Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ewusia777

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ewusia777

  1. Przeczytalam tylko kilka postów, bo mam jedynie pol godzinki na kompie - mąż zabiera mi go do pracy...bo wczoraj przyszedł i chciał siąść a ja taka stęskniona, mówię mu: nie komputer, tylko JA, i zajął się mną:) było super. Dziś mnie od rana brzuch na dole pobolewa, a z zakupami dzis myslaalam ze nie dojde do domu, ale teraz juz przeszlo. Żaluję, ze mnie dziś nie bedzie na kafe:( no ale dam mu juz ten komputer, zeby nie marudził, a sama wybiore sie chyba i kupie sobie książkę, bo nie idzie wytrzymac tak siedząc i patrząc w sufit. Andziulka, juz niedlugo, 8 dni!!!!!!!!! a po terminie to sie bedziemy martwić, a teraz trzeba liczyc dni do konca. MONI, jestes kochana, Boze im wiecej slysze przykladów, ze z paciorkowcem kobiety rodzily i nic sie dziecku nie stalo, tym bardziej ufam, ze i mojemu nic nie bedzie i ten caly moj psychiczny dramat skonczy sie na strachu, co ma wielkie oczy. Choć nie zycze zadnej tego paciorkowca, ciesze sie, ze jest ktos kto mnie tak totalnie rozumie, bo wiem Moni, ze masz czasem takie obawy jak ja. Trzymam kciuki mocno za ciebie i za ten ANTYBIOTYK. Oby nasze porody byly nieskomplikowane. Już dzis lepiej sie czuje psychicznie. Czekam na synka, mowie sobie, bedzie dobrze i ciagle staram sie myslec bardzo pozytywnie. MUSZĘ inaczej nie idzie wytrzymac. Luczija, dzieki za ostrzezenie z rycyną - nie bede probowac nawet. Schody, wczoraj byla ciepla kąpiel (ale kurcze boje sie ze nie zauwaze odchodzących wod plodowych w wodzie lub nawet pod prysznicem....no ale myc sie trzeba;/) zaraz męża moze namowie na seksik przed wyjsciem, chociaz o 12tej juz jedzie. To pędzę, milego dnia wam zycze i bede za wami bardzo tęsknić. Uwielbiam was:) Przytulam te ktore dołują i usmiecham sie do tych, co panikują:) Buziole wielkie ze stolycy!!!
  2. oj chetnie bym sprobowala tego oleju rycynowego, bo wiele lasek pisze, ze zadziałał, ale sie boje tego srańska.................i ze urodze w toalecie...bo jak mnie bierze biegunka, to dostaje wrecz skrętu jelit...chyba sobie jednak daruje
  3. Niuniek, doła to ja miałam od rana...ty lepiej sie nie zarażaj ode mnie...proszę cię.. Sluchaj, a jak u ciebie z tym WR? dzwonilas do tego laboratorium wysmienitego znowu?
  4. a sutki to jak mam tarmosić?? mi najwygodniej sie po nich drapać...tak wystarczy??
  5. kawy pic nie bede, bo sie boje o tętno małego. Juz raz mial podwyzszone tętno, a ja sobie wtedy kausie chlałam codziennie. Moze i nie od kawy, ale od kiedy nie pije, ktg wychodzi pieknie.
  6. Luczija, dzięki za rady:) już się zabrałam za sutki:P mąż będzie za godzine lub 1,5 h. Normalnie sie na niego rzuce:P Jutro z rańca ciepła kąpiel tak jak radzisz i może zmuszę się do latania po tych schodach.
