Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. Mrowkania - ja też kupiłam swojej fioletową puchówkę na tą zimę ;-) i do mnie dziś zapukał kurier - przyniósł śpiwór dla córki ;-)
  2. Balbua - cieszę się z Tobą ;-) U mnie dziś na obiadek ogórkowa i może biała kiełaska pieczona z grzybkami. Może, bo jeszcze gość coś kręci przy piekarniku. Jak szybko naprawi - zrobię wreszcie obiad w piecu. Chciałam ciacho upiec, ale jajek nie mam. Muszę wyskoczyć na zakupy, może wieczorem męża wyślę... Córcia już w domku, miała dziś dobry dzień, bo wróciła uśmiechnięta i od razu zaczęła się bawić. Jutro jedzie do muzeum i na warsztaty lepienia z gliny - ciekawie teraz te dzieci się uczą.
  3. z tym chwaleniem to problem, bo dużo już tego kupiłam. Może kilka ciuszków na jednej fotce pstryknę i wstawię wieczorkiem ? Wybiorę jakieś najciekawsze. Mrowkania - oliwka nie musi być ciemna - akurat korytarz ostatnio i jedną ścianę w sypialni malowaliśmy na oliwkę /nawet nazwa była coś z oliwką/ i jest bardzo ładny - kojący kolorek.
  4. Witam, wstałam o 6 a dopiero usiadłam. Troszkę dziś sprzątam i piorę, bo słoneczko jest to można posuszyc na tarasie. Zaraz wreszcie ma przyjść spec od termoobiegu - już mam taką ochotę na ciasto, że jak pójdzie, to chyba coś upiekę ;-) Lidlek - witaj - co do wózków, to poradzę Ci, żebyś określiła, jakie funkcje ma mieć, jak będziesz go użytkować, czy musisz wnosić, ładować do auta, itp. Później zastanów się nad tym, czy ma być 3w1, 2w1 i określ jakiś przedział cenowy. Jak zajdziesz do sklepu, czy nawet na aukcjach poodhaczasz, to wybór się bardzo zawęzi. Mi zostały 3-4 i przy wizycie w sklepie zredukwał się wybór do 1. Już pytałam w sobotę o rezerwację i w listopadzie wpłacę zaliczkę, bo mogą mi blokować po sprowadzeniu 30dni, a ja nie chcę za wczasu go w domku mieć. W sobotę w hurtowni kupiłam śliczny pajac polarowy, body i coś z akcesorów a w centrum dziecięcym trafiłam na piękne dresy, bluzy, bluzeczki... Córka nawybierała skarpetek zapachowych z puchatka i rajstopki disney. Zauważyłam, że w tych centrach to ciuszki są takie, jak dla dorosłych, tylko malutkie. Nie było np. sweterków dla noworodka, tylko bolerka i blezery na 1 guzik, "grzybki", poncha ;-) Wisiały miniówki jeansowe na 56 i sukienusie sweterkowe, tuniki, leginsy. Piękne to, chociaż raczej niepraktyczne. Mimo to bluzki pokupowałam, spodnie dresowe, bluzy, jakąs tunikę. Wzięłam większe na 62 i na 68, to na wiosnę będą dobre, bo wiadomo, że noworodek w dresach raczej leżeć nie będzie. Dziś przejrzałam jeszcze jeden karton po córze z kocami, rożkami, itp. Mam tego dużo, nie wiem, po co kupuję jeszcze, ale pościel np. wolę nową, najwyżej później tamtą na zmianę wykorzystam. Co do prania ciuszków - po mojej leżały 8 lat i jakoś nic im nie jest. Rzeczywiście kilka białych ciuszków ma lekkie zażółcenia, ale reszta jest ok. Stały w kartonach w ciepłej garderobie. Ja ciuszki po córze najpierw upiorę w normalnym proszku z dodatkiem vanisha, a póżniej jeszcze raz wszystko - i te po córze i nowe w lovelli. Prać z nowych rzeczy będę wszystko, co dotyka bezpośrednio do dziecka, zewnnętrznych ubrań nie zamierzam prać. Prasować będę, bo nie cierpię pomiętych ciuchów, ani sobie, ani dzieciom.
