Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. Własnie Marigo ja zaczęłam inaczej patrzeć po śmierci tatusia. On był młody, energiczny, całe życie pracował na 1,5 etatu. Często coś planował, jakiś wyjazd czy wyjście - jak będzie na emeryturze. Ale na emeryturze był, tylko chciał jeszcze chwilke popracować... Nawet dobre alkohole gromadził, żeby wypić na emeryturze, bo przecież non stop pracując nie mógł sobie na kilicha pozwolić... I kasa była duża i wszystko, co do życia bardziej i mniej potrzebne i ... z niczego nie skorzystał. Mężowi mogę mówić... jedyne wyjście, to zmienić lokum na mniejsze, nie wymagające tyle kasy i tyle pracy. Może z czasem się uda. Na razie nawet się nie rozmijamy, tylko ja wiecznie czekam...Boję się o niego, tak nie można żyć, ale wpadł w jakiś kanal pracoholizmu i chyba zanim sam się nie opamięta, nikt go nie zatrzyma. Na moje prośby reaguje wręcz agresją. A na co dzień to świetny, spokojny facet... Szkoda, bo my nawet na wakacje nie możemy razem jechać, bo on albo na urlopie pracuje, albo nie możemy nikogo do opieki nad domem znaleźć... Jak już się uda na kilka dni, to święto, a jak nie to ja sama z córką jadę. Kurde, mój brat zamyka mieszkanie i jedzie z żoną na całe wakacje... Nie ważne, zjadłam 2 gołąbki i idę grać z małą w scrable /nie doczekałyśmy się z obiadkiem/. Zajrzę wieczorkiem jeszcze - ciekawe czy Balbua się odezwie i co u niej.
  2. Ale masz rację Marigo - nie warto tu mącic takimi smutami. Jak kiedyś to zmienię, to napiszę, czy jestem bardziej szczęśliwa ;-) A na razie będę ganiać po piętrach, tak na zaś, na wypadek, jakbym kiedyś mieszkała na jednym poziomie ;-) Balbua powodzenia. A co do grzybów, to bardzo mało trzeba, żeby wątrobę zniszczyć, bo trucizna własnie w wątrobie się odkłada. Pisałam Wam chyba, że sąsiadka zjadła owoc nieznany i okazało się, że to dzika wilcza jagoda. Szczęście, że szybko ją do szpitala zawieźli, że wogóle pokazała rodzicom te "buby" i tak szybko zareagowali. Podobno kilka takich owoców /3-5/ i dziecko umiera w ciągu kilku godzin. szok.
  3. Balbua - już mamy babski dzień ;-) zresztą kolejny z wielu babskich dni. Nawet małej do szkoły nie wiozłam dziś, bo tak czułam, że odebrać też nie będzie komu... Zawsze można wszystko obracać w atut, ale prawda jest inna. Jak ktoś wpada do nas, to zazdrości nam, chwali, a ja milczę... Tylko tu mówię, jak jest na prawdę. Czasami jakoś mi przechodzi, temat jakby się usypia i nawet o tym nie myślę, ale wraca często i wtedy jest okropnie. A jak pomyślę, jak to będzie, jak malutka się urodzi, jak ja wogóle przerwę w pracy zrobię... przecież wtedy tylko babskie dni i noce nas czekają. A ja tak nie chcę. Gdybym mieszkała np. w bloku, to za taką kasę mogłabym dzieciom wiele zaoferować /nie tylko finansowo/, a tak ... coś kosztem czegoś. A najgorzej jest, jak pomyślę, że jak tak dalej pójdzie, to my przeżyjemy życie "obok siebie". Życie jest takie krótkie, warto je przeżyć ciekawie, rozwijać pasje, wspólne zainteresowania, a u nas poza pracą i zarabianiem nie ma ostatnio nic...
