z magazynu /za miastem/, prosiłam, żeby dowieźli mężowi do pracy /w centrum/ - niestety - w centrum jeździ inny kurier i nie chciał, a magazyn daleko i krótko czynny. Stanęło na tym, że mąż wyjechał z pracy - przyjechał do domu o 11 i czekał na kuriera. Straciliśmy mnóstwo nerwów i czasu na tej transakcji.
  7. Myślałam, że taka elektryczna; moja znajoma kupiła z bosha pralkę i suszarkę. Ja od razu tez chciałam, ale mi odradza, że nie korzysta, bo te ciuszki się gniotą okropnie i mają później taki zapach dziwny... Nie wiem, nie mam doświadczenia, może i nie trzeba. Tym bardziej, że ja mam suszarnię i jest tam wylot kominka, więc nawet zimą szybko schnie, tylko myślałam, że może sobie ułatwię życie, jak prosto z pralki wrzucę do suszarki - uniknę noszenia, rozwieszania... Chyba za wygodna się robię. Przez te incydenty z twardnieniem brzucha robię się chora - ciągle się wsłuchuję, czy mi nie twardnieje, już nie wiem sama, czy się napina, czy nie ;-) Szkoda, że nie można tego jakoś sprawdzić.
  8. Dranica-ja własnie też jak najwcześniej chcę - oby w terminie. A powiedz mi o tej suszarce - jaka cena, jeśli to nie tajemnica i jaka pojemność? Może i ja sobie kupię?
  9. Marigo - dobrze, że ciuszki udane i mąż już w domku. Szkoda, że tak ponuro g nastraja wizyta w rodzinnych stronach, ale ma Was i to jest dla niego wielkie szczęście. Skoro jesteście tam sami i nie bardzo macie wsparcie w rodzinie to wielki skarb, że się wzajemnie wspieracie. Ja też jakoś mierzę miarką te ciuszki i te po córce, bo coś małe mi się wydają ;-) Szybko człowiek zapomina...
  10. Dranica - ja też mam własnie usg co wizytę i co wizyta - inny termin ;-) Tylko z perwszego wyszedł 6 styczeń, z kolejnych już 1.01., 31.12., 24.12. Kessi - jeżeli z 15-16 tygodnia, to mi wyszedł termin grudniowy - pasuje ;-) Była u mnie sąsiadka po fachu na chwilkę, móiwłam jej o moich skurczach - uspokoiła, że to fizjologiczne skurcze macicy i to normalne. Oczywiście kiedy przebiegają bez bólu i nie ma ich za często. Suszarka do ciuszków? Może i ja kiedyś kupię coś takiego. Moja znajoma ma i jakoś mi odradzała, a że kosztowało kupę kasy to się wstrzymałam, ale teraz może warto.
  11. dranica - mi lekarz mówił, że raczej termin z połówkowego jest wiarygodny, mi z pierwszego usg wychodził własnie 6 styczeń, a już dalsze usg pokazują grudzień i to 31.12., 24.12. A Tobie jaki termin wyszedł z połówkowego?
  12. Marigo-trzymaj się ciepło, jak musisz to popłacz - mi też się ostatnio zdarza mazgaić bez większego powodu. Skoro mąż wrócił, to możesz sobie pozwolić na chwilę słabości. A powiedz, jak te ciuszki z Polski? a wogóle jak się jemu wizyta udała? Dranica - nie pomogę ;-) Królewna - ja termin tylko wg usg, bo zaszłam w ciążę w czasie planowanej @ i jest kilka tygodni poślizgu.