  7. Czytam, że przy paciorkowcu najlepiej żeby zacząć rodzić od bóli a nie od odejścia wód płodowych, więc myślę jak tu wywołać skurcze. Antybiotyk musi byc podany najlepiej 4 godz przed odejsciem wód...więc się modle o skurcze a nie o wody:( Kurcze, jak tu sobie pomóc? na skurcze to chyba tylko seks i ta herbatka z malin. Dzięki Luczija mimo wszystko. Chyba skończy się na seksie. Męża dzisiaj dorwe choćby o północy:P
  8. Mag powodzenia!! Myszula, gratuluję, bo z tych dzisiejszych porannych płaczów nie pogratulowałam ci maleństwa. Luczija, czytasz nas jeszcze??? słuchaj...podesłałabyć herbatkę z liści malin jak ci co zostało:) i jeśli nikomu nie dałaś. Nie mam w okolicy zielarskiego sklepu:( a w aptece tego nie mają. Daj znać:) Zjadłam samotną kolację, poprawiłam płatkami z mlekiem i siedzę. I powtarzam - wszystko będzie dobrze. Zero skurczy dzisiaj...nic...u mnie sie cos dzieje, jak sie ruszam...chodze po miescie...szkoda, ze tak ciezko mi sie zebrac...taka jestem ciezka, wielka i obolała, zebym tylko siedziala i lezała, a na porodówkę z łózkiem najlepiej jakby mnie wzieli... Mialam dzis po schodach pobiegac...hmmm słomiany zapał
  9. Melisa zadziałała. Zjadłam teraz zupki pomidorowej, już końcóweczka została, wiatrak włączyłam, bo skwar i się nudzę. Tęsknię za mężem. Jego przytulenie wiele by pomogło. Wróci do domu bardzo późno - 23;/ Już będę spała. Dopiero 16ta, co tu robić?? Nie chce mi się aż włączać TV bo nic tam pewnie nie ma. oj, ale nudy. Już bym chciała zasnąć i obudzić się rano. A jutro dopiero 12sty...ale ten czas mi wolno leci...
  10. chyba pojde pobiegac po schodach, moze coś wskuram??? Dziękuję wam wszystkie za pocieszenie. Naprawde potrzebowalam takich slow. tylko denerwuje mnie sam fakt, ze mam to na glowie...... czemu nie moge jechac spokojnie na porod z usmiechem na twarzy ciesząc się ze zobacze synka...tylko musze miec na glowie jedną mysl: ANTYBIOTYK DLA MNIE I DLA SYNA, ANTYBIOTYK, ANTYBIOTYK, ANTYBIOTYK... och szalu mozna dostac
  11. Niuniek, dziękuję za te pocieszające posty z paciorkowcem. Naprawdę szkoda ze ja na nie natrafiłam tylko na same negatywne. Jakoś wstałam dziś lewą nogą i od rana takie myśli. teraz odgrzałam sobie nalesniki i zapijam melisą. Uspokoi mnie. Maluszek mnie po brzuchu kopie, chyba chce dac mamie popalić za takie myslenie. Musze sobie powtarzac ze bedzie wszystko pieknie i dobrze. MUSZE po prostu. Jezu niech ten porod sie juz zacznieeeeeeeee
  12. wiem, glupia jestem...ze czytam. Stresuje siebie, dzidzie i macka. Mamie nie powiedzialam, bo by sie zaplakala z nerwów (ona jest jeszcze gorsza ode mnie pod tym wzgledem). Juz nie bede tego czytac, obiecuje. Szkoda, ze dzis nie urodze...bo strach i stres wydluzających sie godzin i dni do porodu mnie wykonczy. Dzis by bylo i z glowy - nie martwilabym sie juz, bo lekarze zrobiliby co trzeba. A tu zadnych oznak porodu.