  5. Hej kobietki, popiszę jutro, bo dziś zmęczona jestem i późno już. Wczoraj byłam na zakupach dla malutkiej /udane ;-)/ a później do późnego wieczora zbieraliśmy z dwóch działek owoce i warzywa, bo u nas już przymrozki i szkoda, żeby pomarzło. Dziś byłam u mamy na obiedzie i przy okazji wzięłam sobie fajne kurtki na zimę /mama toszkę większa ode mnie, więc będą idealne/. Też późno wróciłam, a jeszcze na odchodne kawkę wypiłam i teraz ani ja spać nie chcę, ani malutka - szaleje w brzuszku. Co do ruchów małej - czuję podobnie jak Tosiak i Marigo - ok. 22tc mocniej, później mniej, a raczej rzadziej, choć regularnie i intensywniej niż wcześniej i czasami jakby do środka kopała. Co do ciepłych ubrań - zdecydowanie pajac/kombinezon i śpiwór lub gruby koc. Kurtka dla malucha to nie jest dobry wybór na zimę. JA mam kombinezon i kupie śpiwoek do wózka. Marigo - na supełki itp. może Ci mąż kupić zwykły wax /henna/ w aptece. To naturalna odżywka ze szpiku - nałożysz małej raz na kilka myć i problem się zmniejszy. Moja zawsze miała długie włosy i ma bardzo gęste - pomogło. Mojej włosy nie wypadały, ale też podobno działa na takie przypadki. Poza tym jak rano masz problem z rozczesywaniem, to są spraye ułatwaijące - jedwab i inne specyfiki - warto korzystać, po co się męczyć i ją stresować. Balbua - ciekawa jestem wrażeń po obiadku u teściowej ;-) Joanna - gratuluję córeczki - cieszę się, że wszystko u Ciebie dobrze; nie przepracowuj się i zaglądaj jak najczęściej. Kasiulka - zobaczysz, jak mąż będzie szalal, kiedy się urodzi ;-) Mój zakochał się w Nice od pierwszego dnia i do dzisiaj trwa w tym stanie; czasami bywam zazdrosna ... córeczka tatusia ;-) Tosiak - ja własnie robię komode na zamówienie i jest to dobre wyjście, jeżeli jest problem z rozmiarem. Witam nowe styczniówki :-) Zajrzę jutro, życzę miłej nocki i kolorowych snów.
  6. Jutro po francuskim jedziemy na małe zakupy ;-) zajrzę pewnie wieczorkiem i pochwalę się, co kupiłam. Miłej nocki Wam życzę i dużo zdrówka dla chorowitek ;-)
  7. Rzeczywiście Kasiulka - fajnie wózeczek wygląda. Nie widziałam u nas takiego na żywo - może i są, ale jakoś nie rzuciły mi się w oczy. Ja już raczej zdania nie zmienię, kupimy jane; też jest leciutki, składa się jedną ręką do małych rozmiarów, do bagażnika super. Baza to dobra sprawa, jak się dużo jeździ i często fotelik wpina i wypina. Ten nasz wózek ma taki fotelik i gondolę samochodową, że pasy zapina się przez podstawę - dziecka nie dotykają. Wyszłam przed 17 z pieskiem i zagadałam się chwilkę z sąsiadką. Postałam w kapciach i jakoś mnie trzęsie. Zaraz wskakuje do łóżka, muszę się wygrzać. Dziś piątek - wieczór gier rodzinnych /tak sobie ustaliliśmy - piatek i sobota/ - po ponad godzinie gry córka na razie odpuściła, więc korzystam z sytuacji - wzięłam prysznic i sie kładę. Jak się upomni to jeszcze zagramy w łóżku. Balbua - dobrze, że wszystko u Ciebie ok; tak szczerze, to od razu jakoś dziwny mi się wydał pomysł z Twoją przeprowadzką do siostry Lubego; oczywiście to Twoja decyzja, ale myślę, że ta o pozostaniu jest dużo lepsza. Masz spokój i żadnych zależności. Pozdrawiam.
  8. A ja znowu jakaś zła się robię. Kurcze, jak chciałabym gdzieś wyjść, czymś się zająć. Tak siedząc w domu w półleżącej pozycji to sfiksować można cały dzień. Nawet pies chyba ma mnie już dość, bo nawet łba nie podnosi, jak gadam ;-)
  9. Też co rano zostaję ze stertą okruchów na stole ;-) I z nożem w maśle ;-)
  10. Marigo - fajny hymn ;-) Mój mąż ma poczucie czystości wybiórcze - szoruje jak wariat brudne naczynia, ale np. okruchy na stole mu nie przeszkadzają, ani spodnie czy skarpetki na podłodze w łazience... Walczę z nim do pewnego momentu, dalej nie próbuję, bo nie chcę go zmieniać na siłę. Tak już ma i muszę się z tym pogodzić. Mój mąż nie rozumie np. po co ja ciągle ścieram kurze i blaty. Nie widzi potrzeby. Wannę szoruje tylko wtedy, kiedy chce się wykąpać, sedes i podłogi - tylko na moja prośbę - chyba tak nisko nie widzi ;-) Najbardziej mnie drażni, jak wiesza bluzę, czy marynarkę na krześle w jadalni. Na piętrze nie mam wieszaka - jest na dole przy wejściu i na półpiętrze. Jest wprawdzie garderoba, ale "po co dziś chować, zeby jutro wyjąć". A jemu "nie chce się wyjmować telefonów z kieszeni". Kiedyś bardziej szalałam, teraz jakoś już lekko z przymrózeniem oka to traktuję. Co sama zrobię, co odpuszczę, czasami poproszę, czy upomnę, ale nie jest już to dla mnie aż tak ważne, jak wcześniej.
