Ewusia777

Zaneta ja znam sposob na zaparcia u noworodka, jak malego boli brzuszek bo nie moze zrobic kupki. Masz termometr rteciowy, taki zwykly?? jesli tak wklada sie go do odbytu dziecka i wyklada i tak na przemian do 3 minut. Dzidzius po tym sra i wszystko gra:) Sprawdzony sposob mojej kolezanki, ktora juz ma 7miesiecznego smyka - tak radzi sobie do dzis bo on ciagle zaparcia ma.

Shivka, mam wlasnie nadzieje, ze to jakieś bujdy - i tak sobie powtarzam caly wieczór: urodze slicznego rozowego bobaska bez myszek i znamion. Musze sie ta nastawic, bo zglupiec idzie...Jenyyy w tej ciazy to ciagly stres. A ten grzmot dzisiaj naprawde byl ostry - po prostu sie przestraszylam. W ciazy nie raz mnie ktos wystraszyl, w tym moj mąż...ale to bylo w pierwszych miesiacach ciazy - mysle, ze to znaczenia nie mialo.. Podobno 8-9 mc są najwazniejsze jesli chodzi o takie wystraszenia. Ale co zrobic - juz po fakcie i nic nie zmienie. Naprawde chcialabym wiedziec na 100% ze to jakas bujda z tymi znamionami. Ja oczywiscie czuje sie jak zwykle - czyli zero jakichkolwiek symptomów. Dzis fajny dzien - z mężem. Obiadek pyszny nam wyszedl - male kotleciki z piersi z kurczaka w panierce, marcheweczka zasmazana, brokułki, kukurydza gotowana z maselkiem i ziemniaczki. Dogodzilismy sobie, a co!!:) i zostalo jeszcze na jutro. A wszystko zapite pysznym soczkiem multivitaminka. Andziulka, jak sie czujesz? Nadal te bole na dole brzucha?? jesli skurczow nie przypominaja, nie jedź, bo cie pogonia w szpitalu. Tam to takie mile towarzystwo ze szok. Jak przyjedziesz za wczesnie do porodu, albo cos cie niepokoi, to potrafią morde wydrzec na ciebie. Co za kraj... Ja dostalam dzis tez od męża mega dlugi masaż...och uwielbiam jak on mnie masuje. Wiecie, profesjonalnie to robi, naprawde dziala cuda. Czuje sie blogo:) A mamy tez w domu specjalny stol do masazu, więc leglam na nim i prawie ze usnelam, tak mi dobrze bylo. Masaz to jednak super sprawa. Moj mąż taki kochany dzisiaj, chyba za ten obiad, hehe:) Jutro do pracy bidulek jedzie na caly dzien, ale niedziele ma znow wolną. Lecę juz do wyrka, poczytalam was - widze ze nic sie nie dzieje. Izunia, fajnie, ze bedziesz rok w domu, super. Ja mialam ten komfort umowy na czas nieokreslony, wiec skorzystalam ze zwolnienia na cala ciaze bez stresu ze mnie zwolnią. teraz mają laskę na moje zastepstwo, ale ja wracam okolo lutego/marca, a maluszka bede musiala z nianią zostawic - ale to bedziemy z mezem myslec pozniej, bo on moze z jednego etatu zrezygnuje, wtedy niania na pol etatu. Nie chce o tym myslec, bo pewnie bede ryczec, ze musze go zostawic, ale taki jest rozsądkowy plan - trzeba zarobic;/ A my mieszkamy na wynajętym mieszkaniu...i przymierzamy sie do kredytu...ale dopiero jak maly podrosnie, bo ten kredyt mnie przeraza....na razie wynajmujemy i staramy sie oszczedzac, choc to oszczedzanie przy dziecku wkrotce sie skonczy. No dobra, koniec przynudzania - spotykamy sie jutro przy kawce:) z rańca. Mąż mi jakos po 9tej wychodzi. Caluski i spokojnej nocki i snów.