  13. Ivetka, staram sie to sobie powtarzac, ale strach moj ma wielkie oczy:( i grochowe łzy. Jeszcze sama w domu jestem - mysle tylko o tym. Mąż w pracy. tesknie za nim okropnie. nie moge nawet zadzwonic, bo masaż teraz ma i skonczy za 2 godziny:(
  14. Serce mi pęka na samą myśl i już nawet na jedzenie nie mam ochoty. Nie jem od rana, tylko wodę piję. Nie stać mnie na cesarkę na życzenie...tzn mamy oszczędności, ale mój mąż sie nie zgodzi....on jest sknerus..a ja oddałabym każde pieniądze żeby mi zrobili cesarkę;(
  15. Cześć dziewuszki, Ja dziś taka cicha jestem, bo mam doła. Wczoraj uspokojona, a dziś od rana wyję do lustra. Boję sie okropnie porodu z paciorkowcem, boję się, że mój synek mi umrze po porodzie, boję się okropnie. Nie potrafie dziś pozytywnie myśleć, mówię wam, strasznie się dziś czuję. Łzy mi lecą jak grochy.......tyle go pod sercem noszę całe 9 miesięcy, a może tak być, że cos mu się stanie. Już nawet widze przed oczami cmentarz i nagrobek. Wiem, to straszne co piszę i co czuję, ale jestem przerażona. Niepotrzebnie czytałam internet...a szczególnie tą historię: "Miałam w ciąży zakażenie streptococcus agalactiae czyli paciorkowcami z grupy B. Lekarz to olał, powiedział, że dostanę antybiotyk w trakcie porodu, tyle tylko. Antybiotyk dostałam. Córeczka była na 10 pkt, ale marudna, nie chciała jeść, zasypiała po 2 łykach, odginała się od piersi, prężyła. Wyszłam ze szpitala w 5 dobie. W domu była walka. W 14 dobie zasnęłam z nią przy piersi, jak się obudziłam, po może 30 min - była sina, bez oddechu, wymioty z krwią. Reanimacja pogotowia przywróciła tylko krążenie, nie oddech. Spędziliśmy 5 tygodni na OIOM-ach. Była w śpiączce. Nie żyje. W posiewie pobranym na OIOM-ie wyszedł u niej streptococcus agalactie. Teraz wiem tyle: 1. zakażenie streptococcus agalactiae TRZEBA JAK NAJSZYBCIEJ LECZYĆ JESZCZE W CIĄŻY. Posiewy z pochwy i odbytu, antybiogram, odpowiednie antybiotyki. 2. Jeśli z jakichś względów jedziesz do porodu z zakażeniem, antybiotyk trzeba podać na przynajmniej na 4 godz. przed przerwaniem błon płodowych (u mnie były tylko 2h). 3. Jeśli czas 4 h nie jest dotrzymany, u dziecka BEZWZGLĘDNIE trzeba zastosować antybiotykoterapię przez kilka dni, nawet jeżeli wygląda na zdrowe, ma ujemne CRP, to nie ma znaczenia. Moja córeczka nie dostała żadnych leków. 4. Można wyjść ze szpitala, ale trzeba wiedzieć, co się może wydarzyć - zaburzenia oddechu, krwawe wymioty wywołane zapaleniem opon mózgowych i sepsa (córeczka to miała, tylko ja się nie zorientowałam na czas) i trzeba mieć możliwość natychmiastowego transportu do szpitala. Nas wypisano mówiąc, że jest wszystko ok, córeczka się nie zaraziła. nikt mnie o niczym nie ostrzegł. 5. przebieg zakażenia u dziecka może być dwojaki: a. gwałtowny w ciągu paru godzin po porodzie, sepsa i śmierć, jeśli się sepsy nie opanuje b. objawy nieswoiste przez 2-3 tyg. - ospałość lub wzmożona nerwowość, brak apetytu, drgawki itp. i gwałtowny atak po tym czasie, sepsa i śmierć, jeśli nie da się jej opanować. 