  4. Marigo - na szczęście w naszym przypadku rozmowy toczą się tylko z moim mężem, mnie wogóle nikt nie rusza, nawet jest "cześć" i wszystko "służbowo ok", więc się nie mieszam. Gdyby ktoś mnie obraził, albo dzieci, to na pewno reagowałabym natychmiast. Ja jakoś nie mam nastroju. Siedzę sama z małą i ryczeć mi się chce... Mąż znowu wróci późno, zmęczony, na pewno od razu padnie. Jak ja czasami mam dość takiego życia... Chciałabym mieć spokojny dom, męża obok, po co nam ta harhara, skoro odbywa się to kosztem rodziny... Kiedyś może jednak się wtrącę w sprawy męża, zamieszkamy w czymś mniejszym i będziemy mieli czas dla siebie. To moje wracające marzenie...
  5. MArigo - jeżeli o kasie mowa - nie ma sentymentów. Mam niestety przykre sprawy rodzinne cały czas, a własciwie mąż ma, bo to jego rodzina depcze nam po piętach... Ja jednak o tej sprawie nie mówię i staram się nie wtrącać, choć finish jest dla mnie bardzo istotny... Oczywiście, że czasem dotyka to nasze małżeństwo, bo emocje są i atmosfera się udziela. Mimo to, wolę poryczeć w poduszkę, albo wyżalić się mamie, niż wpływać na męża w jego rodzinnych sprawach. Nie chciałabym, żeby kiedyś w przysżłości miał do mnie o coś żal czy pretensje.
  6. Kitka - ja zaszłam w ciążę z Niką, jak w B-stoku byłam na początku 4 a w W-wie na ostatnim roku. I jak pojechałam do W-wy na zjazd to nie powiedziałam, że w ciąży jestem. Widać było dopiero w 7 m-cu, do tego czasu nie mówiłam, a później... właśnie głupio mi było. U siebie się wręcz chwaliłam, ale u nas była większość dziewczyn i kilka mam. W W-wie większość facetów i miałam wrażenie, że krzywo na mnie patrzą... kiedyś jedna dr powiedziała - "pani jest w ciąży" takim głosem, jakby zgorszona, a ja czułam, że zapadam się pod ziemię. Udałam, że jest inaczej- uniosłam głowę i przytaknęłam, ale o mało nie zemdlałam. Broniłam się w terminie porodu i dopiero kiedy wyszłam, odczułam ulgę. Wiem, co czujesz, bo to przeszłam, ale myślę, że młode mamy-studentki same sobie trochę wmawiają, że są inaczej traktowane. Idź na obronę pewna siebie, z wypiętym brzuszkiem i uśmiechem na ustach ;-) niech wszyscy widzą, jaka jesteś szczęsliwa.
  7. Mrowkaniu - jeszcze czekam z zakupem do wizyty w centrum dziecięcym i hurtowni /jedę po welury/. Jak nawet nie dostnę body, to chcę pomacać materiał z tej firmy. Oczywiście napiszę. A co spania - własnie u nas podobnie. Mam komodę i łóżeczko z drewexu - komplet. Córka od początku miała komodę u siebie w pokoju, a łóżeczko najpierw stało w sypialni, później też przestawiliśmy do niej. I tak jej pokój się meblował - najpierw tylko sofa i komoda, później kolejne meble, teraz ma śliczniutki pokój. Malutka będzie u nas, bo na tym poziomie gdzie śpimy, już pokoi wolnych nie ma, a starsza też za mała, żeby ją gdzieś przerzucić. Już tak wstępnie kombinowałam, co dalej, ale nie chcę wielkich rewolucji robić bez przemyślenia. Roczek mała pobędzie u nas, a później najpewniej zajmie pokój Niki, a tej zrobimy nastolatkowy ;-) Nasza sypialnia duża, mamy łoże, szafki nocne, duży fotel i zabudowę z komandora na jedną ścianę /lustra/ przechodzącą w aneks biurowy i blaty... i plazmę na pół ściany, która przy dzidzi chyba najmniej wskazana będzie :-( Teraz mają mi przerobić te blaty /część/ w komodę dla malutkiej /póżniej dla nas się przyda/ i jeszcze takie półki na książki doczepić. Łóżeczko postawię przy naszym łóżku i jeszcze całkiem luźno będzie. A jak zrobi się ciaśniej -pomyślimy ;-)
