

Blanka Z
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Blanka Z
-
Ale moje dziecko jest zywym przykladem na to, ze mozna byc mega szczesliwym dzieckiem nie majac pelnej rodziny. A i jestesmy przykladem na to, ze pelna rodzina to nie oznacza rodzina szczesliwa... Tyle w tym temacie:)
-
Niech sobie pracuje ile tylko chce, skoro to jest dla niego najwazniejsze.
-
No ja bym tego w ten sposob nie tlumaczyla. Wiedzial co robi, na co sie decyduje. Sama sobie dziecka nie splodzilam bez jego wiedzy;)
-
Tylko trzeba robic tak zeby wszystko bylo ok. Ale jak ktos woli uciec w prace. To ja dziekuje i mowie "dowidzenia". Nie tak wyglada bycie rodzina. -Moim zdaniem.
-
A mnie to pewnie wcale...
-
W tym momencie bronisz nieodpowiedzialnego faceta. Hmmm... Zadziwiasz mnie.
-
Haniu chyba nie pomyslalas co piszesz... Taaak, jaaasne a kobieta nawet nie ma czasu ani prawa nawet pomyslec czy bedzie potrafila odnalezc sie w obowiazkach domowych, ze moze nie dojrzala do tego, moze boi sie ze nie podola... Kobieta ma wszystko umiec, i wszystko robic w dodatku najlepiej. Wiesz co, ja jego nie zlapalam na dziecko. On tego chcial, oboje podjelismy ta decyzje. Dziecko nie wzielo sie z kapusty ani tez sw.Mikolaj go nie podrzucil.
-
A ja zylam w przekonaniu ze milosc jest jedna na cale zycie. Obecnie uwazam ze nie istnieje milosc miedzy facetem a kobieta. Ale w zupelnosci wystarcza mi za cale zycie milosc miedzy mna a moim dzieckiem. To jest milosc prawdziwa, bezinteresowna, wieczna...
-
Jak byl ze mna to lubi swoja prace i lubil pracowac. Dopiero po slubie jeden awans i juz wiecej troche pracowal ale bylo jeszcze ok. A pech chcial ze prezes zaproponowal mu awans zaraz po narodzinach naszego synka i zaczal sie pracoholizm, i tak jest do dzisiaj.
-
Dokladnie, bylo-nie ma. Ja stracilam kontakt ze znajomymi bo on byl dla mnie najwazniejszy i on zreszta tez bo swiata poza soba nie widzielismy. A moze to bylo zludzenie ze to byla milosc, kto wie...
-
Ehhh... Po prostu kocha swoja prace i tyle. Pracoholik. A i romantyk, ktorego pewnie zabijala codzinna proza zycia. He he
-
potrafił powiedzieć, że ożeni się ze mną, jak będę grzeczna, jak zasłużę. jak chciałam zerwać zaręczyny, poiwedział, że mi nie pozwoli, bo on sobie nie wyobraża życia beze mnie O matko boska, to jakis toksyczny facet.
-
Jak Grzesiu bedziesz miec swoje dziecko to choc troche zobaczysz ile uwagi i czasu i sily wymaga dziecko. Na poczatku sa to tylko techniczne sprawy-przewijanie, nakarmienie, wykapanie. Co tez nie jest lekkie, tym bardziej gdy dziecko je 2-3 godzinki a zdarza sie ze i co 1,5 taki noworodek. Pozniej zaczyna sie wychowywanie, bunt dwulatka, itd.
-
to ze nie jest tancliwy*
-
Bo pewnie jak sadze troche ciezko jest samej sie zajmowac kilkumiesiecznym dzieckiem. A i nadal panuje mit, ze dziecko to moze byc tylko szczesliwe majac pelna rodzina, co jest kompletna bzdura. Ja tu nie chce roztrzasac jak on dba o syna czy o mnie, ale jedno jest pewne-kocha swoja prace i to praca jest number one dla niego. To ze jest tancliwy to akurat mam gdzies. Nie bylo go w najtrudniejszych momentach dla mnie i dla dziecka. Tyle...
-
Ja nie narzekam, niczego juz nie oczekuje od niego i na nic nie czekam. Tylko, ze z tym liczeniem na niego to tak nie do konca jest.
-
Tutaj to sie nie zgodze z Toba Grzechu... Gdy odeszlam od meza to kazdy mi mowil i podziwial ze odchodze od meza, byl zdziwiony ze w ogole podjelam taka decyzje, mowiono mi jaka to jestem silna i odwazna. Ja wtedy i tak nic nie slyszalam, bo troche swiat mi sie zakrecil ale jednoczesnie poczulam ulge. Z tego co widze to naprawde przewaznie jak ktos odchodzi to jest to facet, lub jak ktos zdradza to jest to facet. Mam tu na mysli malzenstwa, a jak jest u tych co sie tylko spotykaja nie wiem.
-
Z tym to raczej tak, bo jak umierala osoba z mojej rodziny to wspieral mnie, przytulal, wycieral lzy ktore mi splywaly po policzkach:( Wiem tez, ze nie potrafilby byc z kims innym. Mysle, ze nie zwiaze sie z nikim bo i minelo kilka lat od naszego rozstania i ani on ani ja nie mamy nikogo i twierdzi ze nie zamierza. A i zabezpieczyl nas finansowo "w razie czego". Jako jedyna osoba jestem upowazniona przez niego. Powiedzial mi to po tym jak wlasnie byla sytuacja gdy bardzo balam sie o niego.
-
Jego pomysl i jego robota-chodzi mi o kolacje, swiece itd.
-
Cholera no, przed slubem on naprawde wykazywal inicjatywe, pamietam do dzis te kolacje przy swiecach i dobrym winie-ktore to ja pilam-jego pomysl, jego robota. Wycieczki za miasto w sloneczny dzien. Ehhh... Co do zaufania to pytasz mnie pod jakim kontem?
-
Tylko, ze to byla impreza ze tak powiem od niego. Ja tych ludzi pierwszy raz na oczy widzialam, ale od razu poczulam sie tak jakbym ich znala baaardzo dlugo, zajebisci ludzie. On znal polowe z nich bo niektorzy byli z innych miast.
-
Przed slubem nie chodzilismy na koncerty, oprocz jednego koncertu Wilkow. Ale akurat same wolne kawalki Gawlinski spiewal bo nie bylismy na calym. To trzymal mnie w ramionach. A czy moge teraz na niego liczyc? Jak dzieje sie cos naprawde zlego to tak, moge.
-
Zreszta jak jestesmy na koncertach to tez, ja tupie nozka a on nic. Pierwszy raz mam z takim czyms doczynienia.
-
Gdybym chciala krola parkietu to bym go miala;) Chodzi mi o to, ze dziwnie to jak dla mnie wygladalo, ze obcy faceci prosza mnie do tanca i wywijamy, szalejemy a slubny nic...