Jestem ja i jest on. On po przejściach, sześć lat związku, zdrada, rozpad a teraz była chcąca wrócić. Dzwoniąca, przychodząca. W międzyczasie wdał się w... cholera wie co ze mną. Spotkanie, łóżko. Bez deklaracji, bez wyznań. Tak było wygodniej, bezpieczniej. Z czasem zaczęło to być męczące. Opowieści z przeszłości, wyznania że w środku nie ma nic. Chciałam zerwać znajomość, ale on w dalszym ciągu dzwoni, wyciąga na spacery. Za bardzo mi zależy... nie wiem o co chodzi. Teraz bez zostawania na noc, bez podtekstów. Z chęcią zerwałabym całkowicie kontakt. Byłoby łatwiej. A tak...
Nie chcę być trzecia. I chyba nie ma na to tak na prawdę szans.