Dietka_

Każdy może zastosować tą dietę. Skoro mówisz,że masz tłuszczyk do zrzucenia,to działaj. Nie musisz tylko podchodzić tak drastycznie do diety i skoro masz mało kg do zrzucenia to pewnie zajmie Ci to dłużej niż tym,co mają więcej. Zrób sobie max 5 dni uderzeniówki a potem nawet 1/1 możesz robić. Jeśli chcesz szybkie efekty to 5/5 ale to raczej jest polecane tym,co mają dużo do zrzucenia.

Dzisiaj zaczynam warzywka. Oczywiście nie udało mi się zrobić 100% dni proteinowych i zjadłam w międzyczasie jeszcze arbuza,jednego banana oraz zupę pomidorową :D A waga i tak spada. Muszę zaznaczyć,że jeszcze mam okres,więc jest git :) Dzisiaj zaczynam warzywa,także następną wagę podam dopiero jak będę na czystych proteinach.

Monia_40 - ja jadam kolacje o różnych porach,czasami ( a raczej dosyć często,jak tylko pracuje na popołudniową zmianę) jadam nawet ok godz.24 i jakoś nie zauważyłam,aby przeszkodziło mi to w chudnięciu :)

Ja postanowiłam już dawno temu,że skoro coś mi smakuje,a nie mogę jeść tego w nieograniczonych ilościach to po prostu tego nie gotuję/nie piekę i nie ma wtedy pokusy,że trzeba coś odstawić,bo nie można więcej zjeść.

Powiem Ci,że jestem w szoku,że tylko tyle przytyłam.Spodziewałam się,że będę zaczynać dietę zupełnie od nowa. Co do motywacji to mi nie zabraknie - schudnę. Wiem,że zgrzeszę jeszcze nie raz,ale po tych wakacjach mam inne podejście do tego i nie będę tego traktować jako porażka i się załamywać,po prostu zgrzeszę i będę kontynuować dietę dalej i tak,aż osiągnę swój cel. A czasu na sięgnięcie swojego celu mam dużo,bo aż do następnych wakacji. I nie boję się,że będę w wakacje na 3 fazie. Przez te 10 miesięcy nauczę się zupełnie inaczej odżywiać i dam radę. Po prostu wiem,że dam radę. Prędzej czy później :) I to jest coś co mnie motywuje i nie pozwala zwariować będąc na diecie :)

* Olii * Stopkę uaktualniłam zaraz po zalogowaniu,tylko miesiące pomyliłam,napisałam 07 zamiast 08 :) Już poprawione :) O tym co się działo na wakacjach napisałam na stronie 192,ale w skrócie jeszcze raz ... codziennie grzeszyłam i chyba aż do 30.07.10 nie zjadłam ani jednej rzeczy z listy Dukana :-/ Właśnie teraz to sobie uzmysłowiłam,całe moje odżywianie przez prawie ostatni miesiąc to jeden wielki grzech,ale za to jaki pyszny :D Teraz wracam do diety i od dzisiaj już się pilnuję( chociaż wiem,że grzeszki w przyszłości też będą) :)

Szukałam kilkakrotnie tuńczyka w wodzie,o którym piszecie i jakoś nigdzie go nie znalazłam. Możecie napisać jakiej jest firmy lub gdzie go kupujecie ? Ktoś tam pytał wcześniej czy na forum są mamusie. Tak więc ja jestem mamusia :)

Trochu mnie nie było,prawie miesiąc. Muszę poczytać zaległe wypowiedzi w wolnej chwili. Dziewczyny,prawie cały miesiąc grzeszyłam ! W Tunezji codziennie jadłam naleśniki, francuskie pieczywo,bagietki,chipsy,batony,makaron,ziemniaki,ryż i piłam zwykła cole litrami i inne napoje również,owoce. Do tego jadałam inne niedozwolone rzeczy :( Widziałam jak mi brzuch rośnie i bałam się stanąć na wadze po powrocie. O dziwo moja waga po powrocie pokazała 86 kg. To było 30.07.10. Do dnia dzisiejszego powoli starałam się powrócić do nawyków z przed wyjazdu,ale ciągle grzeszyłam (była cola,był popcorn,była pizza,był McDonald i owoce). Przez ten cały czas jak nie stosowałam diety,starałam się jeść przynajmniej mniej i chyba to mnie w sumie uratowało. Dzisiaj rano gdy się zważyłam waga sięgnęła 84.3 i jak dotąd nie zgrzeszyłam. Teraz najbardziej żal mi będzie owoców. Miesiąc bez diety pokazał mi,że jeden owoc czy coś innego od czasu do czasu na prawdę mi nie zaszkodzi a poprawi samopoczucie zdecydowanie. Zmieniłam trochu nastawienie do diety. Skoro tak mało przytyłam w momencie,gdy codziennie jadłam same niedozwolone rzeczy,to nic się nie stanie jak od czasu do czasu zjem coś normalnego( pod warunkiem,że to będzie sporadycznie-od czasu do czasu). Mam teraz cały rok na schudnięcie( do następnych wakacji) więc wcale nie muszę tak drastycznie spadać z wagi. Teraz idę poczytać co tam u Was. Pewnie zrzuciłyście masę kg,jak mnie nie było :) Pozdrawiam Was wszystkie :) PS. Mój mąż też prawie w ogóle nie przytył,a jadł jeszcze więcej niedozwolonych rzeczy i w większych ilościach. Czyż to nie cudowne ? Mamy chyba więcej szczęścia niż rozumu,bo myślałam,że dietę znowu będę zaczynać od ponad 90 kg :)

