Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pestusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pestusia

  1. A garnuszek Ci podarowały ? :-) Wypij słabą kawkę, mi pomaga; przed ciążą piłam dużo kawy a teraz piję sporadycznie i czuję, że mnie pobudza i ból głowy łagodzi.
  2. Mi się chce nad morze; zazdroszczę dziewczynom, które mieszkają blisko morza. Prawdopodobnie, gdybym tam mieszkała, nie tęskniłabym za szumem fal i nie spacerowałabym brzegiem... Ale ja nasz Bałtyk uwielbiam, sam widok już mnie koi i daje siłę. Niestety - min. 600 km to odległość nie na moje siły teraz. Balbua - spodni nie mam ciążowych, ale z pierwszej ciąży mam sukienkę na szelkach - rozmiar 40 /czyli mój/. Ja myślę, że spodnie może warto wziąć deczko większe, bo możesz nieco przybrać w biodrach, czy udach, najlepiej oczywiście mierzyć, ale chyba bezpieczniej większe. Tym bardziej, że jak pas będzie elastyczny, to będą się dobrze trzymać, a luźniejsze będą też przewiewniejsze.
  3. Dyducha - z W-wy na mazury a nawet do Augustowa to kawałek drogi jednak, ode mnie blisko, dlatego się zdecydowałam na wyjazd. Do Augustowa jeździmy często, to tylko 70 km ode mnie. A jak będziesz to koniecznie zajedź na kartacze - pychota :-) W W-wie przynajmniej burza była, u nas zero deszczu. Duchota niesamowita.
  4. Balbua - a jaka pogoda w W-wie? Mąż rano pojechał, tak się zastanawiam, bo zmęczony i spalony nieco, więc jak trafi na upał to humor mu się pogorszy ;-)
  5. Ja lubię takie jedzonko :-) Czasami specjalnie jeździmy na kartacze do zajazu pod Sejny. Kartacze na mazurach zawsze podają ze skwarkami, często z mlekiem, ale na Litwie /też często bywam/ podają z masłem i barszczem z grzybami.
  6. Balbua - kartacze zawsze podają ze skwareczkami, przynajmniej na mazurach :-) W domku obok mieszkali ludzie z W-wy z 6 m-czną córcią Olą - cudeńko. Uświadomiłam sobie, że za rok w wakacje nasze maluchy już takie będą :-) Z mniej optymistycznych wieści /jak dla kogo :-)/ - rozmawiałam ze znajomą fizyczką, była na jakiejś międzynaroowej konferencji i podobno wyniki wielu badań dowodzą, że upalne lata /wynik ocieplenia klimatu/ będą już u nas normą.
  7. Witam po weekendzie, Wróciłam, przeczytałam co pisałyście i już mogę pisać. Było fajnie, ale stanowczo za gorąco. Mieszkaliśmy bliziutko plaży, więc do południa nad wodą /ja w cieniu na leżaki z książką/, a później jakieś spacerki, obiadki, lody... Jadłam przez cały weekend tylko kartacze z kiszoną kapustą :-) Wczoraj popołudniu zajechaliśmy do Augustowa na lody. Chcieliśmy jeszcze przepłynąć się katamaranem, ale w samochodzie na termometrze było 37 stopni... postanowiłam wracać do domu. W sumie fajnie, jak nad wodą jest pogoda, ale takie upały to już przesada. Niestety, dziś znowu pali. Wieczorkiem chyba przejadę się do lekarza, zrobić usg na nfz w klinice prenatalnej /w ramach programu nfz/. Pod koniec tygodnia mam wizytę u mojego lekarza. Witam nową styczniówkę - napisz coś więcej o sobie i wpisz się do tabelki; dużo nas i trudno po nicku kojarzyć. Co do Marionetki - myślałam o niej w weekend, bo byłam w jej rodzinnych stronach; myślę, że u niej wszystko dobrze, ale chciałabym, żeby to potwierdziła.
  8. Ja mówię do teściów bezosobowo, albo na "dziadek", "babcia". Mój mąż do mojej mamy podobnie. Teść jest fajny, wesoły, chociaż taki lekkoduch, ale na ile mam z nim kontakt jest ok. Teściową przedstawiłam wcześniej. Mój mąż na szczęście nie jest synkiem mamusi, tą przyjemność ma jego brat. Mąż nie miał nigdy silnych relacji z rodzicami, jak był w W-wie przyjeżdżał tylko na święta, a telefony były sporadyczne i dotyczyły kwestii formalnych. Wprawdzie mąż jest delikatny i kulturalny i ładnie odnosi się do rodziców, to zawsze trzyma moją stronę, co mi od początku szalenie zaimponowało i dało siłę. Ja i córka jesteśmy dla niego zdecydowanie najważniejsze, do rodziców jakoś go nie ciągnie, ale to już chyba wynik takiego chłodnego wychowania. Dlatego zajeżdżamy tylko kilka razy w roku na święta i okazje, a jak oni przyjeżdżają, on zwykle ma zbyt dużo pracy, żeby nam towarzyszyć i ja zostaję sama na polu walki :-) Dziś nie mam pomysłu na obiad, już żyję wyjazdem. Muszę coś wymyślić na szybko do 15:30.