Wpadam tylko na chwilkę, moj mąż ma dzis wolne więc sie z nim bycze - jutro nadrobie zaleglosci i pokomentuje;) Mam do was tylko krotkie pytanie - wierzycie w takie rzeczy ze jak kobieta w ciazy sie wystraszy czegos i zlapie za jakąś czesc ciala, to dzidzia ma w tym miejscu znamie/cos czerwonego/myszke?? U nas burza...a ja wystraszylam sie na maksa piorunu:(:( i zlapalam za twarz.

Boże Magdalenka...wspolczuje ci tego bolu:( jeny, przerazona jestem. Ja pewnie tez bede miala depresje poporodową jak mnie tak maly rozerwie i bedzie tak strasznie bolec;( Biore te kwasy omega bo podobno zapobiegają depresji poporodowej, ale nie wiem co ma piernik do wiatraka...ale boje sie tego obrzydzenia jakie moge czuc do dziecka i do porodu i do szpitala i wszystkiego.. Jak ja ciązy nie moge zniesc, a co dopiero porod.. Ja juz teraz mowie (na podstawie ciazy) ze to moje pierwsze i ostatnie dziecko, a po porodzie chyba sie jeszcze bardziej w tym utwierdze. Retyyyyyy ile to kobieta musi zniesc... Jak pomysle o bolu, chce cesarke............ale moge sobie tylko pomarzyc.

Witam was:) Izunia, w banku mam mega ciśnienie i mega duzo stresu - mam szefa pracoholika;/ dlatego od początku ciąży jestem na zwolnieniu - jakbym tam zostala na pewno bym poronila, albo moje dziecko byloby znerwicowane:P Odpoczywam od 9 mc od pracy i super sie z tym czuje...niestety za jakies 6 musze tam wrocic...ze względu na pieniążki. Teraz to fajnie, bo placą mi 100% a nie pracuje, ale niedlugo sie to skonczy...buuu Z drugiej strony brakuje mi ludzi, a w banku ciagle sie cos dzieje. Sconesy - z rodzynkami wychodzą dobre, ale jesli nie lubisz, sprobuj upiec tylko wloz ze 2 do piekarnika i zobaczysz czy ci smakują;) Nonka, cholercia, az sie wystraszylam tymi twoimi skurczami - myslalam, ze urodzisz przede mnę:) a tego bym nie zniesła:P zartuje kochana, zycze ci porodu jak najszybciej:):):) Aurela, pewnie tesknisz za mezem, ale wiesz, czasem takie rozląki wzmacniają zwiazki - on pewnie tez teskni...tym bardziej ze ma teraz 2 serduszka w Polsce..a jak sie czujesz w Polsce? Lepiej niz w Anglii, czy samotonosc ci doskwiera? Masz tu znajomych (ktorzy nie wyjechali na wakacje??:)) bo ja mam owszem - wszyscy nad morzem, urggggggg U mnie zero skurczyków, nic sie nie dzieje...czuje sie tak, jakbym byla w 5 miesiącu, extra.........chyba do października nie urodze, jak tak dalej pojdzie. Za 4 dni kolejne KTG w szpitalu, a nastepnego dnia wizyta u ginki. Odbiore wtedy przy okazji nową morfologie i posiew z pipki - zobaczymy czy wybiłam te glupie bakterie. Ale wiecie...teraz na majtach zero wydzieliny, suuuucho, zero żółtych uplawów, wiec mysle, ze nie mam juz tych bakterii. Ja juz po sniadaniu. Moj mąż gral wczoraj do 2 w gierki a teraz odsypia - a ma dzien wolny...juz za nim tesknie wiec zaraz go zbudze. Andziulka, tak 2 tyg zostaly, ale mysle, ze Ty pojdziesz pierwsza. Ja bede na szarym koncu po niunku, nonce i izuni. Eh, co za zycie. Ja jestem w gorącej wodzie kąpana i jak musze czekac, to mnie krew zalewa:P Na szczescie jak mi gul skacze, jest melisa.