  8. Kasiulka - jeszcze w sprawie kopniaków - ja do niedawna też czułam małą tylko niziutko i w pachwinach prawie odczuwałam /szczególnie przy siedzeniu na krześle/. Mała leżała wtedy miednicowo. Później obróciła się główkowo /ok. 25tc/ i teraz już odczywam nieco wyżej, chociaż często jeszcze w okolicach pachwin "drapie". Nisko po bokach bardzo mnie też bolało, ciągnęło - tak może być. http://www.suwaczki.com/tickers/f2w39n73rnjeqbdc.png[/url
  9. Rozładowałam z córką karton z ciuszkami do ok. 2 lat i tak mnie coś w boku zaczęło kłuć, że musiałam chwilkę poleżeć. Już lepiej, ale takie reakcje organizmu uświadamiają mi, że powinnam pomału się brać za szykowanie, bo będzie tylko ciężej. Akurat kupić to chwilka przyjemności, ale pranie, prasowanie, układanie ... Zerknęłam na te rzeczy i ogólnie jest tego trochę, ale raczej średnie, nawet te, które są prawie nowe, nie powalają mnie jakoś ;-) Popiorę któregoś razu i uprasuję; może skorzystam z czegoś, ale raczej nastawiam się na nowe. Mrowkaniu - też miałam taką komodę z montowanym przewijakiem, do dziś komoda stoi u córki w pokoju. Teraz nie chcę jej już używać, w sypialni jakoś niekoniecznie będzie się komponowała... Ale jak masz miejsce wybrane dla synka, to wygodna sprawa. Ja opróżniłam jedną półkę w komandorze na duże rzeczy, a czekam na montaż mebli i wtedy będę miała do dyspozycji kilka półek i szyfladę dużą dla małej. I też planuję jakieś sortery - chociaż kartony - na drobne ciuszki. Aniu - musisz córcię włączać do wszystkiego i chwalić ją, podkreślać, że jest Twoją dużą córeczką i bardzo jej potrzebujesz. Mów jej też, jak ją kochasz. A co do gier - zdecydowanie polecam grzybobranie /o ile nie masz/ - dla kilkulatka super sprawa. Jest wiele gier na rynku, my akurat gustujemy w grach i uskuteczniamy wieczory gier, więc mamy ich kilkadziesiąt... i akurat z planszówek grzybobranie jest fajne /jest wersja z puchatkiem dla młodszych/. Kessi - tych pączków wychodzi całkiem sporo; co do wielkości łyżki - ja kładę lekko czubatą łyżeczką od herbaty - ładnie rosną.
  10. Tosiak - u nas od kilku lat wiewiórka mieszka w takiej szopce na drzewo. Nie wiem, czy ciągle tam jest, czy przychodzi, ale zawsze biega po płocie, skacze po drzewach i pełno skorupek w szopce po zimie zostaje. Jest oswojona, ale tak blisko nie podchodzi - raczej się droczy - chowa i wygląda ;-) I mamy już znowu kilka gniazd w budkach w ogrodzie. Kiedyś ponabijaliśmy budki, ale że kot łaził, to powyjmowałam drążki, żeby ptaki nie gniazdowały. Teraz kocurek już się nie wspina - fajnie jak coś się w ogrodzie wykluje ;-)
  11. Miszka - to przynajmniej egzotyczne miejsce... W puszczy, na której skraju mieszkam, jest dużo wszelakich żyjątek i dużo żmij. Ostatnio wychodzą - jedna zaatakowała sasiadkę, kiedy spacerowała z dzieckiem w wózku... Taka bliskość lasu nie zawsze jest dobra. A z przyjemniejszych "leśnych" przujaciół - wiewiórki zwijają nam orzechy z drzew ;-)
  12. Nie lubię dużych bloków, a już 11 piętrowy to faktycznie moloch. Ja mieszkałam w bloku jako dziecko i dalej mieszka tam mama, ale to nieduże, czyste bloczki. Podobnie mieszkanie babci. Myślę, że to właśnie te zsypy, brrr. W B-stoku do niedawna było tylko kilka wieżowców, teraz jakieś apartamentowce się budują, ale to nie W-wa ;-) Pamiętam, jak w dużym hotelu na Białorusi latały karaluchy, co się światło wyłączyło, to ruch ;-) Ja sprzątam dwa razy w tygodniu, ale powierzchownie. Mamy zwierzęta i kominek się rozpala, więc nosi się i brudzi okropnie. Ale Ty już się powoli wyprowadzasz - może na nowym lokum nie będzie takiego problemu.