  9. Ja porodu w wodzie nie brałam pod uwagę, ale Jesola chciała tak rodzić. Już powinna wracać z wakacji, to będzie okazja podpytać.
  10. Aniu - a własnie chciałam o suknię zapytać... Ja mam yorka, ale pchełek nie miał jeszcze... Suka - dalmatynka - miała kiedyś i skuteczne były takie kropelki na kark własnie. Ja yorka tak odkleszczam, to myślę, że i od pechełek jest taki płyn. Zapytaj w dobrym zoologiku lub lecznicy. O teściowych też mogłabym... Moja jest niezła, ale różnie bywało. Ona po prostu nie ma wyczucia, taktu, ma za to wysoką samoocenę. Początkowo traktowała mnie z góry /jak wszystkich/, ale ja wybrałam się do niej /po jednej akcji/ i powiedziałam kilka mocnych słów. Później jeszcze kilka razy zdarzyło mi się wypowiedzieć głośno na temat jej zachowania. Najważniejsze, że mąż zawsze mnie popierał. Traktuję ją dość surowo, nieco sztywno, trzymam na dystans i tak jest dobrze. Przyjeżdża co jakiś czas, wtedy wołam na kawę, pytam o zdrowie i takie codzienne sprawy. Długo nie siedzi, bo tematy szybko się kończą. My zajeżdżamy sporadycznie, z tego samego powodu. Szkoda mi czasu na siedzenie i patrzenie po ścianach. Nie mogę na nią specjalnie narzekać, bo na wszystkie nasze zaproszenia, czy prośby o popilnowanie córki zawsze reaguje entuzjastycznie. Przynosi małej prezenty, często bez okazji, nas obdarowuje jedzeniem /jest kucharką z dużą pasją/; ona chyba po prostu jest taka chłodna i nie daje się lubić. Za to wśród ludzi opowiada o mnie, że jej synowa "lepsza niż córka", ale to chyba dlatego, że córki nie miała. Ja za to mam wspaniałą mamę i druga mi nie potrzebna :-)
  11. Miszka, to faktycznie spokojna z Ciebie dziewczyna; w życiu bym na swoje imieniny nie pojechała do teściowej.
  12. Balbua - własnie te finanse są dla facetów bardzo ważne. My od początku małżeństwa mieliśmy osobne kasy, ale oczywiście jest też jakaś wspólna pula. Dopóki mojej kasy było mniej, było ok, ale jak mąż zjechał z W-wy, zaczął się problem. Trwał na szczęście krótko, bo mąż szybko się rozkrcił i w tym momencie nie dam rady go dogonić... ale pamiętam doskonale jego drażliwość w tamtym czasie. Ta sama sytuacja u nas była z edukacją, jak kończyłam druga podyplomówkę, mąż natychmiast zapisał się na kolejne studia podyplomowe... Śmieszne to, ale przymknęłam oko ;-)
  13. Balbua - własnie te finanse są dla facetów bardzo ważne. My od początku małżeństwa mieliśmy osobne kasy, ale oczywiście jest też jakaś wspólna pula. Dopóki mojej kasy było mniej, było ok, ale jak mąż zjechał z W-wy, zaczął się problem. Trwał na szczęście krótko, bo mąż szybko się rozkrcił i w tym momencie nie dam rady go dogonić... ale pamiętam doskonale jego drażliwość w tamtym czasie. Ta sama sytuacja u nas była z edukacją, jak kończyłam druga podyplomówkę, mąż natychmiast zapisał się na kolejne studia podyplomowe... Śmieszne to, ale przymknęłam oko ;-)
  14. Balbua - nawet nie pomyślałam o Twoim w kategorii drania; domyślam się, że to wartościowy facet, skoro się z nim związałaś. W każdym związku są mniej i bardziej burzliwe chwile, nie każdy ma możliwość rozstań i powrotów, ale generalnie nie ma związków idealnych. Wczoraj mieliśmy małe święto - mój przyjechał z ogromnym bukietem róż; dziś rano powiedziałam mu, że w ramach rewanżu i prezentu zapraszam go na weekend na Mazury. Przynajmniej pobędziemy trochę razem, bo jego wolna sobota zwykle przebiega na drabinie albo przy pilarce ;-)
  15. Balbua - poproś żeby Cię podwiózł, zawsze autem szybciej i bezpieczniej, jeżeli słabniesz. Na pewno Wam też się poukłada, widocznie Twój facet potrzebował czasu. Trzymam kciuki za owocne rozmowy.