No to wszystkie uspokojone;) milej nocki wam zycze. Myszula, bardzo dziekuje za komplement. Az mi sie milo zrobilo, ze KIEDYŚ moglam ladnie wyglądać. DZIŚ jest koszmar. Ale mam motywację:) jeszcze troche... Dobranoc. Ja lece do męża. Moze uda mi sie wydębić masaż. Jutro mąż ma wolne, wiec bedzie gotowanie i mile spedzanie czasu - fajosko:)

Hahaha, co ty gadasz??? A tak mi sie podoba to imię i raczej juz postanowione;) Najwyżej moja wymarzona w przyszłości Sandrunia mi wynagrodzi łobuza:)

A tak nota bene, Olinek, ale masz rodzinkę:) super mieć tyle dzieci, ważne ze wszystkie zdrowe. A twoje 10kg w ciazy to jakiś żart:) tylko 10?? jak ty to zrobilas??

Olinek...ja mojego synka chce nazwać Oliwier, a w przyszlosci jak urodzi mi sie corcia, chcemy nazwać ją Sandra - wow - w koncu ktos kto lubi takie imiona jak ja:):):) Amelka ślicznie:)

Ivetka, ja równiez Tobie dziękuję za cieple slowa. Takie slowa otuchy naprawdę działają, pomimo, ze wy wszytskie przytylyscie mniej niz 20 nawet, a co dopiero 25!!! No ale dobra..mnie i tak juz wszystko jedno, bo wyglądam i czuje sie jak świaniak upasiony. Jak patrze na swoje zdjecia sprzed ciazy to sie dziwie, ze ja moglam byc kiedys szczupla, bo gruba jestem prawie ze od poczatku ciazy i juz sie przyzwyczailam. No ale juz nie gadam o tej tuszy, bo naprawde jedynie porod moze mnie uratowac:) wtedy to ja juz sie za siebie wezmę. Podczas karmienia jest zresztą tyle ograniczeń, więc nie bede mogla sobie usmazyc kotleta ani zjesc pączka - karmienie cycem tez wiele ze mnie zrzuci - no w kazdym razie jest nadzieja. Tylko wytrzymanie dla mnie tych ostatnich tygodni to dramat, bo waga dalej rosnie...i juz nie wierze tym glupim postom w necie, ze w 9mc nic sie nie tyje. Gucio prawda - klamczuchy jedne!!!!!!!!!!! ja tyje:( Niuniek, a moze urodzimy tego samego dnia??? hehe, fajnie by bylo:) telefon do ciebie mam w razie czego:) Moj maly cwiczy oddychanie - czkawka na ekranie:)

No i zmieniam stopkę, bo ta waga to nieaktualna:(

Olinek, 4 dzidzia?? cudownie. Dzielna kobieta z ciebie - tyle dzidzi donosić i zdrowo urodzic. Super. Ja to o drugiej pomysle za pare lat, chyba ze sie sama trafi, bo dla mnie tycie w ciaży to najwiekszy koszmar z ktorym sobie psychicznie nie radze;( Do porodu jeszcze kawalek, a ja przytylam juz 25 kg, bo teraz mam na wadze 80, az wstyd:(:(:( nie przyznaje sie bo plakac mi sie chce;(:(:(

