Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. Balbua - bardzo dobrze, że zdecydowaliście się na jeszcze jedną próbę wspólnego mieszkania. Takie "dochodzenie" przy dziecku kompletnie nie ma sensu. Oby było jak najlepiej, chociaż najlepiej by Wam było na swoim... Ale myślę, że zanim szwagierce ta chatka będzie potrzebna, Wy staniecie na nogi i spokojnie kupicie swoje, albo tą kawalerkę zamienisz na jakieś większe. Na początek warto skorzystać z propozycji, bo to korzystna finansowo oferta. Jest też aspekt głębszy w takim rozwiązaniu - Luby nie będzie na Twoim, może więc poczuje się mniej zdominowany, zależny. Możliwe, że już ten remont i świadomość, że wprowadzacie się do niego, będą wstępem do rozbudzenia potrzeby dbania o Ciebie i dziecko, zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony Was jako najbliższej rodziny - oby.
  2. Balbua - przeprowadzasz się? dokąd? Rozumiem, że to będzie Wasze wspólne gniazdko?
  3. Marigo - nie ma aż tak napiętego; jak chodziła do przedszkola to miała tam i basen i angielski i taniec i dodatkowo jeszcze w soboty balet. Jak poszła do szkoły, to strasznie się nudziła, więc chodziła na taniec, francuski i basen po lekcjach. W szkole nie ma za bardzo dodatkowych zajęć, a lekcje kończy wcześnie. Jakoś zgrałam grafiki i ją woziłam. W tym roku kontynuuje francuski i basen, ale tańce już nie pasują a ona się męczy w domu, bez dzieci i planów. Mi coraz ciężej i nie chcę się deklarować na wożenie, bo na miesiąc-dwa to bez sensu. Mąż też nie może ciągle ganiać, bo i tak już nie ma czasu usiąść. Jednak w centrum jak się mieszka to jest bliżej, a tu cholera, weź znajdź nauczyciela w tym lesie ;-) Do domu też nie chcę wpuszczać jakiegoś brzękoła, bo jak mała będzie to niekoniecznie ;-) Marigo - nie martw się tym spadkiem; dobrze, że mąż nie odpuszcza /mój by zrzekł się dawno, a ja wlaśnie nie/, na pewno sobie poradzi, a Ty spróbuj się zdystansować i zaufaj, że zrobi, jak trzeba. To jego rodzina, ich spadek, zostaw to i nie denerwuj się, szkoda nerwów Twoich i maluszka. Wiem, że to trudno, ale próbuj, bo Wasze zdrowie jest bezcenne.
  4. Wiecie co - szukam małej gitarzysty i nie ma miejsc !!! Kurczę, miałam nadzieję, że znajdę kogoś w pobliżu, bo małej zależy a tu na razie klapa. Mam kolegę gitarzystę, ale musiałabym daleko wozić /ok. 20km w jedną stronę/ i trochę to mnie przeraża. Umówiłam ją do szkoły gitarowej wstępnie, chodziliśmy na przeglądy i teraz, kiedy w końcu rączka dorosła jest problem - albo nie możemy dopasować grafiku, albo daleko wozić... Okazało się, że koło mnie też przyjeżdża dobry gitarzysta, ale ma wszystko zajęte. Nie wpadłabym nawet na to, że to teraz tak popularne. Jak się nie uda, to poczekamy rok, bo ja nie wyobrażam sobie dowożenia teraz a mąż ma już i tak grafik napięty i tylko biega.
  5. MArigo - rozumiem Was, mam teraz bardzo zbliżoną sytuację - też jakaś kasa, też spadek i pojawiła się pewna osóbka do spółki... Ale ja jakoś się nie przejmuję, załatwiłam prawnie, co trzeba i tyle. Czekam spokojnie. Może dlatego, że ja wogóle niczego nie oczekiwałam po tym zmarłym... Na odległość trudno, ale można zlecić sprzedaż agencji a pamiątki przechować gdzieś u kogoś bliskiego, ewentualnie spieniężyć i zabrać tylko coś o szczególnej wartości sentymentalnej. Cokolwiek postanowicie, będzie dobrze. Ważne, żebyście byli spokojni, a szczególnie Ty się nie denerwuj.