  16. Patrząc na liczebność tego forum - rzeczywiście sporo styczniówek :-) A tak serio dziewczynki, trudno przewidzieć, jak trafimy. Ja z małą jak byłam na patologii i podali mi oksy, to na porodówce rodziły chyba 4 babki w jednym czasie /nasłuchałam się .../. Na mnie oksy nie zadziałała, a po 3 dniach, jak zaczęłam rodzić, byłam na porodówce samiuteńka. Cały personel /i umówiony i dyżurujący/ dla mnie - aż dziwnie się czułam. Za wczasu nie wiadomo, ile maluszków w jednym czasie się namyśli :-) Balbua - może wstań wcześniej, weź jakąś gumę i w drogę jak najszybciej. Ewentualnie zrób kilka łyków wody, żeby nie ssało za mocno.
  17. Dzięki Marzka, tak mi się coś o uszy obiło, że jadę, gdzie chcę, ale wolałam się upewnić. JA pewnie będę mierzyć w klinike prywatną, a jak nie wyjdzie to wtedy niech dają skierowanie i mnie zapowiedzą. Jeżeli jest cc to umawiasz się w klinice wcześniej na konkretny termin, ale jak sn, to za wczasu nie przewidzę, niestety. Ale to jeszcze tyle czasu... Ja dziś wieczorem albo jutro z samego rana wyjeżdżam, dziś muszę powrzucać trochę rzeczy do walizki i skoczyć do banku :-)
  18. Witam dziewczyny, wy już o porodach ? Ja nawet jeszcze nie myślałam, chociaż wyboru nie mam takiego jak w W-wie ;-) U nas w sumie są 2 szpitale z oddziałem położniczym i 2 kliniki prywatne. Jak byłam z córką w ciąży, to była 1 prywatna /nie chcieli mnie przez wadę serca/ a 2 się budowała. Mój lekarz prowadzący pierwszą ciążę /obecnie właścieciel kliniki/ żartował żebym poczekała... Ostatecznie odesłał mnie do państwowego na patologię, tam też urodziłam. Mam bardzo dobre wspomnienia, chociaż nie było luksusów takich, jak w prywatnej klinice. Teraz jeszcze nie myślałam konkretnie, ale jako pacjentka kliniki pewnie wstepnie się przymierzę do porodu u nich. Jeżeli coś by nie wyszło /np. z powodu braku miejsc/, zostaną mi 2 szpitale. Czy musi być ostry dyżur żeby jechać na poród? Jak to jest?
  19. Tosia - super wiadomości, na pewno na usg maluch się ujawni; swoją drogą trochę często masz wizyty - dziś już 12.08. pozdrawiam.
  20. Witam ksenna - gratuluję córeczki; też myślę, że noszę dziewuszkę /tak też sugerowała lekarka/, ale dowiem się na pewno po niedzieli. Masz rację - czas leci bardzo szybko, ja dziś rozpoczęłam 22 tc /wg ostatniego usg/.
  21. Własnie ja zawsze piekę babkę i kiszkę zimą - zwykle w październiku zapraszam gości na kiszkę, jak kupimy ziemniaki na zimę :-) Ale moja teściowa - kucharka - upiekła dziś nad ranem /zanim upał się zaczął/ i przekazała przez teścia. Smakowała nieźle z kefirkiem, mimo upału za oknem. Jakaś zła się robię na wieczór ;-) Chyba przez tą pogodę na nic nie mam ochoty i nastrój mi pada.
  22. Ja dziś odpuściłam gotowanie, bo upał straszny. Mam pomidorówkę z wczoraj i babkę ziemniaczaną /teść rano przywiózł/. Zaraz odgrzeję i będzie obiadek prawie bez pracy. Mozarta mam kilka płyt i dużo mieszanek klasycznych, z których korzystam w pracy. Skończyłam szkołę muzyczną, więc z klasyką mialam do czynienia, ale chociaż czasami słucham, moja córka nie lubi takiej muzyki. Niektóre utwory we wczesnym dzieciństwie rzeczywiście ją wyciszały i przyspieszały sen, ale wszystko się zmienia... Moja córka obecnie gra na gitarze i jest fanką popu :-)
  23. Z tymi włoskami podobno się sprawdza - moja miała takie włosy, że po porodzie połozna zawiązała jej kucyk recepturką na czubku głowy, bo jej "grzywka" oczy przysłaniała :-) Oczywiście włoski z tyłu wytarła szybko i miała "czuba".
  24. W pierwszej ciąży na silne zgagi pomagał mi renni; córka miała długie włosy, jak się urodziła - podobno "kudłate" dzieci wywołują zgagę u mamusi.
×