moim zdaniem takie przypatrywanie się obsesyjne objawom czy im brakowi zupełnie nie ma sensu. Jak poronienie ma być to będzie, czy są objawy, czy nie ma. to naprawdę nie ma znaczenia, czy piersi bolą jednego dnia trochę bardziej czy mniej. Ja na przykład ani w pierwszej ciąży, ani teraz nie miałam przktycznie ŻADNYCH objawów i wszystko było dobrze, mam nadzieję, że teraz też.
A u mojej koleżanki, u której w 9. tyg wszystko było ok, objawy trwały w najlepsze, nawet ZACZĄŁ JEJ ROSNĄĆ BRZUCH, a w 14. tyg. na usg okazało się, że zarodek nie zyje już od kilku tygodni. I co?
Dlatego ja na to nie zwracam uwagi. chodzi tylko o to, żeby nie było krwawienia, czy silnych skurczy i tyle.
Ja idę na wizyte pierwszy raz dopiero jutro, a zaczyna się jutro 10 tydz. (wg kalkulatora). Do tego za 2 tyg lecę samolotem w delegację, a nie mogę tego odwołać, bo od miesięcy ustalone. Zresztą w poprzedniej ciąży też byłam w I trymestrze samolotem na wakacjach.
Naprawdę nie przejmujcie się i nie świrujcie, jak się ma poronić, to się poroni, nawet leząc w łóżku i chuchając na siebie, a jak nie - no mozna przezyć trzęsienie ziemi i nic się nie stanie.
Co nie znaczy, że nie denerwuję się przed jutrem. Mam nadzieję, że zobaczę zarodek i bijące serduszko.