  13. Balbua - nie zwracaj uwagi - ma babcia problem, to musi się z nim uporać. Ja mam takich sąsiadów na ukos, że ciągle z oczami na płocie wiszą /a posesję mają ogromną - chyba z 3 tys. metrów ;-)/ i już od 5-6 rano zaglądają na ulicę. Oczywiście widzą wszystko i wszystko im przeszkadza. Ja ich widuję tylko jak wyjeżdżam, bo płot mam wysoki, ale często wtedy coś mi powiedzą i powiedzieli ostatnio, że przeszkadzają im "moje" ptaki, które "hoduję" a im zjadają uprawy ;-))) Rozbawili mnie bardzo, moje ptaki? Mam dużo drzew i rzeczywiście ptaki gniazdują i siedzą na drzewach, ale nie wysyłam ich na łowy do sąsiadów ;-) Podobnie "moje wrony" które od kilu lat budują gniazda pod dachem warsztatu i podobno noszą patyki i im nieraz padają na samochód, albo siedzą na linii elektrycznej i krzyczą ;-)
  14. Aniu - będzie dobrze; też się martwię, bo z córką byłam po terminie i leżałam na patologii tydzień, a teraz jakbym miała leżeć to klapa. Mąż córkę wozi do szkoły i odbiera, ale ona jest ze mną zżyta, ja ją kąpię, czeszę, szykuję do szkoły, do snu, itp. Ale cóż, już jak w maju dostałam skierowanie do szpitala to porozmawiałam z nią spokojnie, że czasem tak jest, że trzeba ... Wtedy nie potrzebowałam jednak szpitala, ale do końca nie wiadomo i wykluczyć też nie mogę. Może uda się szybko i bezproblemowo. Ja dostałam bóli w piątek wieczoriem, ale nikomu nie mówiłam, później były już regularne, co 7-8 minut, całą noc tak było, ale na ktg skurcze były niby słabe /choć ja czułam mocno/ i czekałam do rana. Chodziłam po korytarzu, troszkę spałam /co 4 minuty jak był skurcz to się budziłam pewna, że minęła godzina ;-)/. Rano lekarz mnie zbadał, skurcze były już co 3 minuty i poszłam na porodówkę ok. 9. Nie miałam rozwarcia, ale bóle bardzo silne, po znieczuleniu coś się ruszyło, w sumie 1 faza 3g55min, a 2 faza 5 minut. O 13 urodziłam i że była sobota i nikogo na porodówce, to nie chcieli mnie trzymać tych przepisowych 2 godzin. Lekarz mnie zszył i od razu zaiweźli na górę do dziecka. W sumie po pół godziny od porodu wstałam, wzięłam czyste rzeczy, poszłam na koniec korytarza do łazienki, wszystko przy sobie zrobiłam i wróciłam do łóżka. Koleżanka po cesarce /leżała od poprzedniego dnia/ upominała mnie, ale nie posłuchałam. Jak wróciłam mała piszczała, więc wzięłam ją na ręce, ponosiłam i dopiero jakoś osłabłam - położyłam się. Zanim o mnie przypomnieli i przyszli z pytaniem o basen - już nie potrzebowałam ;-) A pamiętam, że z porodówki dzwoniłam do mamy z nowiną i prosiłam, żeby mi kanapki przywiozła, bo byłam potwornie głodna po tym porodzie. Żeby nie brzmiało, jak bajka dodam, że boleć zaczęło jak odeszło znieczulenie i nockę po porodzie nie spałam i jeszcze jakiś czas bolało. Nawet leki brałam, bo ból był bardzo silny. Ale wyszłan nadrugi dzień na własnych nogach i wogóle chodziłam od poczatku - na wagę, po picie, do toalety. Problemy z morfologią i mdleniem zaczęły się później...
  15. Magdusia pisała, że w pierwszej ciąży miała coś z szyjką i jej podszywali. Możliwe, że dlatego jest pod większą kontrolą i nie bagatelizują niczego. Oczywiście, że skoro położyli, to żartów nie ma, dobrze, że jest pod opieką. Jednak jak coś jest nie tak, to w warunkach domowych niewiele się zrobi. Ja kurtkę w niedzielę wzięłam od mamy, akurat nosi 48 i ma mnóstwo ciuchów, więc mogłam powybierać ;-) Wybrałam śliczną ecru z wrzosowym futerkiem - troszkę jeszcze przyszeroka, ale nie dużo, w stylu trapezowatego płaszczyka. Wyglądam dobrze i nie muszę płacić. Gdybym pracowała czy na dłużej potrzebowała to może bym kupiła, ale na dwa miesiące i w sumie kilka wyjść szkoda zachodu. Teraz mam jeszcze dobrą swoją campusa, ale już na styk i cienka jest, skóra się nie zapina, płaszczyki niestety też nie... Na razie chodziłam w takim grzybku i rozmiarowo ok, ale on jest krótki i jak się unosi na brzuchu to komicznie wygląda ;-) U naz rano są już przymrozki, więc lepiej mieć coś ciepłego w rezerwie.
  16. Jejku Mrówkania - wspomnienia wracają... ona malusia, a ja taka młoda i szczęśliwa ;-) Ja na "starość" zrzęda się robię okropna ... Przy okazji dziewczynki rada dla Was - po porodzie nie wstawać przez kilka godzin, jak najdłużej się da /oczywiście w ramach zdrowego rozsądku/ nie chodzić. Nawet, jak samopoczucie świetne /może po znieczuleniu takie być/, to później skutki odczuwa się całe życie. Ja mam od porodu straszne problemy z krzyżem - nie wierzyłam i wstałam, pół godziny po porodzie poszłam sama pod prysznic i do toalety, później ponosiłam małą przez chwilkę. Teraz mam rezultaty. Zanim działa znieczulenie nic nie boli, chciałam się umyć, przebrać, odświeżyć - niby normalne, ale jednak nie. Położna, jak przyszła później i pytała, czy nie pomóc mi się przebrać, na wiadomość, że już byłam pod prysznicem wpadła w szał - lekarza zawołała, on też mnie straszył, ale juz po ptakach...
