mój instruktor podał mi swoje imie dopiero na osttaniej jeżdzie i to jeszce ja zaczelam rozmowe na ten temat :P
Zawsze tylko znalam nazwisko az w koncu nie wytrzymalam i tak nagle ni z gruchy ni zpietruchy sjadac głowna ulicą po mieście walnełam pytanie o jeo imię. oczywiiscie On nie chcial powiedziec no to zaczelam strzelac trzy razy oczuwiscie ani razu nie zgadlam :( jak juz zajechalismy na plac i otworzlam drziw odrwocilam sie juz aby wysiasc to On zlapal mnie za reke i powiedzialm swoje imie...
magiczna chwila... :D
niestety moj instruktor jest wlasni taki niesmialy i moze troche nieufny i do pewnych spraw dlugo czeka.
co do trkiow, to na pierwszej jezdzie musialam cofac a ja oczywiscie nie wiedzialam jak wrzuca sie wsteczny. no i on zlapal moja dlon polozyl na srzyni raczce od zmiany biegow i wruzcil mi wsteczny :D
kilka razy dostalam tez od Niego po lapce, jak zbyt mocno wrzucalam 3, bo jak to On mowil 3 nalezy wrzucic spokojnie plynnie i delikatnie... doskonale o tym wiedzizlam i rozbilam mu czasami na przekor...