  13. Spokojnie możesz już coś zamówić - wkońcu jesteś po półmtku. Zresztą czasem lepiej zamówić kilka rzeczy, pomacać i wtedy wybrać firmę. Jednak przez ekran nie widać jakości ... Śpiwór wymyśliłam niedawno, jak z Tobą pisałam o śpiworkach dla dzidzi. Wypatrzyłam takie fajne junior w necie, żeby nie za wielki i kolorystycznie ciekawy i myślę, że to się sprawdzi w chłodną pogodę. Moja córka wiecznie spała rozkryta, miałam różne metody - młodszą czasem brałam do siebie, nastawiałam budzik na 2 w nocy i chodziłam przykryć, zakładałam jej skarpetki i kładłam termofor, paliłam w kominku do 24 stopni... Niby nie choruje, ale jak ostatnio wstaję w nocy do łazienki i widzę ją skuloną w kłębek - zimną, a kołdra na podłodze, to śpiwór wydaje się być rozwiązaniem. Bałam się tylko jak z tego śpiwora wylezie na siku, ale ona rzadko w nocy wstaje, najwyżej będzie wołać... Balbua - karaluch? faktycznie nie brzmi to dobrze w kuchni, brrr. Ale może tylko wlazł "w gości", przecież to nie świadczy o Twoim niechlujstwie. Ja kuchnię też raczej mam czystą, ale w środku w szafkach sprzątam kilka razy w roku....
  14. Mgdusia - to może nie jedź. Jeżeli nie czujesz się za dobrze, albo po prostu nie masz ochoty - zostań w domu. Mąż przecież może sam pojechać, jeżeli jest taka potrzeba, pewniej jednak być we własnym domku i łózeczku. Mrowkania - obsesja wcześniejszego porodu też mnie jakiś czas temu prześladowała i nawet czytałam, w którym tc już dziecko ma szansę przeżycia poza brzuszkiem... Tak chyba bywa, że nachodzą nas takie myśli. Ja w pierwszej ciąży nawet nie wiedziałam, że poronienia, porody przedwczesne, itp,. mogą mnie dotyczyć. Myślałam, że to jakieś skrajne przypadki... Teraz jestem bogatsza w tą wiedzę i niestety - nie ułatwia to zadania. A co dopiero, jeżeli ma się takie doświadczenia, jak Ty... myśli muszą się pojawiać. Mimo to Mrowkaniu, myślę, że urodzisz w terminie; musisz tylko leżeć i stosować się do zaleceń lekarza. A co do zakupów - zacznij pomału coś zamawiać przez internet. Są fajne ciuszki, spory wybór. Zobaczysz, że nie tylko poprawisz sobie nastrój, ale też poczujesz się nieco pewniej. A bałagan... będzie większy, jak dwa maluchy zaczną się ganiać po domu ;-) Nie to jest teraz najważniejsze. Zdążysz ogarnąć po porodzie. Na razie odpoczywaj.
  15. Przepis na pączki dla leniwych ;-) 1,5 szklanki mąki 2 serki waniliowe 3 jaja 3 łyżeczki proszku do pieczenia Wszystkie składniki dokładnie wymieszać mikserem; smażyć na głębokim tłuszczu nakładając łyżką tj racuchy /łyżkę maczać w tłuszczu, to nie będą się przyklejać/. Po usmażeniu obtaczać w pudrze. SMACZNEGO. Dobrze jest dać tłuszcz mieszany 1:1/olej:smalec, wtedy pączki szybko się rumienią. Zresztą tak najlpiej smażyć wszystkie pączki, faworki, obważanki. Z tymi bodami Kessi, to tak chyba zrobię, że kupię ze 2-3 i dalej zobaczę. Ja kupiłam z jakiejś firmy nicolle, super gatunek, ale robią tylko długi rękaw. Z kolei firma Ewa ma ogromną rozmiarówkę - body na 56 ma 36 cm długości - to tj 62-68. Bez sensu takie duże na początek, choć wzory fajne, np. http://allegro.pl/body-sito-56-ewa-sklep-nicolle-i1237013991.html U nas w hurtowni wogóle nie mają zimą body z krótkim, a szkoda. Jeszcze do niedzieli przejadę się do centrum dziecięcego i obejrzę, co tam jest, ale chyba body przez internet wezmę.
  16. Witam, a u mnie nocka ok, chociaż mąż nad ranem wyjeżdżał /ok. 4-5/ i się wybudziłam. Córka dziś zostanie w domku, bo nie chce mi się jej wieźć na 3 lekcje, tym bardziej, że deszcz leje. Spała w śpiworze i wreszcie nie zmarzła. Dziś chyba jej zamówię, albo po niedzieli zaraz, bo jeszcze może jej się odmieni. LEkko ogarnęłam domek, zjadłam chałkę i myślę, że dziś przejrzę ciuszki po córce. Mam wielki karton po pralce ubranek od początku do ok. 86-92 i drugi podobny cieplejszych kompletów, kurtek. Muszę poprzekładać, bo malutkie najgłębiej i wybrać te na sam początek. Trochę leniwie dziś , pogoda okropna, ale może się zbiorę w ciagu dnia. Na razie odpoczywam z kawą na fotelu ;-) Dobrze, że z Marzką ok - już się martwiłam, że ją położyli. Kitka - pamięć rzeczywiście zawsze miałam świetną ;-) a moja córka ma to po mnie i zapamiętuje najdrobniejsze szczegóły, np. jakie miała na sobie skarpetki, kiedy pierwszy raz szła do przedszkola ;-) Kessi - body na oko fajne, bo proste, jednolite, wolę takie pod spód pod kolorowe ciuszki niż jakieś hafty i obrazki, ale nie wiem, jak gatunkowo. Nie znam tej firmy. Joanna - dobrze, że u Ciebie w porządku; podziwiam trochę decyzję o tak długiej wyprawie /domyślam się, że samochodem?/, ale to tylko świadczy o Twojej dobrej formie. Oby tak było do końca ciąży. Marigo - co u Ciebie?
  17. Uciekam na kolację, a później posiedzimy troszkę z mężem. Dobrej nocki.
  18. http://allegro.pl/body-kopertowe-kolorowe-bawelna-100-rozm-56-i1247933108.html A starszej córze chyba kupie porządny śpiwór campusa. Dziś wpadłam na pomysł, że może to jest jakiś sposób, żeby nie marzła w nocy. Na próbe dam jej dziś mój stary śpiwór i jak tylko podpasuje takie spanie, to jutro zamawiam porządny, junior, specjalnie dla niej. Mała od malutkiego jest kręcona i zawsze spała nogami na poduszcze /kiedyś przykryłam na głowę i mało zawału nie dostałam ;-)/, wierciła się, rozkrywała. Z wiekiem jest tylko gorzej, bo ma siłę i jak kopnie, to kołdra na podłodze. A potem śpi taka prawie skostniała... ile razy wstanę, to ją nakrywam, ale w międzyczasie marznie. Z kolei jak napalę do 25 stopni, to sama zdycham ;-) Może śpiwór to będzie strzał w dziesiątkę.
  19. Też czekam na wieści od Marzki i Marigo; Kitka nie pracuje w szkole, z tego co wiem, to studiuje, zapamiętałam, że miała staż kilka miesięcy na statku prawie dookoła świata ;-) Fajnie Magdusia, że zakup udany; ja dziś o mało nie pojechałam do centrum dziecięcego, ale się powstrzymałam - do soboty... :-) I jeszcze czekam na te welury w hurtowni... A body kopertowe chcę zamówić przez internet raczej i nie wiem, jak się sprawdzają takie proste. Wkleję link, może któraś miała coś z tej firmy ? Dla mnie takie byłyby fajne pod kolorowe kaftaniki, pajacyki,itp. Mam namiar na inne-niby super, ale tamte strasznie wielkie - 56 tj 62-68 :-(
  20. Widocznie malusi się urodził. Wiesz Tosiak - ja jestem zdania, że trzeba mieć chociaż kilka sztuk mniejszych - przynajmniej jakieś body, bo pajacyk można założyć większy, czy na śpioszki skarpetki, ale jak body mocno wisi, to już niezbyt to wygodne i efektowne. Tyle, że trzeba sprawdzać rozmiarówkę, bo np. nasza renomowana polska firma koala ma tak małe ubranka, że 62 to jak w innych firmach 56.