  17. Balbua - uważaj na siebie, odpocznij troszkę. Ja chyba podświadomie się boję robić za dużo. Tak mam, że jak się czymś zaniepokoję, to zwalniam... później nadrabiam. Tak było, jak leżałam - bałam się wstać, później po pieleniu mnie bolało i znowu leżałam. Po plamieniu też leżałam kilka dni a dziś chciałam coś popichcić w kuchni /ciacha jakieś/, ale znowu mam opory po tych napięciach wczorajszych. .. Oczywiście nie leżę plackiem, pozbierałam pranie, podlałam kwiaty, ale już bez wygibasów.
  18. Ja dziś też jakaś do niczego... Siedzę, leżę ... na 16 zrobię obiad - karkówka a'la schabowe, ziemniaki i pomidory; zupę mam z wczoraj. Córka wróciła z muzeum i galerii, teraz coś ogląda, a ja na nic nie mam ochoty ani siły.
  19. Keja - ja też przy telewizorze nie zasnę i nie lubie hałasu. W domu rodzinnym /bloku/ przez ścianę miałam problem z zaśnięciem. Mąż jak ogląda to na innym poziomie zwykle, albo jakieś wiadomości w jadalni, a w sypialni czasem razem coś oglądamy przed snem, albo sama oglądam. Też często zrzucam coś i oglądam na plaźmie, bo w laptopie mały jednak obraz - nie te efekty. Plazma czyta wszelkie nośniki, nie ma problemu. Ostatnio wrzuciłam kartę z telefonu - ok. 1000 zdjęć i mam wielką ramkę multimedialną ;-) Ważne, żeby ustawienie telewizora pasowało domownikom - każdy ma inne potrzeby i preferencje.
  20. Ja nie mam wyboru za bardzo; chodzę w ciążowych jeansach lub leginsach i tylko bluzki zmieniam. Mam super dzieninowe kiecki-zaszalałam na wiosnę, ale jakos mi nie wygodnie w rajstopach. Dyducha-kobieta w ciąży zawsze wygląda pięknie - głowa do góry.
  21. No to fajnie Mrowkania - mój też kilka razy tak napalił, jak Nika była młodsza, że myślałam, że umrę - sauna ;-) Ja lubię ciepło, ale bez przesady. A powiem Ci, że bezpieczniej troszkę chłodniej, niż za ciepło. Jak moja była malutka, to w pierwszą zimę nie mieliśmy jeszcze docieplonego domu ani kominka i zimą było 18 stopni średnio. Kiedyś na szczepieniu, czy bilansie powiedziałam lekarce, a ona, że to najzdrowsza temperatura - taka w granicach 20 stopni. I wcale nie lepiej, jak cieplej, jedynie do kąpieli można podgrzać deczko. Teraz mam w domu cieplej, bo sama z wiekiem marznę mocniej, ale jak czasem zmarznę i napalę do 24-25 to później nie wiem, co robić. Wietrzyć źle, jak wielki mróz przy dziecku, a w ukropie też ciężko być. Grunt to umiar.
  22. Myślę, że najbliższa opieka społeczna służy takimi namiarami, ewentualnie organizacje kościelne. Można też poszukać na forach lub ogłoszeniach, z tego, co wiem, pojawiają się oferty pomocy, choć jest tak dużo pods zywaczy, że raczej popieram pomoc bezpośrednią.
  23. Teraz za wczasu wszystko przygotuję, bo łóżeczko, pościel, itp. powinno się wywietrzyć. Wtedy tatuś fundował łóżeczko i wózek i mielismy jechać po obronie,a potem nie było, trzeba było czekać i tak wylądowałam na patologii a oni się uwijali jak w ukropie. Teraz chcę spokojnie wszystkiego dopilnować. Oczywiście, w miarę możliwości, bo dużo przed czasem też nie będę rozkładać.
  24. Aniu - ja też pamiętam ten dzień - mąż kupił mi kolczyki z diamencikiem ;-) i przyniósł kwiaty i bombonierki dla babek w szpitalu. W domu napisu nie było, ale łóżeczko skęcił i posprzątał, bo ja tydzień leżałam na patologii, więc miał czas ;-) A jak przyjechałam do domku, położyłam małą, sama obok niej się położyłam i ... strach mnie ogarnął, co ja zrobię, jak ona się zbudzi ;-)
  25. Kessi - u mnie też na tym poziomie nie ma wolnych pokoi, a nie będę dzielić, bo klitek nie lubię. W jadalni jest, więc jak jestem np. w kuchni to zerkam na jakieś fakty, ale film w jadalni na krześle to raczej nie bardzo oglądać. A iść na inny poziom, jeszcze zimą, chyba zapomniałabym, jak telewizor wygląda ;-)
×