  11. Zastanawiam się, co dziś na obiadek zrobić; mam jeszcze zupę w lodówce, a na drugie usmażę chyba naleśniki. Dziś mąż wróci z córką dopiero po basenie, przed 18, więc na typowy obiad za późno.
  12. Jest taki stary sposób Tosiak - weź ziemniaka - pokroj w takie plastry po kilka mm i zanim zaczniesz smażyć pączki wrzuć taki plaster do tłuszczu. Jak się usmaży - dopiero smaż pączki. I tak z każdym rzutem pączków wrzucaj tego ziemniaka - jak będzie się smażył, to tłuszcz jest ok, a jak za szybko się zapali, albo znowu będzie długo blady - trzeba podregulować temp. A frytki fajne takie słodkawe wychodzą do zjedzenia. Ja zawsze tak robię przy każdych pączkach i faworkach. Tym razem obstawiam, że temp. była za wysoka, więc jak pamiętasz, jak smażyłaś, drugim razem troszkę zmniejsz.
  13. Marigo - ja też na prawdę chcę się rozstać z tym domem, w którym mieszkam. Nie dziś, nie teraz, bo to duże pieniądze, duża inwestycja i trzeba przemyśleć, ale ja jestem zdecydowana. Mąż jeszcze nie jest i czekam, co postanowi. Myślę, że się uda za jakiś czas przenieść do bloku, czy apartamentu, a później pomału zbudujemy sobie coś. Mi zawsze podobały się domy bez schodów, ale jakoś się przekonałam do wykańczania tego. Teraz żałuję, ale czasu się nie cofnę, a decyzję można zmieniać. Mąż już mi nawet wstępnie rozrysował w programie - tak 200m na jednym poziomie byłoby ok. To co mam tu przeraża powierzchnią, a i tak nie korzystamy. Całe życie panieńskie mieszkałam w bloku i teraz ta perspektywa mnie straszy, ale prawda jest taka, że w bloku jest przynajmniej wygodnie i stosunkowo tanio. Można z bieżącej kasy nieźle pożyć i odłożyć, a tu wszystko idzie, jak w worek bez dna...
  14. Tosiak - może za gorący tłuszcz i za szybko się zapiekły na wierzchu, a w srodku nie zdążyły? Własnie z tym tłuszczem trzeba wyczuc - jak dasz chłodniejszy - będą "piły", ale jak za gorący - nie dopieką się.
  15. Tosiak - ja w tym domu, to nigdy się nie doczekam, żeby bylo tak czysto, jak bym chciała. Jeszcze na jednym poziomie w miarę ogarniam, ale na górę chodzę rzadko i ile razy zajdę, tyle razy awantura o bałagan. Podobnie, jak schodzę po cokolwiek na dół, to za każdym razem coś sprzątam, albo wydaję polecenia o konieczności sprzątania ;-) Mąż nawet złośliwie mówi, że ja chcę mieć dom jednopoziomowy, żeby wszystko ogarniac wzrokiem ;-) A zobaczysz jak trudno utrzymac porządek przy dziecku - to prawie niewykonalne ;-) Ja już córce tylko do pokoju wrzucam; na szczęście ona sama ma wyczucie i sprząta raz na kilka dni.
  16. Po prostu Marzka trafiłaś na nieczułego faceta i tyle. Może dałoby się coś wypracować, ale teraz powinnaś raczej skupić się na sobie, a nie wychowaniu męża. Skoro prawka nie macie to faktycznie bez sensu auto trzymać. I tak przez te dwa lata pewnie straciło na wartości. A swoją drogą, to podziwiam, jak dacie radę żyć bez samochodu, szczególnie, jak są małe dzieci... Z jednej strony najlepiej odpoczęłabś w szpitalu, ale z drugiej - takie maluszki bez mamy... Jak lekarz skieruje to już inna sprawa, ale jak da się w domku, to nie poszłabym do szpitala.