6. Szukaj szpitala, który stosuje się do ogólnie przyjętych np. w USA procedur postępowania przy zakażeniu streptococcus agalactiae. W Polsce nie ma żadnych odgórnie ustalonych procedur postępowania, dyrektor szpitala przyjmuje dowolną, wygodną dla siebie wersję. W moim szpitalu procedur amerykańskich nie stosowano, ale 3 km dalej już tak. Miałyśmy cholernego pecha. N.B. za poród zapłaciłam jedyne 3000 zł. 7. więcej informacji o zakażeniu i przyjętych na świecie sposobach postępowania na stronie internetowej Medycyny Praktycznej: www.mp.pl/artykuly/index.php?aid=13888&spec=72&_tc=7267F59A169045228D27D2CE37AD1643 Moja córeczka, śliczna, zdrowa, donoszona (2980g, 54 cm, 40 tydz.) leży na cmentarzu. Jeśli Twój lekarz Cię nie leczy, szukaj natychmiast innego!!! Ratuj dziecko!!! "
  16. Ivetka, smacznego - nie pozalujesz, a Szymuś bedzie szczesliwy - porcja wapnia w mleczku i magnez z nutelli. Mniam. Ja jestem pelna, ale zjadlabym jeszcze jednego, czwartego...;/ och az wstyd taki ze mnie lakomczuch. Ivetka, po porodzie odpowiednie kosmetyki i zapraszam do stolicy na masaz - moj mąż sie tego pozbędzie na twojej skorze rownież:)
  17. i zapijam łaciatym mleczkiem. Mąż juz mi jedzie do domku, moze za 20 min juz bedzie. Poczekam na niego i mu cieplych usmażę. Ja chyba na dwóch poprzestane...no chyba, ze jeszcze jeden z nutellą...oj chyba tak...ide...jeden ostatni:P
  18. ja sobie zrobilam na razie dwa nalesniczki... jeden z nutellą...o mater, niebooooo w gębie drugi z serem swiezutkim i dzemem poziomkowym z dziką różą i smietanka na wierzch......o mniamiiiiiiiiii shivka, ivetka, niuniek, i wszystkie co mają ochote, wirtulanie rzucam na wasze talerze po jednym:P tym z nutella, bo tego sie nie da opisać... cieply nalesnik z nutellą chyba sie rozplyne - lepsze niz orgazm:P
  19. shivka, co do banku to racja...zarobki są spoko, ale ile sie czlowiek naje stresu...a po calym dniu wypompowany wraca do domu. Nie polecam, no chyba ze ktos jest karierowiczem i lubi taki stresik. Ja tam latam jak pszczolka, moj szef ciagle chce tlumaczenie na za 5 min, a ja oprocz tych tlumaczen mam mase innej roboty, w tym obliczanie jakis planow finansowych, wrrrr jak dobrze ze jeszcze tam nie wracam. ja zwolnienie mam do 23 sierpnia...jak do 23 nie urodze ide do gina niech mi przedluza...do medicover oczywiscie................................tylko tyle potrafią - zwolnienia wypisywac.
  20. I dzięki za info co do czopa. Na pewno jeszcze mi tam siedzi, więc sex będzie i od dzis codziennie:) Lecę do sklepu, bo nadal glodna po tym warzywnym obiadku. Nawet maluszkowi srednio smakowalo, bo zero czkwaki:) Jak mi cos mega smakuje, to on zaraz ma czkwakę, bo i jemu chyba tez i pije te wody plodowe na masę...tak mi sie wydaje. Albo jak jestem jakas wyglodniala i sie rzucam na jedzenie to on tez wtedy a czkwakę. SMiesznie tak. niedlugo bede z powrotem kusi mnie zeby do tych nalesników kupic nutelliiii, ale bede miala dupskoooooooooo jak Jenifer Lopez
  21. no mnie tez cofa...chyba je wywale do smieci, bo cos nie tak, jeszcze męża zatruje.. Cos czuje ze sie nie najem tymi ziemniakami z brokulami. zaraz lece po ser i smietane. I smażę nalesniki:)
  22. Izunia, cale szczescie ze sie nie prowadzilas w medicover... ja pracuję w Banku Zachodni WBK
×