Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malavisee

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez malavisee

  1. Swoje przemyślałam, nie wiem skąd wniosek że jestem niezdecydowana? Tego, że chcę być z tym mężczyzną jestem pewna, tylko nie zawsze umiem.. Teraz wszystko zależy od niego, więc sęk w tym jak odbudować jego zaufanie, cierpliwość. Jak sprawić, żeby wogóle chciał mojego powrotu czyli kolejnej szansy dla mnie?
  2. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę szukać pomocy tutaj, a jednak. Niespełna rok byłam z chłopakiem, związek był bardzo burzliwy głównie przeze mnie. Nie chce siebie tłumaczyć, ale leczyłam się ponad rok, nie dawałam sobie już z tym rady, nie mogłam pogodzić się z tym że jako tak młoda osoba straciłam zdrowie. Na dodatek zaczęłam cholernie ciężkie studia, przez które stałam się kłębkiem nerwów. To sprawiło, że czepiałam się mojego chłopaka o wszystko, aż wstyd mi pisać co czasami wyprawiałam. Zrywałam z nim wielokrotnie żeby rozładować napięcie, ale tego samego lub następnego dnia "nie było sprawy". Jakiś miesiąc temu twierdził, że już nie chce być ze mną, kocha mnie ale potrzebuje stabilizacji w związku. Powiedział że nie wyobraża sobie takiej przyszłości. Niewiele myśląc od razu po zajęciach pojechałam prawie 200 km do niego. Prosiłam żeby mi wybaczył i dał szansę. Obiecywałam, że się zmienię, że zrobię wszytsko aby być z nim. Zgodził się, sytuacja uległa zmianie ale na krótko. Szczerze mówiąc zakładałam, że zrobił to tylko po to żeby zmusić mnie do zmiany, nie dlatego że rzeczywiście chciał ze mną zerwać. Ostatnie 3 tygodnie spędziłam w domu a nie na stancji, ale bardzo tego żałuję. Codzienne kłótnie o nic, obrażanie mnie i mojego chłopaka. W końcu we wtorek po paru słowach za dużo ze strony mojej rodzicielki zdałam sobie, że mam dość takiej sytuacji. Ciągle się o mojego faceta z rodziną kłócę, ile można? Nie wytrzymałam tego i powiedziałam mu, że to koniec. Następnego dnia on do mnie przyjechał bo chciał zrozumieć dlaczego podjęłam taką decyzję. Mówił, że się od niego odsuwam, na propozycję przyjaźni powiedział że jesli nie może być z kobietą którą kocha, nie będzie miał z nią żadnego kontaktu. Pod kobiec spotkania nie wytrzymałam i powiedzialam, że chcę być z nim. A on powiedział ze nie wie, tak nagle. I znowu, że nie wyobraża sobie przyszłości. Chciał czasu, a ja kazałam mu odpowiedzieć teraz. Po kolejnym 'nie wiem' sama powiedziałam, że skoro tak to nie ma na co czekać i odeszłam. Rozjechaliśmy się w swoje strony. Tego samego dnia napisał, że nie chce już być ze mną i jest tego pewien. Następnego dnia to znowu ja pojechałam do niego. Rozmawialiśmy na ogólne tematy, mówiłam mu o sytuacji w domu, która była i jest cholernie cieżka. Powiedziałam, że zaczynam życie na własną rękę, planuje wziąźć dziekankę i zarobić sobie na studia. Wiedział, że nie mam żadnych odłożonych pieniędzy, jak jest mi ciężko i że nie mam nikogo bliskiego juz teraz. Dlatego nie rozumiem dlaczego ucieka w najgorszym dla mnie momencie, jak można powiedzieć kocham ale to koniec właśnie teraz? Nie rozmawialiśmy o nas, spytałam go tylko czy jest pewien że nie chce być ze mną. I znowu 'nie wiem'. Chciał do rozmowy wrócić w przyszłym tygodniu ale ja się nie zgodziłam. Pożegnaliśmy się, on mówił że jest mu przykro, a na pożegnanie pocałował mnie i powiedział że mnie kocha. Milczałam jeden dzień i zadzwoniłam, miałam tylko zasięgnąć porady w sprawie rodziców a znowu zadałam to pytanie. Odpowiedział tak- jestem pewien ze nie chce byc z toba. Spytalam czy mozemy sie spotkac i sie zgodził. Ma mi napisac w poniedziałek kiedy będzie miał wolne. Do tego czasu chce ograniczyć kontakt, bo 'cisza sprzyja przemyśleniom'. A jednak ma co przemyślać? Nic już z tego nie rozumiem.. Strasznie cierpie, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale tego chyba nie muszę opisywać, bo Wy wiecie jak to jest. Nie wiem co mam dalej robić. Powiedziałam, że chyba jednak będzie lepiej jak do spotkania nie będziemy mieć kontaktu, ale nie wiem jak wytrzymam. Czy spotkanie po jakimś tygodniu od rozstania to dobry pomysł? Może powinnam nie odpisywać w poniedziałek i dać mu czas żeby zatęsknił, może zaniepokoił się czemu się nie odzywam..? Proszę, pomóżcie
×