  17. Ja nigdy nie kłamałam, zawsze nawet jak mnie coś bolało, to już po kilku pytaniach o zdrowie odpowiadałam, że lepiej. Ale jak leżałam kiedyś z wirusówką i kiepsko się czułam a mąż ciągle pytał "co na obiad" mówiłam, że fatalnie... podziałało. Później jedna znajoma powiedziała, żebym czasem trochę "pochorowała" - wydało mi sie to dziwne, ale może rzeczywiście to jedyny sposób żeby sobie odetchnąć, jeżeli oczywiście mąż nie rozumie, że tak powinno być. Będę o tej radzie pamiętała ;-)
  18. Marzka - leż murem. Dla siebie i synka. Wiesz przecież, że jak zaczniesz chodzić pewnie skurcze się powtórzą i możliwe, że wylądujesz w szpitalu. Co wtedy? Wtedy sobie poradzi z dwójka dzieci i szukaniem pracy? Myślę, że dzieciom jednak lepiej, jak jesteś blisko, nawet jak leżysz, to możesz z nimi porozmawiać, przytulić. Oczywiście, jak nie ma wyjścia, to szpital tez się przeżyje, ale skoro możesz w domku leżeć - korzystaj. A Luby musi się wreszcie poczuć do odpowiedzialności. Może to nie fair, co Ci doradzę, ale powiedz mu, że jest gorzej, że masz straszne bóle i dzwoniłaś do lekarza, czy byłaś i masz leżeć plackiem; ponarzekaj trochę, powiedz, że się boisz. Nie musi wiedzieć, jak jest na prawdę, skoro Twój lepszy stan od razu chce wykorzystać sobie do pomocy. A z tą pracą trudna sprawa - sama raczej go nie znajdzie. Lepiej niech się pospieszy. A udało się samochód sprzedać? będziecie bez auta, czy chcecie zamienić na coś?
  19. Niezły tupet; bez komentarza. Ja mam do czynienia z osobą o takim tupecie, niestety to rodzina męża i mimo tylko sporadycznych spotkań zawsze mnie zagnie swoim chamstwem i nietaktem. JA jestem przerażona jej postawą, inni zgorszeni a ona nie widzi po prostu, że coś jest nie halo... Nie trawię takich ludzi...
  20. Mrówkania - a mój mi nie mówi, że ładnie wyglądam :-( a na prawdę ciąża mi służy. W pierwszej wyglądałam gorzej a on ciągle prawił komplementy. Dobrze, że mam wysoką samoocenę - sama się pochwalę i się wyrówna ;-) /żartuję oczywiście, gadam z lustrem lub psem ;-), więc tylko im się mogę pochwalić/. Balbua miała wczoraj z Lubym się spotkać w ważnej dla nich sprawie... Nie dobrze, że nie pisze. Mam nadzieję, że nie za sprawą kiepskiego nastroju...
  21. Marzka - ne denerwuj się, szczególnie teraz, kiedy miałaś skurcze. Ten Twój podejrzewam, nie potrafi się zaadoptować do nowych warunków. Przyzwycził się, że Ty się wszystkim zajmujesz, a jak musisz leżeć, to jest problem. Trudno, to jego problem i musi sobie z tym poradzić - Ty leż i odpoczywaj. Teraz z dzidzią jesteście najważniejsi.
  22. Jakoś Marzka dziś się nie odzywa - mam nadzieję, że czuje się dobrze. Stopkę sobie sama możesz zrobić, a później się dopiszesz do galerii.
  23. Mój w pierwszej ciąży był cudowny, choć widzieliśmy się w weekendy tylko. Traktował mnie jak księżniczkę... Teraz nie jest aż tak różowo, bo ma ciężko, jest zmęczony i zapracowany, a ja nastroje mam bardzo zmienne. Mimo to, od kiedy mój brzuszek znacznie urósł, złagodniał w stosunku do mnie i widzę, że może nawet czasami na siłę wstrzymuje się od komentarzy czy uwag. Chodzi na paluszkach, żebym tylko była zadowolona, nawet pyta córkę "przywitałaś się z mamusią" :-) wiem, że to taka zmiana na chwilkę, więc korzystam z jego dobroci. Cięgle też karci mnie, że za dużo w domu robię, że powinnam jemu powiedzieć to zrobi; choć nie przepracowuję się.
×