Jutro wyjeżdżam,także do usłyszenia po urlopie. wtedy wracam do diety. trzymajcie się. Pa

Pierwsze dni są najtrudniejsze,potem jest zdecydowanie łatwiej. Jeżeli czujesz się głodna,to jedz więcej i nie przejmuj się,że jesz dużo więc nie schudniesz,schudniesz. Ja jem bardzo dużo i często koło 24 godziny i chudnę. Ważne,żebyś jadła to co z listy i bardzo dużo piła wody. Dasz radę.Zaraz dodasz warzywa i poczujesz się lepiej :)

Książki są ciekawie napisana, 1 książkę czyta się w 1 dzień,tak wciąga. Są 3 książki. 1 " Nie potrafię schudnąć" kosztuje ok 20 zł. Jest tam najwięcej informacji. 2. Taka zielona,już z obrazkami i paroma przepisami. Zdecydowanie droższa,bo ok.40 zł. Informacji mniej niż w tej pierwszej. Większość rzeczy się powtarza z pierwszej książki,natomiast dodana jest szczegółowa lista przypraw i potraw jakie powinno się stosować w konkretnej fazie ( u mnie listy wiszą na lodówce ) :) 3. 350 przepisów. Książka moim zdaniem najmniej przydatna. Z przepisów może z 10 tylko kiedyś zrobię. Dużo przepisów na owoce morza,których ja nie lubię. O samej zasadzie działanie diety bardzo mało napisane,prawie nic nowego dowiedzieć się nie można. Ale dla niektórych może to być cenne źródło na obiady :) Co do fazy 2 i trzeciej,to jest troszeczku inaczej niż napisałaś. Faza 2 trwa tyle,ile my chcemy. Jest to faza,w której tracimy wagę,więc jak osiągniemy cel,to przechodzimy na 3 fazę. Długość trzeciej fazy zależy od tego ile schudłyśmy. Liczy się na 1 kg zrzucony - 10 dni. W moim przypadku gdzie chcę zrzucić 30 kg,to kilka ładnych miesięcy 3 fazy. Na początku też wydawało mi się to strasznie długo,ale teraz gdy już jestem na tej diecie,a mój organizm coraz bardziej przyzwyczaja się do nowego rodzaju odżywiania już tak nie uważam,ponieważ szczerze mówiąc raczej się tego boleśnie nie odczuje,bo po dość długiej 2 fazie, jest się już przyzwyczajonym. Poza tym,tak długa 3 faza daje nam gwarancję,że nie będzie efektu jojo jak tylko skończymy dietę,bo jest to faza,w której stopniowo wprowadzamy wszystkie produkty.

Jak na razie mam masę swoich pomysłów więc na brak urozmaicenia nie narzekam :) Jak się zacznę nudzić tym,co jem,to wtedy zacznę korzystać z przepisów :)

Kiedyś na pewno wypróbuje Twoje przepisy,na tą chwile postanowiłam nie gotować rzeczy,których nie mogę jeść bez ograniczeń,bo potem mam ochotę na więcej a nie można :( A tak to gotuję sobie to co lubię i mogę zjeść ile chcę. wiadomo,że jak będę dłużej na diecie to mi to nie wystarczy i będę musiała zacząć robić coś więcej,ale do puki mnie nie ciągnie to odkładam to na później :) Ten chlebek co zrobiłam ostatnio ,zrobiłam tylko z ciekawości nie dlatego,że musiałam :) Ale na razie swoją ciekawość chowam do kieszeni :)

Zrobiłam w piekarniku. Miałam foremkę taką małą to zrobiłam chlebuś i po upieczeniu podzieliłam na 4 porcję ( ze względu na otręby). Ciekawe czy jutro będzie to nadawać się do jedzenia :) 9 łyżek otrąb owsianych 2.5 łyżki jogurtu naturalnego 2 łyżki skrobi kukurydzianej 1 jajko 1 łyżeczka proszku do pieczenia 4 łyżki otrąb zalać jogurtem. Pozostałą ilość otrąb zmielić na drobny pył. Dodać skrobię,proszek,sól,rozbełtane jajka i otręby z jogurtem. Uformować w bułeczki lub chlebek. Wykładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec 170 st ok 30 minut. Uformować w bułeczki lub chlebek. Gdzieś widziałam przepis na bułeczki bez skrobi i bez mąki,ale wtedy go nie zapisałam,więc jakbyście mieli taki to podajcie :)

A ile teraz ważysz ? Bo w stopce masz datę z przed miesiąca. Ja dzisiaj pierwszy raz skorzystałam z przepisu i zrobiłam Dukanowe pieczywko. I wiecie co ? Żałuję ! :( Niestety okazało się,że mi smakuje,a wolno tego jeść tak mało,że teraz mnie kusi to,co zostało na jutro :( Oj,chyba zrezygnuje z przepisów i będę jadła to co do tej pory ,czyli potrawy,z którymi nie muszę się ograniczać tylko mogę jeść ile chcę dziennie. A Przepisy na pozostałe pyszności zostawię na dni,w których będę miała załamanie :)