Ivetka, bidulko, wiem co czujesz...też czasem mam wrażenie, że ciagle o wszystko meza prosze, a naprosic sie musze tygodniami, zeby cos mi zalatwil w domu zrobil czy co...to jest takie zalamujące, jak widze jak inni mezowie sami sie pchają do roboty w domu, zeby tylko usprawnic wszystko. Szczegolnie, gdy w gre wchodzi woda ciepla dla dzidziusia. Kurcze...wiesz co ja zrobilam? liste...i dalam mezowi, ze ma to wszystko zalatwic jak sie maly urodzi. Powiedzial, ze dobrze. Roznie to z tym jego "dobrze" bywa, ale proszę go zawsze o to i nie uzywam tonu groźnego. Mowie nawet "Bardzo cie prosze kochanie" i wtedy cos robi. Mojemu czesto tzreba powtarzac..i argumentowac. Sprobuj z tą wodą tak z mezem pogadac, na spokojnie, bez krzyku i uzalania sie, ze "jakim ty jestes mezem??", tylko na spokojnie. Wtedy mozna cos od nich wyzebrac. Szkoda ze tak ucieka od brzuszka i od domu, ze go nie ciągnie do rodziny, ale jestem pewna ze dzidziuś zmieni to w nim. Bedzie w nim zakochany. Zobaczysz - w tym cala nadzieja.. A jak urodzisz, wrocisz do formy, kupisz sobie ladnego ciucha i podmalujesz oko, zaczniecie się kochac jak para i wszystko wroci do normy. My z mezem sie juz nie kochamy, bo te bakterie;/ i powiem wam, ze widze taki jakis dystans. Seks bardzo nas zbilza do siebie i czujemy sie tak blisko, rodzinnie, ze sie kochamy mocno. A jak taka posucha od paru tygodni, to naprawde nie pomaga związkowi. Ja sie czuje brzydka i gruba, a czas leci tak wolno...jeszcze tyle czasu do porodu.................................................. Mąż ciagle pracuje, jak wraca to pogadamy chwile, zjemy, on siada na kompa i gra albo TV. Czasem przed TV robi mi masaz stop. I tyle. I tak kazdy dzien. Mysle, ze takie dni wplywają na psychikę związku. Jak sie cos dzieje, tzn jakies wypady ze znajomymi, jeziorko, piknik tu i tam - seks wieczorem, od razu inne zycie. Więc ja mysle, ze te nasze porody wiele zmienią w zyciu rodzinnym kazdej z nas...dlatego tak mi juz spieszno do rozwiązania. Niuniek, super wiesci. Kurcze z usg wyszedl ci 19 sierpnia - nieźle!! Mi niestety z usg wyszedł 30ty;/ ale sie tym nie chwale w stopce, bo mam nadzieje, ze termin miesiączki jest wyznacznikiem. Rodzę 20 sierpnia i KONIEC!!!!

Ania, budulko, to pewnie przez ten kręgosłup. Moj maly tez sie malo rusza...chyba spi, czasem leciutko kopnie i znowu cisza przez cale godziny. On mi sie rusza jak sie poloze i zaczynam lezakowac, ale jak siedze...rzadkooooo Nie martw sie, na pewno spi i rosnie. Juz niedlugo skończą sie te nasze paranoje. Ja dzis dzwonilam do mojej indywidulanej poloznej. Mila babeczka - powiedziala, ze nawet jak maly przyjdzie po czasie czy przed, ona bedzie ze mną rodzic. powiedziala tez zebym na spokojnie jechala do szpitala jak wody odejdą a nie pędziła jak glupia, bo od odejscia wod do podania oksotycyny musi minąć 4 godziny, wiec mam sie nie spieszyc. Jesli akcja skurczowa sie zacznie co 5 minut, to wtedy przyjechac od razu - wiadomo. No tak z grubsza wiem co i jak, ale jak wyjdzie w praniu i czy rozpoznam ze to porod nie wiem...powiedziala, ze jak bede miala watpliwosci czy jechac czy nie, to mam dzwonic i pytac. To mnie uspokoilo, jak sie cos zacznie dziac, zadzwonie.. U mnie cisza jak byla tak jest. Idę legnąć na wyrko.

hej kochane, Jeny ale się dzis posypało:) i sypie dalej:) ja gosci wlasnie pozegnałam - posiedziały, ale szybko zleciał czas - suuuper;) Gratuluję magdalenko i chmurko. Naprawdę wyrazy podziwu za urodzenie dzieciaczków. Malvina, przepiękna jest twoja córcia - naprawdę zakochałam się. Cudo!! Magdalenka, Twój synek taki pulchniutki rozowiutki, slodziak!! Och, Andziulka, ja tez juz chce mojegoooooooooooooooooo