  21. Magdusia - worek sako to raczej na konkretne "zamówienie" - ja np. nie chciałabym takiego prezentu... Już lepiej jakiś fajny koc - można i się otulić i na łóżko/fotel rzucić. Przemyśl co oni mają - czy wcześniej razem mieszkali i ile mają nagromadzonych rzeczy. Jak mają wszystkiego sporo i nie wiesz, co wybrać, to może najlepiej kwiatek, albo właśnie herbatkę+imbryczek, albo kieliszki + szampan... Coś praktycznego. Jeżeli nie mają to już lepiej fajną pościel albo koc - jakieś cieplutkie na zimę ;-) Przynajmniej nie wyrzucisz pieniędzy - na pewno skorzystają.
  22. MAgdusia - mi też czasami tak krzyż boli, że nie mogę wytrzymać. Dziś właśnie w nocy miałam taki ból, że się wierciłam, siadałam, masowałam... Jakoś mnie ten ból aż tak nie przeraża, może dlatego, że ze starszą też tak miałam; lekarz mówił mi ostatnio, że większość ciężarnych na ból krzyża narzeka. Co do prezentu - trudno powiedzieć. Jeżeli ma być praktyczne to możesz im kupić jakieś naczynie - czy coś ze szkła, czy flakon na kwiaty. Możesz też wybrać jakieś efektowne kubki/filiżanki lub kieliszki np. do szampana/wina. Ja ostatnio szłam do znajomej na nowy dom i kupiłam piękne drzewko bonsai - możesz kupić jakiś fajny kwiat doniczkowy; bratu kupiłam zegarek. Myślę, że akurat w tym wypadku kasa nie jest aż tak istotna jak pomysł.
  23. Balbua - pytasz o co kaman? Proste - jak nie bedziesz mogła nóżek rozłożyć do porodu, to będzie cc :-)
  24. Ojej Kessi - przykre takie podejście rodziców. Ja zauważyłam, że pokolenie naszych rodziców /oczywiście nie wszyscy/ często reaguje kiepsko na wieść o 3 i kolejnym dziecku. To chyba taki stereotyp wielodzietnej rodziny, który gdzieś tam u nich pokutuje... Ja córci pierwszej nie planowałam, byliśmy krótko po ślubie i jak powiedziałam mamie to reakcja była średnia. Uważała, że już "po moich planach, studiach, karierze...". Miałam wrażenie, że boi się o to, że zawiodę ich oczekiwania... Nie zawiodłam, uspokoiła się. Tatuś był całym sercem za mną, a Nikę kochał i rozpieszczał od początku. W międzyczasie jak kilka razy wspominałam o drugim dziecku, to tatuś tylko mówił, żebym przemyślała, czy nie będzie nam ciężko /pomocy w opiece nie mieliśmy wcale, bo dziadkowie pracowali/. Mama za to mówiła, że chyba "na głowę upadłam", że "po co mi ten problem...". Jednak kiedy zaszłam w ciążę /też niespodziewanie/ i jej o tym powiedziałam, wspiera mnie i widzę, że się cieszy. Choć zapowiedziała, że nawet jeżeli na emeryturę pójdzie, to na opiekunke się nie nadaje... Teściowie z kolei wspierają stary model rodziny - czym więcej dzieci, tym lepiej. Namawiali nas latami na drugie dziecko, aż kilka razy brzydko się bronilam, teraz się cieszą. Ja szczerze mówiąc mam w nosie, co kto myśli. Miło, kiedy ktoś się cieszy i troszczy, ale najważniejsze, że my czekamy na dzidziusia i pragniemy go bardzo. Myślę, że dla Ciebie też najważniejsze jest wsparcie męża i córek - wkońcu to Wasze życie się zmieni. A rodzice widać mają jakieś kompleksy - muszą sobie z tym poradzić.
×