od września spotykałam się z chłopakiem .juz od pierwszego spotkania zakochaliśmy się w sobie. jednak później troszkę brałam go na dystans bo wiedziałam ze jak bede za nim biegac to on mnie oleje... no więc bylismy szczęśliwi,codziennie pisał mi kilkakrotnie ze mnie kocha ze nie wyobraża sobie życia beze mnie. przyjezdzał kilka razy w tygodniu mimo różnicy km (100km) jednak nigdy niezaprosil mnie do swojego domu. tak bardzo był we mnie wpatrzony ze niewyobrazal juz sobie zycia z kimś innym ,chciał założyć ze mną rodzine i wogule...NIGDY SIĘNIE KŁÓCILIŚMY.bo on niedoprowadal do tego. tak bardzo mu zaufałam ze w lutym zaszłam z nim w ciąże na początku moze niebylam z tego zadowolona bo myslalam co ludzie powiedzą i czy chce z nim byc do konca zycia... on mi wtedy pisal czy szykowac pierścionek ,czy juz moze sie chwalić przed znajomymi ze ma taką piękną narzeczoną...cieszył się z dzidzi bardzom..całował mi brzuszek ,martwił sie zeby mi sie nic niestało..tak było przez 3 miesiące mojej ciąży... pozniej jakl uswiadomiłam sobie ze to ten ..ze naprawde chce z nim byc do konca zycia ze go bardzo kocham i ludzie się nieliczą to zapytałam sie co dalej ,powiedzialam ze skoro mnie niechce zaprosic do domu to zeby sam powiedzial swojej matce o mojej ciąży ..następnego dnia zaczelo mu cos odwalac spytał sie czy zgodze sie na testy DNA..ja płakałam bo myslalam sobie ze skoro mi nieufa to jak to dalej bedzie nastepnego dnia mnie przeprosil ... w maju trafiłam do szpitala mialam ryzyko poronienia.on przestał pisac do mnie pisal ze 3 esy na dzien ,wykasowal moje zdj, i wogule .po 4 dniach odwiedzil mnie w szpitalu jednak nawet nieza bardzo chcial sie nawet przytulic. jak wróciłam ze szpitala postanowilam pojechac pod warszwe na dyskoteke i sprawdzic co on tam robi ..nawet za bardzo niechcial ze mną gadac.. a po tygodniu pojechalam do niego do domu i on mi powiedzial ze mnie zdradzil na tamtej dyskotece jak pojechalam. niewierzylam w tą zdrade niemogłam w to uwierzyc bo wydawal sie byc spokojny,wierny i odpowiedzialny. na drugi dzien ze mną zerwal bo powiedzial ze wkurza go to ze wypisuje do jego znajomych i do tej dziewczyny( niewiedzialam co mu było wiec pisalam do kolegów o co chodzi a tej dziewczynie napisalam ze jestem w ciazy). moze to bylo naiwne ale prosilam go o drugą szanse ze przeciez bedziemy mieli dziecko to on powiedzial zebym go niewrabiala w dziecko ze i tak zrobi te testy i zebym sie wkoncu odwalila bo on jest stworzony dla kogoś innego.i ze mnie juz niekocha..wstawil zdj tej swojej małolaty z pieknym opisem i wogule.. ja juz niewiem co mam ze sobą zrobic ...caly miesiac maj mu pisalam ze go kocham ,dzien w dzien plakalam a on mnie olal i jeszcze powiedzial ze wrabaiam go w dziecko jak ja go nigdy niezdradzilam!!kochalam go w głębi serca. od 2 tyg sie nieodzywa po tym zerwaniu . bede samotną mamą,moja piękna córcia(jestem w 5 miesiacu wczoraj sie dowiedzialam plci) niepozna czlowieka który mi dal nadzieje, który mnie rozkochał w sobie któremu tak ufałam.. chcialabym zeby bylo jak dawniej ale wiem ze on juz nigdy niewróci , chyba juz z nikim niebede :(( ja tu cierpie a on cieszy sie z mojego nieszczescia,czemu takie zycie jest złośliwe co mam dalej robic?