Andziulka, bede miala gosci - dwie kolezanki przychodzą, więc zleci mi szybciej czas. Tęsknie za ludźmi:) a teraz im pichcę obiadek. Zupka juz prawie gotowa - tylko smietanka. A fasolka po bretonsku rozmrozona - ziemniaki wstawie jak przyjdą. Ogolnie humor mi dzis dopisuje - wyspalam sie, jestem spokojna, bo wczorajszy zapis ktg przez prawie 1,5 godziny wyszedl prawidlowo i czekam niecierpliwie na mojego synka. Tesknie juz za nim okropnie. Ale wiem, ze jeszcze czas..i to mnie troche denerwuje:P bo wszystkie sie rozpakowują, wszytskie mają skurczyki i czopy, a ja nic, buuuu. Szczerze, cieszę się za was bardzo, bo pewnie czujecie baaaardzo to, ze juz prawie czas. Ale tez troche wam zazdroszcze:)

A ja juz pozałatwiałam telefony:) Umówiłam się na KTG 10 sierpnia i 17 sierpnia - wg zalecen tej lekarki w szpitalu:) Nie bylo zadnego problemu - tym razem nie bede tyle czekac, a i tak na wszelki wypadek wezme kanapke do torebki. Mozna sie umowic jedynie na 2 terminy, więc po 10tym umowię się na jeszcze jeden - 22 sierpień, czyli 2 dni po terminie, albo nawet 21. Ale ciesze sie - w koncu bede pod jakąś kontrolą:) Do lekarza (tej nowej ginki) tez mam sie pokazywac raz w tygodniu. Kolejna wizyta 11 sierpnia, a następna 18tego. Dla mnie to jeszcze taaaak dluuuugooooo. czy wam tez sie tak dluzą te ostatnie tygodnie?? Maluszek sie wierci, co mamusie bardzo cieszy. Idę doprawic zupe, bo juz sie warzywka ugotowaly.

Aurela, stesknilam sie za tobą - co slychac? co porabiasz?

Ja siedze cicho, bo przy garach latam:) Goscie przychodzą na 13, wiec robie zupe ogórkową ( w sklepie kolo mnie nie mają innych mrozonek niz zupa ogorkowa) a na drugie rozmrozilam fasolke po bretonsku (pamietacie, ze kiedys nagotowalam caly gar). Do tego ziemniaczki (tylko,ze za malo ich kupilam, bo do zupy poszly ze 4;/) - no ale najwyzej z chlebem podam, a sama zjem bez niczego. Na deser kupilam po pączku ze skorką pomaranczową. Do tego kawka - mysle, ze bedzie:) Teraz podzwonie troche bo musze do tej indywidualnej poloznej przekrecic i na ktg do szpitala sie pozapisywac. I jeszcze pozamawiac oryginaly badan (ten posiew nieszczesny co mi wczoraj pobrala i grupa krwi, bo do szpitala musza byc oryginaly). Wiec biore sie za telefon. Maluszek troche daje o sobie znac, ale spokojniutki dzisiaj. Mam nadzieje, ze dobrze mu tam. Popijam tez soczek tarczyna multiwitaminkę, zeby maluszkowi niczego nie zabraklo. Bede oczywiscie pozniej:) jak dziewczyny sie zwiną, ale mysle, ze bedzie to ok. 16-17. Buziole

Hej dziewuszki, Ciążozaur wielkie gratulacje. Ale szybko poszło...widzę, że cesarki to hop siup i juz...gorzej jak sie czeka na bole;( och...zazdroszczę. Ja dziś zjadłam porządne śniadanko z jajecznicą bo tak mi szkoda tego mojego maluszka po wczorajszej glodówce. Mam nadzieje, ze nic mu sie nie stalo, ale chyba dziecko czerpie z zapasów jak mama nic nie je?? prawda?? Niuniek, dobrze, ze wyczytalas takie uspokajające wiesci. Mozesz odsapnąć. A wyników nadal brak? dzwonilas tam dzisiaj? Ja zaraz męża wyprawiam do pracy i dziś dzień nudów i odpoczynku. Wczoraj spałam z przerwami już od 20tej. Musiałam odespać te nerwy. Dziś idę jeszcze do apteki po żelazo i kwasy Omega, bo mi się skończyły. Zauważyłam, że jak brałam witaminy, mały rósł jak szalony i był większy o tydzień w 30tc, a od 30tc odstawiłam witaminy i teraz jest o tydzień mniejszy. Więc myślę, że one mają wpływ na wage dziecka. Ale nie martwię się tym, bo lepiej mi bedzie urodzic maluszka 3300 niz 4kg:) Niech sobie rosnie we wlasnym tempie - ja biore zelazo i kwasy omega i jem duzo zdrowych rzeczy. Powinno wystarczyc. Na usg widzialam tez wloski...lekarz najpierw sie mnie zapytal, czy mam zgage..ja mowie tak, a on: no to prosze spojrzec jaka czupryna:) Ale slodkie te wloski byly - falowaly na wodzie dluuugie;) Och jeszcze tyle czekania przede mną...wszyscy mowią, ze szybko zleci, ale to jeszcze kupe czasu jak dla mnie - maluszek jest maly, wiec nawet nie bede wywolywac porodu. Pewnie przyjdzie na swiat po 20tym sierpnia, wiec juz sie nastawilam, ze do 20tego nic z tego:( Czekanie w samej koncowce jest najgorsze. Juz czlowiek jest prawie ze u mety, a tu jeszcze i jeszcze........................... Skurczow brak, wszystko pozamykane - och nic sie nie dzieje.