  6. Aniu - ja podobnie robię blok /jak Ty te wafle/ :-) Do wafli nie dodaję ciasteczek. Może kiedyś spróbuję. Zjadłam kanapki z kotletem mielonym - chyba pierwszy raz w życiu ;-) smakowało mi bardzo.
  7. Aniu - od czego jest wyobraźnia ;-) Kasiulka - ja też się boję tego badania, a to już jutro :-( U nas jest wyznacznik, że robi się między 24 a 28tc. Od kilku lat jest to w Polsce badanie obowiązkowe, weszło w kanon badań ciężarnych.
  8. Dziewczynki, to, że nie czujemy ruchów, nie znaczy, że maluch się nie wierci ;-) Ja czasami czuję ruchy takie mocne, aż widoczne przez skórę, ale czasami nie czuję, a przykładam detektor i jeden wielki plusk - małe się wierci i kopie, chociaż tego nie czuję. U Was na pewno jest podobnie. Aniu - dla chcącego nic trudnego ;-) Mi dziecko nigdy w tych rzeczach nie przeszkadzało ;-) Fakt, że jego obecność może być niezłą alternatywą dla bólu głowy i zmęczenia ;-)
  9. U mnie takich historii było wiele; z perspektywy czasu widzę, że czasami warto coś powiedzieć. Moi teściowie wiedzą, że nie dam sobie wejść na głowę i mimo, że nasze stosunki są dobre, to jednak deczko na dystans. Kiedy córcia była malutka, teściowa ciągle mówiła, że "trzeba dziecka drugiego, że tyle ciuszków, zabawek, to aż szkoda, żeby się marnowało". Powiedziałam, że jeszcze rodzice młodzi, więc próbujcie, może córka będzie wreszcie, a ja chętnie użyczę rzeczy po małej. Od tamtego czasu nic nie powiedzieli. :-) Teściowa dyplomatycznie próbuje swoje zdanie wyrażać, np. mówiąc coś głośno do córki, albo na zasadzie prawd ogólnych ;-) Przyjechała kiedyś, kiedy mąż wracał z pracy, weszła i głośno powiedziała "Tatuś głodny, szybko tatuś chodź na obiad". Zapytałam - obiadek przywieźliście? super. Głupio jej się zrobiło, bo nic nie miała :-) Książke mogłabym napisać :-) Grunt, to nie dać się zdominować. Lepiej na mały dystans i uczciwie, niż udawana miłość.
  10. Kiedyś moi teściowie ciągle przesyłali nam galaretki i jak odmawiałam słyszałam, że to takie zdrowe, na paznokcie... Kiedyś odpaliłam, że już nasza suka ma przez te galaretki takie pazury, jak racice :-)
  11. Widzisz, jaka wspaniała MAMUSIA ;-) Bierz, jak daje. Ja swego czasu nie brałam, miałam fazę buntu. Później stwierdziłam, że właśnie będę brała wszystko - zjemy czy nie zjemy, ale biorę, skoro dają.
  12. Mądrze zrobiłaś, nawet jeżeli coś się za tym kryje, wyjdzie z czasem. A zakup masz już z głowy. Jakby nie było, to dziecko jej brata - może Ciebie nie lubić, a malucha kochać szczerze. Ja nie mam co liczyć na braci męża, bo z jednym mamy stosunki niby dobre, ale na odległość, a drugi jeszcze student :-) Moje rodzeństwo też raczej nieskore do robienia prezentów, chociaż dobrze się dogadujemy.
  13. Mrowkania - ja raczej nastawiałam się na styczeń, chociaż wolę jak najszybciej /oczywiście w terminie/. Niestety, ciężko u mnie cokolwiek wyliczyć, bo prawdopodobnie zaszłam w ciążę w czasie planowanej @. Czas pokaże - jak będzie na święta - będzie cudownie, jak później - jeszcze poświętuję za stołem :-) Balbua - korzystaj z przypływu dobrych chęci szwagierki. Ja jestem nieufna i honorowa, więc pewnie bym się nie zgodziła na zakup i jeszcze szukała drugiego dna ... ale tylko bym na tym straciła. Chce - niech kupuje - zawsze kasa Ci zostanie na coś innego.
  14. Tosiak - będę miała 75 i prawdopodobnie w sumie 3 kłucia... To chyba od labolatorium zależy. U nas czynne od 7:30, a będę przed 8, bo małą do szkoły najpierw wrzucę. W sumie ja rano głodna jestem średnio, dziś np tylko kawę piję, bo bardzo mi się chciało. Może nie będzie źle. U nas się praktykuje między 24 a 28 tc.
  15. Podałam przepis na zebrę - poranakawe - Tomkom smakuje :-))) Mrowkania - to jeszcze dobrze, że nie w sumie 3 godziny, bo tak zrozumiałam w labolatorium... Jakoś to będzie, od razu zrobię z tej krwi coombsa i morfologię, a w czwartek zajdę do lekarza. Mam nadzieję, że wyniki już będą.
  16. Zebra: 5 jaj 2,5 szklanki mąki 2 szklanki cukru/można 1,5 szklanka oranżady/można dowolny napój gazowany pół szklanki oleju sojowego/można innej oliwy 2 łyżeczki proszku do pieczenia 2-3 łyżki kakao aromat Ubić pianę z białek, dodać cukier i żółtka. Wsypać mąkę, proszek, wlać olej, oranżadę, aromat i wymieszać. Podzielić na 2 części - do jednej wsypać kakao, do drugiej 2 łyżki mąki.Do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą blachy wlewać łyżką na przemian białe i ciemne ciasto. Piec w nagrzanym piekarniku około godziny. SMACZNEGO !
  17. Mrowkania - ale to jest po godzinie i później jeszcze po dwóch - czyli razem po trzech? Czy po godzinie i jeszcze raz po godzinie?
  18. Balbua - gratuluję pozytywnych rezultatów; dobrze, że Ci się zaczęło układać, wkońcu teraz najważniejsze dla Was jest bezpieczeństwo i wsparcie Lubego. Odezwij się koniecznie po usg. Marigo - z tym mieszkaniem, to zrzec się można np. przed notariuszem u Was i tylko wysłać dokument stosowny. Ale może nie dawajcie satysfakcji przemiłej rodzince - niech Twoje dzieciaczki też coś mają po babci ;-)
  19. Fryzurka świetna - elegancka i "z pazurkiem"; odważna z ciebie dziewczyna. Ja jakoś nie mogę się przełamać na krótkie włosy, jeszcze nigdy w życiu nie miałam na tyle krótkich, żeby nie dały się związać. Teraz planuję fryzjerkę, ale też pewnie tylko kształt nadam i lekko może podetnę.
  20. witam kobietki, To mnie Tosiak pocieszyłaś, że tylko dwa razu kłują. W necie piszą, że na czczo, po godzinie i po dwóch :-( Jutro idę, zobaczę, jak mnie potraktują. Mi w labolatorium powiedzieli o cytrynie, o wodzie nie, ale tam są baniaki, więc jak można, to się napiję. Jakoś nie mam nastroju na takie badania, zmarnuję sobie jutro dzień. A powiedz mi jeszcze po jakim czasie wyniki? nie zapytałam, a w czwartek chciałabym do lekarza zajechać.
  21. Nie dopytałam dokładnie, ale też mi coś mówili o 2 godzinach, tylko nie wiem, ile tych wkłuć. Co będzie to będzie ... Niestety, albo na szczęście pojadę we wtorek a nie jutro. Zerknęłam w rozkład córki i akurat we wtorek mi pasuje, żebym mogła od razu małą podrzucić do szkoły i wracając zabrać.
  22. poranakawe - ma uczulenie na każdy alkohol? Na spirytus też? Mój sąsiad ma uczulenie, ale może jakieś wódki robione z czegoś /nie pamiętam/ i znalazł taką i korzysta :-) Że też mój nie ma uczulenia na piwo... ;-)
  23. Marzka, są różne te badania. Mi lekarz mówił o 50 i 75 i że jak jest 50 to własnie pobierają przed i po wypiciu /po godzinie chyba/, ale on praktykuje 75. Nie dopytałam, ile pobrań, ale kobieta w labolatorium wyliczyła mi, że mam 2, czy 3 godziny rezerwować i podała cenę, jak za 3 wkłucia. Już sama nie wiem, ale jadę jutro. Wiem też, że z żyły, bo powiedziała, że od razu mogę zrobić inne badania... Jakoś przeżyję.
×