Hej dziewczyny, Nie przeczytalam wszystkiego, ale widze ze nie za duzo popisałyście:P tylko 1 strona??? co jest??:) Ja padam ze zmęczenia - Boze co za dzień............. Tak pokrótce: Rano usg - mój maluszek jest maleńki - o tydzień młodszy teraz - wagą i wymiarami wpasowuje się w 36tc+3dni, czyli o równy tydzień młodszy (brzunio, glowka, nozki, wszystko o tydzien mlodsze). Waga 2934 gram. Lekarz mówi, że jeśli donoszę do terminu to bedzie wazył max 3300 gram. Ale widząc jaki jest jeszcze maleńki, to mysle, ze spokojnie przenoszę, wiec kochane sierpniówki z konca sierpnia, zostane z wami jeszcze dłuuuugo. Ale co dalej...bo tu zaczyna sie nieciekawie...nowy lekarz. Babka miła. Nastraszyła mnie tą hemoglobiną że za niska (choc podrosla mi tyleeee) i pobrała posiew, kazala zrobić jeszcze raz morfologię krwi za tydzień. Podczas badania, powiedziała, że wszystko pozamykane i nic się nie szykuje...potem probowala tetno zlapac swoim swietnym sprzetem, ale nie potrafila...dziwne... Wyslala mnie do pokoju obok na KTG - moje pierwsze... Polozna tam byla - Boze co za zołza glupia cipa...taka nieprzyjemna, ze szok...ległam na to łoże, zalozyla mi te pasy...i sie zaczelo - wyszlo, ze moj synek ma przyspieszone tętno 160-170. Potem znow z tym zapisem pwrót do tej nowej ginekolożki, a ta mi daje skierowanie do szpitala w ktorym mam rodzić i że tam mam się zglosić, zeby byc juz pod opieką szpitala...nic nie powiedziala na temat przyspieszonego tętna... Ja juz oczywiscie panika. Taxi zamowilam i jadę prosto do szpitala. Siedzę na izbie przyjec i czekam az mnie wezwą (tam siedzi chyba z 10 innych ciezarówek czekających)..i siedze, w brzuchu mi burczy, bo nic nie jadlam od rana, nie mialam kiedy...w koncu nadeszla 16:30...weszlam. Tam te polozne tak samo wredoty ze szok..podpieły mnie pod KTG znowu i ta jedna stara prukwa sie mnie pyta, czy cos jadlam - ja jej mowie, ze jestem glodna, bo prosto od lekarza jade i 1,5 godz czekalam... ta na mnie z mordą, ze powinnam byc najedzona... ludzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee co za debilka No ale dobra, podpiela mnie, zamknela drzwi i sobie poszla........ Leżałam tam 1h20min!!!!!!!!!!! sama...z glodu myslalam ze umreeeeeeeeeeeeeeeee, bok mnie tak bolal, a kazala na boku lezec, myslalam ze skonam i zaraz sie sama odepnę i pojde do tego ich pokoiku i powiem, zeby sie mną zajely...ale jakos wytrzymalam...nie wiedzialam, ze tyle trwa KTG!!!!!!!!!!!!!!! A na korytarzu tego szpitala zadnych automatow z napojami nic...a ja o glodzie:( Moj biedny maly synek glodny byl caly dzien i jeszcze zestresowany. No ale, wynik tego najdluzszego w swiecie KTG wykazal, ze serduszko pracuje PRAWIDLOWO i wszystko jest w normie, nie ma zadnego przyspieszonego tetna. Lekarka w szpitalu powiedziala, ze pewnie w Medicover sprzęt nawalił, albo ona nie wie, bo zapis jest jak najbardziej prawidłowy, tyle ze bez skurczów. Poza tym pokierowala mnie do innego bloku tego szpitala gdzie mam sie zapisac na KTG raz w tygodniu do dnia porodu, a po terminie mam tam jezdzic na KTG co 2 dni. Dobrze wiedziec....bo oczywiscie lekarz prowadzący zadnych KTG nie kazal mi robic....no comments... Dobrze, ze tak dzis wyszlo i pojechalam do tego szpitala, bo przynajmniej wiem co i jak i bede tam jezdzic na kontrole co tydzien. Kolejne KTG 10 sierpnia, pozniej 17tego i czekanie na porod. Jesli cisza, to 21 po terminie znowu na KTG. Musze tylko jutro tam zadzwonic i sie poumawiać. W koncu jak mnie odpięli, zadzwonilam do meza, ktory mial po mnie przyjechac...co trwalo tez 40 minut. Ale przywiozl mi jedzonko:) pojechalismy do domciu i juz wszystko dobrze. Zjadlam dopiero o 18:30, wiec wyobrazcie sobie moj apetyt:P Mam nadzieje, ze maluszek jakos bardzo nie przezyl tego glodu. Bidulek. Oczywiscie tylko jego mi szkoda. Zaraz sobie jeszcze trzepnę jajecznice, zeby maly pojadł. Jest taki maleńki. W sumie porod bedzie latwy, skoro max ma wazyc 3300 za 2 tygodnie. Ale ja cos czuje ze przenosze. Nie mam w ogole zadnych skurczów. Nic.. Och, kochane, ale sie dzis naprzezywalam, mowie wam. Jutro mąż mi kompa zostawi:) wiec bede nadrabiac zaleglosci i wiecej z wami pisac. A wy jak sie czujecie??

Hej kochane, Wpadam się przywitać, nie przeczytałam wszystkiego tylko z grubsza. Niuniek - ja ci dobrze radzę juz po raz 4ty - jedź do innego laboratorium. Andziulka - ale brzuszek!!! pokaźny!! ja mam mniejszy, chociaż mąż przed chwilą porównał nasze brzuchy i stwierdził, że podobne:) My juz sie szykujemy do lekarza - mąż niestety zabiera mi komputer do pracy:( więc będę zdać relacje dopiero wieczorem, tak po 21tej. Jak ja wytrzymam bez kompa??? chyba będę w sufit patrzec caly dzien..no ale moze jakos zleci, bo lekarz, to o 15tej bede w domu, cos pogotuje i TV... Będę za wami tęsknić:) moze sie juz niektore rozpakują. ładna data dzis: 4 sierpnia;) Mi sie osobiscie podoba 10 sierpień, 12 sierpień i 14 sierpień. Eh, pomarzyć można...:) No nic, uciekam, caluję wszystkie, bede dopiero wieczorem. Buzieeeeeeeeeeeee

No teraz tabelka skompletowana na fest:) nią się kierujmy:) Z tych oczekujących mamuś to sporo wypisało się chyba z forum, bo ja wielu nie znam,...

Izunia - tabelka wyszła ok, ale jeszcze kiddusa trzeba przenieść z oczekujących do rozpakowanych:)

a w naszej tablkece - kto sie zna - trzeba wykreślić z mamuś oczekujących kilka kobietek, bo nadal istnieją:) ja nie umiem tego robić, więc niech któraś ekspertka